Gorzki wywiad z prof. Andrzejem Chwalbą o promocji polskiej historii za granicą


Prof. Andrzej Chwalba w rozmowie z nami powiedział o braku promocji polskiej historii za granicą i trudnościach z wydawaniem polskich książek na zachodzie - „To wszystko wymaga pracy ludzi wielu dyscypliny. Od specjalistów wizerunku i polityki pamięci po historyków. Niestety, ale takiego wysiłku ze strony państwa nie spotkałem.”

Prof. Andrzej Chwalba

Wojtek Duch: Jak widzą naszą historię na zachodzie, czy prowadzi się nad nią badania?

Prof. Andrzej Chwalba: Fundamentem są przede wszystkim solidne badania naukowe i ich wyniki. Mogą je prowadzić zarówno badacze zagraniczni jak i polscy publikujący za granicą. Zatem wizerunek budujemy my i oni. Jeśli chodzi o nas, to nasz wkład delikatnie mówiąc jest skromny. Na przestrzeni ostatnich lat niewiele się udało dobrego zrobić mimo wysiłków m.in. Instytutu Książki.

Natomiast wysiłek i praca badaczy zagranicznych przynosi coraz lepsze efekty. Tam są tradycje wspierania badań i zorganizowanej promocji wysiłku uczonego poprzez agencje literackie. U nas takich tradycji nie ma.

Na zachodzie istnieją dwie możliwości prowadzenia badań nad historią Polski. Przez katedry i instytuty zajmujące się „polish history” lub polonistyką. „Polish history” jest czymś rzadszym, jest ona z reguły częścią slawistyki. Częściej są to zakłady zajmujące się Europą Środkową, Europą Środkowo-Wschodnią lub Europą Wschodnią. W ich ramach  badane są nasze dzieje. Rzadziej badana jest stricte historia Polski. Poza niektórymi ośrodkami niemieckimi, które z sowietologicznych przekształciły się w ośrodki „polskie”. Zatem nie jest wcale tak różowo. Duże znaczenie ma tu wizerunek Polski, nad którym trzeba pracować.

Kongres może to zmienić?

- Nasz Kongres, jest m.in. po to, by zwiększyć liczbę tych którzy jakoś się zajmują naszą historią. Jednak bez pomocy państwa, bez stworzenia sieci stypendiów dla badaczy zagranicznych nie będzie to postęp znaczący. Są nawet europejskie kraje, gdzie nie prowadzi się żadnych badań związanych z historią Polski. Takimi państwami są chociażby Portugalia i Grecja. Na ten i poprzedni Kongres nikt od nich nie przyjechał. Poza spotkaniami z naszymi turystami nie wiedzą, że Polska w ogóle istnieje.

Czyli nie ma dobrej promocji państwowej...

- Dobrej promocji państwowej w ogóle nie ma. Wpływ na to mają zmieniające się rządy, ministrowie, kierownicy departamentów. Zmieniają się koncepcje w ramach rządu. Tworzy się jedne komisje i zamyka inne, co tylko wprowadza chaos. Niemcy wiele lat temu wymyślili strategię zmiany swojego wizerunku, którą konsekwentnie realizowali. Po wielu latach przyniosła im takie efekty, że dziś są praktycznie postrzegani jako ofiara wojny.

To jak poprawić naszą promocję?

- To wszystko wymaga pracy ludzi wielu dyscypliny. Od specjalistów wizerunku i polityki pamięci po historyków. Musi to być interdyscyplinarny sztab ludzi, by można było coś takiego zrobić. Niestety, ale takiego wysiłku ze strony państwa nie spotkałem.

Czy trudno wydać tłumaczenie polskiej książki o historii Polski za granicą?

- Autorów polskich książek historycznych wydanych za granicą to sobie możemy policzyć na palcach obu rąk. Po prostu ich nie ma. Moja książka o III RP ma trzy wydania zagraniczne, wiem jak było o nie trudno. Są to zresztą poza Niemcami wydania w niedużych nakładach. Bardzo trudno jest przekonać zachodniego komercyjnego wydawcę, że na tej książce nie straci. Temat „Polska” wywołuje grymas i zniechęcenie, brak zainteresowania i ziewanie. To się wiąże z naszym losem i wizerunkiem. Jak będziemy dla nich ciekawsi, to nasze książki będą się lepiej sprzedawały.

To nawet gdyby ktoś bardzo chciał to niełatwo kupi książkę polskiego historyka...

- Podam przykład. Gdy idę do księgarni w Barcelonie, to nie ma tam w ogóle polskich książek - w przeciwieństwie do książek o historii wielu innych krajów. Trochę jest autorów zachodnich, ale oni piszą tak jak chcą. Często w sensacyjny sposób.

To nie najlepiej jesteśmy widziani...

- Generalnie, to nas nie widzą i o nas nie wiedzą. Obraz jest często zależny od tego, czy spotkają naszego turystę i od niego się czegoś dowiedzą. Zmiana takiego stanu rzeczy wymaga konsekwentnej pracy w wielu miejscach.

Może są jednak gdzieś wyjątki. Są jakieś kraje, gdzie wiele się mówi o naszej historii?

- Korea i Japonia to dobry wyjątek. Tam jest kilkudziesięciu badaczy naszych dziejów. Dla nich jesteśmy modelowym krajem dla pokazania historii Europy Środkowej. Stwierdzili kiedyś, że nie są wstanie zbadać i powiedzieć o wszystkich państwach tego regionu, więc uznali, że nasz przykład będzie dla nich uniwersalny. Jednak już chociażby w Indiach tak nie jest.


Prof. Andrzej Chwalba - polski historyk i badacz dziejów Krakowa. Jest Kierownikiem Zakładu Antropologii Historycznej w Instytucie Historii UJ. Prezes Zarządu Oddziału Krakowskiego PTH. Autor licznych prac naukowych m.in: Historia Polski 1795-1918, Kraków w latach 1939-1945 i Historia powszechna. 1989-2011.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. Siti pisze:

    Najgorsze jest to, że to nie wymaga dużo kosztów, tylko konsekwencji i decyzji. Najlepsze książki polskich historyków o Polsce winny być wydawane za granicą i tam promowane. Byle nie tylko dt. XX w.

  2. Radosław pisze:

    Obraz Polski za granicą kształtują Polacy wyjeżdżający do pracy. Niestety wielu z nich to zapijaczone prymitywne typy. I wobec nieudolności kolejnych rządów to Oni ci prymitywni ludzie wyrabiają obraz Polski Polaków za granicą>

  3. Olgierd pisze:

    Przeczytalem artykul i komentarze. Miejmy odwage spoj
    rzec prawdzie w oczy - dlaczego Niemcom udalo sie zro
    bic ze swojego kraju prawie ofiare ? Jak tak dalej poj
    dzie to ktoregos dnia dowiem sie ze 1 wrzesnia 39r to
    Polska napadla na Niemcy. Nie pomaga nam przyprawianie
    Polakom geby antysemitow zaatakowanych przez abstrakcyj
    nych „ nazistow ”. Uwazam tez ze historycy 19 i 20 wie
    ku nie powinni angazowac sie w biezaca polityke, zwlaszcza jezeli maja w swojej biografii przynaleznosc
    do PZPR. Zawsze cierpi na tym wiarygodnosc tego o czym
    pisza.

Zostaw własny komentarz