„O Starówce, Pradze i ciepokach” - Z. Kaliciński - recenzja


Do sięgnięcia po książkę Zdzisława Kalicińskiego zachęcił mnie tytuł, który wydał mi się nadzwyczaj intrygujący. Po pierwsze poruszał temat mojej „ukochanej Warszawy”, a po drugie zawierał w sobie słowo moim zdaniem kompletnie nie pasujące do naszej stolicy okresu międzywojennego. Mówią, że ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła - jednak w tym wypadku moja ciekawość zdecydowanie się opłaciła.

O starówce, PradzeKsiążka mieści w sobie wspomnienia autora z lat dziecięcych spędzonych w przedwojennej Warszawie i pobliskiej miejscowości Jeziornej. Kaliciński zabiera nas w podróż w czasie, podczas której ukazuje czytelnikowi życie prostego człowieka będącego mieszkańcem stolicy.

Pierwszy dom bohatera mieści się przy ulicy Piekarskiej nr 9 na Krakowskim Przedmieściu. Jak sam wspomina mógł ze swojego dachu oglądać wieżyczki kościoła Jezuitów, czy też białe kolumienki katedry św. Jana. Piesze wycieczki były wówczas dla niego bardzo ograniczone z racji wieku, zazwyczaj w dalsze podróże wybierał się z babcią. Raz zrobił wyjątek – kiedy odbywał się pierwsze uroczystości na Grobie Nieznanego Żołnierza w 1925 r., co było wówczas ogromnym wydarzeniem. Autor, opisuje także inne fakty historyczne, których był świadkiem lub o których było głośno: doskonale zapamiętał strajki kolejarzy w 1926 r., zamach majowy (będąc małym chłopcem jakże się cieszył, że rodzice wysłali go poza Warszawę i nie musiał chodzić do szkoły!) oraz zaginięcie gen. Włodzimierza Zagórskiego.

Wrócmy jednak do rzeczy bliższych małemu Zdzisławowi - czytając tę książkę doskonale poznajemy Starówkę wraz z jej atrakcjami: wymarsz kompanii wojska z orkiestrą z koszar pod Zamkiem Królewskim, cudowne zapachy z cukierni pana Wroczyńskiego mieszczącej się na ulicy Senatorskiej, popłynięcie statkiem na Bielany, sklep Lewina z patefonami i gustownymi szafkami, Galeria Luxemburga ze słynnym kabaretem „Qui pro Quo” - były to niesamowite przeżycia dla chłopca będącego w wieku 5-8 lat.

Jeziorna, gdzie powstała jedna z najstarszych w Polsce Fabryka Papieru (pierwszy przekaz o niej pochodzi z roku 1760) i skąd pochodziła jego babcia od strony ojca Teofilia Kalicińska - to jego drugi dom. Jesteśmy świadkami strajku w tamtejszej Fabryce, meczu między miejscowymi a Garbarnią Kraków, czy też lądowania samolotu, którym przyleciał adorator do swojej sympatii (wtedy to mieli gest). Z tym właśnie miejscem wiążą się także tytułowe „ciepoki”, ale kto to był lub co to było pozostawię w tajemnicy.

W końcu w roku 1925 rodzinie Kalicińskich udaje się zdobyć własne mieszkanie na Pradze, a dokładniej na Nowej Pradze (ulice: 11 Listopada-Szwedzka-Wileńska-Targowa). Autor szybko aklimatyzuje się z tamtym otoczeniem i powoli poznaje tę część miasta wraz z dzielnicą biedy, złodziei i prostytutek - Annopolem. Zaczyna także uczęszczać do Gimnazjum Zamojskiego przy ulicy Smolnej. W swoich wspomnieniach wraca do pojedynków Targówka z Pelcowizną o to kto ma tańczyć na „patelni” (były to tancbudy na świeżym powietrzu, mieszczące się m.in. na Bielanach, Saskiej Kępie, Targówku), z nostalgią przywołuje kluby sportowe i sportowców, dla których w tamtych czasach liczyła się przede wszystkim przyjemność z uprawianej dyscypliny oraz nieistniejący już słynny Kercelak.

Czy są jakieś minusy? Natrafimy na bodaj dwa zdania, w których możemy wyczuć retorykę lewicową/komunistyczną (kilka osób z rodziny autora było związanych z lewicą, np. dziadek był działaczem KPP). Ponadto nie znajduję powodu dlaczego narracja kończy się w roku 1933. Mimo tego gorąco polecam tę lekturę!

Reasumując, jeśli ktoś chce poznać międzywojenną Warszawę „od kuchni”: jej zwyczaje, miejsca szczególnie lubiane i nie lubiane, gdzie wówczas się bawiono, gdzie urządzano bale, jakie sklepy były najlepsze, jak należało się targować, czym dla warszawiaka były Bielany, jak bardzo kryzys światowy uderzył w Polaków, widzianą z perspektywy małego chłopca jest to książka zdecydowanie dla niego. Pozycja ta powinna stać się obowiązkowa także dla miłośników stolicy i varsavianistów. Autor pisze lekko i ciężko jest się oderwać lektury, w której nie brakuje także humoru. Ogromnym plusem książki są zdjęcia, których jest ponad 60. Obawy może rodzić to, iż Kaliciński napisał tę książkę będąc już dorosłym człowiekiem, jednak tutaj wyszedł ogromną ręką i potrafił świetnie wczuć się i zobaczyć miasto oczami dziecka. Na marginesie jeszcze dodam, iż Zdzisław Kaliciński spisał także swoje wspomnienia z czasu okupacji 1939-1943 w książce Wojna niejedno ma imię (Warszawa 1978 r.).

Tytuł: O Starówce, Pradze i ciepokach
Autor: Zdzisław Kaliciński
Wydawca: Zysk i S-ka
Data wydania: 2010 (wyd. I 1983 r.)
ISBN/EAN: 978-83-7506-423-0
Liczba stron: 293
Cena: 39,90 zł
Ocena recenzenta: 9/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz