Powstańcy na morzu – bałtycka odyseja ekspedycji płk Łapińskiego


10 czerwca 1863 r. na Mierzei Kurońskiej, w okolicach portu Kłajpeda, doszło do nieudanej próby desantu oddziału powstańców pod dowództwem płk Teofila Łapińskiego. Wydarzenia które poprzedziły próbę lądowania mogłyby z pewnością być kanwą niejednego przygodowego lub sensacyjnego filmu.

Gdy wybuchło Powstanie Styczniowe palącym problemem było zaopatrzenie powstańców w broń. Zakupów zamierzano dokonać za granicą, a jako ewentualne trasy przerzutu brano pod uwagę szlaki morskie, wiodące przez Bałtyk lub Morze Czarne.

W związku z tymi planami do Londynu udali się przedstawiciele Rządu Narodowego: Józef Demontowicz, płk Teofil Łapiński oraz Józef Ćwierczakiewicz. Korzystając z pomocy słynnych rewolucjonistów Karola Marksa1, Aleksandra Hercena i Giuseppe Mazziniego przebywających w owym czasie w stolicy Wielkiej Brytanii, zakupiono dużą partię broni i wyposażenia. Było to m.in. około 1200 karabinów, 750 szabel, 200 lanc, 3 armaty, beczki z prochem, umundurowanie a nawet drukarnie polową.

Dodatkowo zwerbowano ok. 200 ochotników mających zasilić oddziały powstańcze. Była to prawdziwa międzynarodówka, gdyż oprócz Polaków w skład grupy wchodzili Anglicy, Belgowie, Chorwaci, Francuzi, Holendrzy, Niemcy, Rosjanie, Szwajcarzy, Węgrzy i Włosi. Miejscem docelowym transportu były okolice Kłajpedy.

Organizatorzy operacji wynajęli od przedsiębiorstwa żeglugowego West Hartlepool Steam Navigation Co. żelazny szkuner z dodatkowym napędem parowym. Nosił nazwę „Ward Jackson”. Jego dowódca, kapitan Robert Weatherley, i załoga doskonale znali Bałtyk, gdyż statek często kursował na trasie między portami Anglii a Petersburgiem. Spodziewano się że statek dzięki temu nie będzie wzbudzał podejrzeń w razie ewentualnego napotkania okrętów rosyjskiej floty.

Współczesny szkuner „Regina Maris” / fot. Luke1ace, CC-BY-SA-3.0

Według planu „Ward Jackson„ miał załadować w pod londyńskim Gravesend broń, która w dokumentach celnych figurowała jako ”żelastwo” i po odprawie celnej wpłynąć do Southend leżącego w estuarium Tamizy, aby tam zaokrętować ochotników. Ich dowódcą był płk Teofil Łapiński. Józef Demontowicz odpowiedzialny był za ładunek.

Dodatkowo Polacy, obawiając się śledzenia przez carskich szpiegów, przeprowadzili dezinformację, rozpuszczając w Londynie pogłoskę że wynajęty statek nazywa się „Gipsy Queen” i popłynie do Gdańska po ładunek zboża.

Ich obawy nie okazały się bezzasadne. Rosyjski ambasador Filip Iwanowicz von Brunnov na spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii lordem Johnem Russellem oznajmił iż do Londynu ma przybyć statek „Gipsy Queen” po broń i powstańców, a ponieważ statek przeznaczony jest do działań wojennych przeciwko zaprzyjaźnionemu z Wielką Brytanią mocarstwu to powinien zostać zatrzymany z polecenia rządu JKM Wiktorii.

Rosyjscy agenci ponadto objęli dyskretnym nadzorem port Gravesend, a rosyjski ambasador udostępnił swemu pruskiemu odpowiednikowi Albrechtowi von Bernstorff informacje na temat domniemanych działań powstańców. Pruskie władze w Gdańsku na skutek sygnału z Berlina zostały postawione w stan gotowości. Prusacy mieli przechwycić ładunek i aresztować uczestników wyprawy.

Gdy tymczasem do Gravesend zawinął „Ward Jackson„ i rozpoczął załadunek, obserwujący to rosyjscy i pruscy agenci wysnuli wniosek że Polacy wynajęli dwa statki. Kiedy ładownie szkunera zapełniły się ”żelastwem”, na jego pokład weszli angielscy celnicy aby dokonać odprawy. Gdy na jaw wyszło że deklarowany w dokumentach ładunek to w rzeczywistości broń i amunicja Anglicy odmówili zgody na wyprawienie statku.

Mimo to kapitan kazał odcumować nie zważając na protesty pozostających na pokładzie dwóch celników i w nocy statek zawinął do Southend, gdzie wysadzono celników. „Ward Jackson wyszedł” w morze w niedzielę 22 marca o godzinie 6 rano.

Dopiero we wtorek 24 marca wiedziano już o wszystkim co się wydarzyło w obu angielskich portach. Nikt jednak nie sprostował informacji dotyczącej „Gipsy Queen” i carskie oraz pruskie władze nadal były przekonane że w kierunku Bałtyku płyną dwa statki, z których jeden ma zostać rozładowany w okolicach Gdańska, a drugi w okolicach Kłajpedy i Połągi.

Michaił Bakunin

„Ward Jackson” po opuszczeniu wybrzeży angielskich trafił na silny sztorm i 25 marca wieczorem zawinął do szwedzkiego Helsingborgu aby przeczekać niepogodę. Tutaj do powstańców dołączył znany rosyjski anarchista Michaił Bakunin po czym zaczęła się szczególnie intrygująca część wyprawy.

Kapitan Weatherley dotąd wzorowo współpracujący z Polakami nagle stracił ochotę na kontynuowanie podróży. Najpierw stwierdził że statek nie posiada odpowiednich dokumentów na ładunek (co było zresztą zgodne z prawdą), a on sam nie ma przy sobie uprawnień potwierdzających że jest jego dowódcą i przez to , w razie jakiejkolwiek kontroli, narażony jest na karę 500 funtów szterlingów. Gdy Polacy zaproponowali że pokryją te koszty wówczas chyba naprawdę zaczął żałować uczestnictwa w tej misji, nie spodziewał się że powstańcy będą tak zdeterminowani. Napomknął o niebezpieczeństwie jakie mu grozi w przypadku niepowodzenia akcji, najpewniej śmierć na szubienicy a w najlepszym razie wywozu na Syberię. Pod różnymi pozorami przetrzymał statek przez kolejne trzy dni w Helsingborgu.

Tymczasem Polacy dowiedzieli się że kapitan o wyprawie opowiedział właścicielowi hotelu w którym mieszkali na czas postoju statku. Właściciel ów był z kolei w zażyłych stosunkach z miejscowym rosyjskim konsulem. To wszystko pachniało już jawną zdradą. Pod groźbą użycia broni kapitan zgodził się wyprowadzić szkuner na Gotlandie. Jednak ostatecznie skierował statek do Kopenhagi pod pretekstem zaopatrzenia statku w słodką wodę. Tam w raz z załogą zniknął. Jakby tego było jeszcze mało, powstańcy dowiedzieli się że w Kopenhadze istnieje firma która ma umowę na zaopatrywanie w węgiel zarówno armatora Warda Jakcksona jak i okręty rosyjskiej floty. Czyżby wszystko było z góry ukartowane?

Sytuacja była dosyć kuriozalna, wyprawa dysponowała statkiem, ale brakowało załogi. Polacy obawiając się że rząd duński mógłby pod rosyjską presją nałożyć areszt na jednostkę wynajęli duńskich marynarzy aby doprowadzić ją do najbliższego szwedzkiego portu. 30 marca o godzinie 17 „Ward Jackson” wpłynął do portu Malmö. Tutaj wyprawa wpadła z deszczu pod rynnę. W pobliżu szwedzkich wód terytorialnych pojawiły się rosyjskie okręty, na domiar złego Szwedzi nałożyli areszt na broń, Polacy w końcu nie mogli okazać się żadnymi dokumentami.

Wydawałoby się że to był już kres ekspedycji, tymczasem niezmordowany płk Łapiński zakupił w Szwecji kolejny statek, szkuner „Emilia”. Zakupiono również kolejną broń z którą „Emilia” odpłynęła. Łapiński na czele około 120 ludzi popłynął w ślad za nią na parowcu Fulton i pod Kopenhagą przesiadł się na pokład szkunera Christina Lorenza z którego z kolei przeniósł się na pokład „Emilii”. 10 czerwca 1863 r., ponad dwa i pół miesiąca od wyruszenia z Anglii, wyprawa dotarła na miejsce desantu w pobliżu miejscowości Schwarzort, położonej na Mierzei Kurońskie w zaborze pruskim, na południe od Kłajpedy.

Po zejściu na ląd powstańcy zamierzali skrycie przekroczyć granicę z zaborem rosyjskim. Desant rozpoczął się o godzinie 22.30. Zamierzano najpierw wyładować oddział który miał udać się kilkaset metrów w głąb lądu i zabezpieczyć przyczółek na czas lądowania reszty sił desantu. Niestety w chwili wyładunku rozpoczęła się burza. Szalupy użyte do desantowania nie były najlepszej jakości a i powstańcy nie bardzo wiedzieli jak zachować się w podobnych warunkach pogodowych. Doprowadziło to do tragedii. Jedna z łodzi wywróciła się. Mimo szybko podjętej akcji ratunkowej zginęło 8 Polaków i 16 cudzoziemskich ochotników. Na domiar złego sztorm zaczął spychać „Emilię” w kierunku Połągi obsadzonej przez garnizon rosyjski.

W zaistniałej sytuacji płk Teofil Łapiński zdecydował o przerwaniu akcji. 14 czerwca szkuner dopłynął do szwedzkiej Gotlandii gdzie powstańcy zostali rozbrojeni i na pokładzie szwedzkiej korwety wrócili do Anglii. Tam oddział ostatecznie rozwiązano.

Bibliografia:

  1. Kosiarz Edmund, Wojny na Bałtyku X-XIX w. , Gdańsk 1978.
  2. Królikowski Hubert, Historia działań specjalnych, Warszawa 2004.
  3. Łątka Jerzy S., Romantyczny Kondotier, Katowice 1988
  4. Mała Encyklopedia Wojskowa t.2, Warszawa 1971.
  5. bractwotrojka.republika.pl, Michaił Bakunin. List adresowany do Hercena i Ogariewa, dostęp 05.02.2013.
  1. Jerzy S. Łątka, Romantyczny Kondotier, Katowice 1988. Autor powołuje się na Dzieła Marksa i Engelsa tom 12 i 14. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz