Ryszard Kapuściński - mistrz reportażu


W mediach od pewnego czasu toczy się dyskusja na temat biografii Ryszarda Kapuścińskiego pióra Artura Domosławskiego. Jako wielbiciel twórczości Kapuścińskiego także odczuwam potrzebę napisania o stylu i twórczości niedoścignionego mistrza reportażu.

Słownik terminów literackich Michała Głowińskiego i Teresy Kostkiewiczowej definiuje reportaż jako „gatunek publicystyczno-literacki obejmujący utwory o charakterze sprawozdań z wydarzeń, których autor był bezpośrednim świadkiem lub uczestnikiem. Reporter może być także słuchaczem lub rekonstruktorem zdarzeń. Reportaż nowoczesny wchłonął wiele doświadczeń z prozy narracyjnej, zwłaszcza powieściowej i nowelistycznej, z drugiej strony techniki reportażowe wpłynęły zwrotnie na kształtowanie się metod literackiej narracji.”

Reportaż dzisiaj stał się głównym gatunkiem publicystyki, a osobiście o wiele wyżej cenię tę formę przedstawiania świata-realną, prawdziwą, osobistą niż powieść, która zamyka w sobie fikcyjną rzeczywistość przesianą przez subiektywne sądy powieściopisarza. Mistrzem reporterskiego widzenia świata był Ryszard Kapuściński.

Reporter, a raczej reportażysta Ryszard Kapuściński stworzył zupełnie odmienną formę tego gatunku publicystycznego. Wspólną ich cechą jest fakt, że są to reportaże literackie, a więc takie, w których reporter tworzy równocześnie dzieło literackie, indywidualne w formie i środkach wyrazu. Taka forma reportażu dopuszcza fabularyzację, refleksję, własny osąd i uczestnictwo w akcji. Kapuściński był reporterem wędrującym. Przemierzył Afrykę, widział jej tragiczne dzieje ostatnich dziesięcioleci, a nawet trzykrotnie był o krok od śmierci. Uczestniczył w 27 rewolucjach jakie dotknęły nasz świat drugiej połowy XX w. Poznał .in. były Związek Radziecki, spotkał się z jego mieszkańcami, zobaczył potęgę i nędzę Imperium.

Mówił - że ważny tekst jest pełen znaczeń, sensów, zakresów, poziomów. Czytamy go coraz to inaczej, w zależności od naszych dyspozycji psychicznych, od znajomości, od wieku, od chęci znalezienia rzeczy poszukiwanej. Ważne w czytaniu są intencje, skupienie, czynny wysiłek. Daje więc reporter czytelnikowi prawo do indywidualnej interpretacji przedstawionej rzeczywistości, bo i on sam ma takie prawo i chętnie z niego korzysta...

Reportaże Kapuścińskiego nie są historycznymi studiami nad historią krajów, czy narodów, a więc tak traktować się ich nie powinno. Nie chodzi w nich o to, by nazwy ulic się dokładnie zgadzały, ale oto, by oddać jak najlepiej istotę wydarzeń, które mistrz opisuje. Wydarzeń oczywiście prawdziwych. Jego reportaże niosą uniwersalne przesłania, które widać m.in. w „Cesarzu”. Nie jest w nim istotne, czy piesek Lulu naprawdę sikał na buty dygnitarzom, ważniejsze jest coś innego - stworzenie poprzez opis rządów Cesarza Haile Selassie groteskowej satyry na taki system sprawowania władzy. „Cesarz” jest doskonałym przykładem reportażu, który unika bezpośrednich ocen, pozostawiając je czytelnikowi.

By zrozumieć kim jest reporter wobec rzeczywistości świata trzeba zacytować kolejną wypowiedź Kapuścińskiego - najtrudniejsze nie dać się oblepić codziennością, ogłuszyć banałem, brednią. Trzeba stłumić w sobie niepotrzebną ciekawość rzeczy miałkich, jałowych, żadnych... Dla porównania można zestawić stwierdzenie Hanny Krall - praca reporterki nauczyła mnie, że historie logiczne, bez luk i zagadek, w których wszystko jest zrozumiałe bywają nieprawdziwe. A rzeczy, których nijak nie da się wytłumaczyć bywają prawdziwe...

Są to bardzo istotne stwierdzenia, jeśli odniesiemy je do pytania, jaki jest cel pracy reportera. Reporter nie może się niczemu dziwić. Nie mogą zaskakiwać go zjawiska i ludzie. Nie może być dziennikarzem - pisze Kapuściński - ten kto boi się muchy tse tse, czarnej kobry, słonia, ludożerców (...) jedzenia tortu z pieczonych mrówek, kto drży na myśl o amebie i chorobach wenerycznych, o tym, że będzie okradziony i pobity(...) kto nie umie spać w afrykańskiej i kto gardzi ludźmi, o których pisze. A więc szacunek dla człowieka stojącego wobec spraw miary kosmicznej.

W przywoływanym wcześniej reportażu „Imperium” Kapuściński szuka źródeł zjawiska, które w XX wieku nosiło nazwę stalinizmu, a potem komunizmu. Wielokrotne wędrówki reporterskie wzdłuż i wszerz olbrzymiego kraju, jaki był Związek Radziecki, pozwoliły mu pokazać ludzi, władzę, gigantyczną przestrzeń i warunki geograficzne naszego wschodniego sąsiada. Jego reportaże pozbawione są emocjonalnego zacietrzewienia. Suche fakty pozwalają sformułować jakże znaczące uogólnienia, jak te:

„(...) Odwieczność panujących tu sądów, tyrania stereotypów. Tu wszystko zostało ustalone, określone, zdefiniowane jeszcze w czasach, które toną w pomroce dziejów (...)”

i inny

„(...) przyszłość dla tego kraju rysuje się optymistycznie. Wielkie społeczeństwa mają wielką siłę wewnętrzną. Mają w sobie dosyć energii i niewyczerpanych zasobów wszelkiej mocy, aby podnieść się z najdotkliwszych porażek i wyjść z najcięższych kryzysów”.

Dopełnieniem odpowiedzi na postawione wyżej pytanie jest sąd Kapuścińskiego:

„Aby opisać klimat, czy atmosferę uczuć i afekty ludzi trzeba sięgnąć do technik literatury pięknej. A jednak to właśnie informacje opowiadają o najważniejszym - o stawaniu się historii...”.

Powieść-reportaż Kapuścińskiego tworzy zupełnie indywidualną formę reportażu, gdzie narrator-bohater jest uczestnikiem, bądź świadkiem zdarzeń lub je precyzyjnie rekonstruuje. Odwiedza opisywane miejsca, relacjonuje rozmowy z ludźmi, stara się dociec prawdy, którą częstokroć uogólnia w kształt metafory, jak np. w reportażu pt. „Skacząc przez kałuże...”.

Kapuściński mistrzowsko posługuje się w swych reportażach całym zasobem składniowym zdań pytających, złożonych, pojedynczych, równoważników. Język utworów mistrza reportażu jest żywy, jasny, komunikatywny, co sprawia, że jego reportaże mimo, że nie są powieściami, czyta się je jak powieść o bogatej i żywej fabule. Cechą charakterystyczną reportaży Kapuścińskiego jest także bogaty materiał faktograficzny, ciekawi ludzie i niezwykłe miejsca. Reporter posiadł bogatą wyobraźnię historyczną, co pozwala mu znajdować związki przyczynowo-skutkowe w wydarzeniach na pozór odległych.

Po śmierci Ryszarda Kapuścińskiego jeden z internautów napisał - Chyba Bóg potrzebował reportażu z naszego grzesznego żywota. Mimowolnie internauta powiedział to, czym ja chcę zakończyć ten artykuł. Tytuł znakomitej książki-reportażu mistrza gatunku brzmi „Zapisz to Kisch...”. Reporter niezależnie od przyjętej konwencji zapisuje ten świat. Zapisuje i opisuje. Ale czy da się opisać? Kapuściński mówił, że nie. To ogrom spraw i problemów. Mijających i nadchodzących. Można zapisać wycinki i przy ich pomocy szukać możliwości uogólnienia, szukać formy adekwatnej do treści , bo - historia coraz częściej i z coraz bardziej nieubłaganą bezwzględnością wyrzuca wszystko na śmietnik - jak mówił Ryszard Kapuściński.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz