85. rocznica wyboru prezydenta Ignacego Mościckiego |
85 lat temu Zgromadzenie Narodowe wybrało prof. Ignacego Mościckiego prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej. Z tej okazji warto przypomnieć tamte wydarzenia.
To, że Mościcki został prezydentem można uznać właściwie za przypadek. Po tym jak 31 maja 1926 r. Zgromadzenie Narodowe w pierwszej turze obrało głową państwa Józefa Piłsudskiego, mogło się wydawać, że sprawa jest jasna. Jednak Marszałek nie zamierzał przyjmować tej godności. Wychodził ze słusznego założenia, iż konstytucja marcowa nie zapewnia prezydentowi wystarczających uprawnień.
Wybór na prezydenta
Taka decyzja zaskoczyła nawet bliskich współpracowników Piłsudskiego. Pojawiło się oto pytanie, kto w takim razie zastąpi Stanisława Wojciechowskiego? Rozważano różne kandydatury m.in. Zdzisława ks. Lubomirskiego, Artura Śliwińskiego czy Mariana Zdziechowskiego – profesora Uniwersytetu Stefana Batorego. Ostatecznie padło na Ignacego Mościckiego, w młodości związanego z PPS, jednak od szeregu lat kojarzonego głównie z osiągnięciami naukowymi i organizacyjnymi.
Podczas kolejnego posiedzenia Zgromadzenia Narodowego 1 czerwca 1926 r. wystawiono poza Mościckim jeszcze dwie kandydatury. Zygmunta Marka z ramienia PPS i Adolfa Bnińskiego, jako przedstawiciela Związku Ludowo-Narodowego. W pierwszym głosowaniu Marek uzyskał 52 głosy, Bniński 211 zaś Mościcki 215. Potrzebna była druga tura, w której kandydat Piłsudskiego zdobył 280 głosów, zaś reprezentant prawicy 200. Tym samym Mościcki uzyskał wymaganą większość.
Wizyta na ul. Czackiego 14
W tym samym czasie Mościcki, będący wówczas dyrektorem zakładów kombinatu związków azotowych w Chorzowie, przebywał akurat z wizytą w Warszawie. W trakcie pobytu w stolicy zatrzymał się u swych krewnych, państwa Podoskich, przy ul. Czackiego 14.
Właśnie tam udała się delegacja Zgromadzenia Narodowego w osobach: marszałka Senatu Wojciecha Trąmpczyńskiego, wicemarszałka Sejmu Jana Dębskiego oraz premiera Kazimierza Bartla. Przybyłych przywitał Ignacy Mościcki, zapraszając ich do salonu. Po uścisku dłoni premier oświadczył:
„Spełniając wolę Zgromadzenia Narodowego zawartą w protokole, zawiadamiam Pana Profesora, że wybrany Pan został na Prezydenta Rzeczypospolitej. Czy Pan Profesor wybór Przyjmuje?”
Elekt odpowiedział: „Przyjmuję. Jest to moim obowiązkiem”.
Po krótkiej rozmowie Ignacy Mościcki wsiadł do samochodu i udał się do gmachu sejmu. Tam w gabinecie marszałka Macieja Rataja – jako przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego – odbyła się konferencja w sprawie daty złożenia przysięgi. Wicemarszałek Dębski nalegał, aby odbyło się to jeszcze tego samego dnia o godzinie osiemnastej. Elekt jednak kategorycznie się temu sprzeciwił, uzasadniając to tym, że musi załatwić wiele spraw osobistych. W pierwszej kolejności odwiedzić we Lwowie chorą małżonkę. Następnie złożywszy szereg oficjalnych wizyt i odbywszy rozmowę z Marszałkiem Piłsudskim i premierem Bartlem, Mościcki pociągiem pospiesznym w godzinach wieczornych wyjechał do Lwowa.
We Lwowie
Tam zatrzymał się w swym mieszkaniu przy ul. Zyblikiewicza 24. Przed budynkiem gromadziły się wielkie tłumy, chcące oddać cześć nowo wybranemu prezydentowi RP. Dnia 2 czerwca o godzinie jedenastej prof. Mościcki udał się na Politechnikę, gdzie odbyło się uroczyste pożegnanie z asystentami. W międzyczasie w auli zebrali się wszyscy profesorowie uczelni z dziekanami i rektorem prof. Janem Łopuszańskim na czele. W momencie wejścia na salę prof. Mościckiego wszyscy powstali z miejsc. Rektor w imieniu grona profesorskiego wygłosił przemówienie o następującej treści:
„Wczoraj spośród naszego grona został powołany wolą Zgromadzenia Narodowego na Najwyższy Urząd w Państwie wieloletni Kolega i Współpracownik tej uczelni. Profesor dr Ignacy Mościcki.
Uczelnię naszą spotkał zatem zaszczyt wprost niezwykły, zaszczyt, który nas wszystkich przejmuje nie tylko radością, ale i słuszną dumą.
Kim jest Dostojny Elekt jako człowiek i uczony, mówić w naszym gronie nie trzeba, nie ma również potrzeby wspominać o wszystkich zasługach Profesora Mościckiego wobec naszej Szkoły.
Pragnę jednak podnieść i zaznaczyć, iż wybór padła na Męża, którego wszyscy bez wyjątku czcimy dla Jego niepospolitych zasług naukowych i kryształowego charakteru, podziwiany z powodu niezmordowanej, twórczej pracowitości, a kochany za niezwykłe zalety serca i umysłu.
To też obdarzyliśmy naszego Najczcigodniejszego Kolegę kolejno wszystkimi godnościami i odznaczeniami, jakimi dysponuje Uczelnia Akademicka.
Profesor Mościcki był u nas Dziekanem i Rektorem, za wybitne zasługi naukowe nadaliśmy Mu godność doktora ‘honoris causa’, a wreszcie, gdy postanowił nas opuścić, aby móc pracować w swym Instytucie, który uważa za koronę swej działalności naukowej, nadaliśmy my onegdaj, nie przewidując jeszcze powołania Go na najwyższy Urząd Rzeczypospolitej, godność profesora honorowego, pragnąc w ten sposób związać Go na zawsze z naszą Uczelnią.
Składając Dostojnemu Elektowi winny hołd czci wraz z życzeniami, aby zaprawiając całe nasze społeczeństwo i nas wszystkich do twórczej, sumiennej, a wydatnej pracy codziennej, w której sam jest niedoścignionym Mistrzem, doprowadził naszą Ojczyznę co rychlej do jasnej i szczęśliwej przyszłości – wznieśmy okrzyk:
»Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, Profesor Ignacy Mościcki, nasz ukochany, wieloletni Kolega i wierny Przyjaciel naszej Uczelni, niech żyje!«”
Zgromadzeni powtórzyli kilkukrotnie okrzyk, a owacje trwały przez dłuższą chwilę. Po ich zakończeniu nadeszła pora na przemówienie – wyraźnie wzruszonego – Ignacego Mościckiego:
„Panie Rektorze i Szanowni Drodzy Koledzy!
Jestem zanadto wzruszony, bym mógł coś składnie powiedzieć. Muszę więc przystać na wyrażeniu najserdeczniejszego podziękowania i szczerej wdzięczności za niezmienny i stały wyraz Waszej życzliwości od samego początku mego pobytu w tej szkole.
Czułem się tu zawsze nadzwyczajnie, i to do ostatniej chwili, a to dzisiejsze uroczyste pożegnanie przekroczyło już, Koledzy, granicę mej wytrzymałości.
Proszę wierzyć, że to środowisko, które mi stworzyliście, będzie mi zawsze najdroższe i sądzę, że nie zdążę już nigdzie znaleźć mu równego.
Dziękuję Wam jeszcze raz jak najszczerzej i zapewniam, że i to pożegnanie ze strony Kochanych Kolegów pozostanie mi w drogiej pamięci aż do śmierci.”
Znów rozległa się burza oklasków, wśród której rektor Łopuszański odczytał rezolucję:
„Ogóle zebranie profesorów Politechniki Lwowskiej dostąpiwszy tego najwyższego zaszczytu, iż z grona jego w dniu 1 czerwca 1926 r. wolą Narodu Polskiego powołany został Najwyższy Zwierzchnik i Pierwszy Obywatel Państwa Polskiego, składa hołd Panu Prezydentowi Profesorowi Ignacemu Mościckiemu, śląc Mu z głębi serca płynące życzenia najlepszego powodzenia w tak ciężkim, a ofiarnie na siebie przyjętym trudzie dźwigania ciężaru Majestatu Ojczyzny i troski o dobro społeczeństwa – i prosi Go, by ofiarowaną mu w dniu 31 maja 1926 r. godność honorowego profesora Politechniki Lwowskiej najłaskawiej przyjąć raczył.”
Następnego dnia wieczorem Ignacy Mościcki, załatwiwszy wszystkie osobiste sprawy udał się w drogę powrotną do Warszawy. Do stolicy dotarł 4 czerwca o godzinie szóstej trzydzieści. Na dworcu powitał go rząd z premierem Bartlem na czele.
Zaprzysiężenie
Uroczystość zaprzysiężenia zaplanowano na godzinę dwunastą. Odbyło się ono na Zamku Królewskim w Sali Asamblowej. Obecni byli posłowie i senatorowie, wszyscy ministrowie, korpus dyplomatyczny, dziennikarze krajowi i zagraniczni oraz rodzina Elekta.
W samo południe na specjalnie w tym celu przygotowane podium, wszedł przewodniczący Zgromadzenia Narodowego (M. Rataj).
‑ Otwieram Zgromadzenie Narodowe i proszę o wprowadzenie Elekta – padły słowa
Otwarły się drzwi, na salę wszedł Ignacy Mościcki w towarzystwie Kazimierza Bartla. Elekt zatrzymał się przed podium, wtedy marszałek Rataj zadał pytania:
‑ Czy Pan jest Profesorem Ignacym Mościckim?
‑ Tak
‑ Czy przyjmuje Pan wybór Zgromadzenia Narodowego?
‑ Przyjmuję
‑ Wobec tego wzywam Pana do złożenia przysięgi.
Proszę lewą rękę położyć na Konstytucji, a dwa palce prawej wznieść do góry i powtarzać rotę przysięgi:
„Przysięgam Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu, i ślubuję Tobie, Narodzie Polski, na urzędzie Prezydenta Rzeczypospolitej, który obejmuję, praw Rzeczypospolitej, a przede wszystkim Ustawy Konstytucyjnej święcie przestrzegać i bronić; dobru powszechnemu Narodu ze wszystkich sił służyć; wszelkie zło i niebezpieczeństwo od Państwa czujnie odwracać; godności i mienia polskiego strzec niezachwianie; sprawiedliwość względem wszystkich bez różnicy obywateli za pierwszą mieć sobie cnotę; obowiązkom urzędu i służby poświęcić się niepodzielnie. Tak mi dopomóż Bóg i Święta Syna Jego Męka. Amen.”
Po tym jak przebrzmiały ostatnie słowa przysięgi powtórzonej przez Mościckiego, na sali zerwała się burza oklasków i okrzyki „Niech żyje Prezydent Rzeczypospolitej”.
Następnie świeżo zaprzysiężony prezydent udał się do Sali Marmurowej, gdzie odebrał od Macieja Rataja akt przejęcia władzy. W momencie jego podpisania, dało się słyszeć salwę 21 strzałów armatnich. Jednocześnie na maszcie Zamku został wciągnięty sztandar Rzeczpospolitej.
Po zakończeniu uroczystości w Zamku, na jego dziedziniec wyszedł Marszałek Piłsudski i dał instrukcje płk. Henrykowi Krok-Paszkowskiemu w kwestii tego jak ma wyglądać defilada. Upewniwszy się, że wszystko jest gotowe wrócił do środka. Po chwili pojawił się prezydent, a wraz z nim Piłsudski, obaj przeszli przed frontem kompanii honorowej, orkiestra zagrała hymn państwowy. Marszałek stanął na baczność przed prezydentem Mościckim salutując mu, trwało to kilkanaście sekund. W międzyczasie rozpoczęła się defilada 22 pułku piechoty, którą zakończył okrzyk „Niech żyje Prezydent Rzeczypospolitej”. Ignacy Mościcki pożegnawszy się z Marszałkiem Piłsudskim wrócił do Zamku.
Tak rozpoczęło się długie, bo trwające ponad trzynaście lat, urzędowanie Ignacego Mościckiego, któremu kres położyła dopiero przegrana wojna z 1939 r.
Bibliografia:
- L. Stolarzewicz [S. Hincza], Włodarz Rzeczypospolitej Polskiej Ignacy Mościcki. Człowiek - Uczony, Warszawa-Katowice 1937.
- Cz. Brzoza, A.L. Sowa, Historia Polski 1918-1945, Kraków 2007.
- H. Cepnik, Ignacy Mościcki Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Zarys życia i działalności, Warszawa 1933.
- Twórcy Współczesnej Polski. Księga encyklopedyczna żywotów, czynów i rządów, Warszawa-Katowice 1938.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.