Kampania Obertyńska - jedno z najważniejszych zwycięstw Korony Polskiej


Jest lato roku 1531. Jan Amor Tarnowski, hetman wielki koronny, prowadzi wojsko liczące ponad pięć i pół tysiąca ludzi przeciw hospodarowi mołdawskiemu Piotrowi IV Rareszowi. Po blisko dwumiesięcznej kampanii Tarnowski dociera w okolice Obertyna, by 22 sierpnia osiągnąć tam jedno z najważniejszych zwycięstw Korony Polskiej.

O co walczyli ?

Jan Amor Tarnowski

Jan Amor Tarnowski

Ziemie leżące niby klin w granicach województwa ruskiego, zwane od specyficznego położenia (kąt) Pokuciem, dla Królestwa Polskiego, a potem Rzeczypospolitej, stanowiły bufor bezpieczeństwa przed najazdami tatarskimi, tureckimi czy mołdawskimi. Był to także klucz do podporządkowania sobie Mołdawii i Wołoszczyzny, o które Korona rywalizowała z potęgą turecką, a z czasem i Wielkim Księstwem Moskiewskim. Opanowanie Mołdawii i terenów między ujściami Dniepru, Dunaju i Dniestru było dla panujących Jagiellonów jednym z podstawowych założeń polityki zagranicznej. Spory o Mołdawię królowie i dygnitarze polscy prowadzili przez dekady, a ich skutki były zmienne i nietrwałe. Sama Mołdawia, w osobie swoich hospodarów, lawirowała pomiędzy sąsiadami, szukając możliwie najkorzystniejszych rozwiązań.

Przełomowym momentem dla Europy Środkowo-Wschodniej była bitwa pod Mohaczem z roku 1526. Klęska połączonych sił antytureckich i śmierć Ludwika Jagiellończyka spowodowały ugruntowanie wpływów tureckich na części ziem węgierskich, rumuńskich oraz dominację nad słabą Mołdawią. O ile utrata zwierzchności nad Hospodarstwem Mołdawskim była dla ówczesnych do przyjęcia, z przyczyn geopolitycznych nie można było pozwolić na jego wzmocnienie oraz ekspansywną politykę niektórych władców. Rok po klęsce mohackiej na tron hospodarski wszedł nieślubny syn Stefana Wielkiego - Piotr IV Raresz zwany Petryłą. Młody Raresz natychmiast zawarł traktat o przyjaźni z Zygmuntem I, w którym zobowiązywał się do wszelkiej pomocy polskiemu monarsze. Traktaty i przyjazne gesty nie były jednak trwałymi nićmi łączącymi Polskę z jej południowo-wschodnim sąsiadem. Prawdziwa natura i chęci hospodara mołdawskiego ukazały się już w roku 1528. Wówczas to wysuwał swoje pretensje do Pokucia, które chciał zdobyć z pomocą swego sułtańskiego protektora. Turcja zajęta innymi kampaniami nie chciała wchodzić w konflikt z neutralnym Zygmuntem Starym, co wiązało się z odmową niesienia pomocy ambitnemu hospodarowi. W poszukiwaniu sojuszów Piotr Raresz udał się do wielkiego księcia Moskwy, który zaniepokojony sukcesami tureckimi w Środkowej Europie wstrzymywał się od odpowiedzi. Sytuacja zmieniła się gdy Sulejman Wspaniały zakończył swój europejski pochód niepowodzeniem. Konieczność odwrotu spod Wiednia i wizja koalicji antytureckiej, w której szeregach stanął również król Polski, otworzyła przed hospodarem nowe możliwości. Wiosną roku 1530 sułtan turecki zezwolił Rareszowi na zajęcie Pokucia dając mu przy tym swoje ciche wsparcie. Hospodar wykorzystał przyzwolenie tureckie i zorganizował pomyślną kampanię, której efektem było zajęcie słabo strzeżonego Pokucia oraz obsadzenie go swoimi załogami.

Kampania Obertyńska

Wiosną 1531 roku wojska mołdawskie okupujące Pokucie przeprawiły się przez Dniestr łupiąc wsie podolskie. Był to jawny atak na terytorium Królestwa Polskiego. W ramach odpowiedzi przeciw Mołdawianom wyruszył strażnik polny Mikołaj Sieniawski. Kiedy na Podolu Sieniawski nękał wroga Podjazami, a wojewoda podolski Stanisław Lanckoroński starał się pozyskać na stroną polską część dowódców mołdawskich, w Krakowie przygotowywano się do kampanii o Pokucie. Starania króla i hetmana wielkiego Jana Tarnowskiego spowodowały, iż finalnie armia koronna składała się z 24 chorągwi jazdy i 10 rot piechoty, stanowiąc łącznie około 5650 ludzi pod dowództwem Tarnowskiego. 27 lipca siły zgromadzone w należącym do Chodeckich miasteczku Rohatynin stanęły do przeglądu, by stamtąd wyruszyć na ziemię pokucką.

Hospodar mołdawski organizując obronę nowo zdobytego terytorium, obsadził je załogami liczącymi około 1200 jazdy dowodzonej przez Tomasza Baranowskiego, perkułaba czerniowieckiego. Poza patrolującymi teren oddziałami, Mołdawianie dysponowali sprawnymi grupami wywiadowczymi, które w wyniku bliskości Rohatyna od teatru działań wojennych szybko uzyskały informacje o polskich działaniach. Mołdawianie obsadzili swoimi załogami Pokucie wzdłuż szlaku wiodącego z Halicza. Silnymi oddziałami zabezpieczyli przeprawy rzeczne pod Zabłotowem, Czesybiesami, Mariampolem i Niżnowem, spodziewając się uderzenia z ziemi halickiej.

Hetman Tarnowski zdając sobie sprawę z dobrze przygotowanej obrony przeciwnika rozpatrywał wiele wariantów uderzenia. Bezpośredni atak wszystkimi siłami kierowany z Rohatyna w głąb Pokucia, oznaczałby konieczność zdobywania kolejnych miast i zamków, a także ułatwiłby przeciwnikowi koncentrację sił w dogodnym miejscu. Hetman wielki koronny miał nadzieję uniknąć walnego starcia z całą siłą nieprzyjaciela, ponieważ chciał zaskoczyć go atakiem z mniej oczekiwanej strony. Będąc weteranem wojny z Moskwą, Tarnowski mógł obserwować kunszt taktyczny Mikołaja Firleja i Konstantego Ostrogskiego. Planował przeprawić się przez Dniestr w okolicach Niżowa, następnie, odcinając trakty komunikacyjne Mołdawian, podzielić swoje wojsko na mniejsze oddziały taktyczne i zaatakować jednocześnie kilka punktów. Takie działanie miało na celu zdezinformowanie i rozproszenie sił Raresza, który broniąc się na wielu frontach, nie byłby w stanie określić dokładnej ilości sił polskich i skutecznie przeciwdziałać.

W tym celu hetman podzielił swoje wojsko na pięć grup. Cztery wyborowe chorągwie zostały wysłane na teren Pokucia, a główne siły pozostały w Rohatynie na wypadek niepowodzenia sił uderzeniowych. Chorągwiami jazdy wysłanych do walki przewodził kasztelan połaniecki Zbigniew Słupecki. Poza Słupeckim w ataku brała udział 499-konna lekka chorągiew strzelcza Jana Mieleckiego, 300-konna chorągiew husarska Mikołaja Sieniawskiego i 186-konna chorągiew Macieja Włodka. Połączone oddziały liczyły około 1330 koni. Była to istotna siła, gdyż składała się niemal w połowie z wkraczającej w swój złoty wiek husarii i ciężkich kopijników. Wojsko koronne miało niewielką przewagę liczebną nad pozostawionymi na Pokuciu oddziałami mołdawskimi, lecz mimo to nie mogło stawić czoła głównej armii Raresza.

Bitwa pod Obertynem - fragment ryciny z kroniki Marcina Bielskiego

Bitwa pod Obertynem - fragment ryciny z kroniki Marcina Bielskiego

Ciekawostką przytaczaną przez kronikarzy była kometa przypominająca Leliwę, herb Tarnowskich, która ukazała się w nocy poprzedzającej wymarsz wojsk koronnych. 1 sierpnia jazda pod dowództwem kasztelana połanieckiego wyruszyła w kierunku Niżna, by tam zgodnie z planami przebyć Dniestr i uderzyć na teren Pokucia. Słupecki przeprawił się przez Dniestr 3 sierpnia w okolicach wsi Gruszki, gdzie podzielił wojsko na dwa oddziały, jeden pod swoim dowództwem, drugi pod dowództwem Macieja Włodka. Od tego momentu rozpoczął się tryumfalny pochód wojsk koronnych przez Pokucie, na który, według źródeł, miało składać się aż 12 zwycięstw Polaków! Oddziały koronne zdobywały kolejne miejscowości zaskakując swoimi uderzeniami nieprzygotowanego przeciwnika. W ciągu trzech dni chorągwie pod wodzą kasztelana połanieckiego zdobyły całe północno-zachodnie Pokucie. 4 sierpnia chorągwie koronne podbiły jedno z lepiej przygotowanych do obrony miast Gwoździec. Po przejęciu miasta i zamku Słupecki wraz ze swymi chorągwiami ruszył w stronę Zabłotowa, zdobywając kolejno Śniatyń i Kołaczyn. Motywowany sukcesami, Zbigniew Słupecki ruszył w pogoń za uciekającymi i rozproszonymi Mołdawianami. Pościg dogonił żołnierzy Raresza na pograniczu mołdawskim, które w ramach zemsty polskie chorągwie spustoszyły. W listach do króla Zygmunta I, hetman Tarnowski żalił się bardzo, że nie mógł pozwolić chorągwiom na działania zbrojne po stronie Mołdawii, do których gotowi i chętni byli dowódcy. Mogło to bowiem stanowić pretekst do wmieszania się w lokalny konflikt Turcji, pod której protektoratem była w owym czasie Mołdawia.

Sukcesy militarne polskich zagończyków przesłoniły dowódcom i samemu hetmanowi rzeczywisty obraz sytuacji. Brak zdecydowanej kontrakcji ze strony Piotra Raresza w początkowej fazie poczytano za jego słabość. Ten jednak szykował poważne siły w oddalonych o 30 kilometrów od granicy polskiej Czerniowcach. Brak informacji zwiadowczych spowodował, iż szczęśliwy Tarnowski począł wycofywać się z obozu w Rohatynie w kierunku Lwowa. Powszechna radość panowała także na królewskim dworze, na który wieści o szybkiej i udanej kampanii docierały 12 sierpnia. Atmosferę zwycięstwa przyćmił dopiero Hieronim Szafraniec donosząc o 30-tysięcznej armii Piotra Raresza, która kieruje się na Pokucie. Szafraniec, jak wiemy, zawyżył liczbę sił przeciwnika o około 10 tysięcy, co i tak dla polskich oddziałów na Pokuciu było siłą nie do pokonania. Informacje o ruchach nieprzyjaciela dotarły do Tarnowskiego kilka dni wcześniej niż na krakowski dwór. Już 14 sierpnia stanął na powrót w obozie rohatyńskim, skąd wyruszył z całą siłą naprzeciw wojskom Piotra Raresza.

Bitwa pod Gwoźdźcem, preludium do wiktorii obertyńskiej

Szturmak hetmana wielkiego koronnego Jana Tarnowskiego/ CC BY 3.0

Szturmak hetmana wielkiego koronnego Jana Tarnowskiego/ CC BY 3.0

Posiadający lepsze niż Polacy rozeznanie wywiadowcze, Raresz wysłał około 6 tysięcy jazdy pod dowództwem Baranowskiego na teren Pokucia. Celem tej wyprawy było zorientowanie się w liczebności sił koronnych stacjonujących w pokuckich zamkach, a także rozpoznanie głównych sił Tarnowskiego. Przed Baranowskim stało jeszcze jedno istotne zadanie, a mianowicie zdobycie Gwoźdźca będącego jednym z najważniejszych taktycznych zamków na Pokuciu. W niedawno zdobytym mieście i zamku stacjonował Maciej Włodek z około 200 ludźmi mogącymi bronić się przed Mołdawianami. 15 sierpnia rozpoczęło się regularne oblężenie Gwoźdźca. Trudno stwierdzić czy brały w nim udział całe siły Baranowskiego. Jeżeli nawet część Mołdawian miała wówczas inne zadania, to oblegający mieli blisko 30-krotną przewagę liczebną. Dowiedziawszy się o trudnej sytuacji Macieja Włodka, Tarnowski natychmiast ruszył z odsieczą. 19 sierpnia armia koronna dotarła w okolice dzisiejszego Winogradu, 5 kilometrów od Gwoźdźca. Hetman wysłał podjazdy w okolicę zamku. Informacje jakie dotarły do Tarnowskiego mówiły o 6 tysiącach oblegających i ciężkiej sytuacji obleganych. Reakcja hetmana była natychmiastowa, a jednocześnie dobrze przygotowana. Wyciągając wnioski z poprzednich porażek na tym terenie i słynnej wyprawy Jana Olbrachta, Tarnowski wykonał niezwykle skomplikowane ustawienie wojsk tuż pod nosem nieprzyjaciela. Obsadził wszystkie okoliczne wzgórza, z których ciężka jazda polska mogła dokonać niszczącego ataku a także sytuował wojsko tak, aby w razie kontrataku mogło walczyć na otwartej przestrzeni, gdzie górowała armia koronna. Ustawiwszy wedle planów wojsko, Tarnowski dał sygnał do uderzenia. Oblegający wykorzystując przewagę liczebną przetrzymali atak i po przegrupowaniu ruszyli z kontrą. Natarcie Baranowskiego okazało się na tyle potężne, że zachwiało liniami polskimi. Z pomocą w ostatnim momencie przybył na pole walki strażnik polny Mikołaj Sieniawski, uderzając w lewe skrzydło nieprzyjaciela. Wysłanych do pierwszego natarcia siedmiuset żołnierzy koronnych powstrzymało i rozproszyło blisko siedem tysięcy Baranowskiego! Moment słabości przeciwnika wykorzystała pozostała na zamku chorągiew Włodka, która uderzyła od tyłu na Mołdawian powodując ich całkowitą klęskę. Pod obronionym Gwoźdźcem rozłożono obóz, w którym zmęczona forsownym marszem armia Tarnowskiego wypoczywała do 21 sierpnia, skąd ruszyła w powrotną drogę. Tego samego dnia rozbito obóz nad Czerniawą pod wsią Obertyn, by wypocząć przed pokonywaniem rzeki.

22 sierpnia – Obertyn

Nocą 21 sierpnia doszły do Tarnowskiego informacje o ruchach wojsk Raresza. Hospodar dowiedziawszy się o sromotnej klęsce swego dowódcy, wyruszył natychmiast wraz z 17-tysiącami swych żołnierzy w pościgu za wojskiem Tarnowskiego. Od początku tej fazy kampanii Piotrowi Rareszowi towarzyszyła absolutna chęć dosięgnięcia Polaków i zdobycie zwycięstwa nad pogromcami Baranowskiego. Nie zważając na zmęczenie wojsk gnał w pościgu za Tarnowskim. Gdy nie spotkał Polaków pod utraconym Gwoźdźcem, wysłał przodem 10 tysięcy jazdy pod dowództwem Mihuły. Jego zadaniem było szybkie otoczenie wojsk polskich i uniemożliwienie im ruchu aż do przybycia hospodara z resztą sił. Mihuła doścignął wojska Tarnowskiego pod Obertynem, gdzie rozłożyły chwilowy obóz. Stoczenie bitwy w tym miejscu było dla Polaków niezwykle niekorzystne. Położenie geograficzne utrudniało rozstawienie ciężkiej jazdy w dogodnym dla niej szyku. Jedynym wyjściem było zdobycie leżącego o 2 kilometry płaskowzgórza, na którym można było zorganizować tabor obronny, a także przegrupowywać wojska i wypuszczać szarże ciężkiej jazdy. Wykorzystując husyckie metody poruszania się taborem niczym mobilną fortecą, Tarnowski osiągnął dogodną pozycję do walki z przeciwnikiem. Obronny tabor składał się z 18 wozów od strony południowo-wschodniej i ponad 90 wozów od strony południowo-zachodniej. Wozy obsadzono około 320 żołnierzami wspartymi przez drugie tyle uzbrojonych woźniców. Wewnątrz ruchomej twierdzy przebywało około ośmiuset uzbrojonych piechurów. Blisko 500-konną chorągwią jazdy dowodził Jan Mielecki, 100-konną chorągwią Aleksander Sieniawski, 300-konną chorągwią Jan Pilecki. Trzy chorągwie Tarnowski umieścił na przedzie taboru, skąd miała ruszać szturmem na wroga. Pozostałe wojska umieszczono w środku taboru. W nocy z 21 na 22 sierpnia wojska Mohiły spaliły zabudowania Obertyna lecz nie zaatakowały samego taboru. W międzyczasie doszło do połączenia wszystkich sił mołdawskich. Dysproporcje w liczbie wojska były dla Polaków bardzo niekorzystne. Fakt ten wpływał negatywnie na postawę wielu rotmistrzów, którzy proponowali wycofanie się całym taborem w stronę Halicza, skąd mogła nadciągnąć pomoc. Bezskuteczność takiego rozwiązania Tarnowski zrozumiał bardzo szybko i wbrew wielu oficerom postanowił bronić się na zdobytej dogodnej pozycji. Aby dodać otuchy swoim żołnierzom wygłosił żywiołową mowę, która jasnym komunikatem oznajmiła wszystkim, że albo zwyciężą wroga, albo polegną.

"Księgi Hetmańskie" Stanisława Sarnickiego, druk zawierający opis bitwy pod Obertynem

„Księgi Hetmańskie” Stanisława Sarnickiego, druk zawierający opis bitwy pod Obertynem

Bitwa rozpoczęła się rankiem 22 sierpnia. Pierwsze oddziały nieprzyjaciela zbliżyły się do taboru na odległość około pół kilometra. Wówczas to wystrzeliły pierwsze polskie salwy, które nie wyrządziły jednak nieprzyjacielowi większej szkody. Zachęceni Mołdawianie starali się wywabić wojska koronne z taboru. Zatryumfowała wówczas tak często negowana prze badaczy karność wojska polskiego. Rozkazu Tarnowskiego nikt nie podważył i wojsko czekało wewnątrz „twierdzy”. Siły Raresza rozpoczęły regularne oblężenie i ostrzeliwanie polskich pozycji. Z czasem obóz Tarnowskiego stał się łatwym celem, do którego Mołdawianie celowali z coraz większą skutecznością. Wywoływało to pośród żołnierzy niemałe zniecierpliwienie i zmniejszało poziom dyscypliny. Z każdym celnym strzałem puszkarzy Raresza rósł nacisk żołnierzy na Tarnowskiego, aby ten zezwolił na atak. Niezwykle ciekawym było zachowanie wojsk koronnych i samego hetmana. Mimo trudnej sytuacji i poczucia zbyt dużej bierności, co przerodzić się mogło w złamanie wojennego ducha, wszyscy potrafili opanować emocje. Tarnowski z chłodnym umysłem obserwował ruchy nieprzyjaciela i realizował swój plan. Hetman zdawał sobie sprawę, iż atak może przeprowadzić dopiero, kiedy jego skuteczność będzie pewna. W obecnej sytuacji nie mógł pozwolić sobie na kolejne straty i złe wykorzystanie najlepszych chorągwi. Hetman czekał.

Decyzja okazała się słuszna. Niecierpliwy i zdziwiony zachowaniem Polaków hospodar rozciągnął swoją armię wzdłuż pozostałych boków taboru aby odciąć ewentualną drogę ucieczki. Tarnowski wykorzystał swoją szansę. Powierzając prawdopodobnie dowodowo nad około 850-osobowym oddziałem pieszym rotmistrzowi Gnoyeńskiemu, rozkazał mu zaatakować od północno-zachodniej strony. Zwabieni tym manewrem Mołdawianie ruszyli na polską piechotę kilkoma chorągwiami jazdy. Strzelcy Gnoyjeńskiego, wspierani przez uzbrojony tabor, stosunkowo łatwo odparli atak. Piechota spełniła swoje zadanie sprowokowania nieprzyjaciela i wycofała się w głąb taboru. Dzięki zabiegom hetmana, wojsko koronne stanęło naprzeciw nieprzyjaciela mogąc wykonywać swobodne manewry na obu skrzydłach. Plan bitwy był stosunkowo prosty. Wykorzystując ciężka jazdę należało uderzyć na skrzydła przeciwnika, a kontratak na polskie centrum byłby nieskuteczny z uwagi na dobrze uzbrojony tabor, do którego mogłaby cofać się konnica po wykonaniu szarży. Pierwszy 730-konny hufiec powierzył hetman rotmistrzowi Stanisławowi Balickiemu, drugi 980-konny Mikołajowi Sieniawskiemu, trzecim hufcem odwodowym liczącym około 1720 koni dowodził sam Tarnowski. Hufce Balickiego i Sieniawskiego uderzyły przez tylną bramę na jazdę nieprzyjaciela starając się przełamać szyk i związać je walką. Było to niezwykle trudne zadanie spowodowane dużymi dysproporcjami walczących. Kolejne chorągwie uderzały na Mołdawian systematycznie osłabiając ich szyk. Żołnierze Raresza ostrzeliwali szturmujących gradami strzał, które nie powodowały jednak wielkich strat wśród Polaków. Opancerzeni jeźdźcy przetrzymywali ostrzał i uderzali długimi kopiami zadając nieprzyjacielowi poważny cios. Dodatkowym atutem jazdy polskiej była walka mieszanym typem wojska. Chorągwie złożone ze strzelców konnych i ciężkich kopijników oraz husarii, poza potężnym ciosem szturmowym raziły przeciwnika strzałami, walcząc na moduł tatarski. Ogromy hart ducha oraz wyszkolenie i odwaga wojsk polskich nie pozwoliły na oskrzydlenie taboru. Nie mogący ocenić poprawnie sytuacji Raresz rzucił w stronę południowo-wschodniej ściany taboru około 7 tysięcy żołnierzy, których osłaniać miała artyleria. Było to zrealizowaniem planu Tarnowskiego. Hospodar postanowił uderzyć w najlepiej obsadzony punkt polskiego obozu, osłabiając jednocześnie swoje prawe skrzydło. Gdy tylko wojska mołdawskie rozpoczęły uderzenie na siły polskie, hetman wysłał do ataku przez główną bramę około tysiąca jazdy pod dowództwem rotmistrza Mikołaja Iskrzyckiego. Hufiec Iskrzyckiego ruszył na prawe skrzydło Mołdawian. Niezwykle silne uderzenie Polaków niemal zmiotło nieprzyjaciela, który cofając się do swojego centrum torował drogę do dalszej szarży wojsk koronnych. Pochód Iskrzyckiego i towarzyszących mu rotmistrzów szybko sięgnął hospodarskiej artylerii, którą w znacznej części zablokował. Piorowi Rareszowi pozostało mocno uszczuplone centrum i lewe skrzydło otoczone strzelającym taborem i jazdą polską. Tarnowski widząc efekty swojego planu, wydał rozkaz ataku głównymi siłami, ostrzeliwując jednocześnie pozycje nieprzyjaciela. Uderzenie w centrum Mołdawian przyniosło skutek, ale spowodowało także spore straty. Wyrównaną przez pewien czas walkę na polską szalę przechylili piechurzy, który ruszyli z pomocą kawalerii. W szeregach Raresza zapanował strach, a duże grupy żołnierzy ratowały się ucieczką. Bitwę zakończył potężny szturm hufca odwodowego liczącego ponad 1800 koni na lewe skrzydło. Centrum szarpane przez Iskryckiego i ostrzeliwane z taboru oraz nowo zdobytych dział, rozpadło się pod naporem sił koronnych. Armia hospodara mołdawskiego Piotra IV Raresza została rozbita i zmuszona do ucieczki.

W pogoń za uciekającymi ruszył sam Tarnowski na czele kilku chorągwi. Straty mołdawskie były bardzo poważne i mogły wynosić blisko 8 tysięcy zabitych. Około tysiąca dostało się do polskiej niewoli wraz z licznymi łupami i niemal wszystkimi działami. Wojska koronne straciły zapewne około pół tysiąca ludzi, mimo iż kronikarze podają liczbę o połowę mniejszą. Wynikiem kampanii, a w końcu samej bitwy pod Obertynem, było złamanie sił Raresza i zatrzymanie go przed dalszym pochodem ku południowo-wschodnim województwom Korony. Politycznie zwycięstwo nie do końca zostało osiągnięte, ponieważ ataki na Mołdawię mogły zostać zrozumiane jako agresja na samą Turcję, która w omawianym czasie przeżywała jeden z najlepszych okresów w swojej historii. Tak czy inaczej wiktoria obertyńska przyniosła dwa rezultaty. Uświadomiła włodarzom polskim niebezpieczeństwo ze strony hospodarów mołdawskich i na kilka dekad odegnała zagrożenie utraty Pokucia. Jest to jedno z tych zwycięstw, gdzie wojska polskie dysponując dużo mniejszymi siłami potrafiły pokonać przeciwnika kunsztem wojennym i umiejętnościami dowódczymi. Sama bitwa do dziś zadziwia badaczy różnorodnością stylu walczących. Staropolska sztuka wojenna, w której widoczne są wpływy orientu i zachodu, nadal motywuje historyków do zajmowania tym zagadnieniem. Warto pamiętać o Obertynie, jako istotnym zwycięstwie będącego w rozkwicie Królestwa Polskiego.

Wybrana Literatura:

Czołowski A., Bitwa pod Obertynem r. 1531, [w:] „Kwartalnik Historyczny” 1890.
Dworzaczek W., Hetman Jan Tarnowski, Warszawa 1985.
Plewczyński M., Obertyn 1531, MIEJSCE WYDANIA 2008.
Spieralski Z., Kampania obertyńska 1531 roku, Warszawa 1962.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. Edith pisze:

    Obertyn i Orsza bodaj dwie najbardziej zapomniane bitwy z naszej historii.

  2. Michal pisze:

    Piękny opis wspaniałej bitwy!

  3. Historio.pl pisze:

    BITWA POD OBERTYNEM 22 VIII 1531
    Gdyby ktoś chciał zobaczyć świetną infografikę i poznać więcej faktów na temat bitwy zapraszamy do nas:
    http://historio.pl/bitwa-pod-obertynem-22-viii-1531/

Odpowiedz