Szymon Nowak – blog historyczny

2 sierpnia 2015
Kategorie: Bez kategorii

Musiało wybuchnąć? cz. 3 ostatnia – Powstanie Warszawskie

Opublikowano: 02.08.2015, 16:04

okladka-alternatywa-powstania2

Sowieci pod Warszawą

27 lipca Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej w swej dyrektywie nakazywała kontynuowanie i rozwijania natarcia w ogólnym kierunku na Warszawę, w celu opanowania Pragi oraz zdobycia przyczółków na Narwi oraz na Wiśle w rejonie Dęblina, w terminie nie późniejszym niż 5-8 sierpnia. Na podstawie tej koncepcji 2 APanc z dowodzonego przez marsz. Rokossowskiego I Frontu Białoruskiego, przełamała niemiecką obronę i 29 lipca znalazła się w rejonie Starej Miłosnej (tj. około 13-15 km od mostu Poniatowskiego) oraz w okolicy Zielonki (czyli około 15 km od mostu Kierbedzia).

1 sierpnia, znana z walk pod Stalingradem 8 Armia gen. Czujkowa opanowała lewobrzeżny przyczółek w rejonie Warki i Magnuszewa, a 125 Korpus Strzelecki rozpoczął rozpoznawcze przeprawy na lewą stronę Wisły w okolicy Otwocka i Góry Kalwarii (około 20-30 km na południe od Warszawy).

Jednocześnie w ostatnich dniach lipca radiostacja im. Kościuszki (nadająca w jęz. polskim działająca pod stronie radzieckiej) wyemitowała komunikaty nawołujące ludność Warszawy do powstania przeciw Niemcom. Nadawała m. in.: „Ludu Warszawy! Do broni! Niech cała ludność stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców! Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawach przez Wisłę. (…) Milion ludności Warszawy niech stanie się milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność.”[1]

 

Godzina „W”

W godzinach porannych 31 lipca odbyła się narada Komendy Głównej AK, na której postanowiono, że należy czekać na dalszy rozwój wypadków. Konkludowano, że walka nie rozpocznie się na pewno 1 sierpnia, a mało prawdopodobne by miała rozpocząć się drugiego dnia miesiąca.

Jednakże jeszcze tego samego dnia po godzinie 16, w lokalu przy ul. Pańskiej 67, odbyło się spotkanie w ścisłym gronie, a wśród obecnych byli: gen. Komorowski, gen. Pełczyński, gen. Okulicki. Około godziny 17 przybył płk Chruściel z informacją, że radzieckie wojska przełamały niemiecką obronę i zdobyły Okuniew, Miłosną, Radość, Radzymin i Wołomin. Kilka sowieckich czołgów widziano nawet na dalszych przedmieściach Pragi – Pelcowiźnie. Chyba właśnie ta informacja stała się punktem zwrotnym spotkania, w wyniku którego podjęto decyzję o rozpoczęciu walk 1 sierpnia 1944 r. o godzinie 17. Wezwany został przedstawiciel rządu – wicepremier Jankowski, który zaaprobował decyzję. Około godz. 17:45 gen. „Bór” wydał płk. „Monterowi” rozkaz: Jutro punktualnie o godz. 17 rozpocznie pan operację „Burza” w Warszawie. Na zebranie spóźnili się, a tym samym przybyli już po wydaniu rozkazu płk. Szostak, płk. Iranek-Osmecki oraz płk. Pluta-Czachowski. 31 lipca około godz. 19, komendant Okręgu Warszawskiego AK, płk. Chruściel wydał podległym sobie wojskom rozkaz: Alarm (…). Nakazuję „W” dnia 1.08 godzina 17:00.

Jeszcze 29 lipca naczelny Wódz depeszował do gen. „Bora”: „(…) jestem bezwzględnie przeciwny powszechnemu powstaniu, którego sens historyczny musiałby z konieczności wyrazić się w zmianie jednej okupacji na drugą. Wasza ocena sytuacji niemieckiej musi być bardzo trzeźwa i realna. Omyłka pod tym względem kosztowałaby zbyt wiele.”[2] Niniejszą depeszę otrzymano w Anglii 2 sierpnia, odczytano 3 sierpnia, nadano do dowódcy AK w Warszawie dopiero 6 sierpnia…

Musiało wybuchnąć?

Ja osobiście uważam, że decyzja o wybuchu powstania w Warszawie latem 1944 r. była ze wszech miar słuszna i podyktowana ówczesną sytuacją wojskową i polityczną. Przełom lipca i sierpnia to ostatni moment, by Polacy walcząc z wycofującym się niemieckim okupantem, powalczyli także pośrednio – za pomocą politycznej manifestacji – z szykującym nam już nowe kajdany sowieckim zaborcą.

No bo jakie mieliśmy wyjście z sytuacji latem 44 roku, gdy przez teren Polski przetaczał się najważniejszy z frontów II wojny światowej?

Wojciech Kempa, autor wydanej w roku 2008 książki „Na przedpolu Warszawy”, raczej słusznie zauważył, iż Polacy (głównie żołnierze armii podziemnej i władze w kraju, ale także rząd i wojsko na zachodzie) mieli w tym czasie trzy możliwości działania. Mianowicie mogli:

– podjąć współpracę z Niemcami, licząc na to, że to III Rzesza odniesie zwycięstwo, a za wkład w pokonanie przeciwników stworzy niepodległy byt Polski,

– współpracować z Rosjanami, mając nadzieję no to, że to armia Stalina odniesie ostateczne zwycięstwo, a za otrzymaną pomoc, stworzy Polakom możliwości rządzenia się we własnym niepodległym państwie,

– tkwić w konspiracji, licząc że po spodziewanym zwycięstwie Armii Czerwonej nad Niemcami, dojdzie do zbrojnej konfrontacji pomiędzy Związkiem Radzieckim i Aliantami Zachodnimi (Wielka Brytania, USA, Francja). I to ci ostatni wyjdą z tej wojny zwycięsko, a swój udział w wygranej będą mieli sojusznicy aliantów – Polacy z armii podziemnej. Za uzyskaną pomoc alianci ustanowią niepodległą Rzeczpospolitą Polskę.

Polacy wybrali wariant drugi. A wobec nacierającej na kierunku warszawskim Armii Czerwonej, z racji przegrywania i cofania się Niemców na wszystkich frontach, w związku z tym, że nasi sojusznicy zachodni znajdowali się bardzo daleko – uważam, że był to wybór jak najbardziej uzasadniony i słuszny w swej koncepcji.

[1] Sz. Nowak Przyczółek Czerniakowski 1944, Zabrze 2011, s.45.

[2] J. Ciechanowski Na tropie…, s.313.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.