Małpa, ogórki i dachówka – czyli dziwne przypadki śmierci znanych władców. Część pierwsza


Miłość, tak jak i śmierć niejedno ma imię. Każdy z nas zna historię śmierci dramatopisarza ateńskiego, Ajschylosa. Według legendy został zabity przez żółwia, którego zrzucił orzeł, myląc łysą głowę odpoczywającego Ajschylosa z kamieniem. Trudno uwierzyć w prawdziwość tej historii, ale faktem jest, że nie każdy władca miał śmierć godną powagi swojego stanowiska.

Zabójcza dachówka

Sława epirskiego władcy, Pyrrusa i jego zwycięstw przetrwała wieki. Tak jak przystało na wielkiego dowódcę zginął on na polu bitwy. Nie zabiła go jednak włócznia, która przebiła pancerz, zadając mu niegroźną ranę.

Pyrrus po niepowodzeniach pod Spartą udał się do Argos, by wspomóc swoich popleczników w walce z Antygonem II Gonatasem, królem Macedonii. Epirski władca wraz ze swym wojskiem pod osłoną nocy wdarł się do miasta. Tłok oraz hałas na ulicach nie pozwolił mu na skuteczne dowodzenie bitwą. W trakcie ucieczki Pyrrus zdjął królewski diadem z hełmu. Miał jednak pecha spotkać na swej drodze młodego żołnierza z Argos, którego matka z dachu jednego z domów przyglądała się z niepokojem bitwie. Gdy doszło do bezpośredniego starcia, kobieta zatroskana o życie syna wyrwała dachówkę i z całej siły cisnęła ją w kierunku Pyrrusa. Los chciał, iż dachówka uderzyła go prosto w głowę. Władca nieprzytomny spadł z konia. Omdlałego króla znalazł Zopyros, najemnik Antygona, który widząc, jak Pyrrus się budzi, odrąbał mu mieczem głowę.

Morał tej historii jest taki, że nie należy zadzierać z kobietą i tym co ma akurat pod ręką!

Śmiertelna drzazga i Nostradamus

Henryk II Walezjusz

Henryk II Walezjusz

Henryk II Walezjusz znany był ze swojej wielkiej pasji – turniejów. W czerwcu 1559 roku Paryż hucznie świętował zawarcie pokoju, kończącego wojny włoskie oraz zawarcie związku małżeńskiego Filipa II Habsburga, króla Hiszpanii z jego córką Elżbietą Walezjuszką. Z tej okazji urządzono turniej rycerski, w którym uczestniczył również król. W przyozdobionej czernią i bielą zbroi (na cześć jego kochanki Diany de Poitres) stanął w szranki z trzema przeciwnikami – księciem Sabaudii, księciem de Guise i kapitanem gwardii szkockiej Gabrielem de Montgomery. Henryk, dosiadający konia o imieniu „Nieszczęśliwy”, pokonał wszystkich przeciwników. Upojony sukcesem poprosił Montgomery‚ego by ponownie stanął z nim do walki. Henryk II, aby lepiej widzieć swojego rywala, podniósł przyłbicę, popełniając, jak się chwilę później okazało, śmiertelny błąd. Lanca Montgomery‚ego wprawdzie uderzyła króla w napierśnik, ale złamała się, a reszta broni wbiła się w prawe oko władcy. Jak się domyślamy, nie było to zbyt przyjemne. Rannego króla zabrano do pałacu i natychmiast ściągnięto nadwornych lekarzy, którzy próbowali ratować władcę, odtwarzając jego obrażenia na mózgach czterech ściętych przestępców. Nic jednak nie mogło uratować życia Henryka, gdyż drzazga z lancy wbiła mu się głęboko w mózg. Po dziesięciu dniach cierpień król wyzionął ducha. Po jego śmierci władza znalazła się w rękach jego żony, Katarzyny Medycejskiej, która została regentką w imieniu ich małoletniego syna, Franciszka II.

Śmierć Henryka II miał przewidzieć sam Nostradamus. W opublikowanych w 1555 roku Centuriach wyczytano proroctwo, które uznano za przepowiednię dotyczącą francuskiego króla. Czterowiersz brzmiał następująco:

„Młody lew starego pokona,
Na polu walki w pojedynczym starci
W złotej klatce oczy mu wykuje
Jedną z dwóch części, żeby umarł okrutną śmiercią”1.

Co jednak stało się z rywalem króla? Biedny Montgomery został uwięziony przez pragnącą zemsty wdowę, ale udało mu się uciec do Anglii. Gdy ponownie pojawił się we Francji, został na jej rozkaz ścięty w 1574 roku.

Ciekawe co stało się z koniem króla? Nadano mu odpowiednie imię do okoliczności śmierci swego pana – „Nieszczęśliwy”.

Poproszę jeszcze jedną dokładkę!

Henryk I Beauclerc

Henryk I Beauclerc

Henryk I Beauclerc był najmłodszym synem Wilhelma Zdobywcy, króla Anglii. W 1135 roku udał się do Normandii z wizytą rodzicielską do swojej córki i jej drugiego męża, Golfryda V. Pewnego wieczoru na kolację podano mało apetycznie wyglądające minogi, które były jednak przysmakiem króla. Henryk nie mógł odmówić sobie konsumpcji kolejnych porcyjek ulubionego dania. Według przekazów władca w pewnym momencie poczuł się źle. Henryk z Huntingdon w swojej kronice zapisał, iż król zmarł po wielu dniach cierpień – 1 grudnia 1135 roku. Przyczyną zgonu miał być nadmierny apetyt Henryka I. Jednakże lekarz, który zajmował się zwłokami króla, uznał, iż zmarł na skutek tajemniczej infekcji. Ciało Henryka zostało wystawione na widok publiczny, ale ze względu na postępujący rozkład oraz niewyobrażalny smród wydobywający się z jego organów (nie dziwmy się, wprawdzie najadł się ryb!), miejscowy rzeźnik pozbawił go organów, mózgu i oczu, a ciało dokładnie posolił i umieścił w wołowej skórze.

Mordercze ogórki

Groteskowa śmierć nie ominęła również polskich osobistości. Śmierć Jeremiego Wiśniowieckiego, rozsławionego przez Henryka Sienkiewicza w powieści „Ogniem i mieczem„, nie należała do przyjemnych. Jak czytamy w annałach: „… z pragnienia ogórków zjadł, potym miodu się napił, z czego żałądek zepsował i w gorączkę wpadł„. Wkrótce Wiśniowiecki zmarł. Wojsko od razu podniosło alarm, jakoby został otruty arszenikiem. Chcąc uspokoić nastroje, zarządzono sekcję zwłok, która wprawdzie nie ustaliła przyczyn zgonu, ale ”… kiszki tak łojem oblane, jak u wieprza nie mogą być tłustsze, serce tak tłustość oblała, że szpilka nie było gdzie tkąć…”. Aktualnie przyjmuje się, iż kniaź mógł umrzeć na cholerę, zatrucie pokarmowe lub mógł zostać faktycznie otruty.
Śmierć w objęciach kochanki

Śmierć Félixa

Françoisa Faure’a, prezydenta Francji, stała się tematem numer jeden prasy codziennej. Nie chodzi tylko o stanowisko państwowe denata, ale również o okoliczności jego śmierci.

Faure nie był zbyt lubiany. Uważano, że nie miał charakteru i był nijaki jako prezydent. Po jego śmierci pisano, że „życie miał wprawdzie bezbarwne, ale jaką piękną śmierć”. Przejdźmy więc może do tego feralnego dnia, 16 lutego 1899 roku.

Aleksander I Grecki

Aleksander I Grecki

Owego dnia Faure spotkał się w wiadomym celu z Marguerite Steinheil, żoną paryskiego malarza, z którą romansował od ponad dwóch lat. W trakcie miłosnych igraszek Félix Faure zmarł na zawał serca. Jedną z przyczyn mogło być zatrzymanie pracy serca na skutek zażycia silnego afrodyzjaku, pryszczelka lekarskiego, który w większych ilościach może być użyty jako trucizna. Gdy Faure umierał, złapał za włosy kochankę, która krzykiem przywołała służbę prezydenta. Nie muszę mówić, w jak niekomfortowej sytuacji zastano parę. Prasa rozpisała się o przyczynach śmierci denata, mało kto jednak zastanowił się nad traumą, jakiej doświadczyła jego kochanka.

Nie denerwuj małpy!

Aleksander I Grecki miał zaledwie dwadzieścia siedem lat w chwili śmierci. We wrześniu 1920 roku w Tatoi młody król udał się na spacer z psem. Nagle jego pupil został zaatakowany przez małpę dozorcy winnicy. Gdy Aleksander starał się rozdzielić walczące zwierzęta, inna małpa zdążyła go ugryźć w nogę oraz tors, zadając głębokie rany. Kilka dni później okazało się, że rana została zainfekowana, a ciało króla zaczęło gnić. Przez trzy tygodnie Aleksander walczył o życie, jednakże 25 października 1920 roku zmarł na sepsę.

  1. Cyt. za Isabelle Bricard, Leksykon śmierci sławnych ludzi, wyd. II, Warszawa 2000, s. 218 []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. WujekTsal pisze:

    Nie kniaź Jarema Wiśniowiecki, a jego syn, Michał Korybut Wiśniowiecki, pożal się Boże król Polski!

  2. Sylwia Szyc pisze:

    Otóż podobna historia przydarzyła się zarówno ojcu, jak i synowi.

  3. Zielanna pisze:

    Uwaga co do śmierci Henryka II. Nie mógł podnieść przyłbicy, no chyba że z ziemi. Przyłbica to rodzaj hełmu. Ruchoma część osłaniająca twarz to zasłona.

Zostaw własny komentarz