Lekkoatletyczni dominatorzy olimpijscy


Poruszająca historia Ewry’ego, zdyskwalifikowany z rywalizacji olimpijskiej pod koniec kariery Nurmi, wymykający się kategoryzacji stylu biegacza Zatopek, dominator skoku w dal Lewis i zabójczo uśmiechnięty Bolt - olimpijska lekkoatletyka w biegach i skokach doczekała się kilku znakomitych postaci, z których każda była wyjątkowa na swój niepowtarzalny sposób.

Ray Ewry

Ray Ewry

Urodzony w 1873 r. Ray Ewry był pierwszym lekkoatletycznym dominatorem w historii igrzysk olimpijskich. Amerykanin zasłynął jako jeden z najwybitniejszych skoczków w dziejach sportu. Niewiele brakowało jednak, a nie trafiłby do sportu. Wszystkiemu winne było polio, na które chorował w młodości. Przez tę chorobę dopiero w wieku 20 lat nauczył się chodzić. Już siedem lat później pojechał na igrzyska olimpijskie do Paryża. To właśnie tam z miejsca wszystkich przeskoczył. Dosłownie z miejsca.

Ze stolicy Francji przywiózł do ojczyzny trzy złote medale. W skoku wzwyż (1,655 m), skoku w dal (3,21 m) i trójskoku (10,58 m) okazał się bezkonkurencyjny, a warto dodać, że wszystkie wykonywane były z miejsca. W Paryżu Amerykanie zdominowali lekkoatletykę. W czterech innych konkurencjach triumfował rodak Ewry’ego, Alvin Kraenzlen (bieg na 60 m, na 110 m przez płotki, na 200 m przez płotki i skok w dal). Dzięki „królowej sportu” Amerykanie przywieźli ze stolicy Francji 39 krążków (w innych konkurencjach zdobyli o 8 medali więcej).

W przeciwieństwie do Kraenzlena, który jedynie w Paryżu święcił takie triumfy, Ewry zdobył także złote medale w „swoim” St. Louis i w Londynie. Cztery lata po debiucie olimpijskim Amerykanin wystąpił na mistrzostwach rozgrywanych w ojczyźnie. Ponownie okazał się najlepszy w skokach z miejsca. W dal skoczył 3,47 m, wzwyż 1,6 m, a w trójskoku miał 10,54 m. Pasmo sukcesów kontynuował na swojej ostatniej olimpiadzie w 1908 r. w Londynie. Jako 35-latek wygrał konkurs skoku w dal z miejsca (3,33 m) i skoku wzwyż z miejsca (1,57 m.). Warto dodać, że rekord świata, jaki ustanowił w skoku w dal - 3,47 m z igrzysk w St. Louis, nigdy nie został pobity. Po części przez to, że w latach trzydziestych poprzedniego wieku zaprzestano rozgrywania tej konkurencji.

Fin, o którym wiersze pisał Polak

„Krok mój jest marszem tanecznym, krok mój jak serce uderza,

Jestem zegarem oddechu, płynę w powietrzu , jak wieża.

Rytm mój zespala się ze mną, dźwięczącą bije w nią stopą,

Biegnę przez świat naokoło. Ameryką i Europą1 .”

Przed II wojną światową na igrzyskach olimpijskich w biegach długodystansowych zdecydowanie dominowali biegacze z północy (zwłaszcza Finowie). Jeżeli można mówić o kimś, kto dodatkowo wśród tych mistrzów wybił się ponad przeciętność, to tylko Nurmi. Fin był dziewięciokrotnym złotym medalistą olimpijskim, w tym 6 krążków z najcenniejszego kruszcu zdobył sam. Jego medalową kolekcję uzupełniały 3 srebra.

Paavo Nurmi

Paavo Nurmi

Po raz pierwszy zaprezentował się na olimpiadzie w Antwerpii w 1920 r., gdzie zdobył medale w czterech konkurencjach. Został mistrzem olimpijskim w biegu na 10 000 m (31:45.8 min.), a także zdobył złoto w biegu przełajowym indywidualnym oraz drużynowym. Kolekcję medali uzupełnił srebrem za bieg na 5000 m (równe 15 min.).

Prawdziwy popis Fina stanowiły igrzyska w Paryżu, gdzie zdobył pięć złotych medali - w biegu na 1500 m (3:53 min.), drużynowo na 3000 m, w biegu przełajowym indywidualnie (32:54.8 min.) i drużynowo, a ostatni krążek dołożył w biegu na 5000 m. Warto zwrócić uwagę na to, co wydarzyło się 10 lipca 1924 r. Między finałem biegu na 1500 m, a 5000 m miał zaledwie 45 minut(!) przerwy. Mimo to udało mu się zregenerować i w krótkim odstępie czasu wygrać dwie olimpijskie konkurencje.

Ostatnie igrzyska Nurmiego były jednocześnie jego najsłabszą pod względem zdobytych medali. Wygrał trzy krążki - złoto w biegu na 10 000 m (30:18.8 min.), a także srebro w biegu na 5000 m (14:40.0 min.) i biegu na 3000 m z przeszkodami (9:31.2 min.).

Nurmi był wielokrotnym rekordzistą świata na dystansach od 1,5 do 20 kilometrów. Jako 35-latek chciał jeszcze wziąć udział w igrzyskach w Los Angeles. Niestety, nie został dopuszczony do rywalizacji z powodu złamania obowiązujących wówczas przepisów o zawodowstwie. Ówcześni kibice mogli jedynie żałować, że Fin nie rywalizował z naszym najlepszym przedwojennym długodystansowcem Januszem Kusocińskim.

Ciekawostką może być jednak fakt, że Polacy po części zawdzięczają Nurmiemu jeden ze swoich złotych medali. Kazimierz Wierzyński w 1928 r. zdobył złoty medal w Olimpijskim Konkursie Sztuki i Literatury za zbiór wierszy Laur Olimpijski. Jeden z nich był właśnie o Nurmim, który swoimi wyczynami zainspirował ówczesnego redaktora naczelnego „Przeglądu Sportowego”.

Człowiek, który po prostu biegał

Po Nurmim był Emil Zatopek. Tak w skrócie można określić zmianę, jaka zaszła po II wojnie światowej w biegach długodystansowych. Z igrzyskami pochodzący z Czechosłowacji biegacz „przywitał się” dwoma medalami. W biegu na 5000 m z czasem 14:17.8 min. zdobył srebro (przegrał o zaledwie 0,2 sekundy z Belgiem Gastonem Reiffem), a na dystansie dwa razy dłuższym był najlepszy z czasem 29:59.6. Zwycięstwo było tym cenniejsze, że w pokonał Viljo Heino - Fina, który był mistrzem Europy i rekordzistą świata. Zatopek został pierwszym zawodnikiem w historii igrzysk, który na dystansie 10 000 m zszedł poniżej 30 minut.

Zasłynął jako długodystansowiec o „brzydkim” stylu - nienaturalnie machał głową i ramionami, a dodatkowo jego twarz miała wyraz człowieka cierpiącego, co doskonale widać na zachowanych zdjęciach z czasów jego biegów. Wiele osób mówiło, że nie może patrzeć na jego bieganie, na co Zatopek często odpowiadał, że „Bieganie to nie łyżwiarstwo figurowe. Nie muszę się uśmiechać, podobać sędziom”2 .

Po czterech latach od debiutu olimpijskiego dokonał czegoś, czego nie udało się powtórzyć nikomu do tej pory. Podczas jednych igrzysk zwyciężył na trzech najdłuższych dystansach lekkoatletycznych. Wygrał bieg na 5000 m (14:06.6 min.) i 10 000 m (29:17.0 min.), a dodatkowo triumfował w maratonie (2:23:03.2 godziny).

Wyrównał osiągnięcie idola

Przed Boltem był Lewis - tak można opisać przełom lat 80. oraz 90. w olimpijskiej lekkoatletyce i jednocześnie zapowiedzieć nadejście mistrza XXI w. Chociaż Amerykanin nie zdominował rywalizacji w aż takim stopniu jak Jamajczyk, to jednak jego dorobek medalowy jest imponujący. Lewis zdobył 10 medali – 1 srebrny i 9 złotych.

Kolekcjonowanie krążków z najcenniejszego kruszcu zaczął w Los Angeles. Wtedy to 23-letni Lewis skorzystał z tego, że igrzyska odbywające się w jego ojczyźnie zbojkotowało większość socjalistycznych państw. Był to „rewanż” za podobny ruch wykonany przez kraje zachodu cztery lata wcześniej. Do Moskwy nie pojechali m.in. sportowcy Stanów Zjednoczonych, Norwegii i RFN. Był to protest przeciwko działaniom podejmowanym przez Rosję w Afganistanie.

Młody lekkoatleta w 1984 r. wyrównał osiągnięcie Jessego Owensa z 1936 r. Zdobył cztery złote medale olimpijskie - w biegu na 100 m i 200 m, a także w sztafecie 4x100 m i w skoku w dal. Oprócz medali stał się również rekordzistą. Na 200 m pobił rekord olimpijski (19,80 s.), a razem z kolegami w sztafecie pobiegli na rekord świata (37,83 s.).

Jeżeli obierzemy za punkt wyjścia olimpiadę w Los Angeles, to w Seulu Lewisa zabrakło w sztafecie. Wygrał bieg na 100 m i skok w dal, a bardzo niewiele zabrakło, żeby obronił także mistrzostwo olimpijskie w biegu na 200 m. O cztery setne sekundy przed nim triumfował rodak, Joe DeLoach, dla którego był to jedyny medal olimpijski w karierze.

W dwóch kolejnych olimpiadach Lewis zdobył jeszcze trzy medale. Jako 31-letni zawodnik poczuł znowu smak bicia rekordu świata. Razem z kolegami ze sztafety 4x100 m ukończyli wyścig w czasie 37,40 s. Na uwagę zasługuje przede wszystkim to w jaki sposób zdominował męski konkurs skoku w dal. Od Los Angeles wygrywał kolejno cztery konkursy olimpijskie tocząc w tym czasie fascynujące pojedynki, jak ten w Barcelonie z Mike Powellem, ówczesnym rekordzistą świata. Lewis w finale pokonał swojego rodaka o 3 cm (skoczył 8,67 m.). Jako 35-latek w Atlancie po raz ostatni stanął na najwyższym stopniu olimpijskiego podium. Do złota wystarczyła mu odległość 8,50 m.

Uśmiechnięty dominator

Na pierwsze igrzyska Bolt poleciał do Pekinu. 22-letni Jamajczyk leciał do Chin jako wicemistrz świata w biegu na 200 m, ale mimo tego, że miał za rywali ówczesnego mistrza globu Taysona Gaya i będącego w dobrej formie rodaka Asafę Powella, to on był faworytem. I nie zawiódł. Trzykrotnie stanął na najwyższym stopniu podium, podczas gdy jego najgroźniejszych rywalom nie udało się tego dokonać ani razu (Powell jednak był w „złotej” sztafecie Jamajki na 4x100 m). Mało tego, że wygrał, to w każdym starcie bił rekord świata. Na 100 m pobiegł 9,69 s, na 200 m 19,30 s, a w sztafecie niewiele zabrakło do złamania bariery 37 s - Jamajczycy pobiegli w czasie 37,10 s.

W Londynie kibice oglądali powtórkę z rozrywki. Jedno było niemal pewnie - Bolt po fantastycznym biegu na 100 m na mistrzostwach świata w Berlinie (przebiegł w czasie 9,58 s) raczej nie pobije rekordu świata. Czasem 9,63 s pobił jednak rekord olimpijski, który sam ustanowił cztery lata wcześniej, a dodatkowo osiągnął najlepszy rezultat w sezonie. 19,32 s miał na 200 m - to także był najlepszy wynik w sezonie. W sztafecie z reprezentacją Jamajki zrobił to, co nie udało się w Pekinie – 36,84 s to złamanie magicznej bariery 37 s i kolejne przejście do historii jako rekordzista świata.

Na swoich ostatnich igrzyskach (powiedział o tym już w czasie trwania rywalizacji olimpijskiej w Rio) zapisał się w historii zachowaniem stojącym w opozycji do tego, do czego przyzwyczaił fanów swego czasu Zatopek. Czech biegający z wykrzywioną twarzą był kompletnym przeciwieństwem Jamajczyka, który na chwilę przed przekroczeniem mety odwracał się w kierunku rywali albo kamery i uśmiechał się tak, jakby pozował do zdjęcia. Bolt po raz kolejny wygrał wszystkie trzy konkurencje. Nie pobił żadnego rekordu, ale podbił serca fanów lekkoatletyki. Niewątpliwie na następnej olimpiadzie będzie kogoś brakowało. Pozostaje pytanie jak długo będziemy teraz czekać na kolejnego dominatora w olimpijskiej lekkoatletyce. Od czasu Lewisa do czasu Bolta minęło 12 lat...

Bibliografia:

Literatura:

  1. Pavel, O., Bajka o Rasce i inne reportaże sportowe, Warszawa 2016.

Strony internetowe:

  1. maratonypolskie.pl [dostęp 23 sierpnia 2016]
  2. olympic.org [dostęp 23 sierpnia 2016]
  3. przegladsportowy.pl/ [dostęp 23 sierpnia 2016]
  1. Wierzyński K., Laur Olimpijski, Warszawa 1927. []
  2. http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2015-12-09/rio-czescy-lekkoatleci-wystartuja-z-emilem-zatopkiem-na-dresach/ [dostęp 24 sierpnia 2016] []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Daniel pisze:

    Z miedzywojennej epoki dodałbym koszmar Hitlera - Jesse Owens

Odpowiedz