„Hubal” - J. Komuda - recenzja


Zmierzyć się z legendą majora Dobrzańskiego, łatwo nie jest. Między ułańskim heroizmem i niepospolitym męstwem, a zaborczym charakterem, który często blokował trzeźwą ocenę, wielokrotnie przegranej sytuacji, wyłania się postać człowieka, żyjącego w wyjątkowy sposób i w wyjątkowych czasach. Jacek Komuda, autor przede wszystkich awanturniczych powieści osadzonych w czasach sarmackiej Rzeczypospolitej, podjął się wyzwania niezwykle trudnego. Przygotowanie powieści, opisującej życie „Hubala” z perspektywy jego działań drugowojennych, niosło ze sobą dwa poważne problemy. Jednym była kwestia wyważenia faktografii historycznej z literacką wizją autora, druga wiązała się z budowaniem postaci samego Dobrzańskiego.

hubalZ pierwszego zadania autor wybrnął raczej pomyślnie. Praca nie zawiera rażących błędów faktograficznych, a fikcyjne postaci i wydarzenia nie wpływają na najważniejsze części akcji, co uchroniło pisarza od szeregu przekłamań. Nie jest to rzecz jasna praca naukowa, gdyż nie zawiera ani odpowiedniego aparatu naukowego ani bibliografii. Brak tej ostatniej można poczytywać jako wadę, wydaje się bowiem iż kilka stron poświęconych opracowaniom lub archiwaliom, na jakich bazował autor, byłoby uatrakcyjnieniem pracy i nadawałoby jej rzetelności naukowej. Z historycznego punktu widzenia, Jacek Komuda zrobił jednak kawał niezłej roboty.

Drugą kwestią był problem budowania postaci w świetle jego legendy. Przed rozpoczęciem lektury można było mieć obawy, iż „Hubal„ będzie w którąś stronę przerysowany. Czas i obecny klimat niewątpliwie sprzyjał zrobienia z niego żołnierza doskonałego, niezłomnego wojownika o niepodległość, z ewentualnymi ludzkimi słabostkami. Przeciwieństwem dla tego mogła być chęć ukazania skrywanej twarzy mitycznego ”Hubala”, człowieka bezwzględnego, nieoglądającego się na koszta realizowanych przez siebie działań. Obie, być może kuszące wersje, pozostały na szczęście jedynie niesłusznymi obawami. Komuda przedstawił czytelnikowi CZŁOWIEKA. Nie tytana, nie bandytę tylko człowieka, który sam ze sobą toczył wojnę, jak w realiach tej wojny zewnętrznej działań najlepiej. To, co należy oddać autorowi, to uczciwość w prezentowaniu majora Dobrzańskiego. Pewnie niuanse językowe, podkreślające cechy charakteru dają czytelnikowi poczucie, że ma do czynienia z realną postacią, nie zaś fantastyczną wizją autora.

Kolejnym zdecydowanym atutem książki jest jej „dziennikowa„ forma. Czytelnik udaje się z rzeczywistą podróż zaczynającą się 1 września 1939 do śmierci majora. Oznaczenie miejsc akcji i dat, pozwala nie tylko na odtworzenie losów „Hubala„, ale także podążanie za jego śladem. Można stwierdzić, iż jest to gotowy scenariusz filmowy. Dziennikowa forma, w której kolejne daty dzielą pracę na pewne podrozdzialiki, dodaje jej dynamiki. Czytelnik nie nudzi się kolejnym opisem, ale  z niecierpliwością czeka na wydarzenia następnego dnia, Zastanawia się, gdzie i w jakim czasie oddział  ”Hubala” dotarł, z kim stoczył bitwę. Zachowano przy tym płynność fabuły, dzięki temu czytelnik unika balansowania między jednym, a drugim miejscem.

Autor w relatywnie krótkim okresie życia Dobrzańskiego, przemycił całą masę informacji o nim, nie tworząc przy tym zbędnej nadbudowy biograficznej. Dzięki temu czytelnik poznaje na bieżąco przeszłość „Hubala” jednocześnie nie unikając  bieżących wątków.

Język pracy jest odpowiedni, oddający klimat przedstawianych wydarzeń. Autor nie ucieka od mocnych sformułowań, przekleństw, ale stosuje je rozważnie, co nie nadaje książce wulgarnego charakteru. Dobrze został umiejscowiony narrator, nie zasypuje odbiorcy setkami informacji i nie odgrywa roli ważniejszej niż sam Hubal.

Walorem książki jest fakt, iż idąc tropem Dobrzańskiego dowiadujemy się wiele o frontowym życiu i przebiegu drugiej wojny na wielu frontach. Tak więc nie jest to tylko opowieść fabularna o majorze Dąbrowskim, ale o losach polskich partyzantów i ich walki z hitlerowskim okupantem.

Podsumowując. Czytelnicy otrzymali dobrą, dynamiczną opowieść o legendarnym zagończyku i partyzancie „Hubalu„. Powieść historyczną, gdyż zasadniczo zgodną z faktografią, ale nie pracę badawczą. Przeczytać ją warto, spełnia bowiem funkcję rozrywkową i edukacyjną, zwłaszcza dla osób, które nie pałają miłością do specyficznych książek historycznych. Ponadto, praca zachęca do sięgnięcia po inne opracowania biograficzne Dobrzańskiego i teksty opisujące losy jego towarzyszy, których autor umieścił w swojej książce. Brakuje tam jednak odnośników do podstawy merytorycznej, z jakiej korzystał pisarz, która pomogłaby odbiorcom poszerzyć swoją wiedzę na temat ”Hubala” i jego losów. To, do czego można mieć zastrzeżenia to niekiedy przerysowane zachowania bohaterów książki czy, na szczęście znikome, infantylne dialogi. Mimo estetycznej okładki, sposób wydania nie zachwyca. Brakuje także ilustracji czy mapek, licznie zachowanych w archiwach i opracowaniach, które uatrakcyjniałby i wizualizowałyby treść.

Jacek Komuda oddał w ręce czytelników wartościową pozycję, inną niż jego wcześniejsze powieści, którą bez względu na opinię o autorze warto mieć na swojej półce.

Plus/minus:

Plusy:

+ odpowiedni poziom merytoryczny
+ przyjemny język pracy
+ dynamiczna i dobrze przedstawiona akcja
+ forma dziennika
+ uczciwość w przedstawianiu postaci i ich losów

Minusy:
- brak map i reprodukcji fotograficznych
- małe błędy i niekiedy przerysowane dialogi

Tytuł: Hubal
Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2016
ISBN: 97-883-796-41-369
Liczba stron: 754
Oprawa: miękka
Cena: 44,99
Ocena recenzenta: 9/10

patronat-medialny-sprawuje-historia-logo

 

Korekta: Diana Walawender

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

8 komentarzy

  1. D. pisze:

    Major Dąbrowski?!

  2. Gość pisze:

    Może czegoś w tej książce nie zrozumiałem, ale Pan Jacek Komuda pała ogromnym ładunkiem niechęci do Ślązaków generalizując ich i zapominając o wydarzeniach z 1919, 1920 i 1921 roku. Nie można zaprzeczyć, że pewna część mieszkańców południowo-zachodniej Polski sympatyzowała z Niemcami, jednak była również spora rzesza ludzi, którzy czuli się Polakami i nie podpisali volkslisty. Skończyli w Auschwitz i innych, zapomniani nawet przez tak dobrego powieściopisarza historycznego jak Jacek Komuda.

  3. Adam pisze:

    Czytam już chyba ze dwudziestą recenzję i w szoku jestem, że nikt nie widzi, że to plagiat. Rok 1973 był tak dawno, że już nikt nie pamięta scenariusza Szczeepańskiego i Filmu Poręby?!? Przecieź Komuda zerżnął z tamtąd nawet dialogi...

  4. Jakub pisze:

    Zerżnął, a może dał te same, potwierdzone źródłami historycznymi? Hubal nie miał być książką s-h, gdzie autor sobie wymyśla wszystkie fakty wedle uznania i własnej woli. Fakt, że Komuda dodał trochę od siebie, ale dialogi sa prowadzone tak, jak zapamiętali je świadkowie wydarzeń. No chyba że pan Adam uważa, że postać majora jest tylko legendą...

  5. Tomek pisze:

    Jak na Komudę przystało czyta się fajnie, ale...
    Pochodzę z okolic gdzie działał Hubal i dobrego słowa o Nim tu nikt nie usłyszy, nawet w jaki sposób został schwytany wg. naocznych leciwych już światków (za takich się podają)Niemcy wynieśli go kompletnie pijanego z wesela, na które nawet nie był zaproszony

  6. Maria pisze:

    Ze zdumieniem przeczytałam recenzję. Książka niestety napisana została fatalnym językiem, sztuczność dialogów razi często (a nie sporadycznie, jak napisano). Oburza też to, że pan Komuda, biorąc się za taki temat, nie zechciał ruszyć się i porozmawiać z nielicznymi jeszcze żyjącymi świadkami wydarzeń. Może usłyszałby coś ciekawego, nowego, o czym jeszcze nie napisano w związku z postacią Hubala. Ja odniosę się do jednego z epizodów, którego świadkiem była moja mama jako siedmioletnia wówczas dziewczynka. Chodzi o nocleg 2 ułanów w miejscowości Słomiana i obławę Niemców na nich w październiku 1939 r. Pan Komuda pomylił nazwisko gospodarza, u którego nocowali (a człowiek ten zginął, należy mu się pamięć). Brak rzetelności faktograficznej: pomylone nazwisko, gruby gospodarz, brama, okoliczności zdarzenia, język, jakim mówi ta rodzina - wszystko zdumiewa - jak można wykazać się takim brakiem rzetelności i po prostu talentu narracyjnego?! Moja schorowana teraz mama wielokrotnie opowiadała nam o tych strasznych chwilach - to byli najbliżsi sąsiedzi naszej rodziny. Siedmioletni chłopczyk ocalał wrzucony przez okno do naszego domu. Panie Komuda - jak się opisuje losy rzeczywistych bohaterów - przydałoby się więcej pokory i rzetelnej pracy.

  7. Jakub pisze:

    Dramat! To nie jest żadna lekcja historii! Stek bzdur. To nie jest fantasy, to sience-fiction. Autor nie miał pojęcia ani o wojsku, ani o kawalerii, ani o koniach - i piszę to jako żołnierz, jeździec i kawalerzysta kawalerii ochotniczej. Przykro, że taki stek bzdur w tytule nawiązuje do bohatera jakim był mjr H. Dobrzański. To jest tragedia! Dla przykładu, 90-letni starze mówi, że ma konia od dziecka, że walczył na nim w I WŚ, w wojnie polsko-bolszewickiej a to przecież okres II WŚ. W realu konie żyją 20-25 lat, a użytkowane są zazwyczaj do ok 18 i to przy dobrych wiatrach. Nie tyle, że nie polecam, ale nawet ostrzegam przed tą publikacją. To jest skandal! Takich kwiatków jest całe mnóstwo. Przykre, bardzo przykre.

Odpowiedz