O złotym napoju i Konradzie Garbatym


W pradawnych czasach na ziemiach piastowskich nad rzeką Odrą warzono złoty napój… Odra niosła życie. Wody rzeki nawadniały i użyźniały pola, podwodny świat srebrzył się niezliczonymi ławicami ryb, w kryształowej toni rzecznych rozlewisk odbijało się bielą tysięcy skrzydeł podniebne panowanie ptasiego królestwa. Z pszenicy, którą siano na okolicznych polach wyrabiano piwo. Jego smak był legendarny, a procedura wyrobu pilnie strzeżona przez miejscowych piwowarów.

KonradGarbatyPszeniczny kłos oddał mu słońce,

barwę złocistą i lato gorące,

 letniej burzy mocy tchnienie,

wiatru chłód i orzeźwienie.

Oddał krople rosy kojące,

deszczowych strumieni potoki krzepiące,

kłosu wiatrem kołysanie,

przechylanie i bujanie, pochylanie, naginanie,

zaś na końcu i… ścinanie.

O wybornym smaku ścinawskiego piwa przekonał się zapewne niejednokrotnie panujący w Ścinawie w latach  1278-1284 Konrad II Żagański, zwany przez ówczesnych „garbatym”. Przydomek księcia, drugiego pod względem starszeństwa syna Konrada I głogowskiego i Salomei Odonicówny, stał się prawdopodobnym przyczynkiem przeznaczenia młodego Konrada do kariery duchownej. Wyruszył tedy piastowicz Konrad do włoskiej Bolonii, gdzie pilnie studiując oczekiwał na objęcie pierwszych, przynależnych jego pochodzeniu i statutowi stanowisk kościelnych.

W owym czasie ścinawska karczma rozkwita,

każdy na Śląsku o jej piwo pyta,

pytają kmiecie, giermkowie, mieszczanie,

 orszaków świta, jak i ścinawianie.

Ciekaw go także jest i kwiat rycerstwa,

z pragnienia znany i wielkiego męstwa.

Piwo ma wszakże pewną przypadłość,

skrytą w procentach, powiedzmy… „upadłość”.

Kto w moc jego nie uwierzy,

wzniesie garniec, a już leży.

Leży jakby ducha nie miał, oddał żywot i oniemiał,

leży jakby głowę stracił, w trunku cały się zatracił.

Po ukończeniu studiów w dalekiej Bolonii bohater naszej opowieści powrócił do kraju. Konrad II objął przydzielone mu stanowisko kościelne, zostając prepozytem lubuskim, a od roku 1287, dzięki wstawiennictwu biskupa Tomasza II, sprawuje obowiązki prepozyta wrocławskiego. Pomimo, iż był człowiekiem światłym i na dworach rozlicznych bywałym, nadal z przekonaniem głosił jakoby: „tylko ścinawski trunek za najlepszy w całym świecie uznanym być może”.

Na ziemie śląskie zawitała długo oczekiwana wiosna. Był 5 marzec roku Pańskiego 1299, kiedy przed Konradem Żagańskim otworzyła się życiowa szansa świetlanej kariery. Za wstawiennictwem silnego protektora, hrabiego Albrechta II, kapituła akwilejska wybiera go na stanowisko patriarchy Gorycji.

Konrad konie siodłać każe, lecz czy zdąży? Los pokaże.

Czas z bliskimi się pożegnać i od złego się odżegnać.

Powóz już przygotowany, orszak godnie też odziany,

do Gorycji wyruszają, brzegi Odry łzy żegnają.

Podróż w trenach opiewaną, skończył kiedy w Wiedniu stanął.

Książę świtę zatrzymuje – tu, o dziwo, pyta ciżbę: „A gdzie piwo?!”.

Każdy brakiem zmartwion srodze, wszystkim gardła zaschły w drodze.

Dajcie Jana ze Ścinawy, niechaj warzy słód do strawy.

Lecz miejscowi nie darują, rychło kości porachują.

Tedy Konrad bez wahania, daje rozkaz: zawracania!

P.S. Ścinawskie piwo było zaiste przesławne. Jak podaje „Kronika książąt polskich„, przybywszy do Wiednia książę żagański wstrzymał orszak i oznajmił, iż tam dokąd zmierza „mają tylko wino, a nie ma przyrządzonego z pszenicy piwa, na którym wychował się od dzieciństwa”.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Jola pisze:

    Ciekawie opracowany artykuł. Napisany z poczuciem humoru. Podawane treści przekazuje w sposób przystępny, a jednocześnie nie zatraca historycznego przekazu. Przyjemnie się go czyta. Brawa dla autora 🙂

Zostaw własny komentarz