Szymon Nowak – blog historyczny

30 lipca 2015
Kategorie: Bez kategorii

Musiało wybuchnąć? cz. 2 – Powstanie Warszawskie

Opublikowano: 30.07.2015, 19:53

SONY DSC

Na zdjęciu Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Parasol” (autor Tomasz Nemś)

 

W Warszawie

Warszawiacy prędko odczuli katastrofę Niemiec na wschodzie. Przez okupowaną polską stolicę przetaczały się niekończące się pobite kolumny zmęczonego wojska, uciekającego przed armią sowiecką. Także w mieście rozpoczął się nagły eksodus niemieckich urzędów i pracowników. Obrazu przegranej przez III Rzeszę wojny dopełniła informacja o nieudanym zamachu na Hitlera w „Wilczym Szańcu”.

Jeszcze na początku lipca nie planowano powstania w Warszawie. Obowiązywała doktryna, według której połowa konspiracyjnych sił okręgu warszawskiego wyjdzie z miasta i będzie nękała oddziały wroga na drogach jego odwrotu. Pozostała część miała pozostać w mieście w konspiracji nawet po wkroczeniu Rosjan. W związku z tym, dużą liczbę broni przekazano na obszary wschodnie, celem dozbrojenia tamtejszej AK do „Burzy”.

Przełomem decyzyjnym dla Warszawy była depesza Naczelnego Wodza gen. Sosnkowskiego do gen. „Bora” z 7 lipca 1944 r., w której zobowiązywał siły w kraju do wykonywania „Burzy”. Pisał jednocześnie: „Jeśli przez szczęśliwy zbieg okoliczności w ostatnich chwilach odwrotu niemieckiego, a przed wkroczeniem oddziałów czerwonych, powstaną szanse choćby przejściowego i krótkotrwałego opanowania przez nas Wilna, Lwowa, innego większego centrum (…) – należy to uczynić i wystąpić w roli pełnoprawnego gospodarza.”[1]

Po otrzymaniu takiej informacji od Naczelnego Wodza, kiedy wyjaśniło się, że „Burza” na Wołyniu zakończyła się niepowodzeniem i przeszła bez echa – zwolennicy powstania w polskiej stolicy powrócili do koncepcji stoczenia samodzielnej walki o Warszawę. Głównym zwolennikiem walki o Warszawę był gen. „Niedźwiadek” Okulicki, który twierdził że tylko Warszawa może poruszyć opinię publiczną świata i dlatego właśnie musi się ona bić. Do swej koncepcji przekonał innych wyższych oficerów AK w mieście – płk Szostaka, płk „Montera” Chruściela, gen. Pełczyńskiego.

Przebywający w Londynie gen. Sosnkowski był przeciwny powstaniu w Warszawie (czego wyrazem były jego późniejsze depesze), lecz 11 lipca odleciał do Włoch, przez co utracił faktyczną moc decyzyjną w sprawie walki w kraju.

 

Decyzja

Komendant AK gen. „Bór“ początkowo sceptycznie odnosił się do koncepcji walki w Warszawie, ostatecznie jednak został przekonany. Zastrzegł przy tym, że decyzja ma charakter polityczny i wymaga zgody delegata Rządu na Kraj – wicepremiera Jankowskiego. Jeszcze tego samego dnia, 21 lipca, delegat rządu udzielił zgody, a gen. Komorowski wydał rozkaz wprowadzający w AK stan czujności do powstania.

Wydarzenia i decyzje nabierały niebywałego tempa.

21 lipca Stalin powołał Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego, a decyzja ta stwarzała zagrożenie, że w przyszłej Polsce mają rządzić komuniści, zgodnie z wolą i pod kuratelą właśnie Stalina.

22 lipca odbyła się w Warszawie narada Komendy Głównej AK, podczas której gen. „Bór” oznajmił decyzję o stoczeniu w mieście walki z Niemcami, czego wynikiem będzie oswobodzenie polskiej stolicy. Wszyscy zebrani przyjęli informację Komendanta AK jako obowiązujący rozkaz, jednakże ten chciał poznać zdanie wszystkich obecnych. Choć w większości plan walki został zaakceptowany, niektórzy nie kryli obaw. Płk Bokszczanin ocenił decyzję negatywnie i stwierdził, że siły AK są niewystarczające do samodzielnego wyzwolenia Warszawy, a Stalin nie udzieli polskiemu powstaniu pomocy. Podobne zdanie prezentował płk. Pluta-Czachowski, a płk. Szostak chociaż był zwolennikiem walki, ocenił, że bez pomocy lotniczej z zachodu i lądowania polskich spadochroniarzy, walka nie osiągnie powodzenia. Obawy nie krył płk. Iranek-Osmecki oceniając bieżącą sytuację na froncie wschodnim. Stwierdził mianowicie, że Niemcy powoli stabilizują front, a w rejon Warszawy nadciągają ich posiłki. Stanowczo przeciwny walkom był gen. Skroczyński.

Większość zebranych pozytywnie oceniła szanse planowanego powstania, a płk. Rzepecki głosił nawet, że armia niemiecka przestała już faktycznie istnieć, a hasło do walki o Warszawę mogą dać komuniści i uprzedzić w tym AK.

26 lipca premier polskiego rządu w Londynie – Mikołajczyk, pisał do delegata rządu, że na posiedzenie Rządu RP zapadła uchwała, która upoważniała władze w kraju do ogłoszenia powstania w wybranym momencie. Oto treść uchwały: „Rada Ministrów uchwaliła dnia 25 lipca 44 r. upełnomocnić Delegata Rządu do powzięcia wszystkich decyzji wymaganych tempem ofensywy sowieckiej w razie konieczności bez uprzedniego porozumienia się z Rządem.”[2] Tego samego dnia premier Mikołajczyk odleciał na rozmowy do Moskwy.

Także 26 lipca ZSRR uznał PKWN jako prawowite przedstawicielstwo narodu polskiego, a tym samym polscy komuniści otrzymali prawo stanowienia polskiej administracji na zachód od linii Curzona.

27 lipca dowodzący okręgiem warszawskim AK płk. „Monter” zmobilizował swoje oddziały, wydając im rozkaz „stan pogotowia”. W wyniku czego około 80% żołnierzy zajęło stanowiska w lokalach alarmowych. Następnego dnia odwołano rozkaz, powracając do „stanu czujności”.

Wiedząc już o decyzji w sprawie planowanego powstania, polskie władze na zachodzie próbowały uzyskać pomoc aliantów zachodnich. Chodziło przede o wysłanie alianckiej misji lub obserwatorów do Warszawy, o uznanie AK jako części składowej sił zbrojnych sprzymierzonych oraz uznanie praw kombatanckich, zrzucanie zaopatrzenia, desant polskich spadochroniarzy, bombardowanie lotnisk pod Warszawą oraz przybycie samolotów myśliwskich na lotniska opanowane przez AK. Niestety polscy dyplomaci uzyskali we wszystkich punktach odpowiedź odmowną. Dowódcy AK w Warszawie w przededniu wybuchu powstania wiedzieli, iż nie otrzymają pomocy z zachodu. Wiedzieli także, że na wschodzie po akcji „Burza” i wspólnych walkach m. in. o Wilno czy Lwów, oficerowie AK byli przez Rosjan aresztowani, a żołnierze internowani i rozbrajani.

W tym czasie w Warszawie władze niemieckie zarządziły stawienie się 28 lipca wszystkich mężczyzn w wieku od 17 do 65 lat do prac fortyfikacyjnych. Rozkaz ten został zupełnie zbojkotowany przez warszawiaków. Okupant postanowił wzmocnić siły garnizonu warszawskiego poprzez nie wysyłanie jego oddziałów na bliski front. Jednocześnie do miasta weszły dodatkowe 4 bataliony wojska.

(cdn)

[1] J. Ciechanowski Na tropach tragedii. Powstanie Warszawskie 1944, Warszawa 1992, s.280.

[2] Tamże, s.305.

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.