Historia - z czym to się je?


Portal „historia.org.pl” zawiera w swojej nazwie trudne do zdefiniowania pojęcie. Mimo znajomości dziesiątków definicji historii, wciąż trwają dyskusje w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: co to jest historia. Te kilka wybranych cytatów rysują zasięg problemu postawionego pytania o historię. Ów pytanie jest pierwszą kostką domina, która popchnięta powoduje pchnięcie kolejnych kostek (tzw. zasada domina).

Pytanie o historię otwiera kolejne o czas, o przestrzeń, o pamięć, o świadomość, o źródła historyczne, o interpretacyjne zdolności, by wreszcie zapytać się o ludzi i o człowieka. W tym kontekście historia jest nauką humanistyczną.

E. S. Świeżawski:

„Historya to grób. Dzieje przeszłości – to wędrówka po państwie zamarłych... przebrzmiałych tryumfów, zachwycających wzorów, ponurych nauk, największych wrażeń – z tragedyi narodów. (...) opowiadanie o tem, co zaszło niegdyś na tej ziemi, gdzie my obecnie mieszkamy, a gdzie przedtem mieszkali nasi przodkowie. Więc ta historya to są przygody naszych praojców? Tak jest (...).”

M. Bloch:

„Słowo ‘historia’ jest bardzo stare, tak stare, że ludzie bywali nim czasem znudzeni. Rzadko wprawdzie posuwano się tak daleko, by chcieć je w ogóle wymazać ze słownika. Nawet socjologowie ze szkoły Durkheima pozostawiają mu jakieś miejsce w swoim systemie, ale chyba jedynie po to, by zepchnąć je do maleńkiego kącika wiedzy o człowieku: jest to rodzaj lochu, do którego – zachowując dla socjologii wszystko, co ich zdaniem poddaje się analizie racjonalnej – wtrącają czyny ludzkie, uznane za najbardziej powierzchowne, a zarazem najbardziej przypadkowe. My – przeciwnie – pozostawiamy temu pojęciu jak najszersze znaczenie. Nie zakazuje ono z góry żadnego kierunku badań; nie zaleca, by dawały pierwszeństwo jednostce lub społeczeństwu, opisom gwałtownych przełomów czy śledzeniu długotrwałych procesów. Nie zawiera w sobie żadnego credo; zgodnie ze swą pierwotną etymologią nie zobowiązuje do niczego poza ‘badaniem’. Niewątpliwie odkąd pojawiło się na ustach ludzi – a było to przeszło dwa tysiące lat temu – zmieniła się bardzo jego treść. Taki jest los w rozwoju języka wszystkich istotnie żywych słów. Gdyby dyscypliny naukowe miały wynajdywać sobie nowe nazwy wraz z każdą nową zdobyczą – ileż by było chrzcin w królestwach akademii – i jaka strata czasu! (...)

Mówiono niejednokrotnie: ‘Historia to nauka o przeszłości’. Moim zdaniem, sformułowanie takie jest niesłuszne. Przede wszystkim, sam pomysł, że przeszłość jako taka mogłaby stanowić przedmiot nauki, jest absurdalny. W jaki bowiem sposób można by bez uprzedniej selekcji uczynić przedmiotem racjonalnego poznania zjawiska, których jedyną wspólną cechą jest to, że nie były nam współczesne? Podobnie, czy można wyobrazić sobie ogólną naukę o wszechświecie w jego obecnym stanie? (...)

(...) przedmiotem historii jest z natury człowiek. Albo raczej: ludzie. Liczba mnoga, która jest gramatyczną formą względności, bardziej odpowiada nauce o zjawiskach tak zróżnicowanych niż liczba pojedyncza wyrażająca raczej abstrakcję. Spoza dostrzegalnych cech krajobrazu, spoza narzędzi lub maszyn, spoza dokumentów na pozór zupełnie martwych i instytucji, które na pozór oderwały się zupełnie od swych twórców – historia pragnie wydobyć ludzi. Kto tego nie osiągnie, będzie zawsze w najlepszym razie tylko wyrobnikiem naukowym. Prawdziwy historyk przypomina ludożercę z bajki: gdy zwęszy ludzkie mięso, wie, że wpadł na trop swojej zwierzyny. (...)

Z faktu, że historia jest wiedzą o ludziach, wynika jej szczególne stanowisko, jeśli chodzi o środki wyrazu. Czy historia jest ‘nauką’ czy ‘sztuką’? (...) Sztuka przeciw nauce, forma przeciw treści – kłótnie takie należałoby wrzucić do jednego worka z dysputami scholastycznymi! Prawidłowe równanie matematyczne jest równie piękne, jak trafne zdanie. Ale każda dziedzina wiedzy ma własną, sobie tylko właściwą estetykę języka. Sprawy ludzkie są z natury swojej zjawiskami bardzo delikatnymi, których większość nie daje się ująć w formuły matematyczne. Aby je poprawnie wyrazić, a w konsekwencji przeniknąć do głębi (czyż w ogóle możemy zrozumieć dobrze to, czego nie potrafimy wysłowić?), potrzeba wielkiej finezji języka, właściwych odcieni i tonu słów. Tam, gdzie niemożliwy jest ścisły rachunek, trzeba sugerować. Między odtwarzaniem rzeczywistości świata fizycznego, a wyrażaniem rzeczywistości umysłu ludzkiego zachodzi w końcu taka sama różnica, jak między pracą frezera a lutnika. Obaj pracują z dokładnością do milimetra; ale podczas gdy frezer posługuje się precyzyjnymi instrumentami mechanicznymi, lutnik kieruje się przede wszystkim wrażliwością ucha i palców. Nie byłoby dobrze ani gdyby frezer zadowolił się doświadczeniem lutnika, ani gdyby lutnik małpował frezera. Nikt chyba nie zaprzeczy, że podobnie jak czucie ręki, istnieje też czucie słów. (...)

Powiedzieliśmy ‘nauka o ludziach’. Jest to jednak określenie zbyt ogólnikowe. Należałoby dodać: ‘o ludziach w czasie’. Historykowi nie wystarcza pojęcie ‘ludzki’. Dopiero kategoria trwania stwarza atmosferę, w której myśl historyka może oddychać swobodnie. Oczywiście trudno wyobrazić sobie, aby jakakolwiek nauka mogła rozwijać się w oderwaniu od czasu. Jednakże dla wielu dziedzin – tych mianowicie, które w sposób umowny dzielą go na sztucznie jednorodne odcinki – czas jest jedynie i wyłącznie miarą. W historii natomiast czas – ta żywa i konkretna rzeczywistość przywrócona jej nieodwracalnemu biegowi – jest samą plazmą, w której pływają zjawiska, i jak gdyby miejscem ich poznawalności. (...) Otóż ten prawdziwy czas jest z natury swojej ciągłością, a zarazem nieustanną zmiennością. (...)”

Ph. Zimbardo, J. Boyd:

„Większość ludzi zakłada, że ich pamięć precyzyjnie oddaje to, co zdarzyło się w przeszłości oraz że wspomnienia te mają charakter stały. Niestety, wspomnienia zmieniają się z czasem. Nie są obiektywnym zapisem przeszłości, jakby ktoś nagrał dane wydarzenie na wideo i zapisał je na twardym dysku swojego umysłu. Wspomnienia mają raczej charakter rekonstrukcji, poddającej się wpływom bieżących postaw, przekonań i dostępnych informacji. Ta rekonstruktywna natura przeszłości oznacza, że to co myślimy i jak się czujemy w dniu dzisiejszym, wpływa na to, jak pamiętamy dzień wczorajszy. Nawet takie subtelne oddziaływanie, jak sposób w jaki pytamy o przeszłość może drastycznie wpłynąć na naszą pamięć »tego, co się naprawdę wydarzyło«. (...)

Nasza pamięć jest omylna. Możemy zapomnieć rzeczy, które w rzeczywistości się zdarzyły, albo pamiętać rzeczy, które nie miały miejsca. Mimo tych słabości pamięci obiektywne przeszłe wydarzenia mogą odgrywać istotną rolę w decydowaniu o tym, kim jesteśmy. Możliwe, iż mimo że nie pamiętamy przeszłości, nasze życie w fundamentalnym stopniu jest przez nią determinowane. Jednakże psychologowie zaczynają coraz mocniej kwestionować to założenie, wskazując na trudność związaną z ustaleniem jasnych związków między negatywnymi przeszłymi wydarzeniami a negatywnymi konsekwencjami, podobnie jak między pozytywnymi przeszłymi wydarzeniami – takimi jak interwencje w przypadkach uzależnień – a pozytywnymi konsekwencjami. (...) Więc jak to działa? Czy nasze życie jest zdeterminowane przez przeszłość, czy też przeszłość jest przeceniana? My, autorzy, wierzymy, że przeszłość ma znaczenie, ale jest ono mniejsze, niż twierdzili Freud i behawioryści. Obiektywna przeszłość wpływa na każdego, ale nikt nie jest przez nią całkowicie zdeterminowany. To nie wydarzenia z przeszłości najsilniej oddziałują na nasze życie. To twoje nastawienie wobec wydarzeń z przeszłości ma większe znaczenie niż same te wydarzenia. Rozróżnienie między przeszłością a twoją aktualną interpretacją tej przeszłości jest kluczowe, ponieważ daje nadzieje na zmianę. Nie możesz zmienić tego, co wydarzyło się w przeszłości, ale możesz zmienić swoje nastawienie wobec tego, co się zdarzyło. Czasami zmiana ramy odmienia sposób widzenia obrazu.”

F. Herbert:

„Pamięć nigdy nie oddaje rzeczywistości. Pamięć ją rekonstruuje. Każda rekonstrukcja zmienia oryginał, stając się zewnętrznym układem odniesienia, który nieuchronnie okazuje się za ciasny.”

W próbie zdefiniowania pojęcia ‘historia’ historycy posługują się najczęściej metaforami, jakby sami nie bardzo umieli je wyjaśnić. To trochę ironicznie, że historia jako nauka, nie potrafi zdefiniować przedmiotu swoich zainteresowań w kategoriach estetyki języka nauki! Mimo tego J. Topolski rozróżnił historię na ‘historia rerum gestare’ oraz ‘historia gestae’. Historia rerum gestae to w szerszym ujęciu historiografia i wszystko to, co znamy z przeszłości. Historia gestae to natomiast cała przeszłość, której niewielkie fragmenty są treścią historiografii. J. Topolski podaje niezwykle trafną metaforę, aby tym precyzyjniej to wyjaśnić. Historia rerum gestare to odbite widmo światła białego na fragmencie ściany promienia słonecznego, a słońce – jest historią gestae. Nie mamy wglądu bezpośredniego w przeszłość, ale tylko pośrednio – poprzez odblaski, odbicia i kolory (pochodne z światła białego). Oczywiście można spojrzeć prosto w słońce, a przez to ów metafora jest nietrafna, ale jeśli spojrzy się w nie, można oślepnąć i nic już nie widzieć. Z takiego postrzegania historii wynika jeszcze nasza dostępność i łączność z historią. Niektórzy sądzą, że jej po prostu nie ma, a nasze połączenie z przeszłością jest selektywnie punktowe. To znaczy: kontakt z przeszłością odbywa się poprzez jednostkowe fakty (informujące o czymś z przeszłości) zawarte w nośnikach – źródłach historycznych. Inni jednak wierzą, że nasza łączność z historią istnieje. Poprzez pamięć i wspomnienia. Poprzez świadomość i „dotykanie” historii, poprzez pozostałości rzeczy i rzeczy z przeszłości.

M. Bloch trafnie definiuje poprzez metaforykę pojęcie historii. To nauka o ludziach w czasie (ale nie sztuka!) z własnymi kategoriami językowymi. A historyk przypomina „ludożercę z bajki„. Czas i przestrzeń, mimo że są w zainteresowaniach innych dyscyplin naukowych, w historii nie są konkretnymi punktami, a „plazmą„, w której zanurzone są zmienne koleje losu człowieka. Nauka pt. ”historia” nie oznacza, że jej pracownikami muszą być wykwalifikowani ludzie z dyplomami. Tu chodzi zapewne o inne znaczenie nauki (choć oczywiście również należy uznawać ją jako dyscyplinę naukową). Historia jest, jak już wcześniej zasygnalizowałem, nauką humanistyczną, a więc poznawanie, odkrywanie, przeżywanie, badanie, studiowanie dziejów ludzi.

Humanizm polega bowiem na stawianiu ciągłych (zasada kostek domino) pytań i szukaniu na nie odpowiedzi w każdej dziedzinie życia, która dotyka człowieka, czyli nas samych. Na wiele pytań nie znajdzie się odpowiedzi, na wiele – będą one niezrozumiałe. A jeszcze inne – stworzą nowe pytania. Prace Erazma z Rotterdamu czy Leonarda da Vinci są trafnymi przykładami, wyjaśniającymi postępowanie humanistyczne.

W kontekście źródeł historycznych trzeba wspomnieć o problematyce pamięci, a co za tym idzie także świadomości, gdyż ta ostatnia wynika z pierwszej. Pamięć jest z biegiem czasu modulowana w umyśle poprzez obecny stosunek do wydarzeń zapisanych w niej. Decyduje ona w dużym stopniu, ale nie tak znaczącym, o tym, kim człowiek jest.

Pojmując świadomość historyczną za myślą J. Topolskiego, tj. pojmowania świadomości historycznej jako zasób wiedzy szeroko pojętej oraz system ocen dotyczących przeszłości, musimy zdać sobie sprawę, że świadomość z oddziaływania wyobrażeń o przeszłości na postawy i działania jest małe gdy świadomość historyczna pokrywa się z tradycją, czyli, jak twierdzi J. Topolski, spuścizną jako spontaniczną część włączoną do świadomości społecznej i indywidualnej. Świadomość dalej, to wiedza do której odwołuje się jednostka w toku jej działania o otaczającym ją świecie oraz, to też jest istotne, systemu wartości, które wyznaje. Ale także, to właściwość człowieka, która odróżnia go od świata natury, w tym aktywny stosunek do świata ogólnego i zdawanie sobie sprawy z własnego zachowania. Kształtuje się ona w toku nabywanych doświadczeń i nauki (na przykład między innymi w szkole), jak również ta „praktyka życia” ją samą warunkuje. Jak mówić o świadomości historycznej konkretnych grup? Poprzez znalezienie wspólnej cechy tychże grup. Taką cechą jest właśnie: „istnienie podzielanych przez członków tej grupy przekonań o realności określonych faktów historycznych i o takim a nie innym ich znaczeniu w procesie historycznym oraz o tym, że istnieją takie a nie inne związki między faktami (niezależnie od tego, czy związki takie w rzeczywistości miały miejsce)”. A więc świadomość historyczna jest w pewnym sensie świadomością - ideałem, w której wszystkie treści powiązane ze sobą tworzą określony system, który funkcjonuje społecznie, choć nie może być w całości w świadomości indywidualnej, a więc nie jest na pewno indywidualną.

Źródła historyczne natomiast, według większości historyków, są wszelką pozostałością po dawniejszych wydarzeniach, zawierającą pewne informacje o nich. Z tego tytułu można wyróżnić logicznie następującą ich taksonomię:

Subiektywny podział źródeł historycznych:

PRZETWORZONE

NATURALNE

MATERIALNE

NIEMATERIALNE

MATERIALNE

NIEMATERIALNE

PISANE

NIEPISANE

Źródła przetworzone, to wszystkie takie źródła, które zostały czynem, mową lub myślą człowieka skonstruowane. Dzielą się one w konsekwencji na materialne, a więc takie, które odczuwają receptory naszych zmysłów i utrwalone w materiale, np. w kamieniu, drewnie, papierze, na płycie. Te źródła materialne dzielą się na pisane i niepisane, a te oba z kolei na adresowane i nieadresowane. Moim zdaniem, źródła adresowane to takie, które zostały skonstruowane pierwotnie w celu dla odbiorcy/odbiorców, natomiast nieadresowane – to takie, które powstały bez konkretnego celu w przekazaniu dla odbiorców, mimo że z biegiem czasu mogły uzyskać status ‘przekaźnika informacji dla jakiegoś adresata’. Źródła niematerialne wyrażone są tutaj jako myśl, emocje, uczucia i pamięć ludzka, a więc te formy wyrazu ludzkiej działalności, które nie były/nie są utrwalone w materiale. Najpopularniejszą formą źródła niematerialnego jest tradycja ustna. Istnieją jeszcze źródła historyczne, nie będące wytworem działalności i myśli człowieka, a mimo tego istniejące w wyniku upływu czasu i zjawisk historycznych w przyrodzie. Tymi rodzajami źródeł nie zajmuje się nauka historyczna, a inne dyscypliny, m.in. geologia, botanika, geografia, fizyka, chemia czy matematyka. Kwestią sporną do rozstrzygnięcia raczej dla filozofii jest podział tych źródeł tzw. ‘naturalnych’ na materialne i niematerialne. Pytanie: czy zwierzęta i rośliny myślą i czują, podobnież jak człowiek; nie daje konkretnej odpowiedzi i zależy w dużym stopniu od indywidualnego systemu wartości każdego z nas. W rozwinięciu pytanie to przeistacza się w jeszcze inne: o definicję i naturę człowieka. W samym pytaniu o człowieka ukryte jest o jego podmiotowość (kto to jest) lub jego przedmiotowość (co to jest). Moim zdaniem w każdym razie, aby pozostać neutralnym w dyskursie na te pytania, należy uwzględnić ten podział źródeł naturalnych, nie dogmatyzując go. Nie mamy pewności i nie znamy odpowiedzi na pytanie o myśli i uczucia zwierząt i roślin. Istnieje jeszcze inny podział w taksonomii źródeł pisanych i niepisanych na wtórne i pierwotne. Pierwotnymi są te źródła, które zawierają bezpośrednią relację/informację z przeszłości, gdy tymczasem wtórne – zawierają opisy, komentarze, oceny, analizy itp. do materiałów ze źródeł pierwotnych. Z tego względu pojawia się rozróżnienie na źródła bezpośrednie, a więc takie które zawierają informacje bez pośrednictwa przekaźników, oraz pośrednie – relacjonujące przebieg wypadków za czyimś pośrednictwem.

To jeszcze nie jest koniec. Same źródła historyczne są tylko przekaźnikami informacji o zdarzeniach przeszłych. W toku studiów nad nimi, czyli poprzez ich analizę i interpretację, stawia się konkretne pytania w określonym celu. Dopiero w akcie postawionych pytań źródła historyczne odpowiadają, ujawniając jakieś informacje o fakcie historycznym. Z tego tytułu rodzą się kolejne problemy związane z interpretacją, wnioskowaniem i analizą treści źródeł historycznych.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz