Andrzej Chachuła – blog historyczny

20 stycznia 2015
Kategorie: Bez kategorii

Sekret Króla i jego pierwszy szef, książę de Conti

Opublikowano: 20.01.2015, 15:23

Sekret Króla jest pierwszą nowożytną tajną służbą. GRU, Abwehra, Deuxieme Bureau, MI–ileś tam, HK-Stelle i tym podobne były później. Była poza tym jedyną, która pozostawiła po sobie prawie kompletną dokumentację. Uważam temat za interesujący, szczególnie dla nas, Polaków, bowiem powstała ona w określonych okolicznościach, które mają ścisły związek z historią Polski. Przez kilkadziesiąt XVIII-wiecznych lat, historia Polski i historia tajnych służb ściśle się ze sobą splotły a to chyba ułatwia nam zrozumienie istoty Sekretu. Poza tym w jej szeregach było wielu Polaków a jej szefowie byli na ogół byli życzliwie ustosunkowani do Polski. Niektórzy uznają ją za tajną dyplomację.

Coś w tym niewątpliwie jest, ale wykonywała ona różne zadania. Na przykład zebrała dane wywiadowcze potrzebne do lądowania w Anglii i prowadzenia tam wojny po wylądowaniu. Co do tajnej dyplomacji to, pisząc w ogromnym skrócie, jej racją bytu była polityka Francji na Wschodzie. Francuzi często chcieli utrzymywać dobre stosunki zarówno z Polską jak i z Rosją. Nie zawsze to było możliwe, dlatego z Rosją na ogół utrzymywali oficjalne kontakty natomiast z Polską sekretne. Naturalnie powstanie tej służby wiąże się z nieco innymi okolicznościami, jest wynikiem splotu czynników politycznych i psychologicznych.

Oczywiście szpiegostwo jest jednym z najstarszych zawodów świata. Jednak przed Sekretem Króla misje szpiegowskie ograniczały się do wykonania jakiegoś konkretnego zadania przez agenta, który był w stanie je wykonać i który po jego wykonaniu kończył ze szpiegostwem albo pozostawał do dyspozycji. Sekret była to już służba dysponująca własnymi sekcjami szyfrującymi, punktami kontaktowymi, permanentnymi agentami itp. Jej problemy były typowymi dla współczesnych służb: nieustanna walka między szyfrantami a łamaczami szyfrów przeciwnika, niejasne zgony, nieprzewidziane dezercje, odwrócenia agentów i ciągła ich obawa, że zostali poświęceni przez najwyższe władze.

To wszystko, co na ten temat napisałem jest na podstawie książki Gilles Perrault „Sekret Króla”. Podaje on, co prawda sporą bibliografię, ale też, co chwila wspomina, że pisze to na podstawie tajnej korespondencji agentów Sekretu z Ludwikiem XV, książka jest przez to nieco niejasna, w końcu taka korespondencja do przejrzystych nie należy, i starałem się jakoś to wszystko uporządkować. Niestety nie jestem profesjonalistą i zawodowe określenia typu, TW, OZI itp. są mi obce, dlatego będę się raczej posługiwał określeniami literackimi, typu: szara eminencja, szpieg, agent wpływu itp.

 

Czynniki polityczne narodzin Sekretu Króla

Co do czynników politycznych to najważniejszym jest tu stosunek Francji do Polski. Ta pierwsza była zainteresowana silną Polską. Od XVI wieku historia Francji nacechowana była konfliktem z Habsburgami. My stanowiliśmy element tego, co oni nazywali Dywersją Wschodnią. Chodziło o stworzenie Habsburgom groźnej dla nich sytuacji na ich tyłach. Ta strategia przewidywała utworzenie sojuszu 4 państw: Szwecji, Prus, Polski i Turcji pod egidą Francji. Uważano że by zrealizować te plany najlepiej będzie osadzić na tronie polskim Kapetynga. Była próba z Henrykiem Walezym, nie bardzo to wyszło. Potem była jeszcze udana elekcja księcia Conti w 1697 roku, skończona również niewypałem.

Później zadecydowano o wsparciu Stanisława Leszczyńskiego. Ten był dwukrotnie wybierany przez szlachtę na tron i dwukrotnie musiał uchodzić z kraju. Trzeba przyznać, że Polacy mało zaangażowali się we wsparcie króla, którego 2-krotnie wybrali na elekcji a Francja była zbyt oddalona geograficznie by go wesprzeć wojskowo. Minister Fleury mógł, co prawda przysłać 8 – 9 tys żołnierzy przez Gdańsk, ale przy dość biernej postawie Polaków nie na wiele by się pewnie to zdało. Po prostu oprócz 20 tys Sasów po Polsce krążyłoby jeszcze 8 – 10 tys Francuzów, nie wiadomo po co. Sam Stanisław Leszczyński dysponował wprawdzie pieniędzmi, finansista Samuel Bernard zainwestował w Polskę ogromną sumę, nie był jednak człowiekiem na miarę sytuacji. W 1733 roku przybył do Polski bez przekonania i chociaż wybrany na elekcji to zaraz potem schronił się w Gdańsku który obległy wojska rosyjskie. W ten sposób jego widoki na tron polski zostały ostatecznie przekreślone, wydaje mi się, że nie bez jego winy.

Po tych wypadkach Francja straciła zainteresowanie dla Polski, która ze względu na swą anarchię była nieprzewidywalna. Przede wszystkim jednak, dlatego że zmieniła się sytuacja polityczna w Europie. Po Wojnie o Sukcesję Hiszpańską, Habsburgowie stracili Hiszpanię i przestali być groźni dla Francji. Kiedy zaś ostatecznie stracili jeszcze swą enklawę we Francji, Lotaryngię (Stanisław Leszczyński dostał ją w dożywocie), to już nie było żadnego racjonalnego powodu do wojny z Habsburgami. Tak się przynajmniej wydawało. Ta obojętność wobec Polski nie trwała jednak długo.

Wbrew oczekiwaniom stosunki z Austrią wcale się nie polepszyły. W 1740 roku wybuchła 3-cia wojna sukcesyjna, Wojna o Sukcesję Austriacką, dla Francji zupełnie niepotrzebna i irracjonalna. Nie chciał jej król ani rząd, parła do niej szlachta od 150 lat przyzwyczajona do wojen z Habsburgami, gdzie zdobywała sławę, pieniądze i zaszczyty. Okazało się, że ułożenie sobie dobrych stosunków z Austrią nie jest proste a na dodatek pojawiło się nowe mocarstwo, Rosja, którą lepiej było odciąć od Europy.

Rad nie rad trzeba było powrócić do koncepcji Dywersji Wschodniej, a zatem z powrotem zainteresować się Polską. Wyrazicielem tego poglądu był d’Argenson, 1-szy minister Ludwika XV. Przemyślał on sobie dokładnie sprawę Dywersji Wschodniej i rolę w niej Polski (zostawił to w swoich pamiętnikach). Uznał, a nie był to wyłącznie jego pogląd, że należy powrócić do tych koncepcji, ale w zmodyfikowanej formie. Osadzenie swego człowieka na tronie polskim nie miało sensu, dotychczas bowiem za każdym razem powtarzało się że rosyjskie pułki psuły i obracały na korzyść Rosji to czego dokonywały francuskie pieniądze. Czas był według niego najwyższy by uznać fakty dokonane, to znaczy przestać dąsać się na Augusta III i go wesprzeć. Przede wszystkim po to by uniezależnił się od Rosji. By to nastąpiło należało zmienić polską konstytucję a przede wszystkim zlikwidować wolną elekcję. Gdyby August III miał zagwarantowane, że tron pozostanie w jego rodzinie to uniezależniłby się od Rosji. Poza tym Wettinowie byli tradycyjnie życzliwi Francji.

D’Argenson rozpoczął działania w tym duchu. Wysłał do Polski Saint-Severina by ten zorientował się w możliwościach znormalizowania stosunków z Augustem III. Podjął dalsze działania. Powtórzył manewr z polską królewną. Skoro jeden król Francji, Ludwik XV mógł związać się z Leszczyńskimi, to inny król Francji mógł to zrobić tym bardziej z Wettinami. Doprowadził do ślubu delfina Francji z córką Augusta III, Marią-Józefiną Saską.

Ta przemyślana polityka nie znalazła zrozumienia u Ludwika XV. Politykę Dywersji Wschodniej wolał realizować tak jak to mieli w zwyczaju czynić królowie Francji, czyli wynosząc własną dynastię, przez osadzenie Kapetynga na tronie polskim. Ludwik XV zdecydował się na to tym bardziej, że miał w swej rodzinie bardzo chętnego kandydata na króla Polski w osobie księcia Conti, wnuka pechowego elekta z 1697 roku.

Czyli w związku ze sprawą Dywersji Wschodniej narodziły się we Francji 2 koncepcje. Pierwsza, zawodowych dyplomatów i polityków francuskich sformułowana przez d’Argenson, i druga, ta która powstała w głowie Ludwika XV a była właściwie typową polityką królów Francji zmierzającą do osadzenia krewniaka na tronie.

 

Czynniki psychologiczne

Kilka słów należy powiedzieć o psychice samego Ludwika XV. Otóż panowała powszechna opinia o jego wrodzonej nieśmiałości. Nie potrafił zabierać głosu publicznie, w czym celował jego dziad, Ludwik XIV. Ściśle przestrzegał etykiety. Rozmówcę który zbyt swobodnie sobie pozwolił obrzucał zimnym spojrzeniem. Swobodnie zachowywał się i rozmawiał tylko w swym starannie dobranym gronie do którego mieli dostęp wyłącznie przedstawiciele najwyższej arystokracji. Miał jednak nieodparty pociąg do tego co jego poddani chcieli ukryć: każdego dnia rano zjawiał się u niego na przykład d’Argenson i przekazywał mu najświeższe nowiny z policyjnych kartotek. Przy tym szczególne interesował się historiami sypialnianymi i tym co dzieje się w burdelach. Dla człowieka który stronił od kontaktów międzyludzkich potajemne metody sprawowania władzy były pociągające.

 

Ambicje księcia de Conti

W grudniu 1744 rozkazu  d’Argenson do Polski przybywa Saint-Severin, by obserwować wydarzenia na sejmie. Miał zorientować się jakie są możliwości znormalizowania stosunków z Polską pod panowaniem Augusta III. W warunkach konfliktu z Austrią nie można było nie interesować się Polską. Zachowywała ona co prawda neutralność jednak pierwszy minister Augusta III, Bruhl, robił wszystko co możliwe by ją wciągnąć do sojuszu z Austrią. Saint-Severinowi cennych wskazówek udzielił spotkany w Warszawie, pochodzący z Paryża, Louis-Adrien Duperron de Castera, wychowawca młodego księcia Czartoryskiego i ulubieniec warszawskich salonów. Był doskonale zorientowany w zawiłościach polskiej polityki.

Saint-Severin zasugerował mu misję odnowienia stosunków z członkami dawnej partii francuskiej która po upadku Stanisława Leszczyńskiego zamarła. Castera wywiązał się z tego zadania i w marcu 1745 roku przybył do Paryża. Miał ze sobą list od Wielkiego Marszałka Bielińskiego. Został przyjęty przez min. spr. zagr. ( prawidłowa nazwa: sekretarz stanu do spraw zagr.), d’Argenson. Omówiono sprawy polskie, możliwości sympatyków Francji i wpływów samego de Castery. D’Argenson nie uznał tego co mówi de Castera za interesujące i nie wyraził zgody na żadne zakulisowe kontakty z Polakami. Na tym cała sprawa oficjalnie się zakończyła. Wówczas de Castera zaczyna zabiegi nieoficjalne, które miały o wiele donioślejsze znaczenie.

Wyjednał audiencję u Louis-Francois de Bourbon, księcia de Conti. W największej tajemnicy wyjawił mu, że 3 największych panów polskich, między którymi był Wielki Marszałek, Biliński, poleciło przekazać mu że uważają iż dążenie Augusta III do uczynienia korony polskiej dziedziczną zagraża polskiej wolności. Było to wówczas o tyle aktualne że stan zdrowia Augusta III był bardzo zły i wszyscy mieli go za umierającego (umierał co prawda 18 lat). Z tych to powodów owi trzej panowie, jako rzecznicy resztek partii patriotycznej, pomyśleli o księciu de Conti. Tak przez pamięć o jego dziadku jak i z szacunku dla niego samego. Krótko mówiąc de Castera zaproponował księciu de Conti tron.

Ta propozycja trafiła na podatny grunt i to we właściwym czasie. De Conti nie tylko ją zaakceptował ale się też do niej zapalił. Do tego pomysłu przekonał swego kuzyna, Ludwika XV i obaj zdecydowali, że de Castera pojedzie do Warszawy jako charge daffaires króla Francji przy królu Polski. Jak każdy dyplomata de Castera otrzymał instrukcje od min, spr. zagr., d’Argenson. Były bardzo ogólnikowe. Miał zbierać info o perspektywach jakie mogą się otworzyć dla Francji po zgonie Augusta III. Miał dużo słuchać, mało mówić i „nie wchodzić w żadne ekstrawaganckie kombinacje polityczne jakie Polacy uwielbiają”.

Castera otrzymał jednak jeszcze inne instrukcje, tym razem tajne, od księcia de Conti, które miały o wiele większe znaczenie. Miał zapewnić polskich patriotów (czyli stronnictwo francuskie) o osobistym zaangażowaniu się króla Francji w ich sprawę. Poza tym raporty ze swej misji miał składać tylko księciu Conti i tylko jego miał słuchać, z pominięciem swego oficjalnego szefa, d’Argenson. No i najważniejsze, Ludwik XV przyznał patriotom żądane przez nich 3 mln liwrów rocznie.

W 1746 roku stosunki Francji z Augustem III stały się na tyle dobre że d’Argenson zdecydował o wysłaniu tam ambasadora. Nie miał jednak żadnego pojęcia o planach Ludwika XV i o roli jaką w nich grał książę Conti. Nominację na ambasadora przy królu polskim dostał des Issarts, przyjaciel Conti i stały bywalec jego rezydencji, Temple. Nie bez sugestii Ludwika XV.

 

Narodziny Sekretu Króla
31 lipca 1746r Des Issarts otrzymał od d’Argenson instrukcje. Były oczywiście zgodne z prowadzoną przez niego oficjalną polityką. W imieniu króla Francji miał wspierać plany Augusta III dotyczące zmiany polskiej konstytucji, czyli wprowadzenia dziedziczności tronu. Pod koniec sierpnia 1746r des Issarts otrzymuje drugie instrukcje, tym razem od księcia Conti, który uzgodnił je z Ludwikiem XV. Stały one w całkowitej sprzeczności z tymi jakie des Issarts otrzymał od d’Argenson. Miał cały czas usilnie pracować nad wyniesieniem księcia de Conti na tron polski, a zatem osłabiać pozycję Augusta III i jego następcy. Poza tym kazano mu stosować się do instrukcji jakie wcześniej otrzymał de Castera znający szczegóły planu i odpowiedzialny za ich realizację.

W ten sposób Ludwik XV, najbardziej arystokratyczny z królów Francji, oddał arystokratę, des Issarts, pod rozkazy szlachetki, de Castery. W historii nowożytnej pojawiły się rządy z cienia. Poza tym des Issarts raporty ze swojej działalności miał przesyłać tylko księciu de Conti. Było wyraźnie zastrzeżone żeby: „Minister spraw zagranicznych nic o tym nie wiedział”. Krótko mówiąc Conti, mając za sobą poparcie króla, kazał des Issarts bezwstydnie oszukiwać swego zwierzchnika, przecież ministra i szefa francuskiej dyplomacji. Jest to pierwszy taki przypadek jaki odnotowały annały dyplomacji. Ta data, czyli sierpień 1746 roku, jest uważana za narodziny Sekretu Króla.

D’Argenson, który dowiedział się o Sekrecie od polskich agentów, w swoim dzienniku tę sytuację skomentował tak: „Wydajemy już 2 miliony rocznie by zaskarbić sobie przyjaźń Augusta III, wydamy kilka następnych milionów by zniszczyć to czego dokonaliśmy?”
 

Okrzepnięcie Sekretu Króla

Pod koniec 1752 roku, de Conti, który usilnie interesował się Polską i wiedział co się tam dzieje, uznał że sytuacja dojrzała do podjęcia dalszych działań. Des Issarts i Castera spisali się znakomicie, partia patriotyczna (czyli francuska) została przywrócona przez nich do dawnego znaczenia i była skora do działania. Conti zdecydował że należy wymienić ambasadora. Zamiast des Issarts, zaproponował jednego z podległych mu generałów: Charlesa-Francois de Broglie. Uważał, że przyzwyczajony do obozowego życia i pijatyk żołnierz łatwiej nawiąże stosunki z polską szlachtą. Podobno rozmowa obu Bourbonów dotycząca de Broglie  przebiegała według takiego schematu:
Conti: „Nie jest bogaty”
król: „Należy mu zatem pomóc”
Conti: „Delfina [czyli córka Augusta III] darzy go przyjaźnią”
król: „Tym lepiej. Nikt nie będzie podejrzewał takiego ambasadora że po cichu będzie działał przeciwko jej ojcu i bratu”.

11 marca 1752 roku król mianował de Broglie ambasadorem w Polsce. Wszyscy byli tym wyborem zdziwieni bowiem nowo mianowany był generałem i nie miał żadnego dyplomatycznego doświadczenia. W połowie lipca 1752 roku de Broglie otrzymał, jak to zaczynało być w zwyczaju, dwie instrukcje, oficjalną i tajną. Tą pierwszą od ministra spraw zagranicznych którym był wówczas Saint-Contest. Była bardzo ogólnikowa. Miał przeciwdziałać sojuszowi Polski z Austrią. W żadnym razie jednak miał nie przeciwstawiać się dynastycznym planom Augusta III, który był przecież teściem z  Ludwikiem XV. Poza tym miał działać przede wszystkim po cichu i ostrożnie.

30 sierpnia 1752 roku de Broglie otrzymał tajne instrukcje od księcia de Conti. Te, jak zwykle, były bardziej konkretne. Przede wszystkim za wszelką cenę miał nie dopuścić by sejm wyraził zgodę na przystąpienie Polski do sojuszu z Austrią, czyli, krótko mówiąc, miał zerwać sejm. Później miał rozpocząć usilne starania na rzecz montowania systemu sojuszy Polski ze Szwecją, Turcją i Prusami, nie zapominając oczywiście o pilnowaniu interesów księcia Conti jako kandydata do tronu polskiego.

We wrześniu 1752 roku de Broglie przybył do Warszawy i dowiedział się że kilka dni wcześniej w niejasnych okolicznościach zmarł de Castera, najprawdopodobniej otruty. Tak skończył agent od którego zaczęła się historia Sekretu Króla. Jako szara eminencja nie był w miłej sytuacji. Z pewnością wielu jego przeciwników odgadło jego prawdziwą rolę, przecież przebywał w Polsce wiele lat. Udając szarego człowieka mógł pewnie lepiej widzieć sytuację ale nie mógł roztaczać wokół siebie jakiejś splendoru czy bariery która zapewniłaby mu bezpieczeństwo. Dopóki ukrywał się za parawanem stworzonym przez oficjalnego dyplomatę, des Issarts, a który w rzeczywistości mu podlegał, to wszystko jakoś szło. Gdy tylko zabrakło parasola jaki nad nim roztaczał ambasador-figurant, został otruty. Była to bardzo niepomyślna okoliczność zmarły był bowiem bardzo dobrze zorientowany w polskich stosunkach i w aktualnej sytuacji.

Pozostawiony sam sobie de Broglie udał się z Warszawy do Białegostoku do hetmana wielkiego koronnego Branickiego, stronnika Francji, który w młodości służył w Paryżu w królewskich muszkieterach. Aktualnie był ożeniony z księżną z domu Czartoryskich i z tego tytułu brał udział w naradach tej familii podczas sejmu. Z Białegostoku obaj udali się do Grodna gdzie zbierał się sejm. Instrukcje zalecały de Broglie wykorzystanie do swych celów jednego z Potockich, rodzina ta bowiem od dziesięcioleci rywalizowała z Czartoryskimi. Broglie nie obdarzył jednak nikogo z tej rodziny zaufaniem. Postawił na kogo innego. Zaprzyjaźnił się z hetmanem polnym koronnym, Andrzejem Mokronowskim. Zerwanie sejmu było łatwe, wystarczyło liberum veto. Byłoby jednak bardzo źle przyjęte a potem trzeba byłoby jeszcze stawić czoło nieobliczalnej konfederacji. Nikt zatem się do tego nie kwapił, czas uciekał, a de Broglie wykorzystywał go na pijatyki ze szlachtą.

W końcu za sprawą Czartoryskich obmyślony został plan w wyniku którego ogłoszono zredagowany w obraźliwej formie manifest do Augusta III, po czym wojewoda płocki zaczął zbierać podpisy pod aktem konfederacji zbierającej się wokół obrażonego króla. Do namiotu gdzie leżał akt wszedł potężny, atletycznie zbudowany, Mokronowski. Pod pozorem że chce coś do niego dopisać wziął pergamin ze stołu, schował na piersi i powiedział, że teraz, by mu go odebrać, trzeba będzie go zabić. Nikt nie wpadł na taki pomysł (a było to możliwe) i Mokronowski przepchnął się przez zgromadzonych po czym udał się w kierunku kwatery Branickiego wszem i wobec głosząc że sojusz z Austrią i Rosją jest sprzeczny z interesami Polski. Branicki wziął dokument z rąk Mokronowskiego, podarł go i wrzucił do ognia. Sejm stracił rację bytu, szlachta się rozjechała, sejm został zerwany.

W ten sposób misja de Broglie jako agenta wpływu zakończyła się sukcesem. Był to przede wszystkim cios dla Bruhla, który usilnie dążył do sojuszu z Austrią. Postępowanie Broglie zaskoczyło go. Przecież oficjalna polityka Francji była życzliwa dla Augusta III i jego następcy. Delfina, córka Augusta III, była bardzo mile widziana na wersalskim dworze, nawet przez jej teściową Marię Leszczyńską dla której jej ojciec, August III, to uzurpator. Rodzina Broglich zaliczała się do powiązanych z delfiną. Pretensje do de Broglie o zerwanie sejmu miał zresztą również min. spr. zagr.  Saint-Contest. Sekret Króla święcił swój triumf.

Bronią de Broglie na sejmie w Grodnie było to, że jego przeciwnicy byli nieświadomi celów do jakich dążył. Przecież podczas różnych pijatyk i uczt jaki się tam odbywały otrucie go nie nastręczało problemów. Nikt nie wpadł na taki pomysł bo jego prawdziwa rola była utrzymywana w ścisłej tajemnicy a ci przeciw którym występował nie zauważali w nim wroga. Mimo wszystko był to jednak pyrrusowy sukces, bowiem cel był źle obrany. Po zerwaniu sejmu de Broglie rzucił się wprawdzie w wir pracy by montować sojusz Polski z Turcją, Szwecją i Prusami. 4 jego sekretarzy bezustannie szyfrowało i odszyfrowywało depesze. Początkowo te starania nie były bezowocne.

Na wiosnę 1754 roku mógł odnotować już 1-szy sukces, doszło do zbliżenia Polski z Turcją. Zdawało się że polityka Ludwika XV i de Conti zostanie uwieńczona sukcesem, ci dwaj jednak mimo wszystko nie byli wystarczająco przenikliwi. Nie zauważyli rosnącej potęgi Prus, a widział to niejeden francuski dyplomata.
Latem 1755r król Prus po prostu odstąpił od sojuszu z Francją i zaczął zbliżać się do jej wroga, Anglii. Tym samym wypadł bardzo ważny element układanki tworzonej przez de Broglie. Jego 4-letnie wysiłki poszły całkowicie na marne a korona polska oddaliła się od Conti niepomiernie. Przemyślał wówczas wszystko i doszedł do wniosku że Francja powinna teraz dążyć do sojuszu z Austrią i Augustem III przeciw Prusom i Anglii. Czyli powrócił do koncepcji d’Argenson sprzed 10 lat. Straconego czasu jednak nikt nie potrafił już wrócić.

Kiedy w 1756 roku armia pruska zaatakowała Saksonię, de Broglie, doskonały przecież żołnierz, potrafił tak pokierować sprawami że armia saska stawiła opór. Broniła się wystarczająco długo by pokrzyżować plany króla Prus, Fryderyka II. Doszło wówczas do poważnego rozdźwięku między de Broglie a księciem Conti, który ostro mu wyrzucał, że ratuje Augusta III. Na ten zarzut Broglie zareagował bardzo gwałtownie a i Conti był coraz bardziej przekonany że korona polska, która już wydawała się na wyciągnięcie ręki, staje się nierealna. W końcu pokłócił się on nawet z królem, który za sprawą pani de Pompadour odmówił należnego mu dowództwa armii. Istnienie Sekretu traciło dla księcia Conti rację bytu.

Cała korespondencja Sekretu przechodziła przez 1-szego sekretarza w ministerstwie spraw zagr, Jean-Pierre Tercier. 5 listopada 1756 roku Conti przekazał mu list do króla w którym oświadcza że rezygnuje z uczestnictwa w Sekrecie i przestaje się zajmować prowadzonymi w związku z tym sprawami.
4 dni później przyszła odpowiedź króla. Polecił by odtąd korespondencja z Polską była prowadzona oficjalną drogą, a nie potajemną dla Conti, za plecami ministrów. Skoro Sekret Króla został utworzony w interesie Conti i dla niego, a ten zrezygnował z uczestnictwa w nim, to Tercier uznał, że Sekret został definitywnie zakończony. Zrobiło mu się trochę żal. Tym bardziej że dobrze orientował się w sprawach polskich bowiem był sekretarzem ambasady w Warszawie podczas 2-giej próby zdobycia korony polskiej przez Stanisława Leszczyńskiego.

Napisał do króla by nie rezygnować z Sekretu i ze wspierania partii patriotycznej w Polsce. Królowi również zrobiło się żal Sekretu, w końcu przez wiele lat udawało im się utrzymywać go w tajemnicy i to przed wersalskim dworem gdzie każde wydarzenie polityczne było drobiazgowo roztrząsane. Listy Terciera poskutkowały. Pod koniec listopada król odpowiedział że, mimo dąsów Conti, byłby bardzo rad gdyby Polacy wybrali go jednak królem. Oświadczył też że ma zamiar nadal wspierać partię patriotyczną (czyli francuską) w Polsce i dostarczy jej przyrzeczone pieniądze. Ludwik przyzwyczaił się dostosowania tajnych metod rządzenia. Spodobało mu się to i Sekret został uratowany. Król wyraził też wolę by sprawy sekretu nadal szły normalnym trybem.

Sekret miał też innych zwolenników, tych którzy przedtem liczyli na lukratywne kariery przy księciu Conti. Wielu innych było wtajemniczonych w Sekret częściowo, ci na przykład nie wiedzieli nic o ambicjach Conti. Broglie natomiast był wtajemniczony we wszystko. Odtąd to on będzie pisał tajne raporty, już nie do Conti, a do samego króla, ale za plecami ministrów. Był to ogromny zaszczyt dla zwykłego ambasadora z Drezna, przecież nie najważniejszej dla Francji stolicy. W ten sposób de Broglie został szefem pierwszej w nowożytnej historii tajnej służby.
1 stycznia 1757 roku otrzymał order Świętego Ducha, co było niezwykłym wyróżnieniem. Bourboni weszli jednak na bardzo niebezpieczną ścieżkę. Rozdźwięki między oficjalną dyplomacją a tajną stwarzały niepotrzebne konflikty.

O ile Ludwik XV jeszcze  jako tako nad tym wszystkim panował, to jego następcy, Ludwikowi XVI, wymykało się to z rąk. Wygląda na to że nie zrezygnował jednak z rządzenia przy pomocy Sekretu i możliwe, że to właśnie go zgubiło. W październiku 1792 roku ślusarz Francois Gamain złożył doniesienie o ukrytej szafie w pałacu Tuillerie. Odnaleziono ją i została otwarta. Znaleziono tam dowody że król prowadził różne tajne sprawy za plecami rządu. Na pewno zresztą w tej szafie było wiele dokumentów Sekretu. To co tam znaleziono przeraziło wszystkich i było powodem rozpoczęcia procesu przeciwko Ludwikowi XVI. Dwa miesiące po jej wykryciu król skończył na gilotynie.

Źródło: Gilles Perrault – Sekret Króla

Zapraszam do następnego artykułu który będzie opowiadał o losach Sekretu pod kierownictwem de Broglie.

 

 

Komentarze

  1. Smithe323 pisze:

    Would you be taken with exchanging links?

    1. andrzejchachula pisze:

      Przykro mi ale ni mam pojęcia o angielskim.

    2. andrzejchachula pisze:

      Nie mam nic przeciwko temu.

  2. Paweł pisze:

    A czy to przypadkiem nie agenci „Seretu Króla” byli odpowiedzialni także za zrywanie innych sejmów, nie tylko tego w ’52? Bo oczywiście dużo narobili także Prusacy, ale z tego co pisał Kądziela wynikałoby także, że i inne sejmy za Augusta III Francuzi zrywali…

    1. andrzejchachula pisze:

      Zerwanie sejmu kosztowało. W owej słynnej szafie w Tuillerie wykrytej w 1792 roku znaleziono kwity z których wynika że we wrześniu i październiku 1752 roku de Broglie otrzymał 63750 liwrów. Od 1756 roku trwała wojna 7-letnia i Francja miała inne problemy a francuskie pieniądze były potrzebne na wojnę z Anglią, poza tym Rosja i Austria były sojuszniczkami Francji i Sekret pozostawał w Polsce uśpiony. Dlatego jest to wątpliwe, przynajmniej według mnie. Sekret to dopiero od 1752 roku a po 1756 roku zaczął zmieniać swe nastawienie do Augusta III.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.