Katyń i zbrodnia katyńska


Kiedy 17 września 1939 r. Armia Czerwona wkroczyła na ziemie polskie władze RP nie wypowiedziały wojny ZSRR. Brak międzynarodowego uznania stanu wojny między Polską a ZSRR odebrał jeńcom polskim w Rosji tytuł jeńców wojennych, zmieniając ich- w pojęciu władz ZSRR- w elementy kontrrewolucyjne. Naczelny Wódz marszałek Edward Rydz-Śmigły wydał rozkaz niestawienia oporu Armii Czerwonej. Niestety takie postępowanie zmuszało polskich oficerów do szukania kontaktów z Armią Czerwoną. Jest faktem, że generałowie i oficerowie, usiłujący nawiązać jakieś porozumienie z wojskami radzieckimi, niemal w stu procentach ponieśli śmierć. 

Według radzieckich źródeł, we wrześniu 1939 r. w ręce Armii Czerwonej dostało się 230 670 żołnierzy i oficerów Polskich Sił Zbrojnych. Liczba ta wzrosła w ciągu następnych kilku miesięcy wskutek masowych aresztowań na terenie okupacji radzieckiej do ogólnej liczby 250 tysięcy w tym 10 tysięcy oficerów. Żołnierze i podoficerowie służb liniowych mniej interesowali NKWD. Około 46 tysięcy zwolniono, ponad 180 tysięcy wywieziono w głąb Rosji. Organa NKWD miały zwrócić szczególną uwagę na polski korpus oficerski. Składał się on nie tylko z oficerów zawodowych, ale również z rezerwistów, przedstawicieli inteligencji polskiej, zmobilizowanych w chwili wybuchu wojny.

Początkowo oficerów polskich rozlokowano w małych obozach przejściowych, których doliczono się potem aż 138. W listopadzie 1939 r. zorganizowane zostały 3 wielkie obozy jenieckie, do których przewieziono ogromną większość oficerów polskich oraz podoficerów i funkcjonariuszy służb specjalnych.

Zasadniczy obóz oficerski zorganizowano w Kozielsku, około 250 km na południowy wschód od Smoleńska. Obóz mieścił się na terenie dawnego klasztoru, w dużej cerkwi i pobliskich budynkach. W Kozielsku znalazło się także ponad 20 profesorów wyższych uczelni, ponad 300 lekarzy, kilkuset inżynierów, nauczycieli ponad stu literatów i dziennikarzy.

Drugi obóz oficerski założono w Starobielsku, położonym we wschodniej Ukrainie, na południowy wschód od Charkowa. Trafili tutaj niemal wszyscy oficerowie z rejonu obrony Lwowa, uwięziono tutaj 20 profesorów, około 400 lekarzy, kilkuset prawników, inżynierów, stu nauczycieli, około 600 lotników, wielu literatów i dziennikarzy.

Największy liczebnie, bowiem około 6500 tysiąca uwięzionych, był obóz w Ostaszkowie. Trafiło tutaj około 400 oficerów WP, żołnierze żandarmerii, członkowie wojskowej służby sądowniczej, kilkudziesięciu księży, kilka tysięcy policjantów.

Trzy obozy w sumie liczyły około 14 500-14 800 jeńców. Z tej liczby ocalało dokładnie 449 osób.

Natychmiast po rozlokowaniu jeńców w obozach rozpoczęły tam pracę specjalne komisje śledcze NKWD, które każdego z jeńców wzywały na indywidualne przesłuchania i robiono dokumentacje. Sposób zbierania danych odbywał się bez szczególnego okrucieństwa, co podsycało nadzieje jeńców, że chodzi tu o przygotowanie dokumentacji dla ewentualnej ich wymiany lub przesiedlenia.

W obozach panował wśród jeńców nastrój godny i optymistyczny, byli przekonani że zostaną wydani Aliantom, a w najgorszym wypadku Niemcom. Około Bożego Narodzenia 1939 roku jeńcy otrzymali nawet prawo do napisania do rodzin po jednym liście, które jednocześnie ujawniły fakt istnienia obozów. Jeńcy byli przekonani, że los ich jest przedmiotem zainteresowań rządu RP we Francji, a cała sprawa powoduje poważne kontrowersje narodowe. Niestety ich losem nikt w ogóle się nie interesował, a rząd gen. Sikorskiego nie podjął kroków w tej sprawie.

Mordowanie jeńców polskich z obozów Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa zaczęło się w końcu grudnia 1939 r.. W wigilię Bożego Narodzenia wywieziono z trzech obozów kapelanów wszystkich wyznań, w ogólnej liczbie około 200 osób. Zostali oni wymordowani w nieznanym miejscu. Likwidacja trzech obozów zaczęła się jednocześnie i zakończyła w tym samym okresie. Z Kozielska pierwszy transport jeńców odszedł 3 kwietnia 1940 r., z Ostaszkowa 4 kwietnia, ze Starobielska 5 kwietnia. Ostanie transporty miały miejsce: z Kozielska i Starobielska 12 maja, z Ostaszkowa 12 maja.

Siedem transportów spośród ogółem 90 zostało skierowanych nie na miejsce kaźni, ale do małego obozu w miejscowości Pawliszcze Bor, skąd wkrótce wszystkich przeniesiono do Griazowca. Pozostałe transporty dojeżdżały do stacji Gniazdowo, która leży dokładnie o 3 km od miejsca masowego mordu w tej części lasu katyńskiego. Na stację podjeżdżały autobusy z oknami zasmarowanymi wapnem, które zabierały po 30 osób i znikały na leśnej drodze. W Katyniu znalazło śmierć około 14 tysięcy jeńców polskich, w tym 8 tys. oficerów, intelektualistów, naukowców i specjalistów o najwyższych kwalifikacjach fachowych.

22 czerwca 1941 r. Hitler uderzył na ZSRR. Dało to możliwość nawiązania stosunków polsko-radzieckich i wydobycie z tego kraju choćby części Polaków z obozów jenieckich. Zawarto układ o utworzeniu w Rosji armii polskiej. 4 sierpnia gen. Władysław Anders uwolniony został z więzienia na Łubiance i rozpoczął prace organizacyjne, zmierzające do skupienia w ośrodkach armii polskiej wszystkich uwięzionych w ZSRR oficerów i żołnierzy. Bardzo szybko stała się problemem sprawa 14 tysięcy jeńców polskich z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Sporządzono listę jeńców, którzy nie przybyli i przekazano ją władzom radzieckim. Przez dłuższy czas odpowiedzi nie było, w końcu Rosjanie stwierdzili, że wszystkich jeńców polskich już zwolniono i żadnych w obozach nie ma.

3 grudnia 1941 r. Sikorski i Anders poruszyli tę sprawę w czasie audiencji u Stalina z udziałem Mołotowa. Dyktator ZSRR znowu zapewnił, że nikogo z polskich oficerów nie ma już w obozach jenieckich. Na pytanie co się mogło z nimi stać, odpowiedział, że uciekli, być może do Mandżurii.

18 marca 1942 r. gen. Anders i płk Okulicki znowu dopytywali się Stalina o los zaginionych. Wtedy po raz pierwszy Stalin zasugerował, że może są w obozach na terenach, które Niemcy zajęli.

Na terenach zajmowanych przez Niemcy pojawiali się niekiedy Polacy zatrudnieni w niemieckich oddziałach robotniczych. Od miejscowej ludności pod Katyniem dowiedzieli się, że w lasach Katynia przed kilku laty mordowano Polaków. Teren porośnięty był młodymi sosenkami, rozgrzebali jakiś pagórek i znaleźli zwłoki w polskim mundurze. Władze niemieckie w Smoleńsku powiadomione o znalezieniu w lasach Katynia jakiś grobów początkowo nie okazywały tą sprawą zainteresowania. Dopiero na przełomie marca i kwietnia 1943 roku rozpoczęto poważniejsze przeszukiwania lasu. Niemiecka grupa ekshumacyjna na czele której stał profesor Gerhard Buhtz, rozpoczęła pracę w pierwszych dniach kwietnia.

Niemcy doskonale wiedzieli o poszukiwaniu przez Polaków w Rosji kilkunastu tysięcy jeńców. W masowych grobach odnajdywano zwłoki oficerów polskich pomordowanych strzałami w tył czaszki, często okrutnie spętane, niekiedy poprzebijane czworokątnymi bagnetami radzieckimi. Niemcy zdali sobie sprawę z propagandowego znaczenia odkrycia. 10 kwietnia 1943 r. zebrano w Warszawie i Krakowie kilkunastoosobową grupę działaczy społecznych i intelektualistów polskich, zmuszając ich do udania się do Katynia. 13 kwietnia 1943 roku radio Berlin nadało na cały świat o odkryciu zwłok ponad 10 tysięcy oficerów polskich na terenie Katynia. 15 kwietnia radio Moskwa odpowiedziało na powyższy komunikat swoją wersję, odwracając oskarżenia w stronę Berlina.

Rząd RP w Londynie postanowił 15 kwietnia zwrócić się z prośbą o zbadanie całej sprawy do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża ( MCK ) w Genewie. Jednak już 16 kwietnia Niemcy sami zaprosili MCK do wysłania komisji na teren zbrodni. 20 kwietnia rząd RP wystosował notę do rządu ZSRR, prosząc o zajęcie stanowiska w tej tragicznej sprawie. Na notę tę Moskwa nie udzieliła odpowiedzi, a 21 kwietnia rząd radziecki oskarżył polskie władze emigracyjne o współpracę z Hitlerem. 25 kwietnia MCK odrzucił prośbę polska o wysłanie do Katynia komisji stwierdzając, że mimo identycznego żądania przedstawicieli Polski i Niemiec nie jest to możliwe wobec sprzeciwu ZSRR. 26 kwietnia rząd ZSRR zerwał stosunki dyplomatyczne z rządem RP w Londynie.

27 kwietnia 1943 r. PCK skierował do Katynia specjalistę w zakresie medycyny wojskowej doktora Mariana Wodzińskiego, dodając mu paru pracowników prosektorów. Współpracowali oni z komisją prof. Buhtza. 10 czerwca 1943 r. Niemcy ogłosili komunikat urzędowy, którego treść pokrywała się z wnioskami komisji PCK. Ujawniono, że jeńcy byli mordowani amunicją produkcji niemieckiej, która była masowo eksportowana do ZSRR.

Wobec odmowy MCK Niemcy postarali się o zaproszenie do Katynia komisji specjalistów medycyny sądowej z krajów neutralnych bądź sprzymierzonych z Niemcami. W skład komisji weszli między innymi: dr Speleers z Belgii, dr Tramsen z Danii, prof. Saxen z Finlandii, prof. Nawille ze Szwajcarii. Zaproszono także delegata polskiego rządu z Londynu, ale nie przyjął zaproszenia. Komisja pracowała w dniach 28-30 kwietnia 1943 roku. Stwierdzili, że zwłoki leżały w mogiłach około 3 lat, co jawnie wskazywało na winę NKWD. W sumie groby ujawniły 4400 ofiar.

Wiadomość o znalezieniu grobów w Katyniu wywołała wstrząs nie tylko w środowiskach polskich, ale poważnie zaniepokoiła także rządy Wielkiej Brytanii i USA . W Londynie i Waszyngtonie nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, że komunikat niemiecki w pełni odpowiada prawdzie. Rządy tych państw robiły wiele, aby cała ta sprawa nie nabrała rozgłosu. Administracja waszyngtońska z premedytacją usiłowała wprowadzić w błąd amerykańską opinię publiczną. 4 maja 1943 r. Anthony Eden w Izbie Gmin wygłosił cyniczne przemówienie, lekceważąc sprawę wymordowanych Polaków, a kładąc nacisk na znaczenie utrzymania jedności sprzymierzonych.

W grudniu 1943 r. teren Katynia dostał się znowu pod kontrolę radziecką. Rząd ZSRR powołał natychmiast specjalną komisję, której zadaniem było sporządzenie dokumentu, mającego przekonać świat, że zbrodni dopuścili się Niemcy. W komisji znaleźli się tylko Rosjanie. 24 stycznia 1944 r. komunikat rosyjski stwierdzał, że na terenie Katynia spoczywa około 11 tys. pomordowanych Polaków, którzy w czasie armii radzieckiej wpadli w ręce Niemców, a ci natychmiast ich wymordowali. Rosjanie zaprosili na miejsce badań dziennikarzy angielskich i amerykańskich w celu udowodnienia, że zwłoki tu leżą dopiero od dwóch lat. Obserwatorzy zagraniczni zauważali, że zwłoki były w mundurach polskich, ale nie były to mundury oficerskie. Niestety wysłane raporty do Anglii i USA przechodziły przez radziecką cenzurę, która wykreślała zwroty odbiegające od wersji radzieckiej. Jedną z obserwatorek zagranicznych była córka ambasadora USA Kathleen Harriman, która dała się przekonać, że sprawcami byli Niemcy. Raport 25 letniej dziewczyny władze w Waszyngtonie uznały za najbardziej miarodajny.

Na cmentarzu katyńskim władze radzieckie wzniosły później niewielki pomnik z dziwacznym napisem w języku rosyjskim i polskim, który dosłownie brzmiał:

„Tu są pogrzebani niewolnicy oficerowie wojska polskiego w strasznych męczarniach zamordowani przez niemiecko faszystowskich okupantów jesienią 1941 r.”

Rząd radziecki wykorzystał nawet do sfałszowania prawdy proces norymberski. Sędziowie amerykański, angielski i francuski oparli się naciskowi radzieckiemu i w akcie oskarżenia, odczytanym 18 października 1945 r. zarzucono Hitlerowcom m. in. wymordowanie 11 tys. oficerów polskich w lesie katyńskim we wrześniu 1941 r. Jednak wyrok norymberski ogłoszony 30 września i 1 października 1946 r. o zbrodni katyńskiej w ogóle nie wspomniał, tym samym zbrodniarze hitlerowscy zostali uniewinnieni z zarzutów wymordowania polskich oficerów.

Bibliografia:

  1. J. Łojek (pseud. L. Jeżewski), Dzieje sprawy Katynia, Białystok 1989.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz