„Między światami. Dziennik andersowca 1939-1945” – E. Herzbaum – recenzja


Od dawna czyjeś wspomnienia tak mocno mnie nie poruszyły. A teraz zadrżałem, bo Edward Herzbaum – jak mi się zdaje – pisał dla siebie, a nam po latach tylko pozwolono na poznanie jego notatek. Nie tajemnic życia, lecz zakamarków umysłu człowieka, którego okoliczności zmieniają tak, że powrót do poprzedniego stanu jest już niemożliwy. Powodem przemiany jest wojna.

miedzy-swiatami-dziennik-andersowca-1939-1945-b-iext29984738W tej myśli o osobistej, nieprzeznaczonej dla szerszego grona czytelników relacji z lat 1939-1945, nie jestem odosobniony, bo podobnie pisze w nocie od wydawcy Anna Richter zauważając, że u autora „rejestracja codzienności stanowi tylko punkt wyjścia do refleksji nad samym sobą”. To bardzo trudny, a zarazem ważny element, wymagający ode mnie - choć może tylko w imieniu własnym - podziękowań dla jego córki, Krystyny Mew, decydującej o wydaniu notatek ojca drukiem. Wobec niewielkiej liczby wspomnień ludzi, którym przyszło  po wojnie obronnej 1939 r. trafić na zesłanie i uciec stamtąd, zapiski Herzbauma wydają mi się wyjątkowe i warte poznania i spopularyzowania. Bo nadal za mało wiemy o tym, co stało się z wieloma mieszkańcami tej połowy Rzeczpospolitej, którą bolszewicy zagarnęli po 17 września 1939 r. i nigdy nie oddali.

Notes Herzbauma zaczyna się od przypomnienia ochotniczego zaciągu do wojska i walk we wrześniu, zakończonych klęską, ale nie kapitulacją. Ucieczka na wschód nie daje mu ostatecznie otwartej drogi do Rumunii i dalej Francji, lecz aresztowanie przez NKWD i karę ciężkich robót nad Wołgą. Tu nie ma zesłańczego patosu, nie ma flag i hymnów, są za tohęć przeżycia i głód odbierający racjonalne myślenie. Bohater jest o krok od zezwierzęcenia, a może już nawet krok za nim, ale tego nie będzie wiedział nikt, kto mrozu, głodu i zmęczenia ponad wszelkie miary nie doświadczył. I w bezkresie beznadziei pojawia się nagle polska armia jako możliwość ucieczki przed śmiercią, wyrwania się z potęgi łagiernego kombinatu. Ale nie widać za nią polityki, nie ma Sikorskiego ani Andersa, są zabiedzeni ludzie, którzy chcąc uciec z matni, założą mundur i nauczą się równego kroku, odzyskując godność i człowieczeństwo.

To stanowi unikalność wspomnień, które recenzuję, że cała opowieść nakierowana jest personalnie do wewnątrz i nie ma w niej tłumów, lecz plastyczne widoki świata pojawiającego się dookoła autora, a ludzie są jakby powierzchowni, narysowani w jego szkicowniku. Jedni pojawiają się na krócej, inni na dużej, jednak są tylko tłem, elementem krajobrazu, bo tu już wszystko może się zmienić. Każdy dzień może odwrócić los, przynieść śmierć, skazać na kolejną tułaczkę. Stąd i czasem rwanie się tej narracji, kiedy część jest odtwarzana sprzed miesięcy, a innym razem zaledwie kilka zdań wtrącone zostało ze spraw bieżących. Najtrudniej bywa, kiedy wraca chandra, do której Edward Herzbaum szczerze się przyznaje, ale tylko przed sobą samym, w swoich zapiskach. Po starciach pod Monte Cassino, kiedy marzenia o powrocie do Polski pękną jak bańka mydlana wobec zajęcia kraju przez Sowietów, dojdzie do głosu alkohol, otępiający zmysły. Autor nie pije sam, bo piją wszyscy, zagłuszając ból wygnańców.

I ciekawe - co z kolei w posłowiu do Między światami zauważa i profesor Norman Davies - że nie ma tu prawie słowa o żydowskim pochodzeniu autora. Mimochodem, sytuacyjnie wspomina o tym ze dwa razy, ale nie wydobywa na pierwszy plan. Bo może wcale na tym planie nie było, skoro Edward pochodził z silnie zasymilowanej rodziny, tylko my niepotrzebnie chcielibyśmy dziś szukać w tym odniesień do przejawów antysemityzmu, czy - w druga stronę - licznych dezercji podczas pobytu armii Andersa w Palestynie. Darujmy sobie, autor ma to gdzieś. Ba, nawet potrafi porównać swoje, wyprane z uczuć i nadziei pokolenie do młodych, przedwojennych Niemców, w których tak łatwo zakiełkowało nasienie hitleryzmu, pisząc: „Nie wierzymy w nic i jesteśmy gotowi na wszystko. Nie mamy oparcia w sobie i nie wierzymy w innych”.

Mnie osobliwie, choć z zupełnie irracjonalnych dla tej recenzji względów, zaciekawiła postać Diaczenki - komendanta jednego z sowieckich obozów pracy. Oficer kilka razy zasadza się na Herzbauma, czując jego mentalny opór wobec bolszewickich metod przymusu. Komendant obiecuje Edwardowi, że skazaniec tego obozu nie przeżyje. Dręczy go, karze karcerem. Po czasie, już po zmianie obozu na lżejszy przy budowie zapory, Herzbaum dowiaduje się, że Diaczenko kradł rzeczy zesłańców i sam został ukarany pobytem w łagrze. Kiedy okazuje się, że dawny oprawca jest w sąsiednim baraku, Edward wchodzi tam pod byle pozorem, chcąc tylko zobaczyć wzrok byłego komendanta. Ten jest jak wystraszone zwierzę, kiedy  w gościu rozpoznaje maltretowanego wcześniej zesłańca. Ostatecznie, po chwili próbuje się nawet uśmiechnąć, podać rękę. Nie dostaje jednak prawicy na powitanie, a autor wychodzi.

Graficzne talenty Herzbauma, które pozwalają mu przetrwać sowieckie łagry, pomagają też w polskim wojsku, kiedy trafia on do ekipy korespondentów wojennych. Są też zauważone w książce, do której dołączono kilka kart z jego pracami, a jedną z nich – utrwalającą jeepy na skalistej drodze pod Monte Cassino – wykorzystano też do zaprojektowania okładki. Okładka dzięki temu jest wyjątkowo elegancka, nawiązując zarazem do serii wydawniczej Świadectwa, w której wydano już m.in. wspomnienia Hansa von Lehndorffa i Anatolija Marczenki. Lecz przy ilustracjach jest też moja jedyna poważniejsza uwaga do tej publikacji, bo – moim zdaniem – niepotrzebnie zostały one wszystkie ustawione w pionie, wskutek czego powierzchnia kart jest niewykorzystana, a niewielkie przez to rozmiarami ilustracje, mniej czytelne. Szkoda papieru. To jednak drobiazg, który na ogólnej ocenie mocno nie waży, a treść wspomnień znakomicie ten niedostatek rekompensuje. Reasumując – rzecz polecam.

 

Plus/Minus:

Na plus:

+ indywidualny styl wspomnień na tle losów pokolenia

+ wewnętrzny dialog autora

+ okładka z wykorzystaniem akwareli Herzbauma

Na minus:

- ułożenie i formaty ilustracji

 

Tytuł: Między światami.

Autor: Edward Herzbaum

Wydawca: Ośrodek KARTA

Data wydania: 2016

Okładka: miękka ze skrzydełkami

ISBN: 978-83-64476-39-6

Liczba stron: 216

Cena: 29 zł

Ocena recenzenta: 8,5/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz