Muzeum Marynarki Wojennej w Tulonie – relacja + foto


Od kilku tygodni napomykam o Musée National de la Marine, gdzie odbyło się ciekawe wydarzenie – producenci World of Warships wprowadzili do gry linię francuskich krążowników. Czas pokazać, czym się tak zachwycałem.

Musée National de la Marine znajduje się tuż przy bramie do bazy Marine Nationale, przy skrzyżowaniu, na którym Avenue Général Magnan przechodzi w Avenue de la République. Mieści się w starym budynku Arsenal du Mourillon, do którego wchodzi się przez piękną, klasycystyczną bramę triumfalną z 1738 r., zdobioną również klasycystycznymi rzeźbami i reliefami o tematyce marynistycznej autorstwa Jeana-Michela Verdiguiera i Jeana Angeʼa Maucorda. Dzięki naturalności swych form jest ono imponujące, ale zachowuje umiar i, rzekłbym, skromność.

Po przejściu obok kas i półek z pamiątkami otwiera się przed widzem główna sala otoczona antresolą. Jest to miejsce konferencyjno-koncertowe, o znośnej akustyce, ale bardzo przestronne. Najbardziej imponujące są gigantyczne modele żaglowców z pełnym olinowaniem. Dwa okręty mają długość ok. 4–5 m, a ich maszty sięgają niemal sufitu pierwszego piętra! Na zdjęciach, na których uchwyceni są także ludzie, bardzo łatwo wyobrazić sobie tę skalę. Porażają też wprost dokładnością.

Dwa giganty są zapowiedzią innych modelarskich „rozkoszy”. Poza nimi znajduje się tam jeszcze wielkoskalowy model lotniskowca Charles de Gaulle oraz wiele mniejszych i większych statków, m.in.: galera Napoleona I, atomowy okręt podwodny typu Barracuda, lotniskowiec Béarn czy Gloire (pierwszy okręt pancerny na świecie, o którym wspominałem TUTAJ). Całość uzupełnia torpeda kal. 533 mm, rozcięta dla pokazania mechanizmów, oraz duży model pięknego, smukłego myśliwca odrzutowego Dassault Rafale M. Modele uzupełniane były przez rzeźby wielkich francuskich marynarzy.

Najbardziej interesujące były małe fragmenty przeszłości zachowane w postaci drobnych szczątków zniszczonych bądź zatopionych okrętów oraz wspaniała kolekcja zdjęć, dokumentująca życie i wysiłek wojenny Tulonu w czasie kolejnych wojen. Choć ta część wystawy nie była popularna wśród dziennikarzy komputerowych, znalazłem tam wspaniały zapis historii miasta, portu i floty. Archiwalia – dokumenty i fotografie – pokazywały tragedie czasu pokoju (przeważnie wypadki) oraz wojny. Głównym punktem było oczywiście samozatopienie floty w 1942 r. Ciekawy był też rys historii przemysłowej portu przedstawiający zakłady produkujące amunicję artyleryjską i działa na potrzeby frontów Wielkiej Wojny, a także znaczne zahamowanie produkcji nowych okrętów. Autorzy wystawy zadbali również o pokazanie instrumentów optycznych używanych do analizy zdjęć, które, nie dość, że sprawne, okazały się jeszcze nadzwyczaj ładne.

Jeszcze kilka słów o malarstwie. Tulon jako największy port wojenny Europy, a jednocześnie niezwykle malowniczy stał się natchnieniem wielu malarzy. Szczególnie powracające w pełnej gali flagowej okręty były chętnie portretowane przez twórców kolejnych epok. Muzeum zebrało znaczną kolekcję płócien. Zachwyciły mnie szczególnie impresjonistyczny Escadre en rade de Toulon, effet de mistral François Nardi czy dwa obrazy Alberta Breneta: Le Triomphant et la Trombe, Toulon oraz L’Algérien, destroyer d’escorte à Toulon.

Muzeum ma jednak jeden minus, dość istotny dla niefrancuskojęzycznego turysty. Nie wszystkie podpisy i tablice zostały przetłumaczone na język angielski, więc trzeba się mocno skupiać lub używać tłumacza. Przy odrobinie cierpliwości da się jednak co nieco zrozumieć, także bez wsparcia słownikowego.

Gdyby ktoś przypadkiem podróżował po Prowansji, niech się zastanowi, czy nie będzie dobrym pomysłem odbić 1,5 godziny drogi od Marsylii czy Saint-Tropez, by zwiedzić największy port wojenny w Europie oraz muzeum dokumentujące wspaniałą historię jednej z największych marynarek świata, królewskiej La Royale.

Zdjęcia pochodzą z prywatnej galerii autora.

Korekta językowa: Klaudia Orłowska

 

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz