„Stulecie trucicieli” – L. Stratmann – recenzja


Wiek XIX to nie tylko rewolucja przemysłowa, fin de siecle i stary dobry porządek sprzed Wielkiej Wojny. Także ówczesne społeczeństwo miało coś, co napawało je zbożnym lękiem, jak nie przymierzając niespodziewane akty terroryzmu nas. Dziewiętnastowiecznymi terrorystami byli truciciele, którzy według opinii społecznej czaili się wśród zwykłych ludzi i tylko czekali, by zadać swoim ofiarom okrutną śmierć. Arszenik, strychnina i opium, choć używane powszechnie w gospodarstwach domowych niosły nieustanne zagrożenie mordu.

Linda Stratmann poświęciła dużo czasu, aby oddać do rąk czytelników frapującą monografię dziewiętnastowiecznego trucicielstwa i rozwoju medycyny sądowej w kierunku wykrywania wszelkiego rodzaju trucizn. Zarazem jest to doskonałe studium ówczesnego społeczeństwa, gdzie niejednokrotnie akty używania trujących środków związane były z niedostateczną ochroną, jaką państwo powinno otaczać najuboższych. Choć trucizna kojarzy się w powszechnej świadomości z ludźmi wysoko postawionych, możnych rodów i walk o władzę na wysokim szczeblu, praca Stratmann obala ten mit.

Wiktoriańska Anglia, to okres wielkich zmian na Wyspach, ale także posępny czas opisany m.in. w powieściach Karola Dickensa.  Stulecie trucicieli doskonale wpisuje się w ogólne wyobrażenie o epoce przybliżając wiele mrocznych opowieści dotyczących domowego użytkowania trujących środków. Nie zabraknie tam służących biorących odwet na przełożonych, samotnych matek, nieszczęśliwych mężatek, żon i mężów wstępujących w związki małżeńskie dla pieniędzy, a także osób, chcących odebrać odszkodowanie z towarzystwa pogrzebowego. Niejednokrotnie z powodu niedoskonałości stosowanych metod śledczych truciciele unikali zasłużonej kary. Tak było, do czasu, z seryjną trucicielką Sarah Chesman. Jednak dociekliwość naukowców, wraz z wytrwałością śledczych i prokuratorów, dawała coraz mniejsze szanse popełniającym zbrodnie. Opisywane w prasie procesy trucicieli dały także bodziec do społecznej dyskusji nad powszechną dostępnością środków takich, jak arszenik czy opium, co pociągnęło za sobą zmiany w prawie.

Recenzowana pozycja niesie za sobą bardzo dużą dawkę frapującej historii medycyny sądowej. Czyni to jednak w sposób bardzo przystępny i przyjazny dla czytelnika. Niejednokrotnie można odnieść wrażenie, że czyta się powieść kryminalną, a nie zapoznaje z autentycznymi wypadkami z epoki. Także wątki dotyczące stosowanych procesów chemicznych można przyswoić bez problemu (nawet jeśli jest się tak patologicznym humanistą, jak autorka niniejszej recenzji).

Jedynym minusem Stulecia trucicieli jest strona edytorska. Książka wydrukowana jest bardzo małą czcionką, która może powodować dyskomfort u czytelnika.

Lindzie Stratmann należą się gratulacje za wykonaną tytaniczną pracę. Cieszy również, że dzięki Wydawnictwu RM  polski czytelnik może zapoznać się z tą frapującą książką. Gorąco zachęcam do lektury!

 

Plus minus:

Na plus:

+ sposób prowadzenia narracji

+ przeprowadzona analiza

+ sposób przekazywania dość specjalistycznej wiedzy chemicznej

Na minus:

- mała czcionka

 

Tytuł: Stulecie trucicieli

Autor:  Linda Stratmann

Wydawca: Wydawnictwo RM

Rok wydania: 2016

ISBN: 978-83-7773-596-1

Liczba stron:  311

Okładka: miękka

Cena: 39,99 zł

Ocena recenzenta: 9/10

 

Redakcja merytoryczna: Iwona Górnicka

Korekta: Patrycja Grempka

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz