Bitwa pod Marengo


„Na miłość Boską, wróć”- czyli krótka opowieść o wielkim dniu dzielnych Francuzów i wspaniałym generale. 

Bitwa pod Marengo

14 czerwca 1800 r. w pobliżu wsi Marengo, 23 000 żołnierzy francuskich stoczyło walkę o swoją ojczyznę i swojego wodza z 45 000 żołnierzy austriackich. Austriacy byli pewni zwycięstwa. Bitwa dobiegała końca- generał Melas pisał do Wiednia raport o sukcesie. Nagle jednak sytuacja zmieniła się diametralnie. Doskonały kontratak francuskiej piechoty, artylerii i kawalerii zwalił się na siły austriackie z potężną siłą.

Jak doszło do tej bitwy? Jak wyglądało to starcie? Kogo zwycięstwo pod Marengo uczyniło nieśmiertelnym? Warto dowiedzieć się czegoś więcej o jednym z najpiękniejszych, a zarazem najbardziej dramatycznym dniu w dobie wojen napoleońskich.

Przeglądając zwykły podręcznik od historii, z łatwością dostrzec można pewną specyfikę historii Francji w okresie 1793- 1815. W tychże latach przeciwko Francji zawiązywały się wrogie koalicje. Tak też się stało w 1798 r. Przeciw Francji stanęły Austria, Rosja, Turcja, Wielka Brytania, Królestwo Neapolu, Królestwo Sardynii. Sytuacja Francji nie była ciekawa. Podczas nieobecności Napoleona,(który wojował w Egipcie), Francja straciła zdobycze Pierwszej Kampanii Włoskiej. Po powrocie do Francji Napoleon na drodze zamachu stanu sięgnął po władzę, której zakres stopniowo zwiększał. Mimo zapowiedzi pokojowych zamiarów i idących za nimi działaniami, Napoleonowi a zatem i Francji, wrogów nie ubywało. Pierwszy Konsul musiał zająć się na nowo planami wojennymi, odłożyć na moment pracę nad reorganizacją spraw wewnętrznych Francji. Napoleon musiał wystawić armię i rozliczyć się z wrogiem, który był już nad Renem i odnosił sukcesy w Italii. Bonaparte próbował pertraktacji, rozmawiał z Prusami rozpatrując możliwość mediacji, ale poprawa sytuacji w Egipcie, dzięki zdolnemu generałowi Kléberowi, zachęciła go do wyjęcia szabli.

Plan Napoleona polegał na realizacji działań przeciw Austrii w południowych Niemczech, w szczególności w Bawarii oraz we Włoszech. Generał Moreau stanął na czele 100-tysięcznej armii mającej walczyć w Niemczech. Bonaparte zaś, objął dowództwo nad armią, która miała walczyć w tak bardzo bliskich jego sercu Włoszech. W maju 1800 roku obie armie zaczęły działać.

Masséna i Soult mieli bronić Genui. Soult został wzięty do niewoli. Znów opanowany, cierpliwy i nieprzewidywalny dla wroga Masséna miał czekać. Musiał wytrzymać do czasu przybycia Pierwszego Konsula. Czekał i czekał... 27 maja 1800 r. przyszła wiadomość- armia Renu odniosła zwycięstwo, a Bonaparte na czele armii rezerwowej przekroczył Przełęcz Świętego Bernarda i wkracza do Lombardii. Przy Przełęczy Świętego Bernarda zatrzymamy się na moment...

Napoleon chciał okrążyć siły austriackie. Bonaparte był wielkim ryzykantem - zaryzykował i tym razem. Zdecydował się na przerzucenie dużej części armii przez Wielką Przełęcz Świętego Bernarda. Zadanie jakie wyznaczył sobie Napoleon trafnie opisał Manfred: „Znalazł więc inne wyjście, bodaj najtrudniejsze i najbardziej ryzykowne: sforsować górski masyw Alp Pennińskich i Lepontyjskich, z niektórymi szczytami o wysokości ponad trzy tysiące metrów, i potem przez Wielką Przełęcz Świętego Bernarda i Świętego Gotharda, zejść na Nizinę Lombardzką i uderzyć na tyły armii austriackiej.” (Napoleon Bonaparte).

Niemożliwe? „Niemożliwe- to słowo dla głupców!”- jak mawiał Napoleon. To były wielkie dni Napoleona. Wielu, to czego wtedy dokonał, porównuje do wyczynów Hannibala. Plan był odważny i zuchwały. Żołnierzy czekał wielki wysiłek. Poza tym, taka przeprawa musiała nastręczyć wiele problemów logistycznych. Jak transportować artylerię? Napoleon zachęcał podkomendnych poruszając historię Hannibala. Tyle że, słonie Hannibala chodziły same, armaty trzeba było transportować... Miał jednak u swojego boku Napoleon dawnego przyjaciela i zdolnego artylerzystę. Był nim oczywiście Marmont. Wpadł na genialny pomysł. Armaty umieszczono na drewnianych saniach. Pewne rozbieżności w opisie transportu armat można dostrzec u Zahorskiego i Manfreda. Zahorski wspomina o tym, że takie sanie ciągnęło 20 grenadierów, Manfred zaś pisze „o sosnowych pniach z wydrążonym dnem” ciągniętych przez 100 ludzi.

Napoleon był na czele armii, która dokonywała cudu. W dniach od 17 do 22 maja główne siły armii prowadzonej przez Pierwszego Konsula, pokonały ten odcinek. Korpus, którym dowodził Moncey, przeszedł przez Przełęcz Świętego Gotharda. Ciekawie o złożoności tej operacji pisze Zahorski: „U wylotu przełęczy armia natknęła się na fort Bard, którego zdobycie wymagało dłuższego oblężenia, dlatego też Napoleon przerzucił swą piechotę i jazdę oraz część artylerii przez wąskie przejście, dotychczas będące tylko ścieżką kozic; nie przeszedł przez nie do tej pory żaden koń. Bonaparte pokonując wielkie trudności zdołał ogromnym wysiłkiem przeprowadzić około 40 tysięcy ludzi przez Alpy, w tym przez Wielką Przełęcz Świętego Bernarda przeszła główna część armii, a 5 tysięcy przerzucił przez Małą Przełęcz Świętego Bernarda i 4 tysiące przez Mont-Cenis. Natychmiast, gdy tylko armie przeszły góry, rozpoczął działania na równinie piemonckiej.” (Napoleon).

Przejście przez Wielką Przełęcz Świętego Bernarda jest owiane niemal legendą. Pociągnęło za sobą wiele ofiar. J. L. David uwiecznił moment przejścia tej przełęczy przez Napoleona i jego armię na niezwykle rozpoznawalnym obrazie. Było to dzieło nie tylko Napoleona, ale także tysięcy żołnierzy, którzy poszli za wodzem, przez wąską przełęcz, wysokie, ośnieżone góry by rzucić się na wroga Francji.

Armia francuska znalazła się na tyłach armii austriackiej. Francuzi maszerowali w szybkim tępie. 2 czerwca 1800 r. Napoleon wkroczył do Mediolanu. Wkroczył do tego miasta w radosnej atmosferze, witany z honorami. Wezwał ludność cisalpińską do powstania przeciw Austrii. Zniesiono prawa austriackie. Napoleon chciał pozyskać Włochów, by wzmocnić armię.

Kolejnym celem podczas tej kampanii było wyzwolenie uwięzionych jak w pułapce wojsk francuskich w Genui. Generał Ott na czele 20 tysięcy żołnierzy oblegał Genuę. Masséna po raz kolejny pokazał swoje zdolności militarne, ale nie mógł dłużej wytrzymać. Kilka dni dłużej- może odsiecz by przyszła, ale to nie było możliwe by Masséna i głodni, chorzy żołnierze te kilka dni dłużej wytrzymali. Masséna poddał się 4 czerwca 1800 r. Austriacy musieli przyjąć honorowe warunki tej kapitulacji. Masséna zasłużył jednak na pochwały- dzięki temu, że wytrzymał naprawdę długo, umożliwił Napoleonowi początki ofensywy.

Armia francuska była podzielona- siły rozdrabniały się, Bonaparte tracił możliwość skupienia sił gotowych do uderzenia. Melas- wróg działał w inny sposób. Austriacy zyskiwali przewagę. 10 czerwca 1800 roku Lannes na czele 8 000 żołnierzy wygrał bitwę pod Montebello z 20 000 Austriaków, ale było to tylko możliwe dzięki talentowi Lannesa i błędom austriackiego generała Otto. Poza tym, armia francuska nie była zbyt dobrze rozeznana w położeniu wroga. „Znamienne jest, że w biuletynach wojskowych i w rozkazach Bonaparte posługiwał się wielokrotnie nieokreślonym i niezwykłym w języku wojskowym słowem „wydaje się”.” (A. Manfred, Napoleon Bonaparte). Bonaparte sądził, że Melas rusza ku Genui. Podzielił siły- Desaix został skierowany do Genui, sam Napoleon ruszył na północne rejony niziny nadpadańskiej. Błąd gonił błąd. Melas postanowił uderzyć pod Marengo. Bitwa rozpoczęła się o poranku 14 czerwca 1800 r. 23 000 tysiące Francuzów musiało walczyć z 45 000 tysiącami Austriaków. Cóż za ryzyko! Napoleon potrzebował pomocy.

Jednego z najzdolniejszych ludzi, generała, który przybył właśnie z Egiptu, genialnego, młodego człowieka odesłał, by przeciął drogę Melasowi. A Melas tymczasem stawił się pod Marengo! „Na miłość Boską, wróć”- taką wiadomość otrzymał od Napoleona generał Desaix.

Po stronie austriackiej było więcej ludzi i dział. Jak pisał uczestnik bitwy „ludzie padali jak grad”. Victor i Lannes, których formacje były pustoszone musieli się cofnąć. Rezerwy wyczerpywały się. Nawet gwardia konsula musiała się cofnąć. Czyżby Melas rozgromił Napoleona, który popełnił wiele błędów jak np. to, iż nie docenił sił austriackich i źle rozstawił dywizje? Czyżby to był koniec tego człowieka? Koniec jego Francji?

Bonaparte czekał i czekał. Do żołnierzy krzyczał, by się trzymali. Te chwilę musiały wydawać mu się być dla niego wiecznością. Ogień był coraz cichszy. Melas pewny zwycięstwa odjechał z pola bitwy. Ale to nie był koniec! „Pierwsza bitwa została przegrana. Ale mamy jeszcze czas, ażeby wygrać drugą” - tak oznajmił Desaix spoglądający na pole bitwy z zegarkiem w ręku. Desaix dokonał heroicznego wyczynu! Macdonell pisze: „Kontratak francuski był najlepiej przeprowadzoną w całej historii wojen operacją taktyczną łącznego działania piechoty, artylerii i kawalerii.” (Napoleon i jego marszałkowie). Marmont pokazał klasę jako znakomity artylerzysta, Kellerman poprowadził kawalerię. Jednak to Desaix dokonał cudu! Ruszył na czele swojej dywizji, Napoleon nie wierzył w to, co widział. Austriacy spanikowali, poza tym w ich szeregach był zamęt- wybuchł jaszcz z amunicją. Natarcie, którego dokonał Desaix było genialne. Sytuacja nie była łatwa, część ludzi tego generała także zaczęła się cofać. Jednak między godziną piątą a szóstą popołudniu Francuzi zamieniali porażkę w zwycięstwo, niczym wodę w wino. Koordynacja była doskonała. Młody Kellerman, Marmont i Desaix doskonale wyczuli czas, który „jest wszystkim” jak zwykł mawiać Bonaparte. Francuzi rozbili armię austriacką. Jednak podczas ataku Desaix idący na czele 9 lekkiej półbrygady zginął- kula przebiła jego szlachetne, odważne i gorące serce. Młody, zdolny Desaix, tak uwielbiany i ceniony przez Napoleona padł w dniu największej chwały. Przed śmiercią zdążył powiedzieć: „To- śmierć.”. Walka była kontynuowana. Austriacy zostali zepchnięci na brzeg Bormidy. Armia, która jeszcze przed piątą popołudniu uchodziła za zwycięską, zaczęła uciekać. Melas następnego dnia poprosił o rozejm.

Warunki Napoleona (dominacja francuska we Włoszech, wycofanie Austriaków za Mantuę) Austriacy przyjęli 17 czerwca 1800 r.

Obie strony poniosły ogromne straty. Francuzi: zginęło lub rannych 6 000; Austriacy wg Zahorskiego- 3 000 zabitych lub rannych, wg Manfreda 6000 rannych. Dodatkowo 7 000 Austriaków trafiło do niewoli.

Francuzi ponieśli jednak największą stratę. Na polu bitwy zginął Desaix. To on wygrał tą bitwę, nie Napoleon. Chwała spływała na Napoleona, który zwykł swoje życie dzielić na przed i po Marengo. To nie jego bitwa. To bitwa młodego, wspaniałego generała. Desaix miał 32 lata gdy zginął. Wyobraźmy sobie jak dramatyczne były to chwilę- Desaix prowadzący atak! Aż nagle młody silny generał ginie! Napoleon gdy dowiedział się o jego śmierci powiedział: „Dlaczegóż nie jest mi pozwolone zapłakać?”.

Do konsulów Bonaparte pisał: „Wiadomości dotyczące armii są bardzo dobre. Wkrótce będę w Paryżu. Odczuwam najgłębszą rozpacz z powodu śmierci człowieka, którego kochałem i szanowałem najbardziej ze wszystkich.”. Mimo tego, Napoleon w biuletynie pominął pewne fakty. Należy mieć żal za to do Napoleona. Nie ulega wątpliwości, że ta kampania ( w tym przejście przez Wielką Przełęcz Świętego Bernarda) była dziełem Napoleona. Pod Marengo jednak zwyciężył Desaix.

Ciekawie austriackiego generała pocieszał Berthier: „Niech to dla Pana będzie pociechą że zostaliście pobici przez największego wodza na świecie.” Równie interesująco odpowiedział generał: „Nie tu została wygrana bitwa pod Marengo ona została wygrana pod murami Genui”. Złożona to była kampania, ciężka i niezwykle ważna.

Wieść o Marengo rozchodziła się po Europie. Napoleona porównywano do Juliusza Cezara. Na nim spoczęła chwała. Ten Korsykanin popadł jednak w dziwny nastrój. Wracając do Paryża, w karecie Bourienne usłyszał z ust Napoleona:

„Mówią teraz: „Tyle dokonał!” To prawda, że w ciągu niecałych dwóch lat podbiłem Kair, Paryż i Mediolan. Cóż jednak z tego!- jeśli jutro umrę, to po dziesięciu wiekach zostanie po mnie w historii powszechnej nie więcej niż pół stronicy.”

Zwycięstwo pod Marengo pozwoliło na odzyskanie Włoch, spowodowało utratę wolę walki w szeregach austriackich. Francuzom przyniosło radość i dumę.

Piękna była to bitwa, a zarazem tragiczna. Niech nikt nigdy nie zapomni o tym co zrobił Desaix, jakim był człowiekiem. Napoleon ma mnóstwo pomników, został uwieńczony na wielu obrazach. W Clermont- Ferrand stoi skromny , a wręcz jak pisze Manfred „biedny” pomnik Desaixa, który w tak nieskromny sposób pokonał wroga Francji.

Niech podsumowaniem tej pracy będą słowa Napoleona wypowiedziane 3 dni przed śmiercią na Wyspie Świętej Heleny: „Desaix! Desaix! Och! Zwycięstwo zostało zdecydowane!”.

Bibliografia:

  1. A.G. Macdonell, Napoleon i jego marszałkowie.
  2. A. Manfred, Napoleon Bonaparte.
  3. A. Zahorski, Napoleon.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. Paulina Buonaparte pisze:

    Francuzi maszerowali w szybkim tępię.
    Kogo tępisz?

Zostaw własny komentarz