„Bormann i Gestapo Müller na usługach Stalina” – P. de Villemarest – recenzja |
Norymberski sąd ostateczny lat 1945-1949 przypieczętował los wielu Niemców. Najbardziej wpływowi członkowie rządu, bądź najokrutniejsi w swym zbrodniczym działaniu, zostali skazania na śmierć. Podobnie uczyniono z firmami, które dały podwaliny pod gospodarkę III Rzeszy. Zatem jakim cudem ¾ majątku nazistowskich Niemiec zostało zdeponowane na 16 różnych kontach na całym świecie i kto o to zadbał?
Owoc trwającej ponad ćwierć wieku pracy francuskiego pisarza i dziennikarza Pierre’a de Villemarest’a, to coś więcej niż tylko kolejna wciągająca lektura. To porywająca i nieco skomplikowana historia niezłomnego oporu, który nie skończył się razem z II wojną światową, lecz trwa po dziś dzień. Pomimo iż autor zmarł w 2008 roku, to dzięki swojej książce wciąż jest obecny i skłania czytelników do zadawania pytań. Pierwszy etap historii Pierre’a Villemaresta to czas, gdy wstąpił on w szeregi francuskiego ruchu oporu. Jako niespełna dwudziestoletni chłopak brał udział w partyzanckich walkach z nazistowskim terrorem. Wraz ze schyłkiem potęgi Rzeszy Wielkoniemieckiej znalazł się w zespole francuskiego wywiadu. Podjął się zadania polegającego na wytropieniu prominentnych Niemców, którzy w 1945 roku w niewyjaśnionych okolicznościach zapadli się pod ziemię.
Żmije Hitlera
Celem wieloletnich badań Villemarest’a była rekonstrukcja losów Martina Bormanna i Heinricha Müllera. Autor postawił odważną tezę, jakoby ci dwaj przez cały okres funkcjonowania III Rzeszy utrzymywali kontakty z tajnymi służbami ZSRR. Miało to zapewnić im protekcję ze strony moskiewskich agentów i umożliwić ucieczkę w chwili wkroczenia Armii Czerwonej do Berlina. Takie stwierdzenie podważa powszechną teorię o śmierci Bormanna i Müllera w 1945 roku. De Villemarest opisuje przypadki współpracy nazistów i komunistów oraz ukazuje odwieczne spory wywiadów partyjnego i wojskowego. Jak się okazało wiele z tych konfliktów doprowadziło do fiaska podejmowanych zadań, dekonspiracji, kolaboracji z wrogiem, a nawet egzekucji wewnątrz rodzimego aparatu wywiadowczego. Nie mówiąc już o tym jak potrafiły przy tym namieszać działania kontrwywiadów. Rozważania nad żywotami Bormanna i Müllera francuski agent przerywa kwestią tajnej siatki szpiegowskiej nazywanej „Czerwoną orkiestrą„. Sporządzona przez autora lista nazwisk osób zaangażowanych w działania ”czerwonych nazistów” jest długa, a życiorysy pogmatwane. Ponadto kolejne strony pokazują jak bardzo agenci ZSRR zadomowili się w tajnych strukturach III Rzeszy piastując różne stanowiska. Sztuczki kamuflażu, jakimi się posługiwali oraz specyficzny dar przekonywania do współpracy jeży włos na głowie. Może być to pewnego rodzaju wyjaśnienie, dlaczego Stalin i jego świta dysponowali ogromną ilością politycznych pionków. Sporo z tych osób uważa się za bezgranicznie oddanych Hitlerowi.
Społeczna obojętność
W swojej rozprawie Pierre de Villemarest wielokrotnie ubolewa nad znieczulicą, jaka ogarnęła nie tylko liżącą jeszcze świeże rany Europę, ale i resztę świata. Dlaczego zwycięzcy minionego konfliktu przymykali oko na akcje „ratunkowe” prowadzone przez zbiegłych nazistów lub wręcz je organizowali? O ile ludność cywilna prawdopodobnie marzyła o świętym spokoju i odbudowie państwa, o tyle przedstawiciele państwa mogli mieć w tym swój interes. Autor pisał swego czasu dla francuskich gazet cieszących się wysoką poczytnością. Poruszał w artykułach drażliwe kwestie dotyczące majątku III Rzeszy, południowo-amerykańskich kryjówek dla nazistów, oraz beztroskiego życia dygnitarzy nazistowskich i wpływowych biznesmenów (którzy, jak twierdzi, nadal mieli swój czynny udział w odbudowie zrujnowanej Europy). Niestety wbrew oczekiwaniom Villemaresta społeczeństwo nie wykazało zainteresowania. Może przez strach? Może konformizm? A może po prostu wątpliwości, co do wiarygodności wysuniętych podejrzeń. Osobiście nie dałabym się uwieść takiej teorii spiskowej uznając to za tanią sensację. A wizja życia we wspólnocie europejskiej wybudowanej za zrabowane przez nazistów fundusze jest po prostu smutna.
Chaos w niemieckim stylu
Można się spotkać z opiniami niepochlebnymi, co do jakości działania niemieckich tajnych służb wywiadowczych. Nie zmienia to jednak faktu, że historia SD i Abwehry jest pełna uknutych intryg, co czyni ją niezwykle barwną. Kiedy doda się do tego działania siatek szpiegowskich innych państw uwikłanych w II wojnę światową, to sprawa robi się skomplikowana. Dlatego lektura książki zdecydowanie wymaga od czytelnika skupienia, inaczej możne się on łatwo pogubić w przedstawianych informacjach. Choć autor włożył spory wysiłek w okiełznanie chaosu panującego w świecie tajnych służb, to zbyt skrupulatnie zajął się tematami pobocznymi. Podzielił jednak każdy rozdział dodatkowymi podrozdziałami, dzięki czemu nadmiar informacji jest optymalnie dawkowany i staje się w miarę przystępny. Autor świadom upływu czasu i ilości przemian w sposobie życia oraz myślenia swoich potencjalnych czytelników, nakreślił w odpowiednich fragmentach swojej pracy tło historyczne. Pomaga to w zrozumieniu atmosfery opisywanych wydarzeń. Zdarzają się jednak ucięcia wątków, bądź nadmierne ich przeplatanie, co utrudnia lekturę. Wzbogacenie tej publikacji fotokopiami tajnych dokumentów (przelewy bankowe, notatki tajnych służb ZSRR i USA) oraz fotografiami głównych bohaterów nadaje odpowiedni klimat. Nie da się jednak ich zweryfikować jako dowodów na stawiane przez autora tezy. Jak wiele tajnych dokumentów mogą one być sfabrykowane, o czym pisze sam Villemarest wspominając choćby o zadaniach SD.
Bormann i Gestapo Müller na usługach Stalina to świetna propozycja dla lubiących takie gatunki literackie jak kryminał, czy sensacja. Warto podejść do tego tytułu z dystansem pamiętając, że jest to raczej powieść mająca potwierdzić kilka tez. Mylące mogą być trzy rozdziały wstępne, które stawiają kompetencje i wiedzę Pierre’a de Villemaresta ponad te posiadane przez historyków. Moim zdaniem jest to nieuzasadnione.
Plus Minus:
Na plus:
+ dawkowanie informacji
+ pomocne opisy i wyjaśnienia
+ fotokopie tajnych dokumentów
Na minus:
- nadmiar nazwisk
- wątpliwa wiarygodność dokumentów
- zbytnie rozwijanie pobocznych wątków
Tytuł: Bormann i Gestapo Müller na usługach Stalina
Autor: Pierre de Villemarest
Tłumaczenie: Tomasz Szlagor
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-245-9209-8
Liczba stron: 352
Oprawa: twarda
Cena: 49,79
Ocena recenzenta: 8/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Autor pomija milczeniem fakt przypadkowego, w trakcie budowy, odnalezienia w 1972 roku zwłok z 1945 roku w okolicach miejsca, gdzie towarzysze Bormanna z „bunkra Hitlera” widzieli go po raz ostatni. Przeprowadzona bezpośrednio po ich odnalezieniu analiza w pełni zgadzała się ze znanym wyglądem Bormanna oraz odnoszonymi przez niego za życia złamaniami itp. W 1998 roku porównano mitochondrialne DNA zwłok z DNA kuzynki Bormanna – uzyskany w ten sposób wynik nie budzi już żadnych wątpliwości (z prawdopodobieństwem co najmniej 1500:1), że są to szczątki Martina Bormanna (http://www.spiegel.de/spiegel/print/d-7883014.html; Katja Anslinger, Burkhard Rolf, Der Fall Martin Bormann, Institut für Rechtsmedizin der Ludwig-Maximilians-Universität München, http://www.rechtsmedizin.med.uni-muenchen.de/service/downloads/2003_07_16_wissent_3.pdf).
Wynika z tego, że autor w d... miał fakty i prawdę a był zainteresowany tylko sensacją i kasą, lub też bardzo niestarannie przeprowadzał swoje badania - jak zresztą większość „pisarzy sensacyjnych” zajmujących się III Rzeszą (zwykle nie znających nawet za bardzo języka niemieckiego i nie orientujących się dobrze w instytucjach III Rzeszy poza paroma najważniejszymi)
Podsumowując - nie warto sponsorować autorów/wydawców bzdur.
Inny francuski pisarz Pierre Nord potwierdza powyższe, tzn że zwłoki Bormnanna zostały odnalezione w 1972 roku i, o ile sobie dobrze przypominam, powołuje się na szefa francuskiego kontrwywiadu z okresu powojennego.
Strona 131 odnosi się do tego, co tu napisałeś. Czytaj książkę uważnie, a potem formułuj komentarze na poziomie.
Takie właśnie informacje, jak ta o odnalezieniu zwłok prawdziwego Bormanna wkłada kij w szprychy dla większości czytelników. Od tej pory, czyli od „oficjalnej wiadomości medialnej” większość ludzi szufladkuje informacje, które przedstawia P. de V. do przegródki z napisem „teorie spiskowe”. Szkoda, że tak mało osób korzysta z własnego rozumu, inteligencji i przede wszystkim logiki aby zrozumieć na podstawie dostępnych z wielu źródeł informacji, że świat w którym żyjemy powraca do tych samych celów dla których „wydarzyła się” rewolucja w 1917r. i dwie wojny światowe. Zwłaszcza, że jest to najbardziej aktualne dzisiaj, kiedy pod pręgierzem tak zwanego „zdrowia”, „klimatycznej paranoii”, „poprawności politycznej” i medialnego bełkotu, wracają mechanizmy mające ten sam cel co ponad 100 lat temu - zniszczenie człowieka i przeformatowanie jego osobistej wolności i zasad moralnych. Szkoda, że dopiero teraz książka ta wpadła mi w ręce...