„Królowie z gwiazd...” - G. Niedzielski - recenzja


Dawny mit kosmogoniczny Słowian nie zaginął, ale ukrywa się pod legendarnymi dziejami, zapisanymi w starych kronikach…”1. To odważne stwierdzenie napotykamy w książce Grzegorza Niedzielskiego pt. Królowie z gwiazd. Mitologia plemion prapolskich oddanej do rąk czytelników przez wydawnictwo Armoryka.

Tytuł może sugerować, że oto pojawiła się na naszym rynku pozycja nawiązująca do wzorców stworzonych przez E. von Dänikena. Wiem, że wielu miłośników historii nawet nie wyciągnie ręki po tego rodzaju prace. Inni zdecydują się na taką lekturę tylko wtedy gdy za oknem leje biblijnych rozmiarów deszcz, dom zieje pustką, a TV oferuje enty odcinek brazylijskiej noweli lub powtórkę meczu krykieta. Pozostali… Dość! Przyznam, że ja również miałem obawy przed poświęcaniem czasu na omawianą pozycję. Czy słusznie?

Gdybyśmy postanowili zebrać wszystkie relacje dawnych dziejopisów dotyczące religii Słowian z doby przedchrześcijańskiej to nie jestem pewien czy zwykły 16 kartkowy zeszyt zostałby całkowicie zapisany. Wydaje się nawet, że po zakończeniu „dzieła” zostałoby jeszcze sporo miejsca na prywatne notatki. Smutne to, lecz prawdziwe. Na nic się zdadzą utyskiwania i lamenty. W niczym nie dopomogą zazdrosne spojrzenia na grube kroniki i zbiory mitów pozostawione przez antenatów dzisiejszych: Włochów, Szwedów czy Hindusów. Badacze duchowej przeszłości Słowiańszczyzny przypominają paleontologów, którzy z jednego zęba, z jednej skamieniałej kości muszą dedukować nie tylko o wyglądzie, ale również o pokarmie, zachowaniach godowych i obyczajach stworzeń sprzed milionów lat. Zadanie to trudne i nie dla każdego. Trzeba mieć bowiem sporą wiedzę i jeszcze większą wyobraźnię. Do takich osób śmiało możemy zaliczyć Autora Królów z gwiazd….

Grzegorz Niedzielski zafundował mi wycieczkę do świata nieistniejącego i zapomnianego. Na swych przewodników wybrał Georges‚a Dumezila i Władimira Toporowa, za „mapę” służyła mu przede wszystkim Kronika polska Wincentego Kadłubka, a kluczem otwierającym zamknięte drzwi przeszłości miały się stać dawne mity. Tak wyposażony przemierzył wraz ze mną krainy tajemnic ukrytych w zaszyfrowanych przekazach sprzed setek i tysięcy lat. Od czasu do czasu dla uzyskania ostrości obrazu korzystał z dziedzictwa ludów zamieszkujących odległe strony naszego globu. W zionące pustką miejsca dokładał puzzle pozornie niepasujące do układanki. Śmiało spoglądał w niebo gdy zachodziła obawa zagubienia prawidłowej drogi. Z godnym podziwu zacięciem odbudował zepchnięty w cień i skazany na niebyt panteon dawnych Polaków. To była piękna wycieczka, bo stałem się świadkiem niewątpliwych zasług, a może nawet osiągnięć Autora, wśród których odnajduję:

- udowodnienie, iż wzmianki Jana Długosza o „demonach” wzywanych w XV-to wiecznych pieśniach przez polski lud nie były li tylko czczym wymysłem,

- wykazanie, że najstarsza warstwa wierzeń „prapolskich” stanowiła wspólne dziedzictwo ludów indoeuropejskich, ale również tureckich i fińskich,

- dowiedzenie, że wbrew potocznym opiniom pogańska spuścizna mentalna i obyczajowa mocno trzymała w swych „szponach” nie tylko prosty lud, ale również przedstawicieli polskich elit państwowych i kościelnych jeszcze w XII i XIII stuleciu.

Nie byłbym jednak w zgodzie z własnym sumieniem gdybym nie skreślił kilku krytycznych zdań do dziennika wyprawy. Mianowicie za jedno z głównych źródeł do mitologii pogańskich Polaków uznał Autor posąg tzw. Światowida ze Zbrucza. Analiza tegoż, dogłębna i niezwykle erudycyjna, w mojej opinii została oparta o niepewne założenie. Istnieją bowiem poważane wątpliwości, co do proweniencji idola. Jeśli zawarty w tym źródle przekaz rzeczywiście odnosi się do wyobrażeń religijnych Słowian to przypuszczenia zawarte w książce są jak najbardziej zasadne. Jeśli jednak tzw. Światowid - jak często i przekonująco się twierdzi - został stworzony rękoma węgierskimi, pieczyńskimi albo skandynawskimi, to jak na tej podstawie można budować wnioski o religii „Prapolaków”?

Moje wątpliwości budzi również opinia o niezwykłym wręcz powiązaniu czy - dokładniej - stopniu uzależnienia rytuałów i zachowań religijnych naszych przodków od zjawisk kosmicznych. I to nie tych najłatwiej dostrzegalnych i wyrazistych lecz trudnych do oglądu i wymagających podejścia wręcz naukowego. Skoro poziom wiedzy astronomicznej wśród mieszkańców ziem polskich we wczesnym średniowieczu był tak wysoki, to dlaczego nie posiadamy żadnych materialnych dowodów czy choćby poszlak zawartych w źródłach pisanych pozwalających na twierdzenie o systematycznym prowadzeniu obserwacji sfery niebieskiej2?

Ostatnia wątpliwość dotyczy oceny historyczności postaci powiązanych z najdawniejszymi dziejami ziem polskich. G. Niedzielski stwierdził, iż zarówno u Galla jak i Kadłubka wzmianki o Piaście, Rzepisze, Kraku, Siemomyśle, Lestkach itd. stanowią odzwierciedlenie panujących mitów, a nie realnych zdarzeń i prawdziwych ludzi. Nie należy zatem w żadnym razie doszukiwać się w tych opowieściach choćby najmniejszego ziarna prawdy, bo wszelkie próby w tym zakresie są z przyczyn zasadniczych skazane na niepowodzenie (postaci przedmieszkowe to de facto personifikacja sił natury i odzwierciedlenie skomplikowanego kodu mitologicznego). Przyznam, że przy powstaniu tego zastrzeżenia poza względami merytorycznymi pewną rolę odgrywały kwestie emocjonalne. Cóż bowiem pozostałoby pasjonatom badającym wczesne dzieje Polski gdyby Autor miał rację …

Królowie z gwiazd… to ponad 250 stronicowa praca, składająca się z dwóch części i 19 rozdziałów. Posiada solidną podbudowę bibliograficzną, mnóstwo ciekawych ilustracji, profesjonalnie przygotowane przypisy, wyraźny druk lecz lichej jakości okładkę i rozpadające się już po pierwszym czytaniu karty. Cóż… Skoro sandomierskie wydawnictwo specjalizuje się w publikacjach oryginalnych, a przez to nie dających nadziei na krociowe zyski, to siłą rzeczy cierpi na tym techniczna strona przedsięwzięć. Tak to sobie tłumaczę.

Niekiedy publikacje Armoryki czyta się jednym tchem, a innym razem trzeba niezłego zacięcia by dobrnąć do ostatniej karty. Książki G. Niedzielskiego nie da się jednak przyporządkować do żadnej z tych dwóch grup. Dlaczego? Bo jest to praca… Hmmm… Chyba najlepiej będzie powiedzieć: nietuzinkowa. Jest zarówno trudna w odbiorze, jak i wciągająca. Zawiera elementy z pogranicza astrologii i ezoteryki, ale nie ma w niej miejsca na dänikenizm. Sporo wyjaśnia i trochę zaciemnia. Ostrzegam, że nie każdemu się spodoba. Ale mogę też zapewnić, że poszerza horyzonty.

Plus minus:
Na plus:

+ solidna podbudowa bibliograficzna,
+ erudycja Autora,
+ oryginalne spojrzenie na wierzenia i mitologię „Prapolaków”,
+ uwzględnienie szerokiej bazy źródłowej,
+ język (sic!).
Na minus:

- wyczuwalne „ukąszenie dumezilowskie”
- okładka i klejenie
- język (sic!)

Tytuł: Królowie z gwiazd. Mitologia plemion prapolskich
Autor:
 Grzegorz Niedzielski
Data wydania: 
2011
Wydawca:
Wydawnictwo Armoryka
ISBN/EAN: 
978-83-62661-17-6
Stron: 
262
Cena:
 około 35 zł
Ocena recenzenta: 
7.5/10

  1.  G. Niedzielski, Królowie z gwiazd. Mitologia plemion prapolskich, Sandomierz 2011, s. 14. []
  2. Równorzędnym i tak samo istotnym jest pytanie: kto miałby prowadzić takie obserwacje? W wysoko rozwiniętych społecznościach parały się tym wybrane jednostki, w gestii których pozostawały jednocześnie funkcje religijne. Co do Słowian to nawet nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy posiadali wyodrębniony stan kapłański (poza „późnymi” Połabianami) zdolny do podjęcia tego rodzaju wyzwań. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz