Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie. Wyprawa od wojny po upadek komuny.


Jak wyglądały pierwsze dni powojennego Szczecina? Kto brał udział w strajkach szczecińskich w roku ’70? Czym była republika szczecińska? Te pytania bardzo często wprowadzają w zakłopotanie także mieszkańców portowego miasta. Stolica województwa zachodniopomorskiego bardzo długo musiała czekać na muzeum historii politycznej z prawdziwego zdarzenia. Naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców wychodzi Muzeum Dialogu Przełomy Centrum Dialogu Przełomy będącego oddziałem Muzeum Narodowego w Szczecinie, w którym mieliśmy okazję gościć dzięki przychylności dyrekcji oraz Pani Anety Popławskiej - Suś, która w wyczerpujący sposób zarysowała nam tematykę wystawy na równi z problemami z jakimi przyszło się zmierzyć najmłodszemu ze Szczecińskich muzeów.

Otwarcie Muzeum Centrum Dialogu Przełomy było wielkim, długo wyczekiwanym wydarzeniem kulturalnym dla Szczecina. Pierwsze otwarcie miało miejsce 17 grudnia 2015 (w rocznicę wydarzeń grudnia ’70), po którym przez kolejne dni wystawę – jeszcze nie w pełni zakończoną – mogły zwiedzać osoby zaproszone oraz dwa tysiące osób, szczęśliwców, którym udało się otrzymać bilety wstępu.

- Nie było to łatwym zadaniem, bo chętnych było znacznie więcej, niż miejsc. Pokazuje to jak bardzo czekano na powstanie naszej wystawy oraz jakie oczekiwania wiązały się z jego otwarciem – zaznacza pracownik, asystent w Centrum Dialogu Przełomy, Aneta Popławska-Suś.

DSC_0239

Betonowa gwiazda z Pomnika Wdzięczności dla Armii Czerwonej. W tle galeria ofiar systemu komunistycznego. fot. Aleksandra Zygadlewicz

Koncepcja utworzenia placówki, której narracja miała skupić się na tematyce drogi do wolności od 1945 do 1989 roku, powstała nieco ponad dziesięć lat temu. Dostrzeżono wówczas potrzebę przedstawienia przełomowych wydarzeń dla powojennego Szczecina i dopuszczenia do głosu osób, o których dotąd milczano. O ile bowiem, w ostatnich latach, dało się odczuć wzmożone zainteresowanie przedwojenną historią miasta, o tyle okres bezpośrednio następujący po II wojnie światowej, prezentował się pod tym względem znacznie gorzej. Zdaniem ekspertów, tłumaczyć to należy poczuciem nijakości Szczecina, głównie wśród najmłodszego pokolenia mieszkańców oraz brakiem utożsamiania się ze współczesną historią „portowego miasta”.

- Nie jest tajemnicą, że Szczecin przegrywał z Gdańskiem „wojnę o pamięć w walce o niepodległość” – przyznaje Popławska-Suś, dodając, że właśnie z tego względu narodziła się opowieść o „niepokornym mieście”.

- Przełomem okazał się rok 2005 , gdy nasze miasto odwiedził Joachim Gauck, ówczesny dyrektor instytucji pozwalającej NRD rozliczyć się z przeszłością. Zadał nam jedno pytanie - gdzie znajduje się muzeum historii politycznej Szczecina po 1945 roku? Odpowiedzią było milczenie – relacjonuje.

Dziesięć lat później, stolica województwa zachodniopomorskiego prezentuje się pod tym względem znacznie korzystniej. Droga do refleksji dla najważniejszych wydarzeń regionu, była jednak długa i wyłożona licznymi trudnościami. Otwarcie Centrum Dialogu Przełomy miało nastąpić bowiem jeszcze w 2014 roku, lecz termin ten został zmieniony na październik 2015 roku. Ostatecznie i ta data została przesunięta o ponad dwa miesiące. Negatywnym bohaterem całego zamieszania okazały się procedury przetargowe.

- Na szczęście ekspozycja ujrzała już światło dzienne i szczecinianie mogą zapoznać się z politycznymi dramatami miasta po zakończeniu II wojny światowej, największymi bohaterami tego okresu oraz tematami dotąd pozostającymi na uboczu – dopowiada Popławska-Suś.

Od niemieckiego, do polskiego Szczecina

Połączenie historii ze sztuką jest odczuwalne również po przekroczeniu progu budynku, co zawdzięczać można połączeniu materiałów archiwalnych z dziełami współczesnych artystów. Zwiedzających wita ogromna diorama Kobasa Laksy, będąca artystyczną wizją ostatnich dni niemieckiego Szczecina. Z jednej strony widzimy zniszczony czołg, z innej osobę trzymającą walizkę i próbującą wydostać się z oblężonego miasta. Pojawią się również bombowce, nawiązujące do alianckich bombardowań, czy też żołnierze zdobywający Szczecin. Ciekawa technika i zaangażowanie rekonstruktorów przy tworzeniu monumentalnego kolażu sprawia, że widz doświadcza zachwytu, jeszcze przed zapoznaniem się z „właściwymi” zbiorami placówki.

Podążając za linią czasu, wskazującą kierunek zwiedzania, uzupełnioną o hasła przewodnie, trafiamy do pierwszych gablot i infokiosków. Bardzo ważnym aspektem „Przełomów„ jest odejście od tradycyjnego muzeum na rzecz instytucji kultury, ukazanej w formie muzeum narracyjnego. Wystawa jest więc w pełni multimedialna, a wielkim atutem jest nacisk, jaki położono na wyważenie między treścią a obrazem. Obok dokumentów, prasy, map, zdjęć, znaleźć można relacje świadków historii, fragmenty filmów, a także biogramy najważniejszych postaci Szczecina, począwszy od lat przedwojennych, do roku 1989 włącznie – na uwagę zasługuje m.in. kolorowy film pokazujący życie niemieckiego Szczecina w 1939 roku oraz czarno-biały film z ”Czarnego marszu” z 1 maja 1971 roku. A wszystko to w trzech językach (polskim, niemieckim i angielskim).

Co może być szczególnie interesujące i zaskakujące dla zwiedzających - wystawę otwiera część, dotycząca niemieckiego Szczecina. Wśród eksponatów z pierwszego „omawianego„ okresu szczególnie zaciekawia zachowany niemal w stanie idealnym zapalnik do rakiety V2 oraz kielich mszalny księdza Carla Lamperta. Już samo zestawienie dwóch skrajnie różnych ”dowodów przeszłości miasta” pokazuje, że w CDP każdy znajdzie coś dla siebie. Przechodząc do kolejnych sal można trafić więc tak na oficjalne pisma, jak i bardzo osobiste pamiątki, takie jak album ofiary Grudnia ’70, 16-letniej Jadwigi Kowalczyk, która zginęła od zbłąkanej kuli, która przebiła mury domu, trafiając ją w głowę.

- Tworząc ekspozycję współpracowaliśmy nie tylko z Archiwum Państwowym, Instytutem Pamięci Narodowej, czy Archiwum Akt Nowych, ale też z Kurią Szczecińsko-Kamieńską, Filmoteką Narodową, Telewizją Polską oraz ludźmi, świadkami historii miasta. Wyszliśmy też poza granice naszego kraju, bowiem materiały pozyskaliśmy m.in. z Bundesarchiv, RCAHMS National Collection of Aerial Photography w Edynburgu, Regionalne Archiwum Państwowe w Pilźnie, czy The Ronald Reagan Presidential Foundation w USA. Lista proszę mi wierzyć, jest bardzo długa – wylicza Popławska-Suś, dodając, ze kompozycja ma charakter otwarty i z czasem będzie uzupełniana przez kolejne eksponaty.

- Wszystko zależy od ludzi i tego, czy zechcą się z nami podzielić swoimi skarbami. Nasza wystawa spełnia rolę muzeum narracyjnego, czyli takiego, które odwołuje się do emocji, właśnie  poprzez relacje świadków, multimedia, czy też przedmioty, którymi m.in. osadnicy posługiwali się przed siedemdziesięcioma laty. Lubię powoływać się na słowa dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego, który o muzeum narracyjnym mówi, że widz wychodząc z takiego muzeum „ ma poczucie, że przeżył trochę tak jakby w kinie, że utożsamił się z bohaterami, że stawia sobie jakieś pytania, na które sam musi znaleźć odpowiedź”.

Choć mowa o przedmiotach codziennego użytku, nie ma mowy o trywialności i jednorodności prezentowanych zbiorów. Istotny wpływ ma na to fakt, iż w powojennym Szczecinie znaleźli się ludzie z niemal każdego rejonu Polski i świata. W 1945 roku i kolejnych latach, w mieście stykały się ze sobą rozmaite kultury, w tym niemiecka, żydowska, ukraińska oraz rosyjska. W „Przełomach„, tematyka osadnictwa i związanych z nim migracji na tzw. ”Ziemiach Odzyskanych”, jest podzielona tematycznie oraz etnicznie.

Wśród pamiątek, w oczy rzuca się przede wszystkim niemiecka papierowa skrzynia amunicyjna, w której jedna z więźniarek obozu w Ravensbruck przyniosła do Szczecina cały swój dobytek. Na uwagę zasługuję też księga pamiątkowa, w której możemy znaleźć odręczny podpis prezydenta Mościckiego. Naszej uwadze nie mogła również ujść ceramiczna pagoda przywieziona z Azji przez jedną z mieszkanek Szczecina, podarowana muzeum przez jej rodzinę, a także liczne pamiątki z Syberii.

Dodatkowo, w specjalnie do tego celu zaprojektowanym kąciku można posłuchać relacji świadków historii, które dają możliwość poznania nie tylko dziejów regionu, ale również tego w jaki sposób kształtowało się jego społeczeństwo.

Sala przesłuchań i „Walaszek z Belwedera” 

Kolejnym elementem, którego nie sposób pominąć w kontekście tzw. „Ziem Odzyskanych” jest Armia Czerwona. Jej obecność na rzeczonych terenach i bliskość poligonu w Drawsku Pomorskim, wpływa na siłę z jaką wpisała się ona w pamięć i przestrzeń miasta. Największym bodaj eksponatem świadczącym o obecności żołnierzy jest betonowa gwiazda zdjęta z Pomnika Wdzięczności dla Armii Radzieckiej, który po dziś dzień stoi w centrum Szczecina, wzbudzając liczne kontrowersje.

W „Przełomach„ została ona umiejscowiona w sąsiedztwie pomieszczenia, dzięki któremu widz może poczuć się jak na sali sądowej, w najlepszych czasach działania aparatu represji stalinowskich. Wpływ na to mają archiwalne filmy z najgłośniejszych ”procesów” sądowych tamtego okresu (m.in. proces 16-u) oraz kontrowersyjna ściana zawierająca zeznania ofiar przesłuchań Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, przestawione w formie tablic. Nie brakuje na niej twarzy katów, ujętych w formie negatywów, co nadaje ich obliczom niepotrzebnej groteski. Na wielkie uznanie zasługuje za to instalacja artystyczna autorstwa Roberta Kuśmirowskiego z Łodzi, przedstawiająca salę przesłuchań. Wymaga ona od widza interakcji, próby dojrzenia co jest za kratą, użycia wizjera. Pozwala to poczuć klaustrofobię i napięcie związane z tego typu miejscem oraz daje możliwość częściowego wejścia w skórę osób, które przeżyły piekło komunistycznego więzienia.

 Muzeum będzie się rozwijać

Najważniejszym wydarzeniem współczesnej historii miasta, które odbiło na nim i jego mieszkańcach największe piętno, jest Grudzień ’70, kiedy to miejskie zakłady, na czele ze stocznią im. A. Warskiego ogłosiły strajk. Interweniować musiał wówczas I Sekretarz PZPR Edward Gierek, a w tym czasie utworzyła się tzw. Republika Szczecińska wywierająca nacisk na partię. W CDP całe zdarzenie, rozciągające się aż do stycznia 1971 roku, jest przedstawione w bardzo drobiazgowy sposób. W gablotach możemy obserwować przedmioty, które stanowiły broń w rękach robotników, walczących o swoje prawa. Szczególnie uderza fakt użycia w miarę miękkiej broni, która docelowo nie miała zabić przeciwnika. Ewenementem jest za to sztandar sanitariuszek ze znakiem czerwonego krzyża, który chronił je przed kulami milicji i wojska w czasie grudniowych zamieszek. W instalacjach możemy również otrzeć się o temat nocnych pochówków SB czy obejrzeć materiał archiwalny z wizyty Gierka w stoczni. Prawdziwą perełką w zbiorach muzeum jest jednak film z „Czarnego Marszu”, po raz pierwszy oddany do publicznego wglądu.

Podobnych atrakcji jest znacznie więcej. Co jednak ciekawe, obserwując je nie ma się wrażenia przesytu. Ekspozycja nie przytłacza ilością prezentowanych materiałów, choć z drugiej strony sprawi, że jednorazowa wizyta może nie być wystarczająca.

Powtórne odwiedziny muzeum są również wskazane z innego względu. Choć od otwarcia minęło dopiero kilka tygodni, powstało mnóstwo planów, dotyczących rozwoju muzeum.

- Ludzie widząc jak to wygląda są zachwyceni, że nie mają do czynienia z „klasycznym muzeum”. Dlatego często przynoszą dodatkowe eksponaty. Podczas oprowadzania zarówno dorosłych, jak i dzieci czy młodzieży zawsze pokazuję jako przykład zaświadczenie mojej prababci i babci pozwalające im na powrót z Syberii do Polski. Jaki to ma cel? Prosty. Widzą, że nawet jedna niepozorna rzecz może stanowić cegiełkę tworzącą naszą wystawę i wokół której możemy zbudować opowieść znając jej historię – tak jest ze wspomnianą skorupką żółwia stepowego, czy rudą żelaza. Nawet jeżeli nie chcą się rozstawać z dokumentami, my je zdigitalizujemy i będziemy prezentować w infokiosku. Przez to otwieramy się na ludzi. Zbiór wciąż się rozrasta, co nas cieszy i mobilizuje do kolejnych projektów, tak edukacyjnych, jak i naukowych – zdradza pracownica muzeum, mając na myśli m.in. tworzenie Archiwum Historii Mówionej.

- Archiwum Historii Mówionej to moje marzenie, ponieważ od dziecka wzrastałam wśród opowieści o przeszłości, ale nie zdążyłam ich nigdy nagrać, ponieważ byłam za młoda. Stąd mój cel – uchronić od zapomnienia to, co pozostało! Stoję na stanowisku, że historia mówiona ma bardzo duże znaczenie w demokratyzacji historii i to jest jedna ze znaczących korzyści jej stosowania. Posiada ona potencjał do tego, aby zanegować obecną w muzealnictwie kulturę elitaryzmu – może ona przebić barierę stworzoną między muzeum a społeczeństwem.

- Ważne dla nas jest też powołanie Fundacji „Przełomy„, która będzie pomagała ludziom ”przełomów”, znajdującym się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Kolejne to powstanie wydawnictwa, nastawionego na publikowanie treści dotyczących historii Pomorza Zachodniego oraz pogranicza polsko-niemieckiego – wylicza.

W planach CDP jest też działalność stricte edukacyjna. Muzeum jest otwarte na wizyty szkół oraz tworzenie scenariuszy lekcji, powiązanych z wystawą. W najbliższym czasie należy spodziewać się wystaw czasowych. Obecnie, w miejscu do tego przeznaczonym, znajduje się ekspozycja Instytutu Pamięci Narodowej „Milcząc, wołają„, dotycząca ”łączki”.

Otwarcie Centrum Dialogu Przełomy przeciągało się w czasie przeszło rok. Patrząc jednak na efekt finalny, warto było czekać. Jako redakcja portalu, w pełni i gorąco polecamy wizytę w najmłodszym miejskim muzeum. Kto przyjdzie, nie pożałuje ani czasu, ani pieniędzy.

Godziny otwarcia Centrum Dialogów Przełomy:

Poniedziałki: nieczynne

Wtorki: 10-18

Środy: 10-18

Czwartki: 10-18

Piątki: 10-16

Soboty: 10-18 (wstęp bezpłatny)

Niedziele: 10-16

Ceny biletów:

Normalny: 10 PLN

Ulgowy: 5 PLN

Grupowy (min. 10 osób): 5 PLN (osoba)

Rodzinny (dorośli i dzieci do lat 16, maks. 5 osób): 5 PLN (osoba)

Emeryci, renciści (60+): czwartki wstęp bezpłatny do godziny 14.00, 1 PLN po 14.00 .

Fotografie autorstwa Pani Aleksandry Zygadlewicz

 

Korekta: Diana Walawender

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz