Nauczać poprzez pokazywanie przeszłości. Opowiadają inscenizatorzy z Bydgoszczy


Rekonstruktorów przybywa każdego roku. Zakładają coraz to nowe zrzeszenia skupiające miłośników żywej historii. Pobłażliwy uśmiech, z którym traktowano ich jeszcze dwadzieścia lat temu, dzisiaj zmienia się w oklaski uznania. O historii tej książkowej, jak i tej odtwarzanej oraz o tym, jak to jest nauczać poprzez pokazywanie przeszłości, opowiadają inscenizatorzy z Bydgoszczy – Waldemar i Marta Młodawcy.

fot. Edyta Starczewska

fot. Edyta Starczewska

Przeżywanie, odczuwanie, obserwowanie, niekiedy nawet czynny udział – tak można najkrócej podsumować to, czym są wszelkiego rodzaju ogromne widowiska, efektowne inscenizacje czy nawet kilkuosobowe pokazy historyczne. To właśnie dzięki tym wszystkim imprezom możemy spotkać się z historią, o której uczyliśmy się lub na którą nigdy nie było dość czasu. Możemy spróbować odkryć ją na nowo.

W Polsce coraz modniejszą formą spędzania wolnego czasu staje się nauka historii poprzez namacalne jej doświadczanie. Corocznie w najgorętszym miesiącu lata osławiona inscenizacja bitwy pod Grunwaldem gromadzi publiczność liczoną w dziesiątkach tysięcy. W tysiącach liczy się tam także rekonstruktorów, którzy poświęcają swój czas, energię i pieniądze po to, żeby uczyć o przeszłości.

Bez nich pokazanie czegokolwiek byłoby niemożliwe. To właśnie inscenizatorzy są głównymi aktorami, nawet jeśli grają drugoplanowe role w teatrze wojny, którą zazwyczaj pokazują. Wcielając się w różne postaci historyczne potrafią przemówić do wyobraźni tego, kto ich słucha i ogląda. I robią to jak mało kto.

Sporą część rekonstruktorów tworzą kobiety. Jedną z nich jest Marta Młodawska z Bydgoszczy - ładna, drobna blondynka, historyk i nauczyciel historii. Rekonstrukcjami, jak mówi, zajmuje się od kilku lat:

„W moim przypadku jest to połączenie pracy i zainteresowań. Kobiety często są pomijane ponieważ rekonstrukcje kojarzone są z żołnierzami i rycerzami na polu walki. Kobieta odtwarzająca historię może się realizować na wiele sposobów. Ja akurat specjalizuję się w rekonstrukcji kuchni. Zajmuję się kuchnią tradycyjną. Od potraw słowiańskich, do kuchni staropolskiej” - mówi.

„Kobiety często interesują się strojem, czyli rekonstrukcja strojów – tworzenie ubrań ręcznie. Ci nasi mężczyźni nie mieliby się w co ubrać bez nas. Dziecko uczestniczy w pokazach razem z nami. Robi to co robią dzieci. Bawi się. Ich stroje są zminiaturyzowaną wersją stroju dla dorosłych” – dodaje rekonstruktorka.

DSC_0286

fot. Edyta Starczewska

26 sierpnia 2013 roku w Starym Fordonie – jednej z większych dzielnic Bydgoszczy odbyło się spotkanie z rycerzami. Była na nim również Marta, która cierpliwie towarzyszyła i pomagała mężowi Waldemarowi Młodawskiemu. Obydwoje reprezentowali Stowarzyszenie Miłośników Historii i Oręża Polskiego z Bydgoszczy - główną organizację, do której należą. Jednak to nie jedyna organizacja, gdzie działa to małżeństwo rekonstruktorów. Propagują żywą historię między innymi w „Sarmackim Dziedzictwie„, które organizowało opisywaną przez nas niedawno, coraz bardziej popularną wśród mieszkańców Bydgoszczy, rekonstrukcję historyczną ”Jak to Szwed pod Bydgoszczą wojował”.

Podczas spotkania z rycerzami (organizatorem tego wydarzenia był Waldemar Młodawski) można było zagrać w oryginalne gry z epoki, w które niegdyś grywali zarówno dorośli, jak i dzieci. Gra zespołowa kup, która doczekała się mistrzostw w Europie, imitująca pole walki, cieszyła się zdecydowanie mniejszym zainteresowaniem publiczności niż „zmodyfikowana” dwuosobowa gra polegająca na przeciąganiu liny – nie siłą mięśni, lecz rozumu. Dla tych odważniejszych została przygotowana tarcza, do której można było postrzelać z łuku.

W trakcie specjalnie przygotowanej prelekcji wszyscy goście pokazu mogli zobaczyć, jak dawniej wyglądało odzienie i na czym polegało ubieranie się. I tak główny bohater imprezy – Waldemar Młodawski ze zwykłej bielizny, w której paradował, przeobraził się w chłopa, szlachcica i ku uciesze zebranych – w rycerza. Wszystkie postaci pochodziły z XIV- XVI w.

Pokaz zakończył się salwami oddanymi przez Waldemara z broni palnej hakownicy i prosto z... Kija. Strzelanie i artyleria to specjalność Waldemara, który zajmuje się różnymi rodzajami armat i broni palnej oraz sztukami walki charakterystycznymi dla danej epoki. Nieodłączne są rzemiosło i życie codzienne. Często zaznacza, że tzw. wieki ciemne nie są równoznaczne z głupotą ówczesnych ludzi.

Waldemar to mężczyzna postawny i wzbudzający od razu respekt. Zajmuje się rekonstrukcjami od dwudziestu lat. Z wykształcenia jest ekonomistą i informatykiem. Pamięta czasy, kiedy rekonstruktorów traktowano z pobłażliwością i przymrożeniem oka. Byli nierozumiani.

Zapytany o to, dlaczego został rekonstruktorem odpowiada niemal bez oddechu:

„Historia była moją pasją od szkoły podstawowej. Zaczęło się od ułanów - 16 Pułk Ułanów Wielkopolskich, potem szkoła średnia i zafascynowanie piratami. Niestety XVI wieku, czasu rozkwitu korsarzy, nikt nie rekonstruował wtedy w Polsce. Najbliższe temu było średniowiecze. Wciągnęli nas w to przyjaciele z Gniewu i Sztumu. W Bydgoszczy powstało pierwsze Bractwo Rycerskie im. Św. Marcina, którego byłem założycielem. W szczytowym okresie liczyło ponad 100 osób. To były lata 90-te” - opowiada.

Do inscenizacyjnych zainteresowań Waldemara i Marty Młodawskich z Bydgoszczy należy średniowiecze, II wojna światowa - wojna obronna i wyzwoleńcza w Polsce, XVII wiek w Polsce. Są wszechstronni.

„Rekonstrukcje są ważne, żeby wyciągnąć ludzi od komputera i telewizji. Braku wiedzy. Młodzież współczesna wie coraz mniej, niewiele poza tym, że rycerz to koń i zbroja. To sposób na poznawanie ludzi”- tłumaczy Waldemar.

„To rodzinna forma spędzania czasu, pokazanie prawdziwego życia. Ludzie kiedyś tak żyli. Rekonstrukcje zmieniają nastawienie do życia. Skłaniają do myślenia i pozwalają wykorzystać wiedzę teoretyczną. Łączą ją z praktyką”- uzupełnia Marta, która dociera do historycznych szczegółów i pomaga rozszerzać pasję swoją oraz jej męża.

Waldemar wraz ze znajomymi rekonstruktorami organizuje treningi szermierki i strzelania z łuku w jednym z bydgoskich liceów - otwarte dla wszystkich.

„Warto popularyzować historię. Nasz wiedza jest coraz mniejsza. Nie szanujemy naszej historii ani tradycji, a powinniśmy brać przykład z innych krajów. Poprzez historię możemy kształtować naszą postawę obywatelską” - mówi.

Jak twierdzi, rekonstrukcje i popularyzowanie historii pozwalają na obalanie stereotypów.

- Choćby takich, że szlachta to byli warchołowie i pijanice - przekonuje Waldemar Młodawski.

Żegnając się z nami, rekonstruktorzy zaprosili wszystkich do bibliotek, Internetu, do oglądania dobrych filmów historycznych, do rozmawiania o historii, do przychodzenia na historyczne spotkania, ale także do historycznych gier komputerowych, których jest mało, ale są zdaniem Waldemara Młodawskiego coraz lepsze.

W Bydgoszczy miejscem, w którym można się spotkać i pograć w gry historyczne, jest „Pegaz”, który gromadzi także miłośników historii i fantasy.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz