Robert Capa – tragiczna biografia ojca współczesnej fotografii wojennej cz. I


Pewne wydarzenia na stałe wpisują się w historię nie tylko poszczególnych narodów, ale i całej cywilizacji. Osiągają globalny zasięg, a ich echa pobrzmiewają często bardzo długo. Zazwyczaj tego typu wydarzenia kojarzymy z pewnymi symbolami, które następnie stają się częścią kodu kulturowego. Tak stało się także w przypadku desantu wojsk alianckich w Europie 6 czerwca 1944 r. Fragment lądowania zilustrowany przez obiektyw Roberta Capy stał się ikoną i na stałe wpisał się do kanonu fotografii wojennej. Historia trzech rolek filmu fotograficznego jest pełna dramatyzmu, stąd też godna przytoczenia. Ich autor także zasługuję na chwilę zadumy, gdyż była to postać pełna tragizmu.

Początek przygody

RobertCapabyGerdaTaro

Robert Capa, portret wykonany przez Gerdę Taro, Hiszpania 1937.

Mało było w historii fotografów tak nietuzinkowych jak Robert Capa, a właściwie Endre Ernő Friedmann. Bohater naszej historii urodził się w Budapeszcie 22 października 1913 r. w biednej rodzinie. Jego ojciec regularnie przegrywał w karty zaoszczędzone wcześniej środki pieniężne. Endre od wczesnych lat wykazywał zainteresowanie sztuką i polityką, obracał się także w artystycznym półświatku stolicy Węgier, co zaowocowało chociażby znajomością z Lajosem Kassákiem1 . Zdolny i biedny nie mógł pogodzić się z nierównością i przemocą otaczającą go od najmłodszych lat życia. Z tym okresem prawdopodobnie wiąże się jego zafascynowanie prądami lewicowymi, które zakończyło się aresztem i wydaleniem z Węgier.

Robert Capa opuścił ojczyznę i przeprowadził się do Berlina, gdzie w 1931 r. rozpoczął studia polityczne. Wielki Kryzys 1929 r. spowodował, że rodzina nie była w stanie wspierać Roberta w jego dążeniach do zgłębiania nauk politycznych, stąd też jeszcze w czasie studiów rozpoczął poszukiwanie pracy. Studia nie były wynikiem przypadku, młody Capa marzył o karierze dziennikarza, chciał piórem walczyć z otaczającą go nieprawością. Pojawił się jednak podstawowy problem, nie znał wystarczająco dobrze języka, więc w jego głowie urodził się pomysł, aby zająć się fotografią prasową. W 1932 r. został asystentem fotografa w agencji prasowej, której właściciel dostrzegłszy kształtujący się talent młodego Węgra, postanowił rzucić go na głęboką wodę. Wręczył mu mały aparat Leica2 , przy pomocy którego Robert miał sfotografować Lwa Trockiego biorącego udział w zjeździe dotyczącym rewolucji rosyjskiej w Kopenhadze. Młodemu fotografowi udało się udźwignąć powierzone mu zadanie i powrócił do Niemiec z serią zdjęć, które zostały następnie opublikowane w Das Welt Spiegel, będącym ówcześnie jedną z największych gazet niemieckich. Na publikację jego pracy poświęcono całą stronę. Być może właśnie wtedy uwierzył, że jest w stanie zrealizować swoje marzenie.

W 1933 r. Capa przeniósł się do Paryża. Do władzy w Niemczech doszedł już Adolf Hitler, zaś młody fotograf pochodził z rodziny zlaicyzowanych Żydów, nie było więc dla niego miejsca w kraju rządzonym przez brunatne koszule. Początkowo Robert miał problem z zatrudnieniem i pieniędzmi, jednak zbieg okoliczności sprawił, że w 1934 r. poznał węgierskiego fotografa André Kertésza3 , z pochodzenia również Żyda. André zasłynął szczególnie fotografiami z frontów I wojny światowej, po zakończeniu konfliktu wyemigrował w 1925 r. do Paryża, aby doskonalić swój fach. Kertész skupiał wokół siebie grupę młodych fotografów, których uczył i częściowo utrzymywał. Wpływy jego techniki widać chociażby w pracach Henriego Cartiera-Bressona4 , który także wspólnie z kolejnym wielkim fotografem Chimem Seymourem5  należał do paryskiej kliki Kertésza. Być może to właśnie on miał największy wpływ na decyzję Capy o udziale w wojnie domowej w Hiszpanii. Pewne jest jednak to, iż łożył na młodszego rodaka i uczył go fotografii.

Podczas pracy w agencji Alliance Photo Endre zmienił imię i nazwisko na Robert Capa, Ze zmianą nazwiska łączy się pewna anegdota przytoczona przez autora biografii Capy, Alexa Kershawa:

„To moje prawdziwe nazwisko na niewiele się jednak zdało. [...] Na gwałt potrzebowałem więc nowego nazwiska. [...] Robert brzmiało po amerykańsku, bo tak powinno było wtedy brzmieć. Capa brzmiało po amerykańsku i było łatwe do wymówienia. Tak więc Bob Capa pasował też, jak ulał. Potem wymyśliłem, że Bob Capa będzie tym sławnym amerykańskim fotografem, który przyjechał do Europy, nie chcąc zanudzać francuskich redaktorów, że za mało płacą... Tak więc pojawiałem się ze swoja małą Leiką, robiłem parę zdjęć, na których pisałem Bob Capa, i sprzedawałem je za podwójną cenę”6 .

W agencji Alliance Photo Capa poznał również miłość swojego życia, Gerdę Taro7 . A właściwie Gertę Pohorylle. W 1933 r. została zatrzymana przez Gestapo i cudem udało jej się wyemigrować do Paryża, gdzie otrzymała azyl polityczny. Gerdę i Roberta od początku połączyły silne uczucia. Połączyła ich również fascynacja fotografią i niesamowite wyczulenie na ludzką krzywdę. Wspólnie wyruszyli do Hiszpanii objętej wojną domową, skąd Gerda miała już nie powrócić. W pierwszym roku straciła życie, wykonując fotografie w czasie bitwy pod Brunete. Capa mocno przeżył jej stratę.

Hiszpański koszmar

Być może to starszy kolega i fotograf I wojny światowej André Kertész dał impuls Robertowi. Być może opowieści snute podczas wspólnych spotkań natchnęły Węgra do wyjazdu do Hiszpanii w 1936 r. Być może to zwykła potrzeba ukazania dramatu wojny i potrzeba sprawdzenia swoich umiejętności pchała Roberta do wojny. Ciężko jednoznacznie ustosunkować się do tych twierdzeń. Faktem jest jednak, że w ciągu trzech lat kilkakrotnie przebywał w Hiszpanii, fotografując działania wojsk republikańskich

W ciągu pierwszego roku towarzyszyła mu Gerda, z tego okresu pochodzi także bodaj najbardziej wyraziste zdjęcie konfliktu przedstawiające śmierć żołnierza republikańskiego. To przełomowy moment w karierze Capy, fotografia początkowo została opublikowana w prasie francuskiej, jednak bardzo szybko trafiła również do Anglii i za ocean, stając się symbolem walki z faszyzmem i brutalności wojny. Istnieje wiele wątpliwości co do tego zdjęcia. Jego wykonanie przypisuje się Gerdzie Taro, podważa się jego autentyczność, sugerując upozorowanie sceny. Pomijając jednak te dywagacje należy pamiętać, że to zdjęcie utrwaliło nazwisko Capy w pamięci potomnych i dało impuls do szybszego rozwoju jego kariery. Wtedy powstała też inna, równie ujmująca fotografia, przedstawiająca poległego w trakcie końcowych walk cekaemistę. Sam autor tak mówił o tej fotografii:

„Weszliśmy na most prowadzący do miasta. Pierwsze plutony już przeszły i obawialiśmy się, że most lada moment wyleci w powietrze. Wszedłem na czwarte piętro eleganckiej kamienicy, stojącej na rogu ulicy, ażeby zobaczyć, czy obraz odchodzących i wkraczających oddziałów piechoty będzie mógł być dla mojej kamery ostatnim zdjęciem wojny. Na otwarty balkon wszedł sierżant z jednym ze swoich podkomendnych i z karabinem maszynowym, który miał osłaniać odwrót. Obserwowałem ich przez otwarte drzwi. Po ustawieniu karabinu sierżant oddalił się, a młody kapral uruchomił karabin. Ostatni człowiek oddający ostatnie strzały niczym nie różni się od pierwszego. Kiedy odesłałem zdjęcie do Nowego Jorku, nikt nie chciał go opublikować, ponieważ pokazywało zwyczajnego żołnierza strzelającego ze zwykłej broni. Ale chłopiec miał czystą, otwartą, bardzo młodą twarz, a jego broń ciągle jeszcze siekała faszystów. Nacisnąłem wówczas migawkę – pierwsze moje zdjęcie od wielu tygodni i ostatnie tego chłopca. Jego napięte ciało nagle rozluźniło się i upadło do wnętrza mieszkania. Twarz pozostała niezmieniona z wyjątkiem małej dziurki pomiędzy oczyma. Za jego głową rozlewała się kałuża krwi. Ostatniego dnia umierają najlepsi. A pozostali przy życiu szybko o tym zapomną.”8

Przytoczony fragment idealnie obrazuje nastawienie fotografa do wojny. Z jednej strony snuł głęboką refleksję na temat bezsensownej śmierci i okropieństwa wojny, z drugiej był uzależniony od życia na krawędzi, często w codzienności pozbawionej adrenaliny gubił się i nie potrafił znaleźć swojego miejsca. Był duszą towarzystwa, nie stronił od alkoholu i kobiet,  lecz przede wszystkim był również artystą o bardzo dużej wrażliwości

Podczas tej wojny, głównie dzięki urokowi Gerdy Taro, Robert miał okazję poznać kilka osób, których nazwiska odbiły się szerokim echem po wojnie. Pewnego razu miał spotkać się  z autorem Roku 1984 Georgem Orwellem, innym razem jego ścieżki skrzyżowały się z Ernestem Hemingwayem, z którym połączyła go szczera przyjaźń, czego następstwem będą suto zakrapiane spotkania w Paryżu w 1944 r., po których autor Komu bije dzwon z powodu kontuzji wylądował w szpitalu9 . Fotograf znał i fotografował również Pabla Picassa. Jednym z efektów pracy w czasie  wojny domowej w Hiszpanii był album o tytule Death in Making wydany w 1937 r. Poza zdjęciami Capy znajdują się tam również fotografie Gerdy Taro, niczym ostatni ukłon w stronę jej pracy i podkreślenie uczuć Roberta.

Z tym okresem pracy fotografa wiąże się jeszcze jedna ciekawa historia. Dotyczy ona tzw. meksykańskiej walizki z negatywami Capy. W 1939 r. Capa i wielu innych fotografów zmuszonych zostało do opuszczenia Francji. Sytuacja zaogniała się coraz bardziej, a oficjalne wypowiedzenie wojny Niemcom przez rząd francuski nie poprawiało nastrojów wewnątrz kraju. Wyjeżdżając z Paryża Capa w swojej pracowni pozostawił pudełko z negatywami fotografii swoich, Gerdy Taro i Chima Seymoura. W do dziś niewyjaśnionych okolicznościach w okresie rządów Vichy dostało się ono w ręce ambasadora Meksyku w Paryżu, po wojnie trafiło natomiast do jego ojczyzny. Autor zdjęć był pewien, że negatywy zostały zniszczone i wierzył w to głęboko do swojej śmierci. Pierwsze informacje o ich odnalezieniu pojawiły się w 1995 r., zaś w 2007 r. negatywy trafiły do Center of Photography w Nowym Jorku, założonej przez brata Capy, Cornella10 (również fotografa).

Korekta i redakcja: Grzegorz Antoszek

  1. Węgierski pisarz, malarz i architekt. Postać znana w okresie węgierskiego międzywojnia. []
  2. Firma zadebiutowała pierwszym aparatem tego typu w 1924 r., bardzo szybko sprzęt zyskał ogromną renomę. []
  3. Węgier swoim obiektywem dokumentował działania I wojny światowej. Nurt prezentowany przez fotografa musiał mocno wpłynąć na postać Henriego Cartiera-Bressona. Jego prace zostały docenione w Stanach Zjednoczonych po II wojnie światowej. Przykłady prac Kertésza: http://www.iphotocentral.com/common/result.php/256/Andre+Kertesz/0 [dostęp:15.05.2016]. []
  4. Fotograf francuskiego podziemia, autor niezliczonej liczby fotografii i wystaw, jeden z założycieli agencji Magnum. Współtworzył serię Rodzina Człowiecza. Jest autorem przełomowego albumu fotograficznego XX w. zatytułowanego Decydujący moment. Przykłady prac Bressona: http://www.magnumphotos.com/C.aspx?VP3=SearchResult&VBID=2K1HZOL1GYA7IZ&SMLS=1&RW=1366&RH=601#/SearchResult&VBID=2K1HZOL1GUIT_5&SMLS=1&RW=1366&RH=601 [dostęp: 15.05.2016]. []
  5. Z pochodzenia polski Żyd, jeden z najważniejszych fotografów XX w.fotografował obok Capy fronty II wojny światowej. Po 1945 r. pracował dla UNESCO, czego pokłosiem był album Children of Europe. Współzałożyciel Magnum. Stracił życie w czasie kryzysu sueskiego. Przykłady prac Seymoura: http://www.magnumphotos.com/C.aspx?VP3=SearchResult&VBID=2K1HZOL1GUM67Q&SMLS=1&RW=1366&RH=601 [dostęp: 15.05.2016]. []
  6. A. Kershaw, Capa. Krew i szampan, Nowy Jork 2006. []
  7. Pochodziła z żydowskiej rodziny przybyłej do Stuttgartu z Galicji, solidnie wykształcona, działała w podziemiu antyhitlerowskim. Przykłady prac Taro: http://www.magnumphotos.com/C.aspx?VP3=SearchResult&VBID=2K1HZOL1G73ITR&SMLS=1&RW=1366&RH=601 [dostęp: 15.05.2016]. []
  8. H. Latoś, Z historii fotografii wojennej, Warszawa 1985, s. 141. []
  9. Zachowały się fotografie upamiętniające wizytę Capy w szpitalu u poszkodowanego Hamingwaya. []
  10. Jest kontynuatorem pracy i idei Roberta Capy, również członkiem Magnum. Prace Cornela Capy: http://www.magnumphotos.com/C.aspx?VP3=SearchResult&VBID=2K1HZOL1G72MTQ&SMLS=1&RW=1366&RH=601 [dostęp: 15.05.2016]. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz