„Dunkierka. Walka do ostatniego żołnierza” - H. Sebag-Montefiore - recenzja


Sięgając po książkę Sebaga-Montefiore’ego wiedziałem, że Dunkierki jedna książka nie jest w stanie opisać. Pisząc „Dunkierka” mam na myśli okres od 10 maja 1940 do zakończenia ewakuacji wojsk angielskich i francuskich w dniu 4 czerwca 1940r. W okresie tym zdarzyło się przecież bardzo wiele rzeczy, a zgrabnie dodane elementy wspomnień żołnierzy walczących w tamtym konflikcie niewątpliwie zwiększyłyby dramatyzm opisu.
Hugh Sebag-Montefiore zebrał wielką ilość wywiadów, wspomnień, listów brytyjskich żołnierzy i oficerów; użył wartościowych źródeł; pomagali mu m.in. K-H. Frieser – autor świetnej książki o kampanii w 1940r1.  Dunkierka. Walka do ostatniego żołnierzaskłada się z 36 rozdziałów – początek robi obiecujące wrażenie. W pierwszych czterech rozdziałach mamy opis żołnierzy brytyjskich przybywających do Francji i zabawiających się burdelach – w naszych czasach to raczej żaden powód do zgorszenia ale wtedy było przecież zupełnie inaczej. Gen. Mongomery (ówczesny dowódca 3 DP) dostał burę za zachęcanie żołnierzy do używania kondomów choć zachorowania na choroby weneryczne gwałtownie rosły. Głównodowodzący – gen. Gort uznał, że język Monty’ego użyty w notatce do podległych mu jednostek jest obsceniczny. Następnie mamy opis incydentu w Mechelen, kiedy to niemiecki samolot łącznikowy rozbił się w Belgii a na pokładzie był oficer wiozący plany ataku na Belgię i Francję w jego ówczesnej formie. Było to jedno z ciągu zdarzeń, które zmieniło plan ataku Wehrmachtu na Sprzymierzonych doprowadzając do ich katastrofalnej klęski.

Potem jest niestety gorzej.

Dunkierka. Walka do ostatniego żołnierza robi wrażenie jakby była jednym wielkim cytatem, robionym jednak bez ładu i składu. Brak jest „kręgosłupa” narracyjnego i analizy zdarzeń. Przez analizę rozumiem np. wpływ terenu, wyszkolenia żołnierzy, sposobów walki (co ciekawe nie wspomniani są w ogóle brytyjscy artylerzyści, których ogień był często podporą oporu, a o jego skuteczności mamy wiele przekazów). Ważne jest wymieszane z mniej ważnym. Cornelius Ryan w swoich książkach też używał wielkiej ilości wspomnień żołnierzy – ale robił to po coś, a nie dla samego ich przytaczania. Chciał pokazać wojnę w całym jej tragizmie również z poziomu szeregowego tommy’ego czy landsera. Cechowała go wysoka wrażliwość moralna i jednocześnie szacunek dla wszystkich uczestników opisywanych przez siebie kampanii. U Ryana nigdy też nie zabrakło dogłębnej analizy zdarzeń ze strategicznego, operacyjnego i taktycznego punktu widzenia. Że o jego wspaniałych umiejętnościach pisarskich nie wspomnę.

Sebagowi-Montefiore nie udało się osiągnąć „efektu Ryana”. Chociaż wiele przytoczonych przez niego wspomnień jest niezwykle ciekawych nie osadzono ich w jakiejś szerszej narracji. Poza tym punkt widzenia autora jest niezwykle anglocentryczny. Sprzymierzone nacje (Francuzi i Belgowie) są traktowani jako tchórze i bałaganiarze, walczą zaś tylko Brytyjczycy. Francuzi uciekają, natomiast Anglicy wycofują się na z góry upatrzone pozycje. Król Belgii nie chce poświęcić swojej armii, ponoszącej przez tygodnie niezwykłe ofiary aby umożliwić Brytyjskiemu Korpusowi Ekspedycyjnemu wycofanie się do Anglii, potem zaś nie chce ewakuować się na Wyspy – więc jego zachowanie jest podejrzane.

Mocną stroną książki są opisy zbrodni wojennych popełnianych przez Niemców w czasie kampanii w północnej Francji i Belgii. Takich rzeczy nigdy za dużo, a pamięć o nich powinna trwać jak najdłużej – zarówno w aspekcie ogólnoludzkim jak i czysto niemieckim. Zabrakło mi jednak pokazania „drugiej strony” tzn. Niemców. Jeśli chodzi o zbrodnie niemieckie pod Le Paradis bardzo ciekawy opis znajduje się np. w Żołnierzach zagłady C. Sydnora – ale znajdująca się kilkanaście stron dalej analiza dlaczego w ogóle do niej doszło jest jeszcze ciekawsza.

Dunkierka. Walka do ostatniego żołnierza Hugh Sebag-Montefiore jest ciekawym zbiorem wspomnień żołnierzy brytyjskich, który może posłuży kiedyś, komuś do napisania bardziej całościowej analizy bitwy w północnej Francji i Belgii zakończonej na plażach Dunkierki. Zainteresowani tematem na pewno znajdą w niej coś dla siebie, jakąś perełkę wiedzy. Dla wielu czytelników może się jednak okazać zbyt monotonna i chaotyczna. Wiele ciekawych informacji znajduje się w przypisach, niektóre z nich są bardzo długie i wydaje się, że powinny się one znaleźć w tekście głównym. Niestety zostały one zamieszczone na końcu książki co korzystanie z nich czyni bardzo trudnym i uciążliwym.

Trzeba przyznać, że Dom Wydawniczy Rebis zrobił co mógł żeby książka była ładna. Mapy są świetne (choć szkoda, że znajdują się na samym końcu), ikonografia nie mniej dobra. Tłumacz też bardzo dobrze przetłumaczył tekst oraz oprócz paru udziwnień i błędów (np. nazywanie francuskich dywizji pancernych, dywizjami kirasjerów), które być może znajdowały się również tekście oryginalnym, stanął na wysokości zadania.

Plus minus:
Na plus:

+ Świetne mapy
+ Ciekawa ikonografia
+ Dużo wartościowych wspomnień
+ Dobre tłumaczenie
Na minus:
- brak wiodącej narracji
- brak analizy zdarzeń
- dużo informacji znajdujących się w przypisach, choć powinny znaleźć się w tekście głównym

Tytuł: Dunkierka. Walka do ostatniego żołnierza
Autor: Hugh Sebag-Montefiore
Wydawca: Dom Wydawniczy REBIS
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7510-041-9
Stron: 773
Oprawa: twarda
Cena: ok. 45 zł
Ocena recenzenta: 6/10

  1. Karl-Heinz Frieser „Blitzkrieg Legend. The 1940 Campaign in the west”, Annapolis 2005. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

4 komentarze

  1. Rafał pisze:

    Dziś kupiłem sobie tę książkę. Skusiła mnie cena, bowiem kosztowała tylko 15 zł i leżała w jednym z koszy w supermarkecie, którego nazwy nie wymienię. Jeszcze nie czytałem, więc opinii wydać nie mogę. Mapy na końcu w liczbie chyba kilkunastu faktycznie wyglądają interesująco.

  2. Ke pisze:

    @Rafał
    Mógłbyś zdradzić chociaż pierwszą literę sklepu i w jakim mieście :)?
    Z góry dzięki

    • Piecia pisze:

      Nie wiem gdzie widział Rafał, ale ja widziałem w sklepie na literkę L w Warszawie, na Ursynowie.

    • Rafał pisze:

      Zgadza się to co napisała osoba poniżej. Duży sklep na L na Ursynowie w Warszawie niedaleko stacji metra. Każdy trafi. Kosz był dość dobrze zaopatrzony, jak na kosze tego typu oczywiście. Były też inne książki historyczne. Z tego co pamiętam „Wiedeń 1814″, chyba „Igrzyska w Berlinie”, „Bez dachu” Aleksandra Topolskiego i kilka innych. Wczoraj tych pozycji było po kilka, więc jest spora szansa, że leżą tam i dziś.

Zostaw własny komentarz