„31. Dywizja Grenadierów Waffen SS. Grenadierzy dunajscy i szwabscy” - R. Pencz - recenzja


Jeśli interesujesz się niemieckimi siłami zbrojnymi podczas Drugiej Wojny Światowej, pozornie jesteś w doskonałej sytuacji. Półki w księgarniach uginają się pod stosami książek, a ich tytuły krzyczą „X dywizja Waffen SS„, albo ”wojsko Hitlera” etc. Niemniej trafić na naprawdę dobrą pozycję jest bardzo trudno, a większość tej literatury jest mocno powierzchowna. Książki Rudolfa Pencza jest tutaj pozytywnym wyjątkiem. Autor napisał fascynującą historię jednostki, która de facto historii nie miała. 

Jeśli ktoś interesuje się historią jednostek Waffen SS, to zwykle tych najbardziej utytułowanych jak „Leibstandarde„ czy też ”Das Reich”. Rudolf Pencz napisał zaś historię jednostki, która nie odbyła wielkich bojów i nie ma wielkiej historii. Tworzona pośpiesznie jesienią 1944 r. właściwie nie zdążyła się uformować, a już została rzucona w wir walk. De facto rozbita, próbuje odbudowywać się na Śląsku w 1945 r., co z oczywistych względów też nie może się udać. Trzeba podkreślić, że Autor książki traktuje ją jako hołd złożony towarzyszom walki. Stąd z jednej strony rzadko spotykana drobiazgowość rekonstrukcji losów jednostki. Z drugiej strony, brak obiektywności. Jednak po kolei.

Książka jest jedną z lepiej napisanych historii niemieckiej dywizji jaka pojawia się w Polsce. Otrzymujemy krótki rys poprzedników jednostki, sposób poboru, zrekonstruowane historie poszczególnych batalionów, Pencz zdobył informacje niekiedy o dowódcach poszczególnych kompanii! Rozmach i szczegółowość, porywa. Historia suto okraszona wspomnieniami żołnierzy. Na końcu książki szczegółowy OdB. Autor opisuje też dobrze walki w których bierze udział jednostka, tak szersze tło, jak i szczegóły poszczególnych starć z udziałem 31. Dywizji Waffen SS. Ponadto, gdy do jednostki zostaje dołączony jakiś oddział – Autor podejmuje się wyjaśnienia choćby w kilku słowach skąd ten oddział w ogóle się wziął. Książka jest zaopatrzona też w kilka mapek mających pomóc w orientacji, gdzie jednostka walczyła. Niestety, mapki te są bardzo słabe, odręczne i szczerze mówiąc niezbyt pomocne. Generalnie zatem, Pencz w swojej książce robi coś niezwykłego, udaje mu się napisać historię jednostki, która historii nie miała, opisuje walki jej żołnierzy nawet wtedy gdy jednostka, już rozbita (jesień 1944 r.) nie istniała jako zwarta formacja. Naprawdę pod tym względem książka może imponować. Podobnie jak imponuje ilość źródeł i odwołań. Ponadto książka jest bardzo ważna, ponieważ poza tym pokazuje to mniej „elitarne” oblicze Waffen SS (a obraz taki ciągle jest bardzo popularny), choćby stąd warto się z nią zapoznać. Autor próbuje wprawdzie udowadniać, że i ta jednostka była jeśli nie elitarna to chociaż wybitna, to uważny Czytelnik szybko zauważa, że nie ma to pokrycia w opisywanej przez Pencza historii. Pomimo tych zalet, książka ma szereg bardzo istotnych i większych wad.

Pierwszą z nich jest brak obiektywności Autora. Pencz ma określone poglądy, widać jakiej stronie „sprzyja”, a to fatalnie wpływa na rzetelność informacji. Prostym przykładem jest masakra w Nowym Sadzie1, która dla Autora jest nieuniknionym „wydarzeniem„ po której wreszcie zapanował tak upragniony spokój. Podobnie opisana jest próba wyjścia Węgier z wojny, czy wręcz charakter Waffen SS - paneuropejska armia walcząca ze wschodnim potopem o kulturę, wartości. Co w wydaniu Waffen SS może być co najwyżej… humorystyczne, jeśli nie przerażające. Efekty tego widać też w opisywanej historii 31. Dywizji – która też jest paneuropejska, walczą w jej szeregach Niemcy, Węgrzy i… jeden Duńczyk. Autor celuje też w błyskotliwe porównania, doszukując się analogii pomiędzy bitwą pod Mohaczem z 1526 r., a starciem w 1944 r., gdy Węgrzy znów bronią Europy. Autor bardzo szeroko opisuje też powojenne losy żołnierzy dywizji, ze szczególnym naciskiem na ”zemstę aliantów”. Bicia i inne okrucieństwa względem członków Waffen SS. To jest nawet do pewnego stopnia ciekawe, bo obserwujemy losy tych ludzi tuż po wojnie. Niestety opis obfituje głównie w płaczliwe narzekania nad niesprawiedliwością (Pencz oczywiście nie rozumie czemu członków Waffen SS spotkał taki los), brak zaś jakiegoś szerszego spojrzenia statystycznego. Jak wielu żołnierzy trafiło do niewoli sowieckiej (choćby jakieś szacunki), ilu przebiło się na zachód, etc. Oraz oczywiście jakichś wniosków. Na obronę Pencza mogę napisać tylko tyle, że nie jest on zawodowym historykiem.

Na koniec parę słów o wydaniu. Bellona tutaj sprawiła się doskonale, dobra twarda okładka, niezłe i ciekawe zdjęcia. Do tego świetna praca redakcji, generalnie dobre tłumaczenie (znajduje tylko stosunkowo drobne potknięcia), przypisy od redakcji, który wspomaga nas swoją wiedzą i na koniec, jeden z najlepszych wstępów od redakcji (pióra Pana Kamila Janickiego) jaki czytałem, a który moim zdaniem sam w sobie jest najlepszą recenzją tej książki.

Książka jest pomimo wszystko dobra i polecam ją pasjonatom tematu.

Plus minus
Na plus:

+ niszowy rzadko podejmowany temat
+ drobiazgowość rekonstrukcji historii dywizji
+ dobre OdB
Na minus:

- słabe mapy
- brak obiektywizmu
- przekłamania Autora w stosunku do niektórych faktów (nie związanych bezpośrednio z historią opisywanej jednostki)

Tytuł: 31. Dywizja Grenadierów Waffen SS. Grenadierzy dunajscy i szwabscy
Autor: 
Rudolf Pencz
Wydanie: 
2011
Wydawca: 
Bellona
ISBN/EAN: 
978-83-11-11881-2
Stron:
 232
Oprawa:
 twarda
Cena:
 ok. 40 zł
Ocena recenzenta: 
7/10

  1. W 1942 ok. 1200 mieszkańców zostało zamordowanych przez węgierską policję podczas specjalnego „Rajdu”. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz