Ukraina od wieków podzielona. Czy historia się powtórzy?


Ostatnie wydarzenia na Ukrainie – rewolucja i obalenie reżimu Janukowycza oraz popierana przez Rosję faktyczna secesja Krymu – po raz kolejny wywołały dyskusję na temat możliwego podziału, czy wręcz rozpadu państwa ukraińskiego. W związku z tym warto przypomnieć, że Ukraina jest od początku swojej niepodległości mocno podzielona politycznie i kulturowo, co wynika przede wszystkim z odmiennej tradycji historycznej poszczególnych regionów kraju.

Plac Wolności w Kijowie podczas Pomarańczowej Rewolucji, fot. Gutsul, CC-BY-SA-3.0

Plac Wolności w Kijowie podczas Pomarańczowej Rewolucji, fot. Gutsul, CC-BY-SA-3.0

Ten problem został dostrzeżony przez świat w trakcie Pomarańczowej Rewolucji w 2004 r.,  gdy społeczeństwo ukraińskie podzieliło się niemal po równo na dwa obozy: „pomarańczowych„ – zwolenników Wiktora Juszczenki i ”niebieskich” – zwolenników Wiktora Janukowycza. Podział miał w dużej mierze charakter terytorialny: zachód i centrum kraju głosowały w większości na Juszczenkę, zaś wschód i południe na Janukowycza. Podobnie było w 2010 r., gdy w wyborach prezydenckich Wiktor Janukowycz minimalnie pokonał Julię Tymoszenko.

Zagadnienie podziału Ukrainy na dwie części podkreślił Samuel Huntington w swojej fundamentalnej pracy „Zderzenie cywilizacji„. Wychodząc z paradygmatu cywilizacyjnego uznał Ukrainę za kraj rozszczepiony (cleft country) między cywilizacją zachodnią (łacińską) i cywilizacją prawosławną (bizantyńską). W związku z tym zapowiadał prawdopodobną ewentualność rozpadu Ukrainy wzdłuż linii cywilizacyjnego uskoku na dwa odrębne organizmy państwowe.  Podobny scenariusz przewidywało wielu komentatorów zagranicznych bezpośrednio po Pomarańczowej Rewolucji. Jak wiemy, nic takiego się nie stało. Przede wszystkim granicy między „wschodem„ i „zachodem” nie da się dokładnie określić. Jak zauważył Andrew Wilson, różnice ”narastają stopniowo i płynnie – nie ma więc mowy o jakiejś precyzyjnie wyznaczonej linii, wzdłuż której kraj mógłby pęknąć na dwoje”. W rzeczywistości należy wyróżnić  cztery odrębne regiony historyczne Ukrainy: Zachód, Centrum, Południe i Wschód, Krym.

Regiony historyczne

Współczesny podział administracyjny Ukrainy/fot. Sven Teschke, CC-BY-SA-3.0

Współczesny podział administracyjny Ukrainy/fot. Sven Teschke, CC-BY-SA-3.0

Tzw. Zachodnia Ukraina została na trwałe wcielona do Związku Sowieckiego dopiero w 1944 r. (nie licząc wcześniejszej okupacji z lat 1939-1941). Tylko Wołyń (obwody wołyński i równieński) należał wcześniej do imperium rosyjskiego (w latach 1795-1917). W średniowieczu obecne ziemie zachodnioukraińskie zaliczały się do prawosławnego ruskiego obszaru kulturowego, jednakże historycy ukraińscy wskazują na ich bardzo wczesne związki z cywilizacją zachodnią. Księstwo Halicko-Wołyńskie z XIII i XIV w. ulegało wpływom kultury łacińskiej, czego symbolem jest przyjęcie przez księcia Daniela Halickiego korony królewskiej z rąk papieża. Po 1340 r. zostało włączone w granice państwa polskiego. W 1772 r. Galicja (obwody lwowski, tarnopolski i iwanofrankowski) znalazła się pod panowaniem austriackim. Na jej terenie, podobnie jak na sąsiednich ziemiach Rusi Zakarpackiej i Bukowiny (dziś obwód czerniowiecki), wyznaniowo dominował Kościół Greckokatolicki, związany z Rzymem, który z czasem przyjął charakter ukraińskiego kościoła narodowego. W XIX wieku Galicja stała się „piemontem„ ukraińskiego odrodzenia narodowego, czemu sprzyjały władze austriackie. W latach 1918–1919 r. powstała na tym obszarze Zachodnio-Ukraińska Republika Ludowa, która przegrała wojnę z Polską i przestała istnieć. W okresie międzywojennym nacjonaliści galicyjscy walczyli z „polską okupacją„, zaś po II wojnie światowej z władzą sowiecką. Dla ”Hałyczan” głównym symbolem walki o niepodległość jest Ukraińska Powstańcza Armia. Od Galicji odróżnia się obwód zakarpacki, należący historycznie do państwa węgierskiego.

Środkowa Ukraina stanowi prawdopodobnie historyczną kolebkę wszystkich plemion ruskich – centrum Rusi Kijowskiej. W XIV wieku, po osłabieniu przez najazdy tatarskie, została podbita przez książąt litewskich. Na mocy Unii Lubelskiej z 1569 r. została włączona do Korony Królestwa Polskiego. Okres przynależności do Rzeczypospolitej to z jednej strony przenikanie wpływów zachodnich (łacińskich), z drugiej zaś cykliczne powstania kozackie. Od końca XVIII w.  centralna Ukraina weszła w całości w skład państwa rosyjskiego. Mimo polonizacji, a następnie rusyfikacji elit społecznych, w XIX w. ukształtowały się elitarne środowiska narodowotwórcze. Po upadku caratu w 1917 r. proklamowano w Kijowie Ukraińską Republikę Ludową, która do 1920 r. walczyła o niepodległość. Po opanowaniu władzy przez bolszewików, na Ukrainie Sowieckiej na początku lat 20-tych wybuchały powstania chłopskie. Opór został ostatecznie złamany w wyniku kolektywizacji i sztucznie wywołanego Wielkiego Głodu w latach 1932–1933. Mimo wieloletniej rusyfikacji, wieś zachowała swoje ukraińskie oblicze.

Region południowo-wschodni bardzo długo pozostawał niezamieszkały. Te ukraińskie stepy (Dzikie Pola) stanowiły obszar pogranicza Rzeczypospolitej, Chanatu Krymskiego i państwa moskiewskiego. Na trwałe zostały zasiedlone dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku, po ich  podbiciu przez Rosję (Donieck powstał ok. 1860 r. w szczerym stepie). Napływali tam zarówno chłopi ukraińscy, jak i rosyjscy, a obok nich osiedlali się również Bułgarzy, Niemcy i Grecy. Carowie nazwali ten region „Nową Rosją”. Po utworzeniu kopalni i hut w Zagłębiu Donieckim pojawiła się nowa fala Rosjan. Obecnie Wschód i Południe są najbardziej zróżnicowane etnicznie, a jednocześnie najsilniej zrusyfikowane.

Odsetek Tatarów krymskich/ fot.Riwnodennyk, CC-BY-SA-3.0

Odsetek Tatarów krymskich/ fot.Riwnodennyk, CC-BY-SA-3.0

Półwysep Krym był historycznym sercem państwa tatarskiego. Aneksja Krymu przez carycę Katarzynę II w 1783 r. pociągnęła za sobą masową emigrację Tatarów do Imperium Osmańskiego. Na półwysep zaczęli napływać koloniści rosyjscy i ukraińscy. Na początku XX w. Tatarzy stanowili już tylko 25 % ludności. W maju 1944 r., niemal natychmiast po odbiciu Krymu z rąk niemieckich, NKWD wysiedliło wszystkich Tatarów w głąb Związku Sowieckiego. W ten sposób Rosjanie uzyskali na półwyspie absolutną dominację liczebną. Mimo to, w 1954 r. Nikita Chruszczow postanowił przyłączyć Krym do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Był to „dar przyjaźni” z okazji trzechsetnej rocznicy Ugody Perejasławskiej. W następstwie tego kroku Krym znalazł się w granicach niepodległej Ukrainy. Od lat 60. trwają powroty Tatarów na Krym, ale ich liczebność sięga obecnie zaledwie 12 % całej populacji półwyspu.

Wskazana powyżej odmienność doświadczeń historycznych czterech wyodrębnionych regionów Ukrainy wpływa na oblicze kulturowe i tożsamość narodową ich mieszkańców, a w konsekwencji także na orientacje  i postawy polityczne.

Rosjanie i „Ukrainorusy

Jedyny przeprowadzony w niepodległej Ukrainie spis powszechny z 2001 r. wykazał, że Ukraińcy stanowią 77,8 % ludności kraju, Rosjanie – 17,3 %, inne narodowości – w sumie 5 %.  Odsetek Rosjan na południu i wschodzie kraju przedstawia się następująco: obwód doniecki – 38,2 %, łuhański – 39 %, charkowski – 25,6 %, zaporoski – 24,7 %, dniepropietrowski – 17,6 %, odeski – 20,7 %, obwody mikołajowski i chersoński – po 14 %, Krym – 58,3 %. Jak widzimy, Rosjanie  dominują tylko na Krymie, są silni w Doniecku i Łuhańsku, a w pozostałych obwodach stanowią zdecydowaną mniejszość. Należy dodać, że w stołecznym Kijowie spis powszechny wykazał 13 % Rosjan, zaś w innych regionach kraju już tylko kilka procent.

W spisie powszechnym przynależność narodową traktowano jako cechę raz na zawsze ustaloną „genealogicznie”, nie zaś jako subiektywną opcję danej osoby. Gdy pozwolono ankietowanym na większą swobodę wyboru, uzyskane rezultaty istotnie różniły się od danych spisowych. Okazało się, że oprócz Rosjan i Ukraińców funkcjonuje także grupa pośrednia.

W przeprowadzonym na dużej próbie sondażu z 1997 r. ankietowani zapytani o samoidentyfikację narodową odpowiedzieli w następujący sposób: „uważam się za„: wyłącznie Ukraińca – 56,7 %; wyłącznie Rosjanina – 10,8 %; zarówno Ukraińca, jak i Rosjanina – 27 %; członka innej narodowości – 5,3 %. Owe 27 % to ludzie nie posiadający jednoznacznego poczucia narodowego, nazywani „Ukrainorusami„. Można ich też określić  mianem ”ludzi sowieckich”, bowiem stanowią oni w istocie pozostałość po epoce Leonida Breżniewa, kiedy to usilnie propagowano tożsamość sowiecką. Stąd też pewna część osób wykorzenionych, migrantów i członków rodzin mieszanych identyfikowała się głównie z państwem (czyli Związkiem Sowieckim), a nie z którąkolwiek z narodowości.

„Ukrainorusy„ dominują  w pięciu silnie zurbanizowanych i uprzemysłowionych obwodach wschodniej Ukrainy (donieckim, łuhańskim, charkowskim, dniepropietrowskim i zaporoskim), stanowiąc tam 51 % mieszkańców (wobec 25,4 % świadomych Ukraińców). Również w obwodach południowych (odeskim, chersońskim i mikołajowskim) ich odsetek (36,2 %) przewyższa odsetek „czystych„ Ukraińców (31 %). Na Zachodzie kraju liczba ”Ukrainorusów” spada do zaledwie 6,2 %.

W spisie powszechnym z 2001 r. za swój język „ojczysty„ 67 % obywateli państwa uznało język ukraiński, zaś 29,6 % język rosyjski. Oznacza to, że 14,8 % osób uważających się za Ukraińców podało jako swój język „ojczysty„ j. rosyjski. Socjologowie kwestionują jednak pojęcie „język ojczysty„, uznając je za zabarwione emocjonalnie (deklarację o charakterze ideologicznym) i niewłaściwe z metodologicznego punktu widzenia. Po zastosowaniu w badaniach z 1997 r. bardziej precyzyjnego według nich pojęcia ”język codziennego użytku”, wyjaśnili, że tylko 41,2 % ankietowanych posługuje się na co dzień ukraińskim, 44 % – rosyjskim, natomiast 14,8 % stanowią osoby biegle dwujęzyczne. Najnowsze badania z 2011 r. pokazują, że następuje powolna ”ukrainizacja”. Językiem ukraińskim posługuje się w domu 47 % respondentów, rosyjskim – 37 %, oboma – 15 %.

Donbas i Krym – federalizacja czy separatyzm?

Wschód jest niemal w stu procentach rosyjskojęzyczny. Nie oznacza to jednak, ze mieszkańcy Doniecka czy Charkowa gremialnie popierają postulat przyłączenia ich miast do Rosji. Większość z nich to Ukraińcy lub „Ukrainorusy„. Doniesienia o separatyzmie Zagłębia Donieckiego są mocno przesadzone. Świadczy o tym dobitnie przebieg wydarzeń z 2004 roku. Gdy w Kijowie ogłoszono wówczas zwycięstwo Juszczenki i ”pomarańczowych”, działacze Partii Regionów zapowiedzieli w Doniecku, że będą dążyć do federalizacji państwa i utworzenia Południowo-Wschodniej Ukraińskiej Republiki Autonomicznej. Zapowiedzi te brzmiały groźnie, lecz okazały się tylko grą obliczoną na szantażowanie przeciwnika i zachodniej opinii publicznej. W rzeczywistości mieszkańcy tego regionu nie pałali szczególną miłością do Rosji. Chodziło im przede wszystkim o równouprawnienie języka rosyjskiego. Również obecnie, gdy patrzymy na kilkutysięczne demonstracje zwolenników zjednoczenia z Rosją, odbywające się w miastach wschodnioukraińskich, pamiętajmy, że separatyści są zdecydowanie w mniejszości. Nawet odwołanie przez parlament w Kijowie ustawy językowej faworyzującej język rosyjski, nie wywołało mocniejszego sprzeciwu. Większość mieszkańców południowo-wschodnich obwodów zajęła wobec wydarzeń w Kijowie postawę neutralną lub wyczekującą.

Krym na mapie Ukrainy/ fot.Alex Tora, CC-BY-SA-3.0

Krym na mapie Ukrainy/ fot.Alex Tora, CC-BY-SA-3.0

Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja na Krymie, gdzie rodowici Rosjanie całkowicie dominują, a Ukraińcy stanowią tylko 24 % mieszkańców. Ponadto w Sewastopolu stacjonuje cały czas rosyjska Flota Czarnomorska. Pod koniec lat 80., jeszcze w ramach Związku Sowieckiego, władze tego obwodu zaczęły dążyć do uniezależnienia się od Kijowa. W 1992 r. Republika Krym uzyskała szeroką autonomię z własnym parlamentem i rządem w Symferopolu. Miejscowi Rosjanie, podburzani przez Moskwę, nie zamierzali jednak na tym poprzestać i ogłosili niepodległość półwyspu. Rada Najwyższa Rosji uznała decyzję Chruszczowa z 1954 r. o przekazaniu Krymu Ukrainie za nieważną. Na szczęście, prezydent Jelcyn, świadomy fatalnych dla Rosji konsekwencji międzynarodowych takich działań, publicznie odciął się od tej uchwały. Władze ukraińskie wykazały się wtedy determinacją w obronie integralności swojego państwa, zaś Rosja przechodziła kryzys wewnętrzny i nie mogła sobie pozwolić na interwencję zbrojną.

Obecne działania Kremla odbywają się jednak w zmienionej sytuacji geopolitycznej. Rosja pod rządami Putina odzyskała status mocarstwa. W 2008 r. zaszokowała świat agresją na Gruzję, co spotkało się z bardzo słabą reakcją Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej, NATO i ONZ. Ruchy wojsk na Krymie uzasadnia dziś koniecznością ochrony ludności rosyjskiej przed „faszystami” z Majdanu. Ten pretekst jest całkowicie wydumany, bowiem nowy rząd w Kijowie nie zamierzał w niczym ograniczać autonomii półwyspu. Czym zakończy się ten konflikt? To pokażą najbliższe dni i tygodnie.

Ukraińcy pogodzili się z faktem, że Ukraina jest i będzie wieloetniczna i wielokulturowa. W sondażu przeprowadzonym kilka lat temu tylko 10,9 % mieszkańców zachodniej Ukrainy i 24,9 % wschodniej części kraju spodziewało się w przyszłości rozpadu państwa. Przeważająca większość obywateli uważała, że pomimo różnic językowo-kulturowych i odmienności regionalnych, nie ma większego zagrożenia dla jedności państwa  i istnienia jednego politycznego narodu ukraińskiego. Jak się okazuje, wyjątkiem od reguły są separatyści rosyjscy z Krymu.

Bibliografia:

  1. Национально-культурные и идеологические ориентации населения Украины. (Publikacja na stronie Kijowskiego Centrum Badań Politycznych i Konfliktologii): http://www.analitik.org.ua/ukr/publications/joint/3dd2502a/
  2. Wyniki spisu powszechnego z 2001 r. – Państwowy Komitet Statystyki Ukrainy: http://2001.ukrcensus.gov.ua/results/general/nationality/.
  3. Chojnowski Andrzej,  Bruski Jan Jacek, Ukraina, Warszawa 2006.
  4. Olszański Tadeusz Andrzej, Trud niepodległości. Ukraina na przełomie tysiącleci, Kraków 2003.
  5. Szumiło Mirosław, „Pomarańczowa rewolucja” na Ukrainie w kontekście historyczno-kulturowym, „Konteksty Społeczne” 2013, nr 1: http://kontekstyspoleczne.umcs.lublin.pl/wp-content/uploads/2013/06/Szumilo-1-1.pdf
  6. Wilson  Andrew, Ukraińcy, Warszawa 2002.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

15 komentarzy

  1. Gomi pisze:

    Ciekawe, jak na rosyjskie ultimatum zareaguje Ukraina.

    Jelcynowi nie udało się odebrać Krymu, więc zrobi to Putin.

    • aedan pisze:

      I jak zwykle Europa nic z tym nie zrobi „bo ich to nie dotyczy przecież” :/

      • M. pisze:

        To dotyczy Europy. Właśnie, aż za bardzo. Chodzi o pieniądze i wpływy, więc Putin przez ostatnie kilka dni badał, jak daleko może sobie pozwolić w spr. Krymu. Oczywiście radykalna postawa ze strony NATO sprawiłaby, że świat stanąłby na krawędzi wojny. Ale czy właśnie nad nią nie jesteśmy? Czy jutro rano budząc się do pracy, nie przeczytamy w gazetach, że czas iść do woja?

        Właśnie sobie przypomniałem, że powinieniem wybrać hajs z banku. Tak na wszelki wypadek:)

  2. Kresy pisze:

    To może my zajmiemy Kijów? 😉

    • aedan pisze:

      Masz prawo do takich marzeń, jednak przy dzisiejszym potencjale Polski nie jesteśmy w stanie nic zrobić, jesteśmy stanowczo za słabym wewnętrznie państwem.

  3. M. pisze:

    Rozumiem Lwów, ale Kijów? Mimo sporego odsetku osób pochodzenia polskiego, Kijów nie powinien być nasz. Zresztą o czym my dywagujemy. Takie dyskusje miały sens w 1918-1920 roku czy 1945, ale nie teraz!

  4. Piotrek pisze:

    Ukraina podzielona? Wątpię - po prostu władza która sprawowała pieczę nad tymi terenami odcisnęła swoje piętno. Tyle i aż. Historycznie Ukraina jest na tym etapie na jakim RP była w r. 18 czyli składał się wówczas nasz kraj z czterech właściwie dzielnic pozaborowych (Król. Węg. też), z różnymi kodeksami i tak dalej. Do dziś jeszcze wyraźnie widać w liniach kolejowych, przebiegach dróg jak szły dawne granice. Czcimy tamten okres, mimo tego, że w granicach było tylko ok 2/3 Polaków a reszta „szto chociesz” od Niemców i Żydów po „tutejszych” i Litwinów. Czy to oznaczało, że tamta Polska była mniej jak ta? Albo bardziej gdzieś? Nie...
    Rosja jak i każdy kraj musi ponieść konsekwencje pewnych działań i decyzji z przeszłości, choćby nie wiem jak głupie były. Przy okazji Krym nie był rosyjski - był albo Tatarski, albo jak każdy port internarodowy...

  5. xortha pisze:

    „maly” detal. Uniewazniona ustawa jezykowa nie faworyzowala jezyk rosyjski, a tylko rownouprawniala jezyki mniejszosci tam, gdzie mniejszosci stanowily zwarte i liczne grupy. Uniewaznienie ustawy oznacza po prostu dyskryminowanie mniejszosci rosyjskiej, polskiej, wegierskiej i innych i jest oczywistym przejawem nacjonalizmu obecnych wladz Ukrainy. A to dopiero poczatek.

  6. Kamila pisze:

    Odsyłam autora artykułu Ukraina od wieków podielona” chociażby do wikipedii. Ukraina istnieje od 1991 roku. Wcześniej na tym terenie była Polska i Ruś.
    Pozdrawiam.

  7. miro pisze:

    Ze wspomnianej ustawy korzystali tylko Rosjanie. Inne mniejszości nie mogły, ze względu na swoją mniejszą liczebność na danym terenie.
    A nazwa Ukraina pojawia się już w XVII w., choć wtedy obejmowała swym znaczeniem mniejszy obszar gegraficzny (obecne Centrum. W tytule, jak sądzę, jest po prostu pewien skrót myślowy.

  8. Krym pisze:

    Krym przecież jest znacznie bardziej rosyjski niż ukraiński. To miasto-duma tego kraju.

    • Piotrek pisze:

      Krym był od zawsze tatarski a w portach internacjonalistyczny - żeby mówić żargonem z tamtej epoki. Potem przyszła wojna domowa i stalinizm i Tatarzy byli Dopiero tuż po przejściu frontu Tatarów wywieziono tak daleko by o nim zapomnieli, a na ich miejsce sprowadzono Rosjan, którzy nie potrafili utrzymywać zbiorników, korzystać z tego co ziemia daje. W efekcie Krym jest utrzymywany z budżetu centralnego a wszelkie dobra niezbędne do życia niemal w całości ściąga z metropolii, teraz z Ukrainy.
      To co Putin ćwiczy to sygnał do wewnątrz: chcecie zmian, zgnieciemy jak wszy a i tym co was popierają dokopiemy. Jak na razie uczynił cud: po Majdanie w tydzień czy półtora zjednoczył mieszkańców Ukrainy...

  9. Sylwester pisze:

    Jak można podzielić państwo, które nie posiada żadnych racjonalnych postaw do skonsolidowania nawet najprostszej tożsamości narodowej. Nie można podzielić kraju, którego wszyscy „bohaterowie” działali na szkodę krajów ościennych, w tym głównie Polski. Bandyctwo i kryminaliści.
    PS: Jarosława Mądrego można uważać za pierwszego władce Ukrainy, tak samo jak Geronimo za pierwszego prezydenta Stanów Zjednaczonych.

  10. Jan Majowska pisze:

    Za skoczony dzięki

Odpowiedz