Jak wydać książkę naukową? Wywiad z Alicją Bartnicką


Jest absolwentką polonistyki z dziennikarstwem oraz historii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Właśnie rozpoczęła studia doktoranckie z zakresu historii na tejże uczelni. Prywatnie miłośniczka literatury każdej, choć szczególnie upodobała sobie fantastykę. Alicja Bartnicka – nasza redakcyjna koleżanka, która w lipcu br. wydała swoją pierwszą monografię naukową – „Postać czarodzieja w literaturze fantasy (J.R.R. Tolkien – A. Sapkowski – J.K. Rowling)”, dziś odpowiada nam na pytania o to, jak przebiega proces wydawniczy w przypadku debiutanta oraz co jest kluczem do sukcesu w trakcie tworzenia książki.

książka1

Alicja Bartnicka z egzemplarzem swojej książki

Mateusz Pielka: Alu, znamy się nie od dziś więc wiem, że literaturą fantasy interesujesz się praktycznie od zawsze. Jak to się stało, że twoje wieloletnie zainteresowania zaowocowały wydaniem publikacji naukowej?

Alicja Bartnicka: Moją książkę należy wiązać bezpośrednio ze studiami z zakresu polonistyki. Jako studentka polonistyki od początku wiedziałam, że moja praca magisterska będzie poświęcona temu rodzajowi literatury, który najbardziej mnie interesował, czyli fantasy. W związku z tym wybrałam seminarium magisterskie, które poświęcone było literaturze współczesnej. Mój promotor, z którym świetnie mi się współpracowało, dał nam wolną rękę w kwestii doboru tematów prac magisterskich i od samego początku popierał mój pomysł co do fantasy. Z czasem, kiedy podjęty przeze mnie problem badawczy się rozwijał i powstawały kolejne rozdziały, do których sumiennie się przykładałam, zaczęły się pojawiać głosy na seminarium, że będzie to ciekawa i wyczerpująca temat praca. Do dziś pamiętam, jak któregoś dnia jeden z moich kolegów po zreferowanym przeze mnie fragmencie pracy zapytał: „A myślałaś o tym, żeby to wydać drukiem?”. I przyznam szczerze, że wtedy po raz pierwszy ta myśl zaczęła mi chodzić po głowie. Wróciłam do domu, porozmawiałam ze znajomymi i okazało się, że ich zdaniem zebrany przeze mnie materiał także wydaje się być niezwykle interesujący. Kiedy w czerwcu 2012 roku obroniłam pracę magisterską na ocenę bardzo dobrą, myśl o wydaniu książki nie dawała mi spokoju. Jesienią tego samego roku zaczęłam pracować nad uzupełnieniem zebranego materiału i jednocześnie szukać wydawcy,

- Ciężko znaleźć wydawnictwo, które zaufa debiutantowi?

- Oj bardzo ciężko. Zwłaszcza, że moja książka jest monografią naukową, a nie popularnonaukową, jak życzyły sobie tego niektóre wydawnictwa. Poszukiwanie wydawcy wyglądało mniej więcej tak, że wysyłałam mailowo bądź pocztą część opracowanego materiału wraz ze streszczeniem do różnych wydawnictw. Jedne się odzywały i proponowały publikację, inne nie. Rozbawiła mnie np. wiadomość od jednego z warszawskich wydawnictw, które sugerowało mi, że moja książka jest napisana zbyt naukowym językiem, a aby to wydać muszę zmienić styl, usunąć przypisy i dostosować narrację do wymogów przeciętnego odbiorcy. Inne wydawnictwa z kolei odpisywały, że owszem, że bardzo chętnie opublikują moją książkę, ale pod warunkiem, że pokryję koszty druku. W przypadku Wydawnictwa Adam Marszałek, nakładem którego ukazała się moja książka, wyglądało to tak, że jeden z redaktorów poinformował mnie, iż jeśli do zebranego materiału dołączę dwie recenzje wydawnicze napisane przez samodzielnych pracowników naukowych z dwóch różnych ośrodków uniwersyteckich, wtedy będzie można wystąpić o dofinansowanie z Ministerstwa Nauki. Jak można się domyślać – wtedy zaczęłam szukać recenzentów. Cały proces wydawniczy, łącznie z  oczekiwaniem na recenzje, trwał jakieś półtora roku. Ostatnie dwa miesiące to były właściwie prace nad pewnego rodzaju szczegółami. Bardzo zależało mi na tym, aby okładka nie była jakaś zwyczajna, narzucona mi przez Wydawnictwo. Myślę, że ów proces wydawniczy mógłby trwać nieco krócej, gdybym tak nie marudziła i nie czepiała się drobnostek (śmiech).

Postac czarodzieja

Autorem rysunku na okładce jest Maciej Strzelczyk, student ochrony dóbr kultury na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu

- A jak w ogóle wyglądał proces tworzenia książki? Ciężko jest zapanować nad taką partią materiału?

- Muszę przyznać, iż pisanie książki to niezwykle czasochłonny i żmudny proces. Mi osobiście pomógł fakt, iż bardzo dobrze znałam analizowany przeze mnie materiał badawczy, ponieważ powieści, które – jak to potocznie określam – „wzięłam na warsztat„, przeczytałam po kilka razy. Dzięki temu nie miałam problemu, żeby znaleźć akurat te fragmenty, które w danej chwili były mi potrzebne. Żeby zapanować nad taką partią materiału robiłam sobie niezliczoną ilość notatek, które potem odpowiednio segregowałam – to do tego wątku, a to do tamtego. Samo pisanie nie było dla mnie problemem, ponieważ jestem jedną z tych osób, które posiadają tzw. ”lekkie pióro”. Dodam jeszcze, że podjęty przeze mnie temat bardzo mnie interesował, dzięki czemu łatwo było mi zasiąść do pracy. Po przyjściu z zajęć do domu wielokrotnie pisałam do samego rana nawet nie zauważając, ile czasu upłynęło. I chyba najważniejsze, że pomimo olbrzymiego zmęczenia (studiowałam wówczas dwa kierunki w trybie dziennym i pisałam jednocześnie pracę magisterską na polonistyce i pracę licencjacką na historii) dawało mi to autentyczną przyjemność.

- No właśnie – jesteś nie tylko polonistką, lecz także historykiem. Czy trudno jest ci pogodzić te zainteresowania? Więcej w tobie polonisty czy historyka?

- Połączenie tych dwóch kierunków nie jest trudne, ponieważ uzupełniają się one wzajemnie. Zawsze uwielbiałam czytać – stąd polonistyka, ale zawsze byłam także miłośniczką wielkich przemian politycznych – stąd historia. Kiedy patrzę teraz z perspektywy czasu na dobór tych kierunków dochodzę do wniosku, że polonistyka była doskonałym wyborem, bo dzięki niej wykształciłam sobie świetny warsztat pisarski, który wykorzystuję w pracy historyka. Poza tym „masowe” czytanie książek, na które skazywani są studenci polonistyki, pozwala wyrobić pewną intuicję pisarską. Teraz np. pełnię funkcję Szefa Działu Naukowego w naszym portalu. Otrzymuję mnóstwo tekstów, nie tylko od historyków, ale i polonistów czy dziennikarzy. Czytając je przed opublikowaniem poddaję je analizie stylistycznej i merytorycznej. Dzięki pewnemu oczytaniu i zmysłowi redakcyjnemu łatwo jest mi określić jakość tekstu i wskazać autorowi błędy. Wszystko to zawdzięczam właśnie studiom z zakresu filologii polskiej. A wracając do twojego pytania – zarówno literatura, jak i historia są dziedzinami, w których świetnie się czuję. Jako że, jak wspomniałam wcześniej, idą one poniekąd w parze, nie zamierzam rezygnować z żadnej z nich.

- Czym jest dla ciebie twoja książka?

- Hmm… bardzo dobre pytanie. Przede wszystkim jest realizacją celu, który do tej pory był dla mnie wyłącznie marzeniem. Jest także dowodem na to, że ciężka praca się opłaca i w odpowiednim momencie przynosi plon. Moja książka pozwoliła mi uwierzyć, że potrafię zapanować nad olbrzymim materiałem, usystematyzować go i poddać odpowiedniej obróbce. Ale poza tym ma ona dla mnie ogromne znaczenie osobiste, ponieważ wiem, że nie wydałabym książki, gdyby nie olbrzymie wsparcie ze strony moich rodziców czy znajomych.

- A jakie masz plany na przyszłość? Będzie kolejna książka z zakresu fantasy, czy całkowicie pochłonął cię doktorat z historii?

- Planów i pomysłów mam wiele i dotyczą one zarówno fantasy, jak i rzeczy związanych z historią. Kolejna książka naukowa będzie na pewno. Jej tematyka niech jednak pozostanie jeszcze tajemnicą (śmiech).

- Co poradziłabyś osobom, które kiedyś chciałyby wydać książkę?

- Myślę, że przede wszystkim powinny uparcie dążyć do celu i pomimo przeciwności, a z doświadczenia wiem, że będzie ich wiele, nie poddawać się. Poza tym trzeba słuchać rad i uwag, jakie będą płynęły od innych osób. Nie mówię, że do wszystkich należy się stosować, ale po prostu brać pod uwagę to, co mówią inni i jakie jest ich zdanie na ten temat, bo może się okazać, że coś nam umknęło lub czegoś nie zauważyliśmy w tym gąszczu informacji, które zebraliśmy w trakcie kwerendy. Ze swoich osobistych doświadczeń na przykład nigdy nie zapomnę sytuacji, kiedy mój kolega z roku (pewnie dziś on wcale nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielkie znaczenie dla mnie miały jego słowa) po jednej z moich prezentacji na temat zebranego przeze mnie materiału, powiedział coś mniej więcej w stylu: „no ok., wszystko super, ale w tym miejscu się z tobą nie zgadzam (tu zaczął wymieniać argumenty). Według mnie powinno to być tak i tak…„. Pamiętam, że zrobiło mi się wtedy głupio, i że pomyślałam „przecież on ma rację, jak mogłam popełnić taki błąd?„. Słowa mojego kolegi naprawdę dały mi wtedy dużo do myślenia, a efekt końcowy był taki, że uwzględniłam większość z jego uwag. Dlatego każdy z nas powinien pamiętać, że nie jesteśmy nieomylni, że popełniamy błędy, ale powinniśmy robić wszystko, żeby było ich jak najmniej. Chcąc wydać książkę trzeba wyrobić w sobie też pewnego rodzaju dyscyplinę, aby móc się samemu kontrolować i zwracać uwagę nawet na najmniejsze szczegóły. Jeśli się coś zostawi na tak zwane ”zrobię to później”, to uwierz mi – bardzo ciężko jest do tego wrócić.

- Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

Patronat medialny nad książką sprawuje portal Historia.org 

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. WydacKsiazke pisze:

    Książkę można także wydać samodzielnie. Wszystkich zainteresowanych self-publishingiem, czyli możliwością samodzielnego wydania własnych prac, zapraszamy do sprawdzenia naszego portalu wydacksiazke.pl. Przetestuj system, w którym możesz samodzielnie zaprojektować i opublikować własną książkę. Pozdrawiamy, WydacKsiazke.pl

  2. Anna pisze:

    Współpracowałam z POLIGRAF. Dojrzała współpraca. Fenomenalni ludzie. Spektakularny efekt końcowy. Zagwarantowali mi udany produkt i taki właśnie jest! Nie czekajcie, nie traćcie czasu, bo szkoda życia – spróbujcie!

  3. Anonim pisze:

    Witam, fajny artykuł, pomocny. Ja jestem po obronie doktoratu i planuję wydać swoją pracę na własną rękę. Wahałam się między wydawnictwem, o którym mowa w tekście: Adam Marszałek, a publikujznami - Wydawnictwo PWN. Tak jak mówiła Pani Alicja - czasem warto posłuchać rad innych. Na początku miałam zamiar opublikować pracę z uczelnią, ale wystąpiło dużo problemów. W końcu,za namową koleżanki zdecydowałam się opublikować pracę na własną rękę. Wybrałam PWN, a przekonała mnie lepsza renoma. Czy ktoś wydawał z nimi?

Zostaw własny komentarz