Zamach w Wilczym Szańcu nie był szansą dla Polski


20 lipca minęło 70 lat od nieudanego zamachu na Adolfa Hitlera, którego głównym wykonawcą był Claus von Stauffenberg, oficer Wehrmachtu. Ewentualne powodzenie spisku miało być korzystne głównie dla Niemiec, śmierć wodza miała je uratować przed ostateczną katastrofą.

cvs

Claus von Stauffenberg

20 lipca 1944 roku w kwaterze głównej Hitlera w Wilczym Szańcu w Prusach Wschodnich (był to system bunkrów i schronów ukrytych w lasach mazurskich), spotykała się na naradę duża grupa generałów i oficerów aby omówić sytuację na froncie wschodnim (pogarszającą się z dnia na dzień). Na naradę przybył pułkownik Claus von Stauffenberg z misją specjalną - zabić Adolfa Hitlera. Był on zaangażowany w spisek wyższych dowódców i arystokratów niemieckich zamierzających zgładzić Hitlera. Stauffenberg pozostawił w sali narad walizkę z ładunkiem wybuchowym, który eksplodował raniąc i zabijając kilka osób, Hitler jednak przeżył. W efekcie rozpętał się pościg za spiskowcami, który zakończył się straceniem wszystkich powiązanych osób, w tym samego Stauffenberga z całą rodziną.

Zamach miał zatrzymać szaleńczą, wojenną politykę Hitlera, a finalnie wyprowadzić Rzeszę z wojny. Wtajemniczone grono wojskowych zdawało sobie sprawę, że Niemcy nie pokonają na tym etapie wojny wszystkich aliantów (w tym momencie Rzesza walczyła już na trzech frontach, była także intensywnie bombardowana). Spiskowcy sprzeciwiali się zagładzie Żydów i mordom na ludności ziem wschodnich, nie myśleli jednak o oddaniu terenów podbitych na wschodzie. Taka perspektywa była zatem niekorzystna dla przyszłości Polski, która pozostałaby w orbicie niemieckiej jako kraj wasalny (jeśli w ogóle przyznano by jej status osobnego organizmu państwowego). W rezultacie udany zamach na Hitlera nie musiał być korzystny dla Polski, bo spiskowcy chcieli tak negocjować pokój, by w granicach Niemiec zachować nie tylko te obszary, które były niemieckie przed 1 września 1939 r., ale również nowe nabytki terytorialne zdobyte po ataku na Polskę. Niemcy dalej mieliby korytarz pomorski, część Wielkopolski, Górny Śląsk - zamachowcy nie zamierzali z niczego rezygnować, a jedynie doprowadzić do zawieszenia broni z państwami zachodnimi, ponieważ nie widzieli sensu dalszego prowadzenia wojny - twierdzi w rozmowie z PAP dr Piotr Majewski, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, który pełni funkcję zastępcy dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Dziś ciężko jest jednak dociekać jaki byłby rezultat śmierci Hitlera. Prawdopodobnie część armii i dowódców mogłaby wypowiedzieć posłuszeństwo partii nazistowskiej. Prawdopodobnie nastąpiłby rozpad lub podział w NSDAP, doszłoby do walki o władzę między wpływowymi politykami (Bormannem, Goeringiem, Himmlerem, Goebbelsem etc). W mojej ocenie zamach 20 lipca jest przez Niemców słusznie kultywowany, ale zawsze warto pamiętać, że zamachowcami byli ludzie, którzy wcześniej realizowali politykę nazistowską. Współcześni Niemcy chcą utożsamiać się z oporem przeciwko nazizmowi, ale muszą uważać, by nie dokonać całkowitej przebudowy pamięci historycznej w taką stronę, że byli oni jedynie tymi spiskowcami, a rządziła nimi klika zbrodniarzy. Tak oczywiście nie było, bo większość Niemców do końca ten zbrodniczy reżim i jego przywódców popierała - dodał dr Majewski.

Wszyscy spiskowcy bez względu na rangę zostali aresztowani i rozstrzelani z 20 na 21 lipca 1944 roku. Kilkaset osób powiązanych z zamachowcami spotkała śmierć na szubienicy lub na haku rzeźnickim. W latach 50 Stauffenberg był uznawany przez wielu Niemców za zdrajcę. Dziś ta postać jest wspominana jako bohater, upamiętnia się ją np. organizując wystawy lub wykłady historyczne.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Piotrek pisze:

    Udany zamach nie zmieniłby wiele, może poza tym, że od razu zażądano by aby biała flaga poszła na maszt. Tak naprawdę żadnemu z krajów po drugiej stronie nie zależało na takim pokoju:
    Francja i Anglia - jakby to ująć to te dwa kraje karmiły Adolfa i sp. Europą do ’39 r., mając na sumieniu kilka innych rzeczy
    Ameryka: ekhm - oni też lubili Adolfa do ’41 r. i grali na dwa fronty...
    Stalin: on najbardziej lubił Adolfa i w ogóle łapka w łapkę dzielili pól Europy...
    Dla nich najlepszy był Adolf lub ktokolwiek na jego miejscu krzyczący mea culpa mea magna culpa jestem winny, kraj pokonany, zagrabione co ważniejsze i tak dalej...

Zostaw własny komentarz