„Napoleon i Wellington. Długi pojedynek” - A. Roberts - recenzja |
Na temat Napoleona zostało już chyba wszystko napisane. Ponoć powstały nawet książki o książkach na temat książek o Napoleonie… Temat wydaje się zbadany dogłębnie, sięgnięto chyba do wszystkich aspektów jego życia. Czy zatem da się jeszcze czymś zaskoczyć Czytelnika, decydując się na kolejną publikację o cesarzu Francuzów? Jak więc wypada ten wybitny dowódca w porównaniu z człowiekiem, z którym przegrał bitwę pod Waterloo? Długi pojedynek jest taką próbą zaskoczenia, przekonajmy się więc, czy udaną.
Poszczególne rozdziały w książce ujęte zostały w dwóch częściach, które rozdziela ważny moment w życiu obu bohaterów, czyli bitwa pod Waterloo, będąca ich jedynym bezpośrednim pojedynkiem. Prócz elementów ze wszech miar oczywistych, czyli zakończenia, indeksu osobowego i bibliografii, Czytelnika mile zaskoczy zamieszczona pod koniec chronologia porównawcza, prezentująca fakty z życia obu wodzów, w ujęciu równoległym, daje więc możliwość bezpośredniego porównania ich dokonań w określonym czasie. Bardzo ciekawie i pomysłowo zrobione.
Pierwsza część recenzowanej pozycji jest zwięzłym ukazaniem młodości Napoleona i Wellingtona, pobytu w szkołach oficerskich, zdobywania pierwszych doświadczeń na polu walki, wewnętrznego rozwoju, budowania własnych karier i dążenia do osiągnięcia zamierzonych celów. W części drugiej Autor skupia się na bitwie pod Waterloo, jedynej, w której zmierzyli się ze sobą bezpośrednio nasi bohaterowie, jej przebiegu i roli obu dowódców, w kolejnych rozdziałach kontynuując narrację, aż do upadku Napoleona i śmierci obu wodzów.
Książka Andrew Roberta jest niezwykle pomysłową próbą spojrzenia na dwoje wielkich ludzi swoich czasów -Napoleona i Wellingtona. Autor analizuje fakty z życia bohaterów, często sięgając do mało znanych i zaskakujących wątków, co dowodzi, iż całość opiera się na rzetelnych badaniach. Najważniejszą osią narracji jest jednak element wzajemnych relacji czy porównywania obu wodzów. I choć nigdy się nie spotkali, nigdy nawet ze sobą nie korespondowali i stoczyli tylko jedną bitwę, to Autor jasno daje nam do zrozumienia, iż mieli więcej wspólnego, niż mogłoby się to komukolwiek wydawać. Często myśleli o sobie, wypowiadali się o sobie nawzajem, oceniali jedne drugiego. Nie mogło być inaczej, skoro reprezentowali takie osobowości i czynami swymi wybijali się ponad przeciętność. Bo i też tajemnicą nie jest, że rywalizowali i to na wielu płaszczyznach.
Z lektury książki wynika jedna ciekawa rzecz - Napoleon prywatnie nie szczędził pochwał Wellingtonowi, by publicznie go lekceważyć i pogardliwie nazywać go, używając słynnego już określenia, „generałem sipajów” (co odnosiło się do służby księcia w Indiach, w początkach swej kariery, z czego szydził cesarz Francuzów). Wellington zaś odwrotnie - oficjalnie szanował i głosił rozliczne talenta przeciwnika, choć nieoficjalnie wiadomo, iż miał go za człowieka o ograniczonym umyśle, cechującego się brakiem polotu i manier, jakie przystoją dżentelmenom.
Można by tak długo pisać o ich wzajemnych relacjach, powiązaniach, opiniach, co ich łączyło a co dzieliło, ale najlepiej po prostu przeczytać Długi pojedynek. Jest to bowiem błyskotliwe napisana, fascynująca historia, poparta doskonałą wiedzą, pełna anegdot i nieznanych faktów z życia tych dwojga postaci.
Do sięgnięcia po tę książkę z pewnością zachęci Czytelnika również jej strona wizualna. Wydawnictwo postarało się o świetnie zaprojektowaną, twardą okładkę z obwolutą, co czyni publikację już na pierwszy rzut oka „klimatyczną” i widać, że podąża z duchem epoki. Kartki są szyte, papier bardzo dobrej jakości, wewnątrz znajdziemy też sporo zdjęć z bohaterami, ich wizerunki na słynnych obrazach, w różnych sytuacjach, a wszystkie one na kredowym papierze. Bibliografia przygotowana jest bardzo dobrze, z podziałem na źródła, opracowania i czasopisma. Oczywistym jest, iż nie wyczerpuje całości materiałów dotyczących tematu, bowiem, jak wspomniano we wstępie, jest ich wręcz niezliczona liczba.
Jak to się mówi, z czystym sumieniem można powiedzieć, iż trudno znaleźć ujemne strony publikacji. Momentami jedynie można odnieść wrażenie, że jednak działa magia wielkiego Napoleona, tzn. jemu Autor poświęca zdecydowanie więcej miejsca na kartach swego dzieła, to jego cytaty i myśli zdobią każdy nowy rozdział i to on jest postacią wiodącą w książce, i mimo, że to Napoleon i Wellington…, to Wellington predysponuje nieco do „roli” podtytułu…
Przydała by się również sznurkowa zakładka, tak na dopełnienie klimatu i ducha epoki, ale to przecież żaden minus.
Reasumując, książka godna polecenia dla wszystkich, obowiązkowa dla fanów czasów napoleońskich, a dodając do treści jeszcze świetną stronę graficzną i w ogóle bardzo dopracowane wydanie, to cena 49,90 zł wydaje się zachęcać do jej nabycia.
Plus minus:
Na plus:
+ błyskotliwa, barwna narracja, z mnóstwem szczegółów, poparta rzetelną wiedzą
+ ciekawy i udany pomysł na kolejną książkę o Napoleonie
+ chronologia porównawcza
+ znakomite, dopracowane wydanie, kartki szyte, twarda okładka z obwolutą - czuć zapach epoki…
Na minus:
- nieco mało Wellingtona, w książce, która traktuje również o Wellingtonie - w zasadzie to wszystko
Tytuł: Napoleon i Wellington. Długi pojedynek
Autor: Andrew Roberts
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7674-148-2
Ilość stron: 436
Oprawa: twarda z obwolutą
Cena: 49,90 zł
Ocena recenzenta: 9.5/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Sorry, ale miałem wrazenie, ze autorowi chodziło tylko o jedno. Udowodnic, ze Welington był super dowódcą i wygrał pod Waterloo nie przez przypadek. Mozna napisac kisążke w drugą stronę, jest dostatecznie duzo materiału, aby wykaząc niższaosc Welingtona wobec nie tylko Napoleona, ale innych dowódców, któryz walczyli przeciw Napoleonowi.
@ Wojciech
Pewnie że tak. Co tam Wellington. Na początku XIX wieku Napoleona mógł pokonać tylko marszałek Francji. Inni nie mieli jeszcze wtedy tak opanowanej sztuki wojennej jak oni. Pod Lipskiem wojskami sprzymierzonych dowodził w praktyce Bernadotte a pod Waterloo do klęski Napoleona walnie „przysłużył” się Grouchy. To przez niego przegrał prawie wygraną bitwę.