10 największych mitów I wojny światowej


Dzisiejszego dnia upływa dokładnie sto lat od zamachu na Arcyksięcia, który stał się bezpośrednią przyczyną I Wojny Światowej. Na tę okoliczność BBC Magazine we współpracy z brytyjskimi historykami postanowił obalić dziesięć największych mitów dotyczących tego konfliktu. Oto i one:

1. Był to na tamten moment najkrwawszy konflikt w dziejach.

Pomyłka. Pięćdziesiąt lat przed wybuchem pierwszej wojny światowej, w południowych Chinach miał miejsce jeszcze bardziej krwawy konflikt. Szacuje się, że w trwającym 14 lat powstaniu Tajpingów życie straciło od 20 do 30 milionów ludzi. Tymczasem pierwsza wojna światowa pochłonęła istnienia około 17 milionów cywilów i żołnierzy.

2. Większość żołnierzy uczestniczących w konflikcie zginęła.

Pomyłka. W Wielkiej Brytanii zmobilizowano około 6 milionów mężczyzn, z których 700 tysięcy poniosło śmierć. Taki wynik to około 11,5%.

Schneider_CA1_(M16)_tank

3. Żołnierze spędzali całe lata w nieludzkich warunkach okopów.

Według historyków żołnierze spędzali w okopach zwykle dziesięć dni miesięcznie, z czego tylko dwa, lub trzy dni w pierwszej okopowej linii, gdzie dochodziło do bezpośredniej wymiany strzałów z nieprzyjacielem. Historycy przyznają, iż w momentach krytycznych, na przykład w czasie trwania wielkich ofensyw żołnierze mogli walczyć we frontowej linii okopowej nawet 7 dni bez przerwy, ale o wiele częstsza była tam rotacja co 2-3 dni.

4. Elity niezbyt ucierpiały na konflikcie w porównaniu do klasy robotniczej.

Pomimo, iż większość ofiar pierwszej wojny światowej wywodziła się z klasy robotniczej to społeczne i polityczne elity poniosły także znaczące straty.  Śmierć poniosło 12% brytyjskich żołnierzy niższego szczebla oraz 17% dowództwa, którego członkowie wywodzili się zazwyczaj z wyższych klas społecznych. Jako przykład można przytoczyć ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii. Andrew Bonar Law stracił w czasie wojny dwóch synów.

5. Niżsi rangą żołnierze walczyli dzielnie na pierwszej linii frontu, w czasie gdy ich dowódcy spędzali swój czas „na tyłach”.

Ta teza również nie znajduje swego potwierdzenia w faktach. Według BBC w czasie wojny 200 brytyjskich generałów zostało zabitych, rannych, bądź wziętych do niewoli. Większość dowódców każdego dnia odwiedzała pierwszą linię frontu i była bliżej kluczowych wydarzeń, niż w dzisiejszych czasach.

6. Największe ciężary w walce na półwyspie Gallipoli poniosły australijskie i nowozelandzkie jednostki.

O wiele więcej żołnierzy brytyjskich walczyło na półwyspie Gallipoli niż Australijczyków i Nowozelandczyków razem wziętych.  Straty w ludziach po tej brutalnej kampanii były cztery, lub nawet pięć razy większe w armii brytyjskiej, niż u ich sprzymierzeńców. Armia francuska również została bardziej dotknięta.

7. Sprzęt wykorzystywany w czasie wojny niewiele się podczas niej zmienił.

Nigdy wcześniej w historii technologia i strategia wojskowa nie uległa tak istotnym zmianom w ciągu 4 lat. W 1914 generałowie przemierzali pole bitwy na końskim grzbiecie. Niecałe pół dekady później żołnierze  mieli na swym wyposażeniu  metalowe hełmy, karabiny i niezwykle celne armaty.

8. Wojna właściwie nie wyłoniła zwycięzcy.

Europa była zniszczona, po obu stronach konfliktu straty zarówno w ludziach, jak i te ekonomiczne były ogromne. Pomimo tego, w sensie stricte militarnym i politycznym Wielka Brytania i jej sprzymierzeńcy były niekwestionowanym zwycięzcą.

MobilmachungSoldatenBayern1914

9. Traktat wersalski był niesprawiedliwy i okrutny.

W porównaniu z wojną prusko-francuską z lat 1870-71 czy drugą wojną światową warunki umowy wersalskiej nie zdają się być jakoś szczególnie bezlitosne. Niemcy po wojnie straciły zaledwie 10% terytorium, a odszkodowania wojenne były ustalone tak, aby państwo było w stanie sprostać im finansowo. Warto podkreślić, że mimo dość przystępnych warunków zawartych w traktacie znaczna część niemieckich zobowiązań finansowych nigdy nie została uregulowana.

10. Wszyscy tę wojnę nienawidzili.

Pomyłka. Niektórym żołnierzom wojna bardzo odpowiadała, zwłaszcza jeśli nie byli oni przydzieleni bo miejsc, gdzie miały miejsce najcięższe batalie. Część z nich zastała na froncie lepsze warunki, niż we własnym domu. Grupie walczących udało się także skorzystać na wojnie z czysto finansowego punktu widzenia.

 

Źródła: Deset mýtů o první světové válceViewpoint: 10 big myths about World War One debunked

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

5 komentarzy

  1. numberPhile pisze:

    Czy pierwsza wojna światowa nie zaczęła się 28 lipca?

  2. Ad 3. Wspomnienia zdają się przeczyć tezie o trzech dniach na miesiąc na pierwszej linii. Gdzieś czytałem, że luzowanie było konieczne po 2 tygodniach, bo w przeciwnym razie żołnierze byli tak apatyczni, że nie byli w stanie bronić okopów.

    Ad 9. Mam jednak wrażenie, że traktat frankfurcki z 1871 r. miał daleko łagodniejsze warunki niż traktat wersalski. Kontrybucja nie była tak wysoka - Niemcy przecież miały ją spłacać bodaj do lat 80-tych XX w.! Okupacja trwała tylko 3 lata, a nie 20 jak w Nadrenii. Do tego Francuzów nie rozbrojono tak, jak Niemców po traktacie wersalskim. No i Francji nie pozbawiono też wszystkich kolonii.
    Bez wątpienia zatem traktat wersalski był bardziej surowy. Czy był sprawiedliwy, to inna sprawa. Ale przebieg granicy na wschodzie chyba tak, bo Polska nie była z niego do końca zadowolona.

  3. Piotrek pisze:

    W kwestii traktatu wersalskiego: surowość zwykle nie ma wiele do rzeczy. O wiele istotniejsza jest jego niesprawiedliwość albo nawet mocniej: zgnojenie przeciwnika. Austria (A-W) pól wieku wcześniej przegrała wojny z Niemcami (Prusami) i straciła wpływy w Danii, na terenie Niemiec, ale no właśnie... A w Wersalu zgnojono Berlin: kazano mu płacić kontrybucję, zajęto najważniejsze tereny (lub odłączono je). niemal zniszczono gospodarkę, każąc płacić zwycięzcom...

  4. Grzegorz pisze:

    Typowo popularnonaukowe ustalenia, operujące statystykami i mętnymi stwierdzeniami, bez źródeł. Myślałem że przeczytam coś naprawdę interesującego. Rozumiem, że te fakty robiła BBC wraz z dzielnymi brytyjskimi historykami i mamy do czynienia raczej z typową dziennikarską papką, zamiast poważnymi naukowymi ustaleniami prezentującymi jakiś poziom merytoryczny? Bo ten ostatni niestety w tym tekście leży, co mam innego powiedzieć?

    Przede wszystkim Andrew Bonar Law nie był „ówczesnym premierem” Wielkiej Brytanii, tylko David Lloyd George. To jest wiedza podstawowa.

    Pkt 3 - „o wiele częstsza rotacja”. W jakiej armii? Niemieckiej, brytyjskiej (pewnie tak, bo to jak widać wymyślały orły z Wielkiej Brytanii, a wiadomo że tylko ich armia jest godna uwagi), francuskiej, włoskiej, rosyjskiej? Jakieś konkrety - okres, miejsce, typ jednostki? W artylerii ta rotacja była? W piechocie? A z marynarką co? Przecież ogólniki na takim poziomie nie mają żadnej wartości.

    Pkt 5 - nie chce mi się komentować. Kto spędzał czas na tyłach, w jakiej armii, w jakim miejscu, w jakim okresie? Przykłady? Jacy niżsi rangą żołnierze? To oficerowie już nie walczyli? A mówienie, że generałowie w I wojnie światowej walczyli na 1szej linii to kpina i śmiech. Proponuje poczytać sobie choćby o takich brytyjskich alb amerykańskich asach jak Hunter-Weston, czy Gough, o całej plejadzie francuzów typu Nivelle i reszta nie chce mi się wspominać, tak samo jak o Niemcach, Rosjanach i reszcie. Prawda jest taka, że generałowie wysyłali żołnierzy na śmierć, nieraz batalion za batalionem, proszę przeczytać cokolwiek, syntezę jakąś albo monografię, np. HBek Verdun 1916, albo Somma 1916, obie autorstwa dr Centka, czy równie znakomitą książkę Krzysztofa Marcinka o walkach we Flandrii. Od razu można te pozycje podpiąć pod pkt 3. Liczba 200 generałów (tylko brytyjskich) wydaje mi się czystą fikcją, to są liczby kosmiczne.

    Punkt 7 - w każdym podręczniku do liceum, o akademickich nie mówię, można znaleźć informacje o tym jak bardzo zmienił się sprzęt, o tym że pojawiły się choćby wozy bojowe w postaci czołgów. Chyba lepszego przykładu nie ma. Czy to jest w ogóle „mit”? Aha, podczas II wojny oficerowie, nie tylko generałowie, również „przemierzali pole bitwy na końskim grzbiecie”, etatów niemieckich, francuskich, czy choćby polskich kompanii i ich stanów faktycznych (odsyłam do archiwaliów) nie chce mi się z oszczędności miejsca przytaczać, w każdym razie taki Wehrmacht opierał swoje tabory w dużej mierze na zaprzęgu końskim, a oficerowie kompanii piechoty poruszali się jak najbardziej konno. W 1939 roku i sporo później, więc wyznacznik to b. kiepski. Tragicznie kiepski przykład. O tym jak to generałowie jeździli na pole bitwy to mi się nie chce pisać. Proszę o jakiś przykład. Jaki generał jeździł na „pole bitwy”, co to jest w ogóle? Chyba chodziło o „front”. Kto to w ogóle wymyślał? „Generałowie przemierzali pole bitwy”...

    Co szczególnie mnie rozbawiło - kwestia traktat wersalskiego. Od razu widać jak upolitycznione są to ustalenia (Prusacy, a od 1871 Niemcy byli gorsi niż Alianci w 1919, więc im się należało - w takim tonie jest uzasadnienie „mitu” nr 9), każdy mający blade pojęcie o państwie Niemieckim w okresie międzywojennym wie, jak potężnie rzutował wspomniany traktat na niego w niemal każdym aspekcie - militarnym, ekonomicznym, społecznym. Według wielu historyków i nie tylko (np. ówczesnych polityków i dygnitarzy z całego świata, ze wspominanym Lloyd Georgem na czele, notabene premierem Wielkiej Brytanii, ale tego chyba mówić nie trzeba), traktat ten był jedną z przyczyn wybuchu II wojny światowej (Churchill nazywał okres 1914-1945 „wojną trzydziestoletnią XX wieku”), choć akurat o przyczynach II wojny światowej można dłużej dyskutować. Oczywiście z perspektywy Polski traktat b. zły nie był, ale mówienie że nie był dla Niemiec surowy zakrawa na kpinę. I co z tego, że nie spłaciły one długu, skoro w pierwszych latach Republiki Weimarskiej ustalenia ekonomiczne traktatu (dużo szersze niż sama kontrybucja) praktycznie zrujnowały jej gospodarkę i były przyczyną kilkukrotnego wejścia wojsk alianckich na teren Niemiec (i nie mówię tu tylko o interwencji w zagłębiu Ruhry)? O tym, jakie straty zadał traktat wersalski Niemcom można napisać wielotomowe studium. Śmieszny punkt. Odsyłam choćby do monografii T. Kotłowskiego o Republice Weimarskiej.

    Zgodzę się z pkt 8, choć wszystko zależy od kontekstu. Demograficznie straciła najwięcej Francja, rzutowało się to na jej gospodarkę w sposób szczególny.

    Naiwnie liczyłem że przeczytam coś naprawdę ciekawego, o prawdziwych mitach, np. planie Schlieffena (odsyłam do arcyciekawego artykułu, który ukazał się jakiś czas temu w Przeglądzie Historyczno-Wojskowym na temat stanu badań historiografii światowej na ten temat), albo ciekawostek takich jak historia o dwóch żołnierzach zasypanych w San-Rideau w Przemyślu na 8 lat.

    Rozumiem że to krótki tekst popularnonaukowy, ale nie oznacza to że muszą w nim być oczywiste błędy (ten nieszczęsny brytyjski premier, no litości) i że będzie wprowadzać ludzi w błąd. Ja rozumiem, że to BBC robiła i takie telewizyjne rzeczy to wręcz muszą być mało wartościowe merytorycznie, że to ma być ciekawe i w miarę poprawne a nie poprawne, ale skoro coś się ukazuje na tak renomowanym i popularnym portalu, niech to będzie po prostu solidnie zrobione, a nie bezrefleksyjnie przepisane. Przecież ludzie to czytają!! Mają to później powtarzać? Nie zależy wam na jakości czy jak?

    Mam nadzieję że autor nie odbierze tego osobiście, nie krytykuje jego osoby, lecz tekst, który niespecjalnie mi się spodobał, ba! podniósł mi ciśnienie. Proszę coś przeczytać przez 15 min. na temat, już nawet angielską Wikipedię (choć to herezja z mojej strony Wikipedię proponować)zanim wyśle.

    Ludzie, nie czytajcie takich artykulików w internecie jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć, nie oglądajcie durnowatych za przeproszeniem programów na jakiejkolwiek stacji (BBC, Discovery czy inne National Geographic) tylko czytajcie. Stare, dobre książki są wciąż nie do zastąpienia...

Zostaw własny komentarz