„Pola Chwały”, czyli impreza ponadepokowa - wywiad z Ryszardem Kitą


Czym są „Pola Chwały”, skąd pomysł na organizację imprezy, jakie atrakcje czekają na gości, oraz jak wygląda polski rynek gier strategicznych... o tym wszystkim opowiedział nam Ryszard Kita, Wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia „Pola Chwały”.

Pola ChwałySebastian Pawlina: Już po raz szósty organizowane są „Pola Chwały”. Skąd jednak wziął się pomysł, aby urządzać taką imprezę i to jeszcze każdego roku?

Ryszard Kita: Inspiracją były podobne imprezy organizowane na zachodzie Europy. Tam tradycja z jednej strony spotkań wargamingowych, z drugiej strony imprez rekonstrukcyjnych jest długa. Po drugie, istniała potrzeba w środowisku zarówno graczy, jak i rekonstruktorów oraz innych grup hobbystów zorganizowania czegoś większego. Ta impreza to po prostu jedno wielkie spotkanie i swego rodzaju święto pasjonatów takich jak my. Jest okazja zobaczyć starych znajomych, wymienić doświadczenia, poznać coś nowego. Po trzecie, staramy się przybliżyć to czym się zajmujemy w przystępnej, atrakcyjnej formie, a warunki jakie stwarza ku temu gmina Niepołomice są niepowtarzalne.

Jakie są największe różnice między tymi pierwszymi „Polami Chwały” a tymi, które są obecnie planowane?

- Jako bywalec wszystkich dotychczasowych edycji i osoba działająca w gronie organizacyjnym imprezy mogę powiedzieć, że na przestrzeni lat widoczny jest rozwój ilościowy i jakościowy. Zależne to jest oczywiście także od spraw finansowych i budżetu imprezy. Niemal co roku zgłasza się do nas więcej grup i różnych osób chcących zaprezentować coś ciekawego, niż to wynika z jej programu. Jeśli wspomnę pierwsze „Pola Chwały” to na obecnych czy tych zeszłorocznych jest chyba więcej rekonstrukcji niż to bywało na początku. Od pewnego czasu pojawia się też więcej sprzętu wojskowego z II wojny światowej i bliższych nam czasowo konfliktów (np. niemiecki transporter opancerzony SdKfz 250). Nie pomnę już dziś, ale na pierwszej edycji nie było też zdaje się kawalerii, która obecnie jest jedną z ważniejszych atrakcji jeśli chodzi o rekonstrukcje. Rozrosła się zdecydowanie logistyka i pojawiło się wiele nowych atrakcji, jak np. w tym roku odbywał się będzie w ramach imprezy festiwal filmów wojennych organizowany przez Małopolskie Centrum Dźwięku i Słowa. Coraz częściej pojawiają się też wydarzenia kulturalne i artystyczne, jak np. koncert ballad XVII-wiecznych Jacka Kowalskiego. O ile na pierwszych „Polach Chwały”, jeśli ktoś się bardzo postarał, można było jeszcze zobaczyć jeśli nie każdy to prawie każdy punkt programu, to na ostatnich było to już niemal niewykonalne.

W planie imprezy można znaleźć całą masę najróżniejszych pokazów. Patrząc na dotychczasowe doświadczenia, to które z nich cieszą się zazwyczaj największą popularnością?

- Myślę, że wiele atrakcji można by tu wymienić, ale chyba najbardziej jednak rekonstrukcje historyczne. Możliwość zobaczenia z bliska strojów, broni, obejrzenia kawalerzystów w historycznym uzbrojeniu z różnych epok, strzałów z dział (nawet jeśli dzwoni czasem w uszach), szarż kawalerii, pojedynków na białą broń, czy tańców dworskich, wszystko to żywo działa na wyobraźnię i w najbardziej przystępnej dla przeciętnego widza formie pozwala „poczuć” historię. Niepowtarzalnych wrażeń dostarcza np. możliwość oddania samemu strzału z napoleońskiego karabinu, potrzymania szabli. Dla małych dzieci wielką atrakcją o podobnym charakterze, która także wiem, że cieszy się ogromnym powodzeniem, jest wypożyczalnia strojów historycznych. Jeśli chodzi o wargaming, czyli różnego rodzaju gry wojenne osadzone w realiach historycznych, z początku najczęściej decyduje strona wizualna. Jest jednak grupa stałych bywalców imprezy, która ma wyrobione zdanie co do jakości poszczególnych tytułów.

Czy „Pola Chwały” to jedyna impreza tego typu w Polsce? Czy mamy jeszcze inne, które tak duży nacisk kładą na popularyzację różnych gier związanych z historią?

- Są oczywiście w naszym kraju zarówno inne imprezy rekonstrukcyjne, jak i konwenty gier. Najczęściej tego imprezy mają jednak wąski zakres tematyczny. Rekonstrukcje często poświęcone są jakiemuś określonemu wydarzeniu historycznemu, więc jeśli odtwarzana jest dajmy na to jakaś bitwa z kampanii wrześniowej 1939 r., to siłą rzeczy nie mogą wystąpić na takiej imprezie rekonstruktorzy z innych okresów niż II wojna światowa, i reprezentujący inne armie niż te, które w kampanii wrześniowej walczyły (zasadniczo polska, niemiecka i radziecka, oczywiście np. także Słowacy). „Pola Chwały” są o tyle wyjątkowe, że stanowią imprezę ponadepokową. Pozwala to także przyciągnąć więcej widzów, bo każdy może znaleźć coś dla siebie, a w przypadku imprezy np. dotyczącej tylko XIX wieku, jeśli ktoś nieszczególnie przepada za danym okresem historycznym czy bitwą, może po prostu nie przyjść. Z kolei jeśli chodzi o konwenty gier, zdecydowana większość spośród nich to imprezy w klimatach fantasy (figurowy „Warhammer” itp.) czy science-fiction i takie gry tam dominują, albo też są to imprezy poświęcone grom familijnym (zwanym eurogrami), które z historią nie mają wiele wspólnego. Często ujemną stroną takich imprez bywa ich odpłatność. Pod tym względem „Pola Chwały” również są wyjątkowe, o tyle, że są poświęcone, i to w zasadzie wyłącznie, grom historycznym, i są bezpłatne (o darmowych noclegach w pobliskiej szkole - coś z myślą choćby o studentach, nie wspominam). Z tego rodzaju większych, masowych imprez historycznych, przez które przewija się szersza publiczność, znany jest mi na dziś dzień jedynie bliźniaczy w stosunku do „Pól Chwały” konwent „Grenadier” (odbywający się w Warszawie w maju).

Gry karciane, bitewne, planszowe, wielkoformatowe, komputerowe, fabularne... co w nich jest takiego wyjątkowego, że aż organizuje się imprezę, na której te gry są istotną częścią programu?

- Myślę, że najbanalniej w świecie, chodzi po prostu o dobrą zabawę, a przy tym zabawę w klimatach, które nam odpowiadają, czyli historycznych, a przy tym o wrażenie przeniesienia się w czasie, które takie gry - jeśli są dobrze opracowane - dają. Do tego, może zabrzmi to nieco „pedagogicznie”, ale przynajmniej część z nich posiada niewątpliwe walory edukacyjne. Przez zabawę, dzięki temu, że sprawia nam ona przyjemność, najłatwiej się uczymy, poznajemy pewne rzeczy - to udowodnione naukowo. Nie zapomnę jak kiedyś będąc uczniem w liceum zostałem poproszony na lekcji historii bym powiedział coś krótko o bitwie pod Wiedniem z 1683 r. Akurat miałem wtedy grę planszową jej poświęconą - „Wiedeń 1683„ wydawnictwa Dragon. I miałem problem od czego tu zacząć, chociaż zostało nam połowę lekcji, czyli gdzieś około 20 minut. Mój problem polegał na tym, że na dobrą sprawę mógłbym mówić i godzinę. Nie starałem się specjalnie zapamiętywać jakichś faktów z tą bitwą związanych, ale po prostu po rozegraniu jej kilka razy pewne rzeczy same zostają w pamięci. I to nawet drobiazgowe szczegóły jak pozycje poszczególnych pułków przed bitwą, których normalnie nie zapamiętasz ucząc się do egzaminu na studiach czy czytając książkę, a po tych grach o dziwo zostają, nawet po wielu latach. Taki fenomen pamięci ludzkiej. Oczywiście tego rodzaju „efekty„ dają tylko te spośród gier, które są trochę bardziej osadzone w historii, z naciskiem na ”bardziej”. Poza tym myślę, że warto promować inteligentną rozrywkę i to też staramy się na tej imprezie robić.

Wszystkie gry mają podobny poziom trudności, czy jednak są różnice między nimi?

- Jest mnóstwo różnic. Powiem więcej o grach planszowych, bo na tych znam się najlepiej. Generalnie utożsamiane bywają przez większość obywateli naszego kraju z „Chińczykiem” bądź „Grzybobraniem” i tym podobnymi. Co poniektórzy kojarzą jeszcze „Scrabble”, poza tym są „Szachy”. Gry planszowe, którymi się zajmujemy mają najczęściej bardzo niewiele wspólnego z tym popularnym wyobrażeniem. Najczęściej są to gry przedstawiające różne bitwy historyczne, rozgrywane na planszy, najczęściej podzielonej na heksagonalne pola (heks czyli sześciokąt foremny) z udziałem żetonów reprezentujących jednostki wojskowe. Zasady, często rozbudowane, określają zachowanie się takich jednostek, przebieg walki, jak mogą się one ruszać, oddają różne aspekty dowodzenia itd. W przypadku skomplikowanych gier takie zasady mogą mieć 30 i więcej stron. To pozwala odwzorować realia historyczne. Inny typ gier planszowych to gry strategiczne z użyciem kart, w których gracze kierują np. państwami w epoce napoleońskiej czy w okresie reformacji, a karty zawierają w sobie różne wydarzenia historyczne, przy czym istnieje możliwość ich zagrywania na kilka sposobów. Często są to gry wieloosobowe, z rozbudowaną dyplomacją. Można zawierać sojusze, prowadzić tajne negocjacje itd. Poza tym wszystkim ten typ gier posiada niezmierne walory towarzyskie. To tylko dwa rodzaje gier. Myślę, że mógłbym jeszcze długo opowiadać o różnych typach gier i ich cechach, ale wtedy ten wywiad rozrósłby się do objętości, przy której mało kto byłby chętny doczytać go do końca. Powiem w ten sposób: gry te potrafią bardzo się różnić. Są i takie na pół godziny i z zasadami do wytłumaczenia w krótkim czasie - tego typu grą jest np. „Dos de Mayo”, takie które wymagają kilku godzin, jak i takie, których nie da się skończyć w jeden dzień (te ostatnie nie goszczą jednak na ogół na imprezach). Spośród nowości wykorzystywanych w tego typu grach, warto np. wspomnieć drewniane bloczki.

Rynek takich gier w Polsce można uznać za dobrze rozbudowany, czy jest to jednak środowisko na tyle wąskie, że w zasadzie każdy zna każdego?

- Jeśli chodzi o gry historyczne, rynek się rozwija, ale na dziś dzień nie jest jakoś bardzo rozwinięty. Oczywiście produkcje dla dzieci, rzeczy bardzo proste i przystępne owszem, sprzedają się w takich ilościach, że niektóre firmy są w stanie wyżyć tylko z tego i mają się dobrze. Natomiast dużo gier jest sprowadzanych z zagranicy. W przypadku planszowych gier wojennych mamy obecnie pełną globalizację. Podobnie jeśli chodzi o systemy do gier bitewnych czy producentów figurek. Wszyscy mają internet, nie ma więc problemu by poszukać i porównać oferty. Samo sprowadzenie, jedynie w przypadku gdy ściągamy coś z USA bywa bardziej kłopotliwe. Większość oferty sklepów to dziś produkcje zagraniczne. Nie znaczy to, że w Polsce nie pojawiają się ciekawe, rodzime produkty - najlepszym przykładem obecnie jest tu gra karciana „Veto” (nazwa mówi wszystko odnośnie tematyki), ostatnio bardzo popularna. Jej turniej odbędzie się na „Polach Chwały”.

A w porównaniu w innymi krajami, gdzie takie gry są popularne, jak się Polska prezentuje?

- Jeśli chodzi o samą popularność, trudno się nam równać z krajami Europy Zachodniej czy USA, gdzie przeciętny obywatel więcej zarabia i w związku z tym więcej ludzi stać na taką rozrywkę. Ponadto kraje te mają długą tradycję jeśli chodzi o tego typu hobby. To samo dotyczy w pewnej mierze rekonstrukcji i wielu innych dziedzin. Specyficznym wyjątkiem na mapie Europy są pod tym względem Niemcy. Ze względu na nie tak odległą jeszcze II wojnę światową i rolę jaką w niej odegrały, raczej nie uświadczysz gier wojennych z tego kraju. Podobnie w przypadku rekonstrukcji, zabronione jest tam np. pokazywanie swastyki i innych symboli nazistowskich, w jakikolwiek sposób, więc w tym kraju, jeśli rekonstruktorzy biegają w mundurach niemieckich, muszą ją obowiązkowo zakrywać, co może wyglądać zabawnie, a na pewno nienaturalnie. Jako ciekawostkę mogę podać, że co roku na „Polach Chwały” gości u nas grupa rekonstruktorów z Niemiec. W Polsce mogą oni pokazywać swój mundur „w pełnej krasie”, ale dopracowaliśmy się własnych rozwiązań, by jakoś poradzić sobie z tą nazistowską symboliką, tak żeby „wilk był syty i owca cała” tzn. żeby pokazać niemieckie umundurowanie, ale w takim kontekście by nie stwarzało to wrażenia promowania nazizmu, co jak wiadomo jest w myśl polskiego prawa zabronione.

Wracając jeszcze na koniec do samych „Pól Chwały”... rozumiem, że za rok kolejna, siódma edycja? Są już jakieś pomysły, co nowego zrobić za rok, czy na razie jeszcze jest to temat zbyt odległy, aby o tym rozmawiać?

- Ja osobiście mam szereg pomysłów, bo w tym roku nie wszystko uda się zrealizować, aczkolwiek nie wiem czy dziś, gdy jeszcze nie odbyła się szósta edycja, jest sens o nich mówić. Powoli rozwija działalność stowarzyszenie „Pola Chwały”, które efektywnie działa tak naprawdę dopiero od około roku. Na pewno przyczyni się ono do dalszego rozwoju imprezy, pozyskiwania dalszych środków i poszerzania programu o nowe atrakcje. Jeśli więc pytasz czy za rok coś się zmieni, czy będą jakieś nowości, to z uwagi na sam rozwój naszego stowarzyszenia już dziś można z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że to nastąpi. Na razie jednak żyjemy nadchodzącą szóstą edycją. Jako wiadomość z ostatniej chwili dodam, że udało nam się uzyskać dla imprezy patronat Polskiego Towarzystwa Historycznego, co mam nadzieję będzie dobrą rekomendacją dla czytelników portalu „historia.org.pl” i zachęci ich do odwiedzenia tegorocznych „Pól Chwały”.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz