Praca przymusowa lubelskich Żydów (1939-1943)


Celem niniejszej rozprawy jest ukazanie głównych zagadnień dotyczących przymusowej pracy, jako przejawu eksterminacji lubelskich Żydów w latach 1939- 1943. Za źródło posłużyły przede wszystkim bardzo realistyczne wspomnienia Idy Gliksztajn, żydowskiej nauczycielki z Lublina, której udało się przetrwać okupację. Dodatkowo wykorzystane zostały także informacje pozyskane przez profesora Tadeusza Radzika, znakomitego znawcy getta lubelskiego a także materiały udostępniane przez ośrodek „Brama Grodzka-Teatr NN”.

Niezwykle ważny i znaczący element w historii społeczności żydowskiej, nie tylko na obszarze Lubelszczyzny, ale również w skali całego kraju stanowi getto lubelskie. Mimo, że plany utworzenia zamkniętej dzielnicy pojawiły się już wcześniej1, to ostateczna decyzja w tej kwestii zapadła wraz z zarządzeniem gubernatora lubelskiego Ernsta Zörnera, który 20 marca 1941 r. podał:

Ze względu na dobro publiczne zostaje z natychmiastową mocą utwo­rzona w Lublinie zamknięta żydowska dzielnica mieszkaniowa (getto), celem przeprowadzenia tegoż zarządzam:

1. Granice getta w Lublinie są wyznaczone następującymi ulicami: od rogu Kowalskiej poprzez Kowalską, Krawiecką wzdłuż bloku domów zaznaczonych na planie, przecinając wolne pole Siennej do Kalinowszczyzny aż do rogu Franciszkańskiej, Franciszkańską poprzez Unicką aż do rogu Lubartowskiej, Lubartowską aż do rogu Kowalskiej. Domy uży­teczności publicznej i inne domy zajęte przez urzędy i formacje oraz ko­ścioły nie objęte są tym rozporządzeniem.

2. W tej żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej winni zamieszkać wszyscy w Lublinie osiadli Żydzi. Poza gettem jest Żydom stały pobyt wzbroniony„2.

Być może początkowo celem tworzenia zamkniętych dzielnic była konieczność oddzielenia Żydów od żołnierzy Wermachtu, osiedlających się w pobliżu linii demarkacyjnej i przygotowujących się do ataku na Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Jednak bardzo szybko getta miały stać się pośrednim sposobem zagłady i poniekąd stanowić przedsionek do komór gazowych3. Zanim jednak władze niemieckie zdecydowały się na utworzenie getta, na ludność żydowską został narzucony przymus pracy.

Przed wydaniem dekretu o przymusowej pracy władze niemieckie przeprowadziły spis ludności żydowskiej, celem którego było ukazanie orientacji co do możliwości wykorzystania jej jako taniej i darmowej siły roboczej. Dzień po uzyskaniu wyników, to jest 26 października 1939 r. na mocy rozporządzenia generalnego gubernatora został na ludność żydowską narzucony przymus pracy. Obejmował on wszystkich w wieku do 16 do 60 lat4. Ponadto niniejsza decyzja została dodatkowo uzupełniona 12 grudnia 1939 roku. tzw. „drugą dyrektywą wykonawczą” wyższego dowódcy SS Wilhelma Krügera, która mówiła, że okres pracy przymusowej został przedłużony zasadniczo na dwa lata a robotnicy zostaną podzieleni według zawodów:

„Okres pracy przymusowej ustala się zasadniczo na dwa lata. Okres ten zostanie przedłużony, jeżeli w tym czasie nie zostanie osiągnięty cel wychowawczy pracy przymusowej. [...] Winni przymusu pracy zostaną zostaną zatrudnieni według zawodów [...] i zostaną umieszczeni w obozach„5

Ostatnim rozporządzeniem w tej kwestii był dekret wydany w połowie stycznia 1940 roku dotyczący rejestracji wszystkich Żydów oraz posiadanych przez nich narzędzi pracy6.

Postanowienia niniejszych rozporządzeń stały się faktem po decyzji Rady Żydowskiej, wyznaczającej termin rozpoczęcia pracy przymusowej na 29 stycznia 1940 r. Poszczególne osoby miały obowiązek zgłoszenia się w określonym miejscu o ósmej rano. Opóźnienie a tym bardziej nieobecność było karalne do dziesięciu lat więzienia i konfiskatą majątku. Wówczas to po raz pierwszy wyraźnie zaznaczył się podział ludności żydowskiej na biedną, żyjącą w nędzy i gotową podejmować dodatkową pracę za marne pieniądze oraz na tyle bogatą, która mogła sobie pozwolić na opłacenie zastępców. Jak widać przetrwanie w getcie było w znacznym stopniu uzależnione od stanu majątkowego osiągniętego przed wojną i umiejętności osiągnięcia środków finansowych w jej trakcie, najczęściej poprzez handel z samymi Niemcami i Polakami. Żadną przeszkodą w tym wypadku nie były tzw. książeczki pracy, bowiem wszechobecna korupcja umożliwiała zdobycie jej u pośrednika za pięćset złotych. Zjawisko to doskonale oddają dane z maja 1940 roku, według których z możliwości zastępstwa skorzystała co czwarta osoba zdolna pracować samodzielnie7.

Konieczność przymusowych robót od początku spotykała się z oporem ze strony ludności żydowskiej, dlatego co jakiś czas policja niemiecka prowadziła noce obławy w celu ujęcia osób uchylających się od niej. Do największej doszło z 11 na 12 sierpnia 1941 r. a już następnego dnia podano do wiadomości, że wszyscy buntownicy będą umieszczani w miejscowym obozie przy ulicy Browarnej 2. Praca przymusowa nie została cofnięta także po przeniesieniu getta na Majdan Tatarski. Wręcz przeciwnie, na ludność żydowską narzucono powszechny obowiązek pracy przy jego porządkowaniu, utwardzaniu ulic oraz budowie nowych baraków. Do dramatycznych wydarzeń doszło 17 września 1942 r., kiedy grupa więźniów próbowała ucieczki. W strzelaninie rozpoczętej przez strażników niemieckich zginęło kilku więźniów a kilkunastu zostało rannych8.

Tu należy zadać sobie pytanie czy władze niemieckie przed wydaniem omówionych wyżej dekretów postępowały inaczej. Wręcz przeciwnie, już od początku okupacji ludność żydowska traktowana była jak darmowa siła robocza i wykorzystywana do różnego typu robót, między innymi do noszenia zakupów, czyszczenia samochodów czy ładowania towarów.

Ida Gliksztajn wspomina:

Odchodząc kilka kroków od upatrzonej dawali Żydowi znak palcem, przywołując go kom kom Jude„9.

Przymusowe zatrzymywanie ludności żydowskiej miało miejsce tak często, że Gmina Żydowska w Lublinie zdecydowała się na utworzenie Urzędu Pracy pod kierownictwem Hersza Goldfingera, Jego zadaniem było werbowanie żądanej przez Niemców liczby robotników. Różnica polegała ba tym, że Żydzi wówczas nie pracowali za darmo, ponieważ Gmina ze swoich funduszy wypłacała im określone stawki. Dzienna stawka przeważnie uzależniona była od stanu rodzinnego skierowanego do pracy Żyda. Kawalerzy otrzymywali średnio od 2.5 zł do 3.5 zł. Żonaci 3-4 zł. a mający na utrzymywaniu więcej niż czworo członków rodziny 4.5 zł. Dla porównania robotnicy niemieccy w zależności od kwalifikacji pobierali średnio od 50 gr. do 1 zł. za godzinę. Jak się później okazało wielu Żydów zgłaszało się dobrowolnie wiedząc, że te małe sumy są dla nich jedynym źródłem utrzymania. W połowie listopada Urząd zaczął zatrudniać także kobiety, które otrzymywały jednak jeszcze mniejsze wynagrodzenie10.

W maju 1940 r. przy urzędzie pracy powstał fundusz zapomogowy, z którego udzielano zasiłków osobom chorym, niezdolnym do pracy oraz rodzinom osób wysłanych do robót poza Lublinem. Niestety były to pieniądze potrącane pracującym (5 gr. od dniówki ) oraz zapomoga Rady Żydowskiej, która sama borykała się z ogromnymi problemami finansowymi. Trudna sytuacja Rady doprowadziła do ogromnych zaległości w niezależnych wynagrodzeniach wypłacanym zatrudnionym. W połowie 1940 roku wyniosły one łącznie 40 tys. zł11 .

Niestety działalność Gminy i Urzędu nie sprawiła, że łapanki odeszły w niepamięć. Ponadto nadal działał utworzony przy Radzie jeszcze w październiku 1939 r. tzw. Wydział Pracy Obowiązkowej Mężczyzn, z przewodniczącym Bencjanem Tenenbaumem i kierownikiem Mojżeszem Gliksztajnem, którego zadanie polegało na egzekwowaniu obowiązku pracy w stosunku do ludności żydowskiej. Żadnej przeszkody w robotach nie stanowiła sobota, będąca w judaizmie dniem świątecznym12. Oprócz tego Wermacht w dalszym ciągu łapał Żydów na własną rękę.

Ida Gliksztajn zaznacza:

[...] Bywało, że budzono nas w nocy. Niemcy stukali swymi butami i powodowali straszny zamęt przeglądając latarkami każdy kąt13

Kwestia ta została uregulowana dopiero w lipcu 1940 r. Niestety nie do końca, bowiem mimo, że zarządzenia o pracy przymusowej miały leżeć w gestii Urzędu Generalnego Gubernatorstwa i podległym mu placówek, to w rzeczywistości pełny nadzór nad tworzonymi obozami pracy w dalszym ciągu pozostawał w gestii policji i dowódców SS. Ponadto 25 lipca 1940 r. Urząd Żydowski działający do tej pory przy Radzie Żydowskiej został zlikwidowany, a jego zadania przejął niemiecki Arbeitsamt. Jednocześnie Rada przestała wypłacać wynagrodzenia za pracę w niemieckich instytucjach i warsztatach14.

Sprawa zatrudniania Żydów poruszono także na naradzie wyższych urzędników dystryktu, która miała miejsce 18 lipca 1940 r. Podjęto wówczas decyzję o dwóch formach pracy ludności żydowskiej, czyli poprzez zatrudnienie osób nie objętych robotami przymusowymi lub przez powołanie do robót przymusowych. Oczywiście w drugim przypadku nie przewidywano żadnego wynagrodzenia. Z pewnością duży wpływ na taką decyzję miał sam gubernator Zörner, sprzeciwiający się zatrudnianiu Żydów przez niemieckie instytucje. Ponadto niemożliwe było również znalezienie takiej liczby policjantów pilnujących żydowskich robotników. Ostatecznie zdecydowano się na wykorzystanie także służb porządkowych złożonych głownie z Polaków i Ukraińców Żydów podlegających obowiązkowi pracy kierowano do robót publicznych lub warsztatów rzemieślniczych. Oprócz tego dzięki staraniom Jugenratu zorganizowano specjalne zespoły wykonujące prace rzemieślnicze na polecenie Niemców.15

Jak już zostało wspomniane, mała część ludności żydowskiej wynajmowała zastępców do pracy. Mimo wielu kontrowersji i wątpliwości tzw. praca zastępcza została zaakceptowania przez Radę i ogłoszona 5 lutego 1940 r. Z całą pewnością największy wpływ na taką a nie inną decyzją miały problemy finansowe, z którymi Jugenrat borykała się już od dłuższego czasu. Oczywiście nie było mowy o zastępach na własną rękę. Wkrótce zarządzono aby wszyscy zgłaszający się do pracy posiadali fotografie poświadczone dodatkowo odpowiednim stemplem. Dwa lata później dla pracujących w przedsiębiorstwach niemieckich, radzie żydowskiej czy w szpitalu wprowadzono tzw. J-Ausweisy, czyli specjalne dokumenty z gwiazdą Dawida i literą „J„. Chroniły one przez łapankami, wysiedleniem a przede wszystkim umożliwiały przeniesienie się na Majdan Tatarski lub do tak zwanego getta „B”, zamieszkiwanego przez osoby ”potrzebne„16.

Przez cały czas liczba dni przepracowywanych w ramach pracy obowiązkowej ciągle wzrastała. O ile do lipca 1940 r. był to jeden dzień, o tyle od tego momentu władze niemieckie tłumacząc się małą liczą zgłoszeń do pracy zwięzły okres do dwóch dni. Ponadto wkrótce z powodu braku rąk do pracy Niemcy zaczęli żądać od Rady Żydowskiej dostarczania większego kontyngentu kobiet zdolnych do pracy, które musiały przepracowywać jeden dzień w tygodniu17.

Zgodnie z założeniami hitlerowców działał Wydział Pracy Obowiązkowej w Radzie, który prowadził skrupulatną kartotekę wszystkich mężczyzn podlegających przymusowej pracy. Zarejestrowanych Żydów zestawiano imiennie oraz według roku urodzenia i narzędzi jakim dysponowali. Rada Żydowska z kolei cały czas przypominała o karach za niewstawienie się do pracy, wyraźnie podkreślając, że niewykluczone są ofiary w ludziach. Wbrew założeniom władz niemieckich tego typu działania osiągnęły skutek przeciwny do zamierzonego. Ostatecznie obowiązek przymusowych robót został na krótko uchylony 1 stycznia 1941 r. W zamian wszystkie osoby pochodzenia żydowskiego w wieku od 16 lat były zmuszone do płacenia miesięcznej „opłaty za pracę”, której wysokość ustalała Komisja Pracy Rady niezależnie od stanu majątkowego. Jedyną kategorią osób zwolnionych całkowicie od jakichkolwiek należności byli członkowie i urzędnicy Rady Żydowskiej18.

Swoistą, równie popularną formą realizacji obowiązku pracy były roboty polowe19 oraz w obozach pracy, zarówno zamiejscowych jak i na obszarze Lublina. Praca w niniejszych obozach była już prawdziwą eksterminacją ludności poprzez fizyczne wyniszczanie i panujące tam warunki. Innymi słowy Żydzi już w założeniach władz niemieckich mieli być skazani na zagładę. Więźniów najczęściej wykorzystywano przy pracach fortyfikacyjnych, robotach rolno-melioracyjnych, oraz budowie dróg, czy produkcji przemysłowej20.

Geneza koncepcji utworzenia obozów dla Żydów sięga początków 1940 roku. Jednak dopiero 1 czerwca 1940 r. utworzono Wydział Zamiejscowych Obozów Pracy z przewodniczącym Henrykiem Bekkerem i kierownikiem Szyją Heszel Goldgerg. Jego zadaniem była opieka nad przebywającymi w nich więźniami21.

Najpopularniejszymi zamiejscowymi obozami pracy, do których kierowano Żydów z getta lubelskiego były Tyszowce i Bełżec. Pierwszy zagospodarowano już 13 czerwca 1940 r., wysyłając do niego grupę 354 osób, następnie zatrudnionych przy melioracji i regulacji rzek22. Warunki pracy w Bełżcu, w porównaniu do innych tego typu miejsca nie były tragiczne, głownie za sprawą Rady Żydowskiej, która delegowała do opieki nad więźniami dwóch sanitariuszy i trzech urzędników. Nie wiadomo kiedy grupa przebywająca została zwolniona. T. Radzik podaje datę 5 września 1940 r. Z kolei E. Dziadosz i J. Marszałek twierdzą, że obóz istniał jeszcze w 1941 roku i przebywała w nim 600 osobowa grupa więźniów23.

Znacznie gorszą renomą cieszył się zamiejscowy obóz pracy w Bełżcu, gdzie wysłano 100 osobową grupę Żydów pod koniec maja 1940 r. Były to osoby, które zgłosiły się do pracy w obozie przy ulicy Lipowej. Kolejne grupy trafiały tam kolejno 13 czerwca i w połowie lipca. Prace w obozach bełżeckich trwały do połowy listopada 1940 roku, po czym pracujących zwolniono lub wysłano do innych obozów. Rok później Niemcy przystąpili do budowy obozu zagłady24. Oczywiście część więźniów pochodziła z łapanek, których wymiar znacznie się powiększył:

Ida Gliksztajn wspomina:

Straszne stały się łapanki. Ludzi wówczas wysyłano daleko od Lublina. Dotarły wiadomości o obozach pracy w okolicach Bełżca [...]. Ofiarami łapanek przeważnie byli najbiedniejsi Żydzi, uciekinierzy, których liczba sięgnęła do kilku tysięcy [dane zawyżone — T.R.]. Bardzo często w żydowskiej dzielnicy miasta można było zobaczyć tłum wymęczonych ludzi, otoczony uzbrojonymi Niemcami25

Większość więźniów zostało skierowanych do budowy rowów przeciwczołgowych, ale pracowali oni także przy regulacji rzek, fortyfikacjach czy w warsztatach obozowych. Tego typu robory były bardzo wyniszczające. Wiele do życzenia pozostawiała także opieka lekarska. T. Radzik twierdzi, że po kilku tygodniach zdrowi przedtem mężczyźni ważyli nawet po trzydzieści kilogramów26. Z kolei J. Peter dopełnia tego tragicznego obrazu pisząc:

Byli obdarci, często bez butów, jeszcze częściej bodaj koszuli, ba — bez spodni, brudni, zawszeni, a nade wszystko głodni. Niemcy mający aparaty fotograficzne największych nędzarzy z lubością uwieczniali, by odbitki przesyłać znajomym do Reichu na dowód bezprzykładnej niskiej kultury Żydów polskich [...]. Toteż po miesiącu pracy przymusowej Żydzi byli widmami chodzącymi w łachmanach„27.

Ciężar ich utrzymania przeszedł na Radę Żydowską w Lublinie, której pomoc polegała gównie na wysyłaniu paczek z żywnością, blaszanych naczyń i łyżek od nadawców. Wkrótce borykając się z ogromnymi problemami Rada zwróciła się z prośbą o pomoc do Polskiego Czerwonego Krzyża28.

Niemożliwość nadzorowania obozu przez Wydział Zamiejscowych Obozów Pracy sprawiła, że powołano tzw. Gremium, składające się z reprezentacji ludności żydowskiej. Do jego zadań należało przede wszystkim przygotowanie kwater dla więźniów, kuchni czy przekazywanie korespondencji. Niestety już w sierpniu 1940 r. okazało się, że zadania przekraczają jego możliwości dlatego też główny ciężar utrzymania obozu spadł ponownie na Jugenrat29.

Duże znaczenie miała także działalność Komitetu Pomocy, który dostarczał żywność, lekarstwa, kierował do szpitala i przede wszystkim doprowadził do zwolnienia z obozu 1300 osób przy jednoczesnym dostarczeniu im transportu do Lublina lub załatwieniu przepustki na bezpłatną podróż do domu koleją. Procedura zwolnienia nie była łatwym zadaniem i najczęściej jedynym powodem opuszczenia obozu mogły być tylko problemy zdrowotne. Dodatkową trudność sprawiała także konieczność uiszczenia stosownej opłaty przez rodzinę więźnia i znalezienie zastępcy. To rodzina musiała pokryć przejazd więźniów do Lublina, dlatego też o pobycie w obozie decydowała pozycja majątkowa30.

Niewiele lepsze, chociaż w dalszym ciągu nieludzkie warunki panowały w licznych obozach pracy zorganizowanych na obszarze Lublina. J. Tomczuk wymienia około dziesięciu tego typu miejsc pracy, z pośród których na szczególną uwagę zasługują te zlokalizowane przy ulicy Lipowej, Probostwo, Browarnej, Ogrodowej oraz na obszarze dawnego lotniska Lubelskiej Wytwórni Samolotów31.

Pierwszy z nich powstał w grudniu 1939 r., z inicjatywy Odilo Globocnika. Początkowo pracujący normalnie przychodzili do pracy na Lipową, dopiero na początku 1940 roku skoszarowano tam grupę około 1200 Żydów. Ponadto od 1940 roku obóz zaczął pełnić także funkcję karnego miejsca odosobnienia32.

Władze niemieckie starały się stworzyć w obozie pewnie struktury hierarchii. Duże znaczenie miała funkcja komendantów, którzy reprezentowali jeńców przed władzami obozu. Pierwszym żydowskim komendantem mianowano doktora Krojta, sierżanta wojska polskiego. Prócz tego jeńców dzielono na kampanie a następnie na komanda robocze. Dużą wagę przywiązywano do wyglądu, zachowano nawet polskie mundury. Niestety, pewne przywileje jeńców i ich dążność do zachowania odrębnego statutu powodowała wiele zgrzytów z pozostałymi więźniami. Na szczęście nie zakłóciło to całkowicie współdziałania a niekiedy jeńcy zawierali nawet małżeństwa z Żydówkami zamieszkującymi getto33.

Na początku 1941 r. grupę więźniów skierowano do prac nad wznoszeniem nowego obozu w pobliżu cmentarza katolickiego. Wkrótce zrezygnowano z tego zamiaru, wysyłając ich do budowy ogrodzenia i baraków powstającego obozu na Majdanku.

Warunki na Lipowej, podobnie jak w innych obozach były bardzo ciężkie. Świadczą o tym liczne ucieczki. 4 lutego 1941 r. zbiegła grupa trzynastu jeńców, a półtora miesiąca później następna. Nie pomagały nawet represje, które miały na celu zmuszenie samych więźniów do kontrolowania innych i ograniczenia ucieczek. O trudnych warunkach pracy świadczą także liczne choroby. Dużym utrudnieniem były problemy finansowe, dlatego w październiku Jugenrat zwróciła się do dyrekcji z prośbą o możliwość przekazywania obuwia po zmarłych pacjentach na rzecz Żydów przebywających nadal w obozach. Utrzymanie obozu początkowo było zadaniem Rady Żydowskiej ale 17 lutego 1941 r. przeszło na Urząd Pracy34.

Pod koniec grudnia 1940 r. utworzono kolejny obóz przy ul. Browarnej. Chociaż podlegał on Urzędowi Pracy, to jednak jego utrzymaniem zajmowała się również Rada Żydowska. Niestety niewiele można powiedzieć o szczegółach jego funkcjonowania i panujących w nim warunkach. Przypuszczalnie były one zbliżone do pozostałych obozów. Wiadomo jednak, pracowały tam także kobiety, najczęściej chwytane podczas ulicznych łapanek35.

W następnych latach powstawały kolejne, wymienione wcześniej obozy pracy. W połowie 1941 r. zdecydowano się na utworzenie obozu na terenie Lubelskiej Wytwórni Samolotów przy ulicy Chełmskiej. W zamierzeniach władz niemieckich więźniowie mieli zająć się pracą w ramach przemysłu odzieżowego. Sam obóz funkcjonował pod nazwą Warsztaty Futrzarsko- Odzieżowe.

Obóz na Lotnisku dzielił się na dwie części: kobiecą i męską, które oddzielono od siebie drutami. Pierwsza grupa więźniarek Żydówek trafiła do obozu w lutym 1942 r. i początkowo została zatrudniona przy skubaniu pierza przy ulicy Browarnej. W rzeczywistości do połowy 1943 r. działalność wytwórcza obozu była znikoma a koncentrowano się głownie na sortowaniu odzieży, która przychodziła niemal codziennie. Władze niemieckie zorganizowały w obozie specjalną sortownię, zaopatrzoną w długie stoły, na których wydobywano kosztowności z ubrań pomordowanych Żydów.

Symcha Turkieltbaum wspomina:

„Przy sortowaniu znajdowano ukryte kosztowności i dzielono się nimi. Połowę dawano Niemcom, a połowę zatrzymywano. Nazywało się to u nas: fifty-fifty. Jeżeli znaleziono u Żyda 10 zł, wieszano go. A mimo to, mimo tak surowej kary, nie oddawano wszystkich znalezionych pieniędzy i kosztowności. [... ] Za znalezione pieniądze kupowaliśmy żywność i wódkę, płaciliśmy słono. Kupowaliśmy u Polaków, którzy tu pracowali jako wolnonajemni, przychodzili codziennie. Ci, którzy nie mieli gotówki, puchli z głodu„36.

Posortowaną odzież dezynfekowano w przeznaczonych do tego komorach. Istnieją jednak przypuszczenia wynikające z relacji więźniów, jakoby pełniły one również funkcje komór gazowych, w której we wrześniu 1942 r. użyto cyklonu B.

Ostatnim obozem, do którego kierowano Żydów z getta lubelskiego był tzw. Majdanek. O założeniu obozu zadecydował Henrich Himmler, podczas wizyty w Lublinie w dniach 20-21 lipca 1941 r., jak sam to określił w notatce do Odila Globocnika - „w celu zatrudnienia ich w warsztatach oraz budowach SS i policji„37.

Fundamentalną komórką organizacyjną pracy więźniów była grupa robocza zwana komandem, która jednak dopiero w kwietniu 1942 r. uzyskała stały charakter, nazwę i numer. Oczywiście poszczególnie grupy nie miały prawa same się formułować, dlatego zadanie to wykonywało kapo i Vorarbeiterom, odpowiedzialne jednocześnie za bezpośredni nadzór nad więźniami. Dodatkowo porządku na terenie obozu pilnowali SS-mani, którzy mieli prawo natychmiastowego rozstrzelania buntownika. Jej kierownik odpowiadał także za zabezpieczenie miejsca i pracy i kontrolę jej wyników38.

Pracę, jaką wykonywali więźniowie na Majdanku można podzielić na kilka kategorii. Innymi słowy były to roboty związane z budową obozu, jego funkcjonowaniem a także na rzecz instytucji i organizacji pozaobozowych. Do pierwszej grupy należały przede wszystkim prace ziemne typu niwelacja terenu, wydobywanie piasku, kamienia itp. Bardzo często więźniowie stanowili także siłę pociągową, rozładunkową i konstrukcyjno- budowlaną.

Do drugiej kategorii zaliczano głównie roboty porządkowe, czyli utrzymanie czystości pomieszczeniach SS i więźniarskich. Ponadto stosunkowo duża liczna więźniów była zatrudniana w warsztatach krawieckich, początkowo tylko mężczyźni ale od 1943 r. także kobiety. Całość zajęć związanych z funkcjonowaniem obozu stanowiły prace o charakterze rolno-aprowizacyjnym oraz sanitarnym39.

Podobnie jak w innych, wymienionych wcześniej obozach, także na Majdanku praca miała stanowić jeden z instrumentów wyniszczenia więźniów. Szczególne odczuwalne na zdrowiu było noszenie kamieni i gruzu w przygotowanych do tego specjalnych nosidełkach. Za nieco lepsze uchodziły roboty w różnego rodzaju pomieszczeniach. Pewną metodą eksterminacji był także czas pracy, który w okresie letnim wynosił minimalnie jedenaście godzin a w sezonie zimowym dochodził przynajmniej do dziewięciu. Całość warunków należy jeszcze uzupełnić o dotkliwe kary, jakie stosowano za niewywiązywanie się z obowiązków40.

Historia Żydów na terenie Lubelszczyzny w okresie okupacji niemieckiej znajduje swój punkt kulminacyjny 3 listopada 1943 r., kiedy to w ramach tzw. Akcji Dożynki funkcjonariusze Waffen SS oraz policji bezpieczeństwa wymordowali ponad osiemnaście tysięcy więźniów ulokowanych na terenie obozu na Majdanku. Przed egzekucją kazano więźniom rozebrać się i nago położyć w przygotowanych w tym celu rowach. Następnie strzelano do nich. Kolejne ofiary musiały układać się na martwych zwłokach po czym i one podzielały los swoich poprzedników. Osobno zabijano mężczyzn, a osobno dokonywano egzekucji kobiet. Tego dnia dokonano mordu także winnych obozach rozsianych po całym Lublinie. Łącznie poniosło śmierć około 42 000 Żydów. Wydarzenia te głęboko wstrząsnęły nie tylko pozostałymi przy życiu więźniami ale także ludnością cywilną. Niestety obydwie grupy w dalszym ciągu były bezsilne wobec działań hitlerowców41.

  1. W 1940 r. dowódca SS na Dystrykt lubelski Otto Globocnik zmusił lubelskich Żydów do skupienia się w żydowskiej dzielnicy. []
  2. T. Radzik, Zagłada lubelskiego getta, Lublin 2007, s. 24. []
  3. Getta w Lublinie, http://www.tnn.pl/Getta_w_Lublinie,907.html []
  4. T. Radzik, Lubelska dzielnica zamknięta, Lublin 1999, s. 99. []
  5. F Karay, Żydowskie obozy pracy w czasie „akcji Reinhardt”, w: Akcja Reinhard. Zagłada Żydów w Generalnym Gubernatorstwie, red. D. Libionka, Warszawa 2004, s. 249. []
  6. T. Radzik, Lubelska... s. 99. []
  7. Tamże, s. 111. []
  8. Tamże, s. 133. []
  9. I. Gliksztajn, Getta w Lublinie i na Majdanie Tatarskim. Dzienniki o żydowskim męczeństwie w Lublinie od wybuchu wojny do likwidacji getta, w: Dos buch fun Lublin, Paryż 1952, s. 384. []
  10. T. Radzik, Zagłada... , s. 44. []
  11. T. Radzik, Lubelska …, s.104. []
  12. T. Radzik, Lubelska…, s. 105. []
  13. I. Gliksztajnop. cit. s. 389. []
  14. T. Radzik, Zagłada…, s. 45. []
  15. T. Radzik, Lubelska…, 105. []
  16. T. Radzik, W okresie okupacji niemieckiej 1939-1944, w: Lublin, Dzieje miasta, red. J. Kruszyńska, T. II, Lublin 2000, s. 286. []
  17. J. Tomczyk, Rada Żydowska w Lublinie 1939-1942. Organizacja, działalność i pozostałość aktowa, w: Żydzi w Lublinie. Materiały do dziejów społeczności żydowskiej Lublina, red. T. Radzik, Lublin 1995, s. 251. []
  18. T. Radzik, W okresie okupacji…, s. 279. []
  19. Głównie w majątkach ziemskich należących do Niemców. []
  20. T. Radzik, Lubelska … s. 119. []
  21. Tamże, s. 120. []
  22. Głównie Huczwy. []
  23. Tamże, s. 121. []
  24. Tamże, s. 122. []
  25. I. Gliksztajn, op. cit. s. 390. []
  26. T. Radzik, Lubelska …, s. 126. []
  27. J. Peter, W Bełżcu podczas okupacji, w: Tomaszowskie za okupacji, red. J. Peter, Tomaszów 1991. []
  28. T. Radzik, Lubelska… s. 124. []
  29. Tamże. []
  30. Tamże, s. 127. []
  31. J. Tomczyk, op. cit. s. 252. []
  32. T. Radzik, Zagłada…, s. 47. []
  33. T. Radzik, Lubelska…, s. 172. []
  34. Tamże, s. 137. []
  35. Tamże, s. 139. []
  36. Tamże, s. 144. []
  37. J. Marszałek, Majdanek , obóz koncentracyjny w Lublinie, Warszawa 1987, s. 17. []
  38. Tamże, s. 97. []
  39. Tamże, s. 101. []
  40. Tamże, s. 105. []
  41. Kuwałek R., Żydzi lubelscy w obozie koncentracyjnym na Majdanku, w: „Zeszyty Majdanka”, T. XXII, 2003, s. 39. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz