„Leclerc” - W. M. Moore - recenzja


Generał Philippe de Hauteclocque, znany pod pseudonimem Leclerc, był drugą najważniejszą osobą w Wolnej Francji i zbrojnym ramieniem gaullistów. W. M. Moore drobiazgowo śledzi biografię tego szalenie interesującego człowieka. Przedstawia jasne i ciemne strony jego skomplikowanego życiorysu.

leclercNie będę ukrywał, że losy Francji w okresie ostatniej wojny światowej nigdy nie były dla mnie zbyt zajmujące, a działalność nielicznych, jak na francuskie możliwości i bliską odległość od Anglii, emigracyjnych sił zbrojnych traktowałem marginalnie. Dlatego sięgnięcie po biografię dowódcy 2. Dywizji Pancernej to przełomowy krok.

Generał Leclerc był arystokratą, konserwatystą, katolikiem, patriotą i żołnierzem z powołania. Uznawany na twardego i wymagającego mężczyznę zarówno od siebie, jak i od innych. Jak każdy arystokrata był kawalerzystą, jednak, zupełnie ignorując swoje pochodzenie, potrafił jeść z jednego garnka z żołnierzami wojsk kolonialnych. Był dobrym, kochającym mężem kobiety o podobnym pochodzeniu i poglądach oraz surowym i rzadko bywającym w domu ojcem szóstki dzieci. Lojalny kolega i podwładny, chociaż jego stosunki z Charlesem de Gaulle przypominały nieco relacje wasala i seniora.

Leclerc to generał, który zdobył Czad dla Wolnej Francji. Stworzył jej zbrojne ramię, którym podszczypywał Niemców, Włochów i kolaborujących rodaków z vichystowskiej Francji. Jego obecność irytowała sojuszników. Był też niezależny od nich – chociaż czerpał wszelkie korzyści z aliansu z Anglią i Ameryką, to jednak, stawiając wyżej interes Francji i generała de Gaulle’a, potrafił wykazywać się niesubordynacją. Tak było choćby w trakcie wyzwalania Paryża i Strasbourga, kiedy Leclerc postawił Aliantów przed faktem dokonanym, rezygnując z udziału w domykaniu kotła Falaise, i kierując się samowolnie do stolicy. Po wojnie wziął udział w nieudanej misji stabilizacyjnej w Indochinach. Zginął dwa lata po wojnie w katastrofie lotniczej, pełniąc kolejną misję mającą na celu utrzymanie francuskiej dominacji w Afryce Północnej.

Dla znawców historii wojskowości generał Leclerc nie będzie geniuszem taktycznym, daleko mu do George’a Pattona, Erwina Rommla, a nawet do dowódcy 4. Dywizji Pancernej USA - Johna Wooda. Leclerc będzie przede wszystkim pretorianinem de Gaulle’a i Wolnej Francji, człowiekiem realizującym ich interesy oraz stawiającym zawsze i wszędzie Boga i Francję na czele swojego systemu wartości. Książka jest więc nie tyle biografią wojownika, co polityka.

Co można powiedzieć o samej książce? Twarda okładka, przyzwoity papier i rozsądna wielkość czcionki wpływają na przyjemną lekturę. Ilustracje i czarno-białe zdjęcia nie są zbyt liczne, jednak znajdują się w odpowiednich miejscach, doskonale uzupełniając narrację. Ponadto grzbiet okładki z małym portretem Leclerca będzie świetnie wyglądał na najbardziej reprezentacyjnych półkach. Czemu jednak oceniam tę książkę na zaledwie 6 punktów w skali dziesięciostopniowej? Dlatego, że jest w niej ogromna ilość błędów, które wręcz odrzucają. Są to błędy zarówno tłumaczenia, jak i korekty. Trudno jednak oczekiwać, że niemal 700-stronicowa pozycja będzie bez skazy. Najgorsze, że książka jest napisana z wieloma błędami logicznymi, a nawet rzeczowymi (co ciekawe, ich ilość znacząco rośnie w drugiej połowie książki)! Wiele z nich jest komicznych, ale większość niestety strasznie irytuje. Dla przykładu: „na terenie obozu przebywało (…) 8000 Francuzów, z czego połowa już nie żyła”1, ale kiedy autor na przestrzeni paru stron zmienia kilkukrotnie fakty, to zainteresowanie dalszą lekturą znacząco spada. Co przykre, znaczną część tych błędów można poprawić, korzystając choćby z Wikipedii. Dodatkowo, piszący te słowa miał przykre wrażenie, że autor jest infantylny zarówno w stylu pisania, jak i w wyciąganiu takich szczegółów z życia Leclerca, jak choćby to, co jadł na śniadanie konkretnego dnia. Wisienką na torcie jest to, że autor, na swoje i czytelnika nieszczęście, polubił bohatera książki! Jest więc denerwująco stronniczy.

Książkę Moore’a polecam twardym zawodnikom, którzy lubią siedzieć ze smartfonem w ręku i sprawdzać kontrowersyjne lub nieprecyzyjne sformułowania.. Mogą po nią sięgnąć także zainteresowani historią Francji, szczególnie formowaniem się i rozwojem ruchu Wolnej Francji, gdyż Moore opisał to doskonale.

 

 

Plus/minus:

Na plus:

+ ciekawe spojrzenie na armię francuską, Wolną Francję i Vichy
+ mimetyzm (choć czasem denerwujący)

Na minus:

- fatalny, miejscami infantylny styl
- liczne i rażące błędy
- stronniczość autora

 

Tytuł: Leclerc

Autor: William Mortimer Moore

Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie

Rok wydania: 2016

ISBN: 978-83-7976-427-3

Liczba stron: 684

Okładka: twarda

Cena: 69,90

Ocena recenzenta: 6/10

 

Korekta: Jagoda Marek

  1. W.M. Moore, Leclerc, Wyd. Poznańskie, s. 589. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz