„Rosyjskie wojny 1460-1730” - C.B. Stevens - recenzja


Wydawnictwo „Bellona” wprowadziło niedawno na rynek pracę amerykańskiej historyczki Carol B. Stevens1 Rosyjskie wojny 1460-1730. Narodziny mocarstwa (tytuł oryginalny:Russia’s Wars of Emergence, 1460-173″). Powód do radości mają, zatem polscy miłośnicy dziejów naszego wschodniego sąsiada. Publikacja ta omawia rozwój militarny i narodziny mocarstwowej pozycji Wielkiego Księstwa, a potem Carstwa Moskiewskiego, które w 1721 ogłoszono Cesarstwem Rosyjskim.

Książka dzieli się na trzy części:
I – lata 1450-1598
II – lata 1598-1697
III – lata 1698-1730

Te z kolei dzielą się na rozdziały i podrozdziały.

Książka jest napisana bardzo skrótowo. Zwłaszcza opisy działań zbrojnych są bardzo lakoniczne. Nie wspomina się też o takich wydarzeniach jak, np. rozejm pomiędzy Rzecząpospolitą i Moskwą w Jamie Zapolskim (1582 r.) czy wyprawa zadnieprzańska (1663 r.). Stosunkowo najlepiej opisano kwestie organizacji armii i problemów społecznych. Wadą są też przypisy na końcach rozdziałów, zamiast bezpośrednio pod tekstem.

Autorka stara się trzymać wysoki poziom merytoryczny, jednak popełnia wiele błędów. W pracy określa ona Ruś Moskiewską sprzed czasów Piotra Wielkiego księstwem, mimo iż już od 1328 r. było to wielkie księstwo, a od 1547 carstwo (królestwo). Tu dochodzimy do kolejnego błędu. Dla Autorki tytuł „car” jest równoznaczny z „cesarzem”. Tak więc, według Niej, wychodzi na to, że pierwszym cesarzem w dziejach Rosji był Iwan IV Groźny, a nie Piotr I Wielki (który w 1721 r. przyjął tytuł „Imperatora Wszechrusi”). Na stronie 32 czytamy:

W ostatnich latach panowania Witolda (zm. 1430) (…) Litwa włączyła prawosławnych Słowian do grona swych poddanych.

Tymczasem podbój Rusi przez Litwinów trwał już od czasów księcia Vytenisa (Witenesa) (pan. 1295-1316). Na stronie 47 dowiadujemy się, że w XV wieku w Moskwie istniał Plac Czerwony. Podczas gdy zwał on się wówczas „Pożarem”, a obecna nazwa przyjęła się za pierwszych Romanowów. Dwie strony dalej Autorka pisze:

bezkrwawy triumf [nad Ugrą] stanowił dla księstwa moskiewskiego ważny symbol, choć nie oznaczał jeszcze końca mongolskiej kontroli nad Rusią, jak to nieraz sugerują.

Pytanie zatem brzmi: Kto sugeruje? Na stronie 81 mamy do czynienia z dwoma błędami. Pierwszy: Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, nazwano „cesarstwem habsburskim”, co jest czynem wręcz karygodnym. Drugi: według Autorki w 1519 r. Inflantczycy najechali Polskę, choć w rzeczywistości uderzyli na Litwę. Na stronie 114 mamy do czynienia z mocno naciąganym zdaniem:

unia [lubelska] dała Litwinom bezpośredni dostęp do wojskowych zasobów bogatszej i gęściej zaludnionej Polski.

Dwie strony dalej Dyneburg (Daugavpils) nazwano Dynaburgiem, zaś Rewel (Tallin) konsekwentnie błędnie uznaje się za Rewal. Nieco później czytamy, że Stefan Batory został wybrany przez „polski [!] sejm[!]” na „króla Rzeczpospolitej[!]”. W rzeczywistości został on wybrany na elekcji2, i nie na króla Rzeczypospolitej, ale na króla Polski i wielkiego księcia Litwy. Zaledwie po dwóch zdaniach dowiadujemy się, że armia Batorego idąca na Moskwę była dowodzona przez Litwę[!]. Na stronie 62 czytamy, że na najazdy Tatarów prócz Moskwy były narażone także północne Chiny oraz obrzeża monarchii Habsburgów i Osmanów. O zagrożeniu Polski i Litwy ani słowa. Na 64 Kozaków określono jako „lud”. Na 145 czytamy:

Często zwano ich [mieszkańców południa Moskwy] powszechnie Kozakami.

To w końcu często czy powszechnie? Kilka stron dalej Autorka stwierdza, że Dymitr Samozwaniec ożenił się z polską „księżniczką[!]”, której nazwiska nie podano. Zygmunta III nazwano „królem Polski i Litwy”. Moskwicini, w czasie smuty, mieli zjednoczyć się „przeciw Polsce”. Wojna chocimska miała być wywołana przez Kozaków, a nie bezpośrednio przez działania hetmana Żółkiewskiego. „Stosunki polsko-kozackie doprowadziły do buntu [Fedorowicza] w 1630 r.”. W rzeczywistości zaś pierwszym pochocimskim powstaniem Kozaków zaporoskich był bunt Żmajły, zakończony ugodą kurukowską (1625). Autorka twierdzi, że przyczyną buntu Chmielnickiego były animozje pomiędzy „Ukraińcami[!]” a Koroną (str. 177). Dalej dowiadujemy się, że autochtoniczna szlachta ukrainna była w mniejszości[!]. Celem najazdu Karola Gustawa na Rzeczpospolitą miało być „odebranie Prus Książęcych Duńczykom[!]”. Jako pierwsza „przyjąć opiekę” Szwecji miało przyjąć Wielkie Księstwo Litewskie. Naprawdę zaś pierwej uczynili to Wielkopolanie (25 lipca 1655 r). Na stronę Karola Gustawa mieli przechodzić głównie polscy najemnicy, tymczasem czyniła to głównie szlachta koronna i litewska. Według Autorki w traktacie andruszowskim większość[!] Białorusi miała przypaść Rosji. Poza tym popełniono jeszcze kilka innych błędów, których jednak wymieniać nie warto.

Pracę wzbogaca kilka map, choć niestety raczej miernej jakości. W polskiej edycji nie ma żadnych ilustracji. Ma jednak ładną okładkę i dobry papier.

Tłumaczenie jest dobre, napisane jasnym i klarownym językiem, bez poważnych błędów gramatycznych i stylistycznych.

Reasumując: Książka zawiera liczne błędy, jest skrótowa i lakoniczna, nie wyczerpuje tematu dostatecznie. Stosunkowo najlepsze fragmenty dotyczą kwestii organizacyjnych i społecznych. Dobrze opracowano też kwestie reform wojskowych. Trzeba przy tym pamiętać, że książka była tworzona z myślą o czytelniku z Zachodu, którego pojęcie o dziejach Wschodniej i Środkowej Europy jest dość mgliste. Toteż ma może stanowić jedynie wstęp do badań na temat Rosji późnośredniowiecznej i wczesnonowożytnej.

Plus minus:
Na plus:
+ okładka, papier
+ jakość tłumaczenia
Na minus:
- sporo drobnych błędów
- mapy nie najlepszej jakości
- brak ilustracji
- przypisy na końcach rozdziałów

Tytuł: Rosyjskie wojny 1460-1730. Narodziny mocarstwa
Autor: Carol B. Stevens (tłum. Kinga Jackiewicz)
Wydawca: Bellona
Data wydania: 2010
ISBN/EAN: 9788311117112
Liczba stron: 352
Oprawa: miękka
Cena: ok. 55 zł
Ocena recenzenta: 7/10

  1. Carol B. Stevens jest profesorem nadzwyczajnym w amerykańskim Colgate University  w Hamilton, New Jersey. Specjalizuje się w nowożytnych dziejach Rosji. []
  2. Zgromadzenia odbywające się w czasie bezkrólewia nie były uznawane za sejmy (por. Markiewicz Mariusz, „Historia Polski 1492-1795”, Kraków 2009, str. 55). []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz