Lew Nussimbaum-orientalista, bezpaństwowiec, spryciarz


Jak długo można żyć pod fałszywym nazwiskiem, nie będąc szpiegiem? Okazuje się, że bardzo długo i wcale nie trzeba się ukrywać. Ba. Można pisać, publikować, obracać się w towarzystwie i wmawiać ludziom, że mają do czynienia z azerskim księciem, który uciekł przed bolszewikami.

Początki przygody

Lew Nussimbaum

Lew Nussimbaum

To historia jak z filmu, a wydarzyła się naprawdę. Pisarz Kurban Said, autor mało znanej w Polsce powieści Ali i Nino, Essad Bej – autor Krwi i nafty na Wschodzie, Lew Nussimbaum – orientalista. Choć życiorysu starczyłoby na kilku agentów Jej Królewskiej Mości, to nie chodzi tu człowieka służb specjalnych, a sprytnego emigranta szukającego lepszego życia.

Kim był ten człowiek o wielu twarzach?  Naprawdę nazywał się Lew Nussimbaum i urodził się jako syn zamożnego przedsiębiorcy Abrahama Nussimbauma, aszkenazyjskiego Żyda. Matka Lwa również była Żydówką, choć on sam zawsze zaprzeczał, podając, że była Rosjanką, szlachcianką, komunistką. Lew urodził się w 1905 roku. Gdzie? Być może w Baku, a może gdzie indziej. W każdym razie w Rosji targanej rewolucją i porządkami zaprowadzanymi kozackimi nahajkami.

Bogactwo leżało w ziemi. Wystarczyło kopać. Jeśli ktoś miał szczęście, trysnęła ropa i z dnia na dzień stawał się bogaczem. Wydobycie ropy spowodowało, że odległe Baku zaczęło gwałtowanie rosnąć i przyciągać ludzi z różnych stron imperium carskiego. Pieniądze i różnorodność etniczna stworzyły niesamowitą mieszankę kaukaskiej prowincjonalności, rosyjskiego panowania, ale nie brakowało też śladów europejskiego polotu. Bogactwo bakijskich elit pociągało za sobą kosmopolityzm. Nie brakowało cudzoziemców, obcych guwernantek (Francuzek lub Niemek bałtyckich), mebli z Paryża, pokera zabranianego przez Koran.

Ten niemal bajkowy obraz burzyła działalność rewolucjonistów, którzy parali się m.in. porwaniami dzieci dla okupu. Lew wychowywał się w zbytku, ale bez matki, która młodo zmarła. Chłopakiem opiekowała się guwernantka. Lew chłonął kulturę, w której żył – uczył się Żydów i muzułmańskiego Wschodu.

Świat Nussimbaumów, tak jak wielu innych bogaczy w Rosji, zawalił się wraz z rewolucją i wojną domową. Abraham zebrał papiery wartościowe, pieniądze i klejnoty, pozaszywał w ubraniach i ruszył z synem na wschód, do Turkiestanu, gdzie bolszewicy jeszcze nie dotarli.  Jesienią 1918 roku okazało się, że Kyzył-Su nie jest bezpieczne – trzeba było uciekać do Buchary. Tam także nie zagrzali długo miejsca. Przez Persję trafili do portu w Enzeli, a stamtąd wrócili statkiem do Baku opanowanego przez Turków i Niemców.

Wkrótce jednak Niemcy wycofali się, przekazując losy Azerbejdżanu w ręce brytyjskie. W sierpniu 1919 r. kraj zyskał pełną niepodległość po wycofaniu Anglików i zaczął układać się z sąsiadami i zachodnimi koncernami paliwowymi. Radość z wolności podszyta była jednak strachem przed powrotem bolszewików. Niedługo później Azerbejdżan rzeczywiście zniknął z mapy.

Ucieczka na zachód

Rewolucyjne porządki nie pozostawiały wątpliwości – trzeba było znowu uciekać. Nussimbaumowie rozdzieli się. Piętnastoletni Lew poszedł pierwszy do Gandży, miasta bardziej opornego wobec bolszewików niż Baku. Na miejscu chłopak wziął udział w powstaniu przeciw „czerwonym”, które zostało jednak stłumione, a Lew jakoś uciekł z miasta. Jeśli wierzyć w jego powieść Krew i nafta..., podszył się pod wysłannika Komunistycznego Związku Młodzieży, wyłudził z Czeka pozwolenie na podróż i ruszył piechotą do Gruzji.

Po drodze Lew spotkał Ormianina, który miał pozwolenia władz na skup sieci rybackich. Chłopaki postanowiły iść wspólnie do Gruzji i wymyślili sobie bajkę: Ormianin jest specjalistą od sieci, a Lew jego sekretarzem. Problem polegał na tym, że byli w górach, a nie nad morzem, więc ich opowieść miała wątłe podstawy. Mimo to dotarli do Gruzji, gdzie trafili na Abrahama Nussimbauma, ugoszczonego przez lokalnych chłopów.

Ówczesna Gruzja, antybolszewicki bastion, stała się punktem zbornym dla uciekinierów z Kaukazu. Jeśli ktoś chciał jechać na zachód, droga wiodła przez port w Batumi. Nussimbaumowie popłynęli do Konstantynopola, który stał się oazą wszelkiej maści emigrantów i bezpaństwowców. Gwarne i kolorowe miasto na granicy kontynentów tętniło życiem. Żołnierze brytyjscy, francuscy, włoscy, greccy i japońscy, do tego ludzie gen. Wrangla oraz cywile. Wśród tych ostatnich można było odnaleźć przekrój rosyjskiego społeczeństwa, dzięki czemu w mieście powstała żyjąca swoim życiem kolonia nieistniejącego już Imperium.

Sypiące się państwo osmańskie było tylko przystankiem. Emigranci chcieli jechać do Europy Zachodniej, gdzie widzieli swoją przyszłość. Nussimbaumowie popłynęli wiosną 1921 r. do Włoch, do Brindisi, a stamtąd do Rzymu, gdzie zetknął się z faszystami.

Kolejnym punktem podróży stał się Paryż, do którego powoli ściągali Rosjanie. Lew patrzył jak arystokracja próbuje pogodzić się z rzeczywistością, bakijscy nafciarze handlują aktami własności pól naftowych, a oficerowie zadają szyku jako szoferzy.

Niemcy i nowa tożsamość

Konieczność zapewnienia edukacji synowi oraz koszty utrzymania w Anglii i Francji skłoniły Abrahama by wyjechać do Niemiec. Lew rozpoczął indywidualny tok nauczania w szkole położonej nad Morzem Północnym, a jego ojciec wrócił do Paryża. Już wkrótce Lew pojechał do Berlina, gdzie przeniósł się Abraham, choć właściwie nie miał już pieniędzy. W stolicy Niemiec roiło się wówczas od Rosjan, czego dobitnym wyrazem było nazywanie Charlottenburga, Charlottengradem. Lew zaczął chodzić do gimnazjum dla emigrantów rosyjskich.

Chłopak poszukiwał Wschodu w Berlinie, jego fascynacja orientem nie mijała. W końcu w październiku 1922, nie ukończywszy szkoły średniej, dostał się na turkologię i arabistykę na berlińskim uniwersytecie jako „Essad Bey Noussimbaum„ z Gruzji. Nowa rola wymagała nowego trybu życia – przez dwa lata chłopak żył jako Lew – gimnazjalista (popołudniami) i Essad – student (przedpołudniami i wieczorami), przy czym dwa światy nie mogły się dowiedzieć o sobie. Jedynym punktem stycznym była spełniona prośba Lwa o zwracanie się do niego ”Essad”. Jak to bywa wśród nastolatków, przemiana ta stała się obiektem drwin.

Jednak pełne przyjęcie nowej tożsamości miało miejsce latem 1922 r. Lew przeszedł na islam w tureckiej ambasadzie i stał się „Essadem Bejem”. Znajomi zdawali sobie sprawę z tego faktu, śmiali się, nie rozumieli, ale też nikt później nie skompromitował tą wiedzą znanego pisarza.

Począwszy od 1926 r. Essad Bey zaczął publikować w „Die Literarische Welt” teksty na różnorodne tematy – od wschodniego dziennikarstwa, przez wpływ zachodniego filmu na postrzeganie Zachodu przez ludzi Orientu. Pisał także o politykach i znanych osobistościach, Piotrze Wielkim, Rezie Szachu czy Mikołaju II. Jego zainteresowania biografistyką zaowocowały później opracowaniami na temat Stalina i Mahometa. Średnio co 9 miesięcy ukazywała się kolejna książka płodnego Essada Beja.

Rosnąca popularność pisarza ściągnęła na niego wzrok krytyków. Choć większość recenzji była pozytywna, niejednokrotnie pojawiały się oskarżenia o fałsz i próby demaskacji Essada. Wprost pisano o jego żydowskim, a nie azerskim czy tatarskim pochodzeniu, wymieniano prawdziwe nazwisko. Jednym nie podobało się, że ktoś robi karierę jako fałszywy książę i orientalista, inni nie mogli pogodzić się, że znawcą Wschodu był Żyd, który na dodatek sfałszował aplikację na uniwersytet. Jeszcze inni, sympatycy komunizmu, atakowali Essada/Lwa za bezpodstawne oczernianie ZSRR. Tak czy inaczej pisarz stawał się coraz bardziej znany. W końcu nie ważne jak mówią...

Światowe życie

W 1932 r. rozpoczął się nowy okres w życiu Essada Beja – ożenił się z Eriką Loewendahl, córką majętnego przedsiębiorcy obuwniczego. Małżonka po ślubie przyjęła iście eklektyczne nazwisko: Erika Leo Essad Bej Nussimbaum. Choć młodzi wyglądali na szczęśliwych, ani Lew nie przepadał za swym teściem Walterem, ani on nie pałał entuzjazmem do pisarza o podejrzanej przeszłości. W końcu córka szanowanego przedsiębiorcy powinna mieć porządnego męża. Niesnaski nie przeszkadzały jednak korzystać młodym z pieniędzy papy Loewendahla.

W 1933 r. Loewendahlowie przenieśli się z Berlina do Wiednia, widząc jak naziści sięgają po władzę. Austria wydawała się bezpieczna. Jeszcze w tym samym roku popłynęli do Ameryki. Tam cała rodzina zamieszkała w luksusowym apartamencie kupionym przez papę. Taki obrót spraw przeszkadzał Lwu, który czuł się gościem w domu, miał poczucie, jakby nie pasował zbytnio do tego stylu życia i tego świata. A Nowy Jork zobowiązywał – Lew musiał brać udział w życiu towarzyskim na równi z Loewendahlami, choć było mu nie po drodze.

Życie Lwa i Eriki obfitowało w podróże i życie w wielkim świecie między USA a Wiedniem. W połowie lat 30. względna sielanka miała się skończyć. W 1935 r. Essad Bej został wyrzucony ze Stowarzyszenia Pisarzy Niemieckich i dostał zakaz publikacji w III Rzeszy. W liście zawiadamiającym nie podano oficjalnego powodu, ale pewnie ktoś w końcu odkrył, że z Essada żaden książę muzułmański a Żyd. I pomyśleć, że jeszcze dwa lata wcześniej książki Lwa były polecane przez Ministerstwo Propagandy Rzeszy jako wartościowe opracowania dotyczące Orientu... Niemal równocześnie Erika, mając romans z innym pisarzem, zażądała separacji. Wzajemnym oskarżeniom nie było końca, a prasa skrzętnie cytowała co smakowitsze pomówienia.

Nowe tożsamości

Żywo dotknięty romansem żony i zakazem wydawania w Rzeszy Essad Bej rzucił się w wir pracy. Postanowił też odzyskać niemiecki rynek wydawniczy. Ale Essad Bej wrócić nie mógł, Lew Nussimbaum tym bardziej. Powstało więc nowe wcielenie orientalisty – Kurban Said. Pod tym pseudonimem wydał powieść Ali i Nino.

Kurban Said był przykrywką dla wydawców, a Lew żył nadal jako Essad Bej. I właśnie jako azerski książę starał się o posadę biografa Mussoliniego. Wydawać by się mogło, że władza powinna wiedzieć, kto chce badać życie Duce, ale było inaczej. Essada wspierał w staraniach Giovanni Gentile, wydawca i członek Wielkiej Rady Faszystowskiej, a także Ministerstwo Kultury Ludowej. Wraz ze zbliżeniem Berlina i Rzymu włoska administracja zaczęła podejrzliwie patrzeć na Żydów. Rozpoczęto proces eliminowania ich z państwowych stanowisk. Mnożące się donosy dosięgły także Essada. Choć zadenuncjowano pisarza i wycofano mu poparcie w staraniach o prawo do biografii, włoska policja nie do końca orientowała się, kim jest Essad. Tymczasem w 1938 r. Lew musiał uciekać przed nazistami z Austrii i dostał się do Włoch. Tam włoscy śledczy próbowali zbierać informacje na temat Lwa, ale gubili tropy, a nawet samego Lwa nie dopilnowali, przez co zniknął na jakiś czas.

Essad odnalazł się w Positano w okolicach Salerno, choć żył już na podrobionych papierach jako Amerykanin w podróży. Essad musiał ostatecznie przestać istnieć, bo i tak nie mógł zarabiać, nikt nie chciał wydać jego książek. Dlatego też od jakiegoś czasu pseudonimem „Kurban Said” posługiwała się przyjaciółka Essada, baronowa Elfriede von Ehrenfels. Przesyłała ona Essadowi pieniądze na życie. Musiały piętrzyć się problemy, ponieważ Lew popadał w coraz większą biedę.

W 1939 r. Essad, jako amerykański obywatel chory na zespół Reynauda, trafił na leczenie w Neapolu, gdzie amputowano mu palce lewej stopy. Kiedy szukano pieniędzy na pokrycie kosztów leczenia, włoski MSZ dostał informację, że USA nie ma takiego obywatela. Essad wrócił do Positano, do pisania i do cierpienia.

Essad niestrudzenie tworzył, póki miał maszynę, pisał na niej, a kiedy ją zabrano – na czym popadnie, choćby na marginesach książek. Dzięki znajomościom swoim i swoich znajomych rozluźniono sprawowaną nad nim pieczę i zwrócono mu maszynę do pisania. Poza tym zaczął sprzedawać artykuły propagujące faszyzm. W 1942 r. Essad miał nawet nagrywać audycje w języku perskim dla włoskiej administracji kolonialnej, ale nie zdążył. Zmarł w sierpniu 1942 r. i został pochowany jako muzułmanin.

Bibliografia

  1. Reiss T., Orientalista. Życie fałszywego księcia, Warszawa 2007.
  2. Munshi H., Exposing Essad Bey as a Fraud in Berlin, „ Azerbaijan International” 2011, nr 15, s. 252.
  3. http://www.essadbey.de

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz