„Siódmy milion. Izrael – Piętno zagłady” – T. Segev – recenzja


Czy gdyby Izrael powstał w 1937 roku, udałoby się uratować 6 milionów ofiar Holokaustu? Czy też bez Zagłady państwo żydowskie w ogóle by nie powstało? Co zrobili osadnicy żydowscy w czasie wojny, aby pomóc mordowanym w Europie?

Tom Segev, historyk i dziennikarz, jest poniekąd izraelskim odpowiednikiem Jana Tomasza Grossa. Porusza niewygodne dla Izraelczyków tematy i wywołuje ogólnonarodowe dyskusje. W Siódmym milionie prześledził zmieniający się stosunek do Zagłady w świadomości i polityce historycznej państwa Izrael.

W roku 1939 w Palestynie żyło blisko pół miliona Żydów, głównie syjonistycznych osadników, przygotowujących grunt do realizacji marzenia Teodora Herzla, tj. budowy żydowskiej siedziby narodowej. W Europie w tym czasie wybuchła wojna. Zamordowano sześć milionów Żydów. W Palestynie zaś „pisali o tym w gazetach„. Historyk Saul Friedländer wspominał: ”Ratowanie europejskich Żydów nie znalazło się na czele listy priorytetów przywódców jiszuwu [hebr. osiedle - osadników, pionierów – P.Ł.]. Dla nich najważniejszą rzeczą było doprowadzenie do powstania państwa”. Nieśmiałe próby ratunku nie przyniosły większych rezultatów, jedynie kilka osób ocalało dzięki staraniom palestyńskich syjonistów.

Po wojnie do Izraela przybyły setki tysięcy ocalałych z Zagłady. Przyjęto ich ciepło, nie pytano jednak o wojenne przeżycia.  Mieli zapomnieć o tym, co przeżyli. Byli zaprzeczeniem syjonistycznego ideału „nowego człowieka”: odważnego, świeckiego, postępowego, pracującego na roli pioniera. Nie byli też syjonistami – przybyli do Palestyny (od 1948 roku zaś Izraela), ponieważ tylko tam chciano ich przyjąć. Syjoniści zarzucali ocalałym, że szli pokornie jak jagnięta na rzeź. Przez swoją śmierć mieli sabotować syjonistyczne marzenie. W roku 1948 biuletyn armii izraelskiej pisał, że lepiej zginąć, niż oddać się w ręce wroga.

Zagłada nie zajmowała wiele miejsca w izraelskim dyskursie publicznym aż do lat 1960-1961. Proces Eichmanna był szokiem i początkiem budowy wspólnej świadomości narodowej, której do tej pory brakowało w tym kraju imigrantów z całego świata. Wojny lat 60. i 70. uświadomiły Izraelczykom, że Zagłada nie jest wcale historią, tylko permanentnym zagrożeniem, tym razem ze strony państw arabskich. Realny strach przed tym skonsolidował społeczeństwo.

Reforma programów nauczania spowodowała, że już pod koniec lat 70. nawet większość Żydów sefardyjskich traktowała Szoa jako własne doświadczenie. „Musimy poprosić o rozgrzeszenie tę niezliczoną rzeszę, którą osądziliśmy w sercach i która żyła poza tym państwem. Często osądzaliśmy ich, nie zadając sobie pytania, jakie mamy do tego prawo” – pisał poeta Chaim Guri. Owo poczucie winy ruchu syjonistycznego miało chyba największy wpływ na konstruowanie nowej tożsamości narodowej i przywrócenie pamięci Holokaustu.

W ten sposób także syjonistyczny projekt nowego człowieka pod naporem faktów został zrewidowany. Dwóch tysięcy lat życia w diasporze nie udało się wymazać. Po latach część imigrantów, która po przybyciu do Erec Israel zhebraizowała nazwiska, powróciła do pierwotnych, aszkenazyjskich. Są zarówno Izraelczykami, jak i Żydami. Mimo że Szoa stała się pomnikiem założycielskim państwa, pogorzelcy nie są liczącą się społecznością. Paradoksalnie część ocalonych, których pozostało w Izraelu jeszcze ponad 200 tysięcy, żyje dzięki pomocy z Niemiec. To zresztą jeden z wielu paradoksów państwa żydowskiego, o których pisze Segev. Innym jest np. fakt, że pojednanie izraelsko-niemieckie pomimo obaw, zamiast osłabić, pogłębiło świadomość Holokaustu w tożsamości Izraelczyków.

Można zaryzykować stwierdzenie, że owo przewartościowanie wszystkich norm i obyczajów, które rozpoczęło się w roku 1961 procesem Eichmanna, jako proces zakończyło się w roku 2005, wraz z otwarciem nowego Muzeum Pamięci o Holokauście w Jerozolimie, prezentującego utrwaloną już wizję Zagłady.

„Ta gorliwość w powrocie do przeszłości jest często nie mniej problematyczna i pełna sprzeczności niż wcześniejsza tendencja, by jej zaprzeczać” – pisze autor i wymienia możliwe powody tego stanu rzeczy. Należą do nich np. kwestionowanie przez państwa sąsiednie prawa Izraela do istnienia i klęska ruchu syjonistycznego, którą była Zagłada.

Z historii Zagłady można odbyć dwie lekcje: humanistyczną i nacjonalistyczną. Pierwsza skłania się ku uniwersalizmowi tego doświadczenia, zachowania demokracji, przestrzegania praw człowieka  i zwalczania rasizmu. Ta druga pielęgnuje zaściankowy szowinizm. I niestety, smutno konkluduje Segev, to ona wygrywa. Aby zrozumieć Izraelczyków, należy nauczyć się odróżniać szczerą pamięć od partykularnych interesów.

A czy można odpowiedzieć na pytania zadane na początku? Gdyby Izrael powstał w roku 1937, zapewne udałoby mu się przyjąć w ciągu kilku lat kilkaset tysięcy imigrantów, nie byłby jednak w stanie wchłonąć sześciu milionów. Państwo żydowskie powstałoby zapewne i bez Zagłady, skoro pierwszą propozycję dotyczącą podziału Palestyny na dwa państwa Brytyjczycy złożyli już w owym 1937 roku (odrzucili ją Arabowie). „Przywództwo jiszuwu zajmowało się lokalnymi sprawami, ale i tak nie byłoby w stanie zrobić więcej dla ratowania Żydów, niż zrobiło„ – Segev przytacza słowa koleżanki po fachu, Diny Porat. Antek Cukierman, jeden z przywódców powstania w getcie warszawskim, miał powiedzieć, że nie chodziło mu o jakąś operację, ale ”o jednego człowieka, który przyniósłby im dobre słowo z Ziemi Izraela. Tylko jednego człowieka. Ale nikt taki nie przybył”.

Siódmy milion to znakomicie napisana książka. Autor nie szczędzi krytyki elitom politycznym Izraela – bez względu na ich przynależność partyjną. Przytacza mnóstwo nieznanych dotąd polskiej opinii publicznej wydarzeń z historii politycznej Izraela. Krytycyzm Segeva powoduje, że w Izraelu nie cieszy się on wielką popularnością. Ale dzięki niemu mamy szansę przyjrzeć się miejscu Zagłady w „polityce historycznej” Izraela obiektywnie, bez ideologicznego zacietrzewienia.

Plus minus:
Na plus:
+ mało znana tematyka
+ eleganckie wydanie
+ świeże, krytyczne spojrzenie
Na minus:
- wysoka cena
- polskie wydanie ukazało się 20 lat po izraelskim

Tytuł: Siódmy milion. Izrael – Piętno zagłady
Autor: Tom Segev
Tłumaczenie: Barbara Gadomska
Wydanie: 2012
Wydawca: PWN
ISBN: 978-83-01-16807-0
Stron: 596
Oprawa: twarda
Cena: 69,90 zł
Ocena recenzenta: 7.5 /10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. petroniusz pisze:

    ciekawa i fachowa recenzja, pozdrawiam

  2. Scrud pisze:

    Segev do Grossa ma się tak jak demokracja do demokracji ludowej.

Zostaw własny komentarz