Mordercy i zabójcy w Warszawie epoki stanisławowskiej


W epoce stanisławowskiej zabójstwo, w odróżnieniu od morderstwa, było rozumiane jako nieumyślne pozbawienie życia1.

Przestępstwa przeciw życiu stanowią dość mały odsetek ogółu wykroczeń, niemniej już sam fakt ich pojawiania się w źródłach mówi nam trochę o ogólnym bezpieczeństwie w stolicy. A jego stan, o czym zgodnie wspominają niemal wszystkie źródła był więcej niż fatalny. Ich autorzy jednomyślnie łączyli wysoki wskaźnik przestępczości z brakiem oświetlenia, czego świadectwem jest nieco złośliwa w tonie uwaga Nathaniela Williama Wraxala, który w 1778 r. pisał, że:

„(…) nie dziwi mnie, że król, we własnym powozie, otoczony strażą przyboczną i gwardią, mógł być pochwycony i uprowadzony w samym sercu stolicy (…) W mieście, w którym zimą nie pali się ani jedna lampa i nie przedsiębierze się żadnych środków zapewniających ludności bezpieczeństwo, każdy zdecydowany złoczyńca może pod osłoną nocy popełnić najbardziej nawet okrutną zbrodnię2.”

Dalej ten sam autor dodawał:

„Mordy i zabójstwa zarówno w stolicy, jak na prowincji uchodzą bezkarnie, i to tak dalece, że nawet w obecnej porze roku niebezpiecznie jest przebywać na ulicach Warszawy bez towarzysza lub broni.„3

Z kolei podróżnik i uczony Fryderyk Schulz, choć potwierdza communis opinio o braku osobistego bezpieczeństwa w Warszawie, odnotowuje jednak, że przy wjeździe do samego miasta:

„Na palu stojącym nad drogą samą wisiała ćwierć człowieka, który z drugim jakimś zamordował na moście przechodnia dla kilku dukatów, które ów miał przy sobie.„4

Wnioski z powyższej relacji można wysnuć co najmniej dwojakie. Po pierwsze opinie wcześniej przywołanego Wraxalla o noszeniu broni przy sobie i poruszaniu się po mieście w pojedynkę nie były chyba całkiem bezpodstawne. Po drugie, mimo wyjątkowo odstręczającej kary, morderstwa zdarzały się i czasem je faktycznie wykrywano.

Szczególnie niebezpieczne miejsca, których należało unikać przynajmniej po zmroku stanowiły ulice przymurne na przykład Brzozowa i przycmentarne – Podwale5. Wyjątkowo niebezpieczne były szynki. Schulz pisał, że:

„Nieustanne tu bitwy, które się często zabójstwami kończą (…)„6

Poszukiwany, poszukiwana

W prasie tego okresu pojawiały się już pierwsze listy gończe za szczególnie okrutnymi przestępcami. Były one niezmiernie szczegółowe jeśli chodzi o rysopis poszukiwanego, cechowały się dodatkowo swoistą narracją i wyrazem7. Idealnym potwierdzeniem powyższej charakterystyki jest list gończy z „Wiadomości Warszawskich” z dnia 26 grudnia 1770 r., w którym podaje się, że: Konarski K., Warszawa w jej pierwszym stołecznym okresie, Warszawa 1970

„Dnia 27 listopada przeszłego miesiąca powracający z Szymanowa, dóbr Xsiężny Jeymci Sanguszkowy Marszałkowey W. Lit: 6 mil od Warszawy sytuowanych Jmć Pan Knakfus, sławny Ogrodnik i Architekt w krzakach pomiędzy Kaszkami i Gałami, okrutnie zabity został przez człeka Fabryki Szymanowskiej, który go odwoził, i który, według znaków na trupie, nie tylko w głowę wielką zadał mu ranę, ale też nożem mu óśm razy pchnął. Ten bezbożny zaborca, po tej niegodziwey akcyi powrócił z wózkiem i z końmi do Szymanowa i śmiał mówić, że Jmć Pana Knakfusa zdrowo do Warszawy zawiózł, lecz we trzy dni potym uciekł, i nikt nie wie dokąd się obrócił (…) Imię tego zabójcy iest Piotr, z przezwiska Szczepanowski, rodem z Krakowa, wzrostu miernego, lat około 30 maiący, twarzy białokurowatey, włosów białawych (…) Żupan czerwony z sukna prostego długi, pasy miał dwa, iedem czerwony, drugi skórzany.„8

Usiłowanie zabójstwa jako przypadek osobny

Poszukiwano także ludzi, którzy usiłowali zabić, choć z różnych przyczyn nie zdołali uśmiercić swojej ofiary. Przykładem jest list gończy z „Gazety Warszawskiej” z dnia 20 września 1775 r., w którym donosi się, iż:

„Dnia 9 Iulij o godzinie pół do 4. Chłopiec Sebastyan Moskalski, wzrostu małego, twarzy okrągłej tłustej, oczy ciemne, brwi szerokie (…) lat około 17 maiący (…) rodem z Dukli; ten wstawszy rano, kobietę wraz z nim służącą, ieszcze śpiącą, zabić usiłował, ciąwszy ią 8 razy siekierą w głowę, tak dalece, że do tych czas wykurować się nie może9.”

To, jakie wyroki mogły zapadać w takich sytuacjach obrazują zeznania zatrzymanego 1788 r. po raz drugi za burdę Hendrycha Gossarta, który pierwszy raz w areszcie znalazł się właśnie za usiłowanie zabójstwa w kłótni. Mężczyzna ten opowiedział, że:

„Załagodziwszy tego sł. Korzeniewskiego za ból # 38, a zaś za występek mój jurysdykcyja ukarała mnie do Cuchthauzu na dni 3, po wypełnieniu dni 3 oznaczonego czasu uwolniony zostałem bez kary, z napomnieniem, abym tego więcej nie czynieł10.”

Z powyższego opisu wynika, że w przypadku małej szkodliwości czynu, za usiłowanie zabójstwa w afekcie przyznawano kary stosunkowo łagodne.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...

Pewną wiedzę o zabójstwach na przykład na tle rabunkowym, przynoszą z kolei ogłoszenia rodzin poszukujących zaginionych krewnych. Do takich możemy zaliczyć np. poniższe ogłoszenie z dnia 15 listopada 1774 roku, z „Gazety Warszawskiej”, w którym czytamy:

„Mikołaj Klauzman, maiący lat 18 na 19 (…) poszedł bez wiadomości rodzicielskiey z domu dnia 21 września, nie wziąwszy z sobą ani bielizny, ani sukien (…)11.”

Winny, niewinny?

Jeśli chodzi o zeznania osób oskarżonych o zabójstwo, to spotkałam się w mojej pracy badawczej z jednym przesłuchiwanym, który nie przyznawał się zarzucanego mu przestępstwa. Był nim Stefan Kopas, którego w 1792 r. aresztowano:

„(…) w obwinieniu popełnić mianego przeze mnie zabójstwa na osobie sł. Salwadorowej i jej sługach, w areszt wzięto, do czego ja wcale nie czuję się być winnym i kto by takowe popełnić, nie wiem. Do Salwadorowej żadnej nigdy złości nie miałem i ona się na mnie nie gniewała (…)12.”

Czy uznano go winnym, tego nigdy się nie dowiemy, warto jednak przyjrzeć się bliżej pochodzącym z 1791 r. zeznaniom Ignacego Grotyńskiego, który przyznawał się do zarzutu nieumyślnego zabójstwa żony w rezultacie kłótni, choć za czyn swój obwiniał własne pijaństwo w nadziei łaskawszego wyroku13. W jego zeznaniach czytamy, że:

„(…) będąc nieco pijany i zmartwiony (…) oraz stąd, że mi żona przykrości czyniła w czasie tym, kiedy mi się jeść chciało, porwawszy w pasyi nóż przede mną na stole leżący, tymże rozumiejąc w zapale i prędkości iż to nie nóż, ale drewno, na nię, żeby hałasów nie czyniła i spokojnie mi obiad zjeść dała, rzuciłem, przez co ją w skroń skaleczyłem, z którego skaleczenia czy też z upadnięcia skronią na skobel żelazny (…) dnia trzeciego życie w śmierć zamieniła (…)„14

Jak widać z powyższego przykładu zabójstwa, przestępstwa tego typu często popełniano przy użyciu znajdujących się pod ręką przedmiotów codziennego użytku15.

Zakończenie

Omówione źródła, choć zróżnicowane, niestety nie wyczerpują tematu przestępstw przeciw życiu. Brak np. zabójstw na tle seksualnym. I choć wyroków, jakie zapadły w sprawach przeze mnie opisanych można się domyślać, to ich niedostatek czyni obraz niepełnym.


Bibliografia:
Prasa:

  1. „Gazeta Warszawska” 1775-1777
  2. „Wiadomości Warszawskie” 1770

Źródła drukowane:

  1. Z rontem marszałkowskim przez Warszawę (Zeznania oskarżonych z lat 1787-1794), opracowała i wstępem poprzedziła Z. Turska, Warszawa 1961
  2. Polska stanisławowska w oczach cudzoziemców, t. I – II, oprac. W. Zawadzki, Warszawa 1963

Opracowania:

  1. Berdecka A., Turnau I., Życie codzienne w Warszawie okresu Oświecenia, Warszawa 1969
  2. Karpińska M., Złodzieje, agenci policyjni, strażnicy. Przestępstwa pospolite w Warszawie 1815-1830, Warszawa 1999
  3. Konarski K., Warszawa w jej pierwszym stołecznym okresie, Warszawa 1970
  4. Kracik J., Rożek M., Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie. O marginesie społecznym XVI-XVIII w., Kraków 1986
  1. M. Karpińska, Złodzieje, agenci policyjni, strażnicy. Przestępstwa pospolite w Warszawie 1815-1830, Warszawa 1999, s. 87. []
  2. Polska stanisławowska w oczach cudzoziemców, oprac. W. Zawadzki, t. I, Warszawa 1963, s. 492. []
  3. Tamże, s. 538. []
  4. Tamże, s. 441. []
  5. A. Berdecka, I. Turnau, Życie codzienne w Warszawie okresu OświeceniaWarszawa 1969, s. 80 []
  6. Polska stanisławowska…, t. II, s. 540. []
  7. K. Konarski, Warszawa w jej pierwszym stołecznym okresie, Warszawa 1970, s. 279. []
  8. „Wiadomości Warszawskie” 1770, 26 XII, nr 103, Supl. []
  9. „Gazeta Warszawska” 1775, 20 IX, nr 69, Supl. []
  10. Z rontem marszałkowskim przez Warszawę (Zeznania oskarżonych z lat 1787-1794). Opracowała i wstępem poprzedziła Zofia Turska, Warszawa 1961, s. 100. []
  11. „Gazeta Warszawska” 1777, 15 XI, nr 92, Supl. []
  12. Z rontem marszałkowskim…, s. []
  13. J. Kracik, M. Rożek, Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie. O marginesie społecznym XVI-XVIII w., Kraków 1986, s. 154. []
  14. Z rontem marszałkowskim…, s. 103. []
  15. M. Karpińska, op. cit., s. 94. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz