„Obrona Moskwy. Północne skrzydło”– J. Radey, C. Sharp – recenzja


To, co działo się jesienią 1941 r. podczas ofensywy niemieckiego Wehrmachtu i przeciwuderzenia Armii Czerwonej na froncie kalinińskim, zazwyczaj w pracach historyków było skuteczne tłumione przez bardziej znaczące wydarzenia, odbywające się na linii prowadzącej wprost ku stolicy Związku Sowieckiego. Obrona Moskwy. Północne skrzydło przywraca ten zapomniany odcinek walk pamięci w założeniu, że był to fragment wielkiego starcia, a nie odosobniona operacja.

Jack Radey i Charles Sharp, jak twierdzą, posłuchali zachęty ze strony amerykańskiego specjalisty od historii wojskowości, pułkownika w stanie spoczynku – Davida M. Glantza, by swe poszukiwania sfinalizować w postaci książkowej. W tym finale poprosili Glantza o przedmowę do swej pracy. Ten oczywiście wychwala w niej obu autorów, pisząc, że jest to lektura obowiązkowa zarówno dla specjalisty, jak i dla laika. Daje zarazem poklask otwartości posowieckich archiwów, które skrzętnie obaj panowie mieli wykorzystać. Nieco w opozycji do nich pojawia się głos tłumacza polskiego wydania Obrony Moskwy, który napomina, że putinowska Rosja wcale nie stała się ostatnimi laty miejscem bardziej sprzyjającym poszukiwaniom historyków. Ja tu staję po stronie Sławomira Kędzierskiego, bo mimo wprowadzenia przez Federację Rosyjską olbrzymiej liczby dokumentów do elektronicznych baz danych, z których obficie czerpali autorzy, dostęp do najważniejszych archiwaliów oraz ostrze oficjalnej polityki historycznej raczej wracają ku ustalonym kilka dekad wcześniej interpretacjom gloryfikującym Armię Czerwoną i jej wodza Stalina. Choć może z USA widać to inaczej, kiedy autorzy zauważają, że jednym ich problemem było znalezienie w Internecie odpowiednio dokładnych map opisywanego rejonu Związku Sowieckiego.

W każdym razie, Radey i Sharp obejrzeli na ekranach swych komputerów mnóstwo fotokopii dokumentów Armii Czerwonej z jesieni 1941 r., które w ostatnich latach pojawiły się w przestrzeni elektronicznej jako dowody rosyjskiego zwycięstwa nad faszyzmem. Zrobili z nich użytek najlepszy, jaki tylko mogli, analizując je i prezentując czytelnikowi amerykańskiemu, a za nim i polskiemu. Możemy zatem poznać, co było zapisane w upublicznionych raportach i meldunkach czerwonoarmistów i jak zostało to współcześnie zinterpretowane. Racja, że w porównaniu do kilkudziesięciu lat niedostępności tych dokumentów dla historyków z USA, z jednocześnie patetycznym i propagandowym ujęciem na kartach dawniejszych opracowań sowieckich, praca ta pokazuje wojnę zupełnie inaczej – dokumentacyjnie, bez indoktrynacyjnych naleciałości. Tu warto zauważyć, że do dziś oficjalną historię Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1941-1945 interpretuje się w rosyjskich kręgach federalnych na podstawie dwunastotomowego kompendium przygotowanego w drugiej połowie lat 70. XX w. przez grono redakcyjne pod kierownictwem Dmitrija Ustinowa. Dokładając do tego materiały zlokalizowane w archiwach NARA, w których Amerykanie przechowują zasoby dokumentacyjne przejęte po wojskach hitlerowskiej III Rzeszy, praca obu autorów nabrała charakteru porównawczego, rzadko spotykanego dotąd w zachodnich opracowaniach i dlatego przyjmowanego przez Glantza za opis ważny dla zrozumienia, dlaczego Niemcy przegrały wojnę, a Związek Sowiecki w niej zwyciężył.

Nie posuwając się w chwaleniu aż tak daleko, zauważyć trzeba, że efekt badań w postaci książki jest ciekawy, bo to jedna z najnowszych prac o wojnie niemiecko-sowieckiej. Zawiera ona w sobie wszystkie niezbędne do uzyskania wiedzy elementy – rozbudowane i chronologicznie poprowadzone opisy zdarzeń, część dokumentacji w postaci dyrektyw, rozkazów i meldunków, zdjęcia, składy organizacyjne wojsk uczestniczących w starciach, szkice sytuacyjne, a także towarzyszące całości, umieszczane w wielu miejscach, komentarze autorów rozszerzające wiedzę lub interpretujące zdarzenia. I to wszystko przygotowane nie aż tak dawno, bo wydanie oryginalne ukazało się w 2012 roku (w Polsce z kilkuletnim poślizgiem).

Treść została ułożona tak, jak postępowały walki w okolicach Kalinina (Tweru), zaczynając od niemieckiego uderzenia i zdobycia miasta oraz niemal równoległego natarcia w okolicach Torżoka, po sowieckie uderzenie powstrzymujące, które niebawem zmieniło powodzenie walczących stron w tych samych rejonach. Sowieci zwycięsko wyszli więc ze starć przy drodze na Torżok i podeszli pod miasto, zamykając Niemców w Kalininie. Czas omawianych zdarzeń nie przekroczył miesiąca, działy się one bowiem między 7 a 24 października. W rezultacie doprowadziły niemal do zniszczenia XXXXI Korpusu Armijnego Wehrmachtu, który rozpoczął je sukcesem, a klęską zakończył. Najtragiczniejsze były losy 1 Dywizji Pancernej i CM Brygady Szkoleniowej, które poprzez braki w zaopatrzeniu – niedobór paliwa, amunicji, wyżywienia – szybko pozbawione zostały zdolności bojowej i niemal unicestwione. Po stronie sowieckiej dojrzeć możemy choćby postacie oficerów, którzy jeszcze się ciekawie zapiszą na kartach tej wojny – pierwszy raz zgrupowaniem frontowym dowodzi tu Iwan Koniew, grupę kontratakującą prowadzi Nikołaj Watutin, a jedną z brygad pancernych – później zawiadujący całym rodzajem wojsk – Paweł Rotmistrow. W niezmiennie prowadzonej przez historyków dyskusji, czy większą rolę w niemieckiej klęsce pod Kalininem (i nie tylko) grały braki zaopatrzeniowe i jesienne roztopy, czy też silny opór i kontratak czerwonoarmistów, amerykańscy autorzy wyraźnie stają po stronie bohaterstwa sowieckiego wojska.

Gdyby bardzo chcieć się czepiać, to można by stawiać pytania o adekwatność tytułu tej książki do treści, ale uznajmy, że było to celowe działanie autorów, by pokazać w szczegółach bitwę o Kalinin jako część obrony Moskwy. Moim zdaniem Radey i Sharp nie dokonali wystarczającego uzasadnienia włączenia tej bitwy w całość walk obronnych o sowiecką stolicę i nie przeprowadzili analizy zdarzeń w tym kontekście, ale biorę to za mój kolejny subiektywizm, bo sam opis przebiegu zdarzeń zadowala mnie w pełni. Prawdziwym minusem są za to niewielkie wymiary części szkiców sytuacyjnych – choćby zamieszczonych na stronach 139 i 242 – które przy powiększeniu powinny być czytelniejsze. Plusów publikacji zebrało się znacznie więcej, bo duża liczba wykorzystanych archiwaliów, konfrontacja dokumentacji obu stron walk, jak też opatrywanie wielu zapisów odautorskimi komentarzami, daje sprawnie przygotowaną prezentację wycinka wojennego obrazu zmagań niemiecko-sowieckich. Z pełną satysfakcją powtarzam więc za pułkownikiem Glantzem, że po książkę tę sięgnąć mogą zarówno zawodowi historycy wojskowości, jak też miłośnicy przeszłości, bo każdy może Obronę Moskwy. Północne skrzydło odebrać i zinterpretować inaczej.

 

Plus/Minus:

Na plus:

+ uaktualnienie wiedzy o walkach o Kalinin i okolice;

+ wykorzystanie dokumentacji obu stron konfliktu;

+ liczne uzupełnienia, opatrzone komentarzami.

Na minus:

- niektóre z zamieszczonych szkiców sytuacyjnych powinny być całostronicowe.

 

Tytuł: Obrona Moskwy. Północne skrzydło

Autorzy: Jack Radey, Charles Sharp

Wydawca:  Vesper

Data wydania: 2016

Okładka: miękka

ISBN: 978-83-7731-229-2

Liczba stron: 460

Cena: 42 zł

Ocena recenzenta: 8/10

 

Redakcja merytoryczna: Iwona Górnicka

Korekta: Wiktoria Wojtczak

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz