„Polska skorzystała z członkostwa w UE” - wywiad z Komisarz UE Danutą Huebner


Czy Polska skorzystała na wejściu do Unii Europejskiej? Czy grozi nam Europa „dwóch prędkości”? Po 5 latach członkostwa Polski w UE z Komisarz UE Danutą Huebner rozmawia Wojtek Duch z portalu „historia.org.pl”.

Danuta Huebner

Danuta Huebner / Fot. danuta-hubner.pl

Wojtek Duch : Czy Polska wykorzystała swoją szansę jaką dało jej wejście do UE? Jak wyglądałby dziś nasz kraj gdybyśmy do UE nie weszli?

Danuta Huebner: Polska bez wątpienia skorzystała z członkostwa w UE. Czechy i Słowacja i właśnie Polska to kraje, które najbardziej przyspieszyły swój rozwój po wejściu do Unii. Dziesięć lat temu dochód na mieszkańca w nowych państwach Unii wynosił tylko 40% średniego dochodu piętnastki. Dziś wynosi 52%. Nasz handel zagraniczny także nabrał wiatru w żagle. Eksport Polski rósł szybciej niż eksport jakiegokolwiek innego państwa Unii. Po 2004 r. napłynęło do Polski ponad 50 mld euro inwestycji zagranicznych. Przyspieszało to modernizację gospodarki i poprawiało jej konkurencyjność. Żyjemy dziś w Europie stabilnej, bezpiecznej i demokratycznej. Oddychamy czystszym powietrzem i podróżujemy bez wiz i paszportów. Tego wszystkiego nie osiągnęlibyśmy bez pomocy Unii Europejskiej.

Jakie były pierwsze reakcje w Brukseli na nowych członków UE z 2004r.? Jakie były pani spostrzeżenia po pierwszych tygodniach urzędowania?

- Dało się zauważyć wyraźną euforię, radość z końca podzielonej Europy. Bruksela była i jest zadowolona z rozszerzenia. Apokaliptyczne scenariusze poprzedzające wschodnie rozszerzenie nie sprawdziły się. Ja sama zostałam bardzo serdecznie przyjęta jako nowy komisarz. Byłam pod wrażeniem profesjonalizmu personelu Komisji, jednak z drugiej strony czułam frustracje z powodu ogromu procedur administracyjnych. Jak widać, nawet biurokraci mają czasami dość biurokracji.

Czy w innych krajach UE historia Polski jest znana lub promowana? Czy w innych krajach informuje się np. o takich wydarzeniach jak Okrągły Stół w Polsce czy wybory czerwcowe?

- Osobiście sądzę, że można i powinno się robić więcej w celu promowania polskiej historii. Zrozumienie doświadczeń krajów postkomunistycznych w tym Polski to duże wyzwanie dla wszystkich Europejczyków. W tym roku zarówno w Polsce jak i w Europie wiele się mówi o historii Europy Wschodniej ze względu na rocznicę wydarzeń z 1989 r. Projekty „1989-2009″, „urodzeni 4 czerwca” czy też niedawno zainicjowany przez rząd RP program mający na celu promocję kraju za granicą - to są inicjatywy zmierzające do przybliżenia społeczności państw zachodnich naszej historii. Cieszę się, że są ludzie, którzy podejmują się takich działań, Musimy dążyć do stworzenia kultury pamięci, w przeciwieństwie do upamiętniania, które bywa czasami rutyną. My, Polacy szczególnie ci przebywający za granicą, powinniśmy dzielić się naszymi doświadczeniami i wspomnieniami z tamtych lat. Musimy tworzyć żywą historię zanim jedynym sposobem, aby ją poznać będą książki - być może nawet nie naszego autorstwa.

Jak z punktu widzenia Brukseli i Komisji Europejskiej wygląda sprawa braku podpisu Prezydenta Polski pod Traktatem z Lizbony i dlaczego ten traktat jest tak ważny dla Polski?

- Nowy traktat jest potrzebny nie tylko UE, ale także Polsce, ponieważ wychodzi naprzeciw temu, czego Polska od Unii oczekuje: daje obywatelom Unię bardziej demokratyczną, z większą rolą instytucji pochodzących z bezpośredniego wyboru; porządkuje Unię klarownie oddzielając kompetencje narodowe od kompetencji wspólnotowych. Traktat Lizboński reformuje w pewnym sensie także politykę spójności. Przede wszystkim wprowadza nową definicję zasady pomocniczości, która do tej pory w Unii była rozumiana jako podstawa podziału pracy między poziomem narodowym i wspólnotowym. Obecnie opieramy się na zasadzie, zgodnie z którą wszystkie problemy, jakich nie można było rozwiązać na szczeblu narodowym powinny być realizowane na poziomie unijnym. Teraz zasada pomocniczości zostaje rozszerzona także o poziom władz regionalnych i lokalnych. To powoduje, że wieloszczeblowy system zarządzania w Unii - dzielący uprawnienia między poziomem wspólnotowym, narodowym, a także regionalnym i lokalnym - zacznie realnie funkcjonować. Po drugie, zostanie wprowadzona zasada angażowania parlamentów narodowych oraz władz regionalnych i lokalnych w sprawy inicjatyw KE. Wydaje mi się, że Traktat Lizboński zdynamizuje Unię. A im silniejsza jest Unia, tym silniejsza jest Polska. Jeżeli chodzi o brak podpisu pod Traktatem Lizbońskim to z pewnością nie wygląda to najlepiej. Dziwi fakt, że kraj taki jak Polska, który przez lata dążył do wejścia do Unii teraz wstrzymuje proces integracji. Stanowisko prezydenta wzmacnia pozycję eurosceptyków w naszym kraju.

Czy uważa Pani, że gdyby w Polsce było 12 województw tak jak to było w pierwotnym projekcie reformy administracyjnej o pozyskanie środków unijnych byłoby łatwiej? Wtedy można powiedzieć, że województwo byłoby swoistym regionem?

- Musimy pamiętać, że reforma administracyjna w Polsce miała miejsce dopiero w 1999 r., podczas gdy pojęcie „region” ma znaczenie bardziej historyczne. Nowoczesne struktury administracyjne mogą różnić się od tradycyjnie pojmowanych regionów o silnych tradycjach. Może to spowodować problemy w zakresie efektywnego zarządzania, ale może także stworzyć szanse wykorzystania potencjału mniejszych wspólnot. Zdolności jednostek administracyjnych są kluczowe w wykorzystaniu środków pomocowych oraz opracowywaniu i realizacji projektów. Uważam, że liczba regionów w tym zakresie niewiele by zmieniła.

Często spotykam się z dylematem - czy lepszy silny duży makroregion czy mniejszy, ale o mocnej tożsamości. Większe regiony mogą nie zapewniać wystarczających warunków do rozwoju dla całego swojego terytorium. Widać to wyraźnie np. w woj. Mazowieckim, gdzie dobrobyt Warszawy nie jest koniecznie odczuwany na innych obszarach. Według raportu ZPORR 2004-2006, mniejsze regiony czerpią fundusze UE w sposób bardziej efektywny, z czym mają trudności regiony duże (np. Mazowieckie, Śląskie, Dolnośląskie). Zdaję sobie sprawę, że dla wzmocnienia obecności polskich regionów w Europie, a także dla lepszej realizacji polityki publicznej na poziomie regionalnym, pomysł zmniejszenia liczby regionów do 12 może być rozwiązaniem dobrym. Jednakże, biorąc pod uwagę kwestię tożsamości regionalnej, decentralizacji i subsydiarności, nie należy lekceważyć roli mniejszych regionów (opolskie, świętokrzyskie i lubuskie) w podejmowaniu decyzji, które ich bezpośrednio dotyczą. Fundusze strukturalne są dziś potężnym narzędziem w realizacji ich pomysłów.

Jak widzi Pani problem separacji narodowych w dobie integracji Europejskiej (w kontekście problemów narodowościowych np. w Belgii, w Hiszpanii, czy w Irlandii)?

- Pomimo zaawansowania procesu integracji europejskiej, separatystyczny nacjonalizm jest nadal obecny w Państwach Członkowskich Unii Europejskiej. Unia intensywnie promuje dialog międzykulturowy - zarówno na swoim terytorium, jak i poza nim. Europa to kontynent wielkiej różnorodności i to właśnie czyni go tak pięknym i silnym. Musimy skutecznie przeciwdziałać wszelkim próbom zniszczenia tej jedności. Nie należy zapominać, ze nacjonalizm może być czymś pozytywnym w kontekście Europy regionów, Europy zjednoczonej w różnorodności kulturowej, tożsamości obywateli, czy pamięci historycznej. Jednak nie może on być wykorzystywany do celów separatystycznych.

Czy słowa byłego premiera Włoch Romano Prodiego o możliwym dwutorowym rozwoju Unii są dzisiaj aktualne? Czy tzw. Europa „dwóch prędkości ”jest możliwa?

- Mówiąc o Europie zjednoczonej w różnorodności, należy pamiętać o tym, że niektóre kraje zawsze będą starały się włączyć swoje specyficzne interesy do europejskiej agendy politycznej - będą bronić swoich partykularnych interesów. Dlatego Europa dwóch prędkości to ryzyko realne. Jednak taka Europa nie będzie silna. Europa silna to Europa zjednoczona, mówiąca jednym głosem tak jak miało to miejsce w przypadku reakcji Unii na obecny kryzys finansowy.

W jaki sposób Unia chce zniwelować skutki globalnej recesji gospodarczej oraz jakie chce przeznaczyć na to środki?

- Kryzys zmobilizował Unię na do wspólnych działań na szczeblach narodowym i europejskim, nie wykluczając w tym procesie Europejskiego Banku Centralnego. Rządy krajowe, Europejski Bank Centralny i Komisja współpracują w celu ochrony oszczędności obywateli, utrzymania źródeł taniego kredytowania działalności przedsiębiorstw i gospodarstw domowych, a także wprowadzenia lepszych systemów zarządzania finansowego na całym świecie. Celem jest nie tylko przywrócenie stabilności, ale także stworzenie warunków do wznowienia wzrostu gospodarczego i tworzenia nowych miejsc pracy. Komisja Europejska podjęła konkretne działania w celu uporania się z kryzysem. Przygotowaliśmy potężny pakiet stymulacyjny. Wartość podejmowanych działań na poziomie krajowym i UE wynosi ponad 400 mld euro. Podjęliśmy skoordynowane kroki mające na celu stabilizację działalności banków. Pomogliśmy borykającym się z problemami państwom członkowskim - Łotwie, Węgrom i Rumunii. Opracowaliśmy plan zabezpieczenia rynków finansowych przed kryzysami w przyszłości. Zaostrzone zostaly wymogi kapitałowe dla banków, zwiększono poziom gwarancji depozytów oraz wzmocniono kontrole nad agencjami ratingowymi. Zwiększony został także nadzór transgraniczny nad ważnymi przedsiębiorstwami finansowymi, co oznacza między innymi powołanie nowego organu, którego zadaniem będzie monitorowanie ogólnego poziomu ryzyka gospodarczego i podejmowanie działań zapobiegawczych. Unia Europejska jest odpowiedzią na kryzys finansowy, zapewnia skuteczne środki na ratowanie stabilności dziś i szukanie możliwości wzrostu w przyszlości.

Czy są granice rozszerzenia UE, czy będzie to proces ciągnący się w nieskończoność?

- Opowiadam się za rozszerzeniem Unii, pod warunkiem jednak, że przyszłe państwa członkowskie spełnią kryteria kopenhaskie. Wyznaczone przez Radę Europejską w 1993 roku kryteria wymagają od przyszłych członków Unii posiadania stabilnych instytucji gwarantujących demokrację, rządy prawa i poszanowanie praw człowieka. Rada Europejska oficjalnie otworzyła negocjacje z Turcją w październiku 2004 roku, ale jak wiadomo proces ten nie został jeszcze zakończony. Chciałabym kiedyś zobaczyć Ukrainę - byłe państwa bloku sowieckiego - w Unii Europejskiej. Wierzę, że pewnego dnia nasz wschodni sąsiad dostanie taką szansę.


Danuta Huebner - polityk, profesor nauk ekonomicznych, była minister ds. europejskich w rządzie Leszka Millera i była szefowa UKIE, pierwszy polski Komisarz w Unii Europejskiej ds. polityki regionalnej.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz