X Jarmark Średniowieczny oczami Dębów Arkony


W weekend 15-17 maja, odbył się jubileuszowy, X Jarmark Średniowieczny na Zamku Grodno w Zagórzu Śląskim organizowany przez Bractwo Zamku Grodno, a ja wraz z moimi drużynnikami z Dębów Arkony mieliśmy niewątpliwą przyjemność wzięcia w nim udziału. Chcecie wiedzieć co się tam wydarzyło? Specjalnie dla Was przygotowaliśmy relację! 

P1120827Na miejscu stawiliśmy się już w piątek. Po ponad 400 przejechanych kilometrach mieliśmy przed oczami wizję wnoszenia pod górę całego naszego sprzętu drużynowego. Na szczęście jeden ze szlaków okazał się przystosowany do podjazdu samochodem. Zostaliśmy bardzo ciepło przywitani i ludzie już zebrani na miejscu pomogli nam szybko rozładować auto. Po rozbiciu obozu na dziedzińcu mogliśmy złapać oddech. Piątek minął pod znakiem relaksu i integracji międzydrużynowej.

Właściwa impreza zaczęła się w sobotę rano. Już około 9:00 na zamku zaczęli się pojawiać pierwsi turyści,  więc zamek zaczynał tętnić życiem. Można było tam spotkać rzeszę rekonstruktorów, wśród nich rzemieślników i handlarzy, od których można było kupić biżuterię, wyroby kaletnicze (kaletki, pasy, pochwy do noży), wyroby codziennego użytku jak miski czy kubki. Oczywiście jeśli ktoś miał zaoszczędzoną odpowiednią kwotę mógł sobie zakupić także miecz lub tasak. Uwagę przykuwał również tatuator, który robił tatuaże metodą dawną, czyli przy użyciu prostej kolki i historycznych barwników. Od rana ludzi zabawiali Inkwizytor i jego wierny Kat z Katostwa Nyskiego, którzy przyjechali ze swoją obwoźną salą tortur. Po jakimś czasie zaczęły się główne atrakcje, czyli turnieje. Na dziedzińcu odbyły się kolejno turnieje lekko i ciężkozbrojnych. A na strzelnicy można było oglądać zmagania łuczników. Miałem przyjemność być jednym z sędziów podczas turnieju lekkozbrojnych, więc przy nim się zatrzymam. Tego dnia odbyły się pierwsze trzy rundy walk. Pierwszym co mnie osobiście lekko zaskoczyło było dopuszczenie kobiety do walki, co u nas, na Pomorzu jest niespotykane. Walki były na bardzo wysokim poziomie, często bardzo wyrównane, aby wygrać trzeba było mieć 2 punkty przewagi nad przeciwnikiem. Oczywiście większość walczących posługiwało się mieczami, można było zobaczyć wiele indywidualnych i bardzo ciekawych stylów walki wypracowanych najczęściej kilkuletnim doświadczeniem. Na szczęście podczas walk obyło się bez poważniejszych kontuzji, choć na pewno każdy z walczących wyszedł z walki z kilkoma większymi siniakami. Po wspomnianych trzech rundach walk i dojściu do rozgrywek ćwierćfinałowych turniej został przerwany i do boju zaczęli się przygotowywać ciężkozbrojni. W międzyczasie na placu mnich uczył przybyłych gości tańców średniowiecznych, obecny obok Inkwizytor udzielił odpustu i zezwolił gawiedzi na ‚grzeszną’ zabawę. Podczas walk ciężkozbrojnych przykuwał uwagę i budził respekt swoją posturą reprezentant z Czech. Ja osobiście jestem osobą dość wysoką, a czułem się przy nim jak niziołek. Podczas walk był niczym czołg: wolny, ale ciężko było go przejść. Tu trzeba wspomnieć, że takie potyczki rządzą się nieco innymi zasadami, niż walki lekkich z racji typu pancerzy. Starcia trwały po półtora minuty, a sędziowie w tym czasie liczyli punkty jednemu z zawodników, w przypadku wyrównanego wyniku dodawane było 30 sekund dogrywki. Pojedynki te były o wiele bardziej agresywne, a uderzenia mocniejsze, nie obyło się również bez dyskwalifikacji z powodu złamania zasad. Tutaj także jak w przypadku poprzednich zmagań ćwierćfinały odbyły się w niedzielę. W międzyczasie można było posłuchać koncertu muzyki dawnej w wykonaniu grupy Ęzibaba, która umilała oczekiwanie na turniej miecza i na to, na co wszyscy czekali, czyli bitwę.

P1120920W turnieju miecza uczestnicy nie mogli używać tarcz i był to prawdziwy pokaz umiejętności i fechtunku. Sama bitwa była również rozdzielona na starcia lekko i ciężkozbrojnych lecz tutaj powód był o wiele bardziej przyziemny: gdyby wszyscy walczący chcieli wziąć udział w walce ‚na raz’ nie starczyłoby miejsca. Bitwę przyszło mi oglądać od środka, a raczej z drugiej linii z toporem duńskim w dłoniach. Na początku doszło do wymiany ‚uprzejmości’ pomiędzy dowódcami obu stron i małej potyczki harcowników. Po takim wstępie wszyscy już myśleli tylko o tym, żeby sprawdzić swoją broń na głowie przeciwnika. Z ust dowódcy padło kilka krótkich rozkazów, a nam przyszło iść ramię w ramię między innymi z wojami ze Ślęży i Jantarami. Bitwa składała się z trzech potyczek, co nas wielce ucieszyło, gdyż większość takich starć rządzi się zasadą ‚dostałeś-padnij’ tutaj było troszkę więcej radości z walki. Przy trzecim starciu już trzeba było paść. Rozgromiliśmy drużynę przeciwną, po czym pojmaliśmy głównodowodzącego przeciwników, który został stracony ku uciesze zebranych. Podobny przebieg miała druga potyczka, w której udział wzięli rycerze. Był to ostatni punkt programu na sobotę, lecz nie koniec atrakcji dla gości zamku. Na nas czekała jeszcze biesiada. Podczas biesiady mieliśmy okazję wziąć udział w ceremonii przyjęcia jednego z członków drużyny Walgard w poczet najlepszych wojowników. Reszta wieczoru minęła pod znakiem ucztowania i zabawy.

W niedzielę czuło się nieco luźniejszą atmosferę. Dzień ten minął bardzo szybko, część ekip od rana szykowała się do wyjazdu i musiała opuścić imprezę odrobinę wcześniej. Pierwszą atrakcją tego dnia był finał walk lekkozbrojnych, gdzie po zaciętych i w większości wyrównanych walkach zwyciężył Pepe z Drużyny Wojów Słowiańskich Jantar. Po krótkiej przerwie mieliśmy okazję oglądać dalszą część potyczek ciężkozbrojnych, w których laur zwycięzcy przypadł reprezentantowi Czech. Po uprzątnięciu szranek, znów mieliśmy okazję nauczyć się tańców średniowiecznych od Brata Daniela. Około południa po wszelkich potyczkach, odbyła się ulubiona konkurencja większości panów, czyli Bieg Dam. Pomimo słabej frekwencji udało się znaleźć czwórkę chętnych. Przyznam szczerze, że spodziewałem się większej ilości chętnych i udziału większej ilości Pań. Tutaj honoru dam broniła tylko jedna przedstawicielka płci pięknej, która konkurowała z trzema Panami ubranymi w damskie fatałaszki, można było oglądać jak „damy” radzą sobie z rozbieraniem dzielnych walczących oraz ich karmieniem, szatkowaniem kapusty czy robieniem podpłomyków. Niestety jedyna prawdziwa białogłowa nie dała rady tak silnej konkurencji i zajęła drugie miejsce. Zwycięstwo przypadło w udziale Tosi/Tomirowi z Dębów Arkony. Po krótkiej przerwie obiadowej doszło do ostatniego starcia drużynowego i wręczenia nagród zwycięzcom turniejów.

Tym oto akcentem zakończyła się nasza pierwsza wizyta na Zamku Grodno, pora było zacząć zbierać swoje manatki i ruszać w drogę powrotną, która nie obyła się bez przygód. Jednakże udało się nam bezpiecznie dotrzeć do domów, wszyscy zmęczeni, ale i zadowoleni, z cała masą dobrych wspomnień, z nowymi znajomościami i oczekiwaniem na XI Jarmark Średniowieczny. Jednocześnie chciałbym każdemu, kto będzie w okolicy gorąco polecić odwiedzenie Zamku Grodno, nie tylko podczas imprez rekonstrukcyjnych, ale na co dzień. Każdy odwiedzający może liczyć na wspaniałe widoki i spory kawałek historii warty uwagi.

Poniżej prezentujemy kilka ujęć z X Jarmarku Średniowiecznego. Autorką zdjęć jest Joanna „Dobiechna” Dobrzyńska.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz