Muzyka czasów II Wojny Światowej w Polsce |
Muzyka jako forma ekspresji towarzyszyła człowiekowi i jego poczynaniom od zaistnienia gatunku ludzkiego. W formie pierwotnej grano nieuporządkowane dźwięki przy pomocy muszli czy gwizdków wykonanych z kości zwierząt. Muzyczne przekształcenia były wprost proporcjonalne do ewoluowania świadomości człowieka. Muzykę wykorzystywano jako swoiste narzędzie do pobudzania i podkreślania emocji w wielu aspektach jego życia począwszy od obrzędów godowych poprzez ceremonie religijne aż po użycie go jako metody motywującej w działaniach wojennych.
Każda wspomniana forma użytkowa muzyki wpisała się w określony dla siebie sposób na jej historyczny rozwój, jednakże w swoim referacie chciałbym skupić się i uwydatnić ostatnią z wymienionych, czyli muzykę jak istotny element machiny wojennej obecnej w każdej z epok historycznych ze szczególnym uwzględnieniem polskiej tradycji i czasów jej największej próby.
Treści patriotyczne ubrane w dźwięki instrumentów w polskiej kulturze obecne są od początków jej państwowości, czego przykładem może być identyfikowana na XIII wiek pieśń hymniczna sporządzona w języku łacińskim napisanym przez Wincentego z Kielczy na kanonizacje biskupa Stanisława ze Szczepanowa w 1253 roku o tytule Guade Mater Polonia (najstarszy zapis pieśni zachował się w Antyfonarzu kieleckim z datowanym na 1372 rok) [1].
Kolejne epoki w dziejach narodu polskiego przyniosły pewne zmiany, które dały początek muzyki tworzonej dla większego grona słuchaczy, mającej na celu wywołanie u nich konkretnych przemyśleń czy zachowań.
Pierwszeństwo w tym miejscu należy oddać, uważanemu za jednego z najwybitniejszych pianistów na świecie, Fryderykowi Chopinowi. Ten posiadający nieprawdopodobny talent artysta tworzył nazywane arcypolskimi mazurki[2] i (choć de facto nie pochodzące z ziem dawnej Rzeczpospolitej) polonezy[3].
Ignacy Jan Paderewski dorobek pianisty rodem z Żelazowej Woli opisywał w następujący sposób:
Zabraniano nam Słowackiego, Krasińskiego, Mickiewicza. Nie zabroniono nam Chopina.
A jednak w Chopinie tkwi wszystko, czego nam wzbraniano: barwne kontusze, pasy złotem lite, posępne czamarki, krakowskie rogatywki, szlacheckich brzęk szabel, naszych kos chłopskich połyski, jęk piersi zranionej, bunt spętanego ducha, krzyże cmentarne, przydrożne wiejskie kościółki, modlitwy serc stroskanych, niewoli ból, wolności żal, tyranów przekleństwo i zwycięstwa radosna pieśń. [4].
Czy żyjącym w granicach obcych sobie i swoim korzeniom Polakom rozkochanym w sarmackiej tradycji potrzeba było czegoś więcej, aby przypomnieć im kim są i jaką rolę dziejową odegrali? Nie sądzę.
Fryderyk Chopin i Ignacy Jan Paderewski wyznaczyli kierunek polskiej sztuki muzycznej polegającej na zachowaniu pamięci o swoim pochodzeniu i ojczyźnie,
która tak bardzo potrzebowała wolności i niezależności. Przez kolejne dziesięciolecia tradycja stworzona przez najwybitniejszych polskich klasyków była starannie pielęgnowana,
co pozwoliło na utrwalenie i zakodowanie w umysłach młodych muzyków,
że najważniejsze w tworzeniu jest przekazanie treści przy zachowaniu najbardziej wyrazistej formy. Przekonanie to towarzyszyło Polakom również po arcyważnej dacie
w naszej historii 11 XI 1918 roku i okazało się żywe przez kolejne lata już niezawisłej Rzeczpospolitej.
Dwadzieścia lat istnienia odrodzonego państwa polskiego było okresem niezwykłego i przez wielu nieoczekiwanego rozkwitu nie tylko polskiej gospodarki,
myśli technicznej, wojskowości i tym podobnych, ale również kultury będącej najistotniejszym elementem rozwoju tożsamości narodowej. Tożsamości i tradycji, która przetrwała mimo tego, iż jeszcze kilka lat wcześniej była bezwzględnie konsekwentnie zwalczana i wykorzeniana przez trzech zaborców.
Dwudziestolecie międzywojenne, jak wspomniałem, okazało się okresem bardzo owocnym dla polskiej kultury. Artyści, dzięki zrzuceniu jarzma zaborców i odzyskaniu niepodległości przez Polskę, otrzymali możliwość tworzenia bez konieczności emigrowania do innych krajów.
Niebagatelny wpływ na nadanie muzyce charakteru masowego miało nie tylko istnienie kilku teatrów operowych i filharmonii, ale również, a może przede wszystkim uruchomienie w 1925 roku rozgłośni Polskiego Radia, które to prawie pięćdziesiąt procent swojego czasu antenowego poświęcało muzyce.
W terenowych rozgłośniach rozsianych na obszarze całego kraju zatrudniano ponad 1200 osób, a liczbę abonentów szacuje się na 1,1 miliona.[5]
Warto wspomnieć, że Polskie Radio utrzymywało własne chóry, zespoły i orkiestry kameralne. Do historii przedwojennej kultury przeszła w szczególności Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia pod batutą Grzegorza Fitelberga [6].
Znane osobistości takie jak Mieczysław Fogg, Hanka Ordonówna, Adolf Dymsza
czy Zula Pogorzelska zaczynały swoją sceniczną karierę właśnie od roli artysty kabaretowego z czasem usamodzielniając się jako wokaliści solowi, jednak do końca swego życia pozostali wierni satyrycznym korzeniom. Można nazwać ich prekursorami polskiej muzyki rozrywkowej, ponieważ przetarli szlaki w polskiej kulturze, którymi przez długie jeszcze lata podążało wielu muzyków.
Moim czysto subiektywnym zdaniem najwybitniejszym z wyżej wymienionych muzyków był Mieczysław Fogg, łączący w nieznany przedtem sposób muzykę poważną z elementami kabaretowymi, tworząc wyjątkowy rodzaj grania przypominający i popularyzujący trendy zza oceanu. Jego utwory towarzyszyły mieszkańcom przedwojennej Polski niemal na co dzień, bo taką możliwość dawało im rozwijające się wtedy Polskie Radio.
Piosenki o tak niebanalnym wyrazie artystycznym jak Tango Milonga, Ta ostatnia niedziela czy Jesienne róże były śpiewane w każdym zakątku II Rzeczpospolitej.
Fogg podczas okupacji niemieckiej, mieszkając w Warszawie, występował za zgodą władz Polski Podziemnej w kawiarniach, do których przychodziły elity przedwojennej stolicy,
a w czasie Powstania Warszawskiego zasłużył się dla swego miasta jako starszy strzelec w I Batalionie Szturmowym Odwet, ale również jako osoba podtrzymująca swoim śpiewem na duchu powstańców występując w szpitalach, schronach czy bunkrach. Mieczysław Fogg jest przykładem potwierdzającym regułę, że artysta powinien wspierać fanów nawet w czasie najwyższej próby [7]. Reguła ta potwierdzana była każdego dnia przez setki polskich artystów i miliony odbiorców, dla których muzyka stała się nie tylko odskocznią od przerażającej rzeczywistości, ale również orężem do walki z okupantem.
Dnia pierwszego września roku pamiętnego,
Wróg napadł na Polskę z kraju sąsiedniego.
Najgorzej się zawziął na naszą Warszawę,
Warszawo kochana, tyś jest miasto krwawe
Kiedyś byłaś piękna, bogata, wspaniała,
Dzisiaj tylko kupa gruzów pozostała..[8]
Fragment zacytowanego utworu jest muzycznym wspomnieniem dnia 1 września 1939 roku, rozpoczętym dla mieszkańców naszego kraju hukiem armat i dźwiękami eksplozji. Data ta zapisała się w kalendarzu historii świata jako początek najbardziej krwawego konfliktu militarnego w jego dziejach. Wraz z tą gigantyczną katastrofą wielkie niebezpieczeństwo spadło na kulturę.
Powody tego wydawać by się mogły oczywiste, ponieważ osoby dotknięte nieszczęściem wojny nie myślą o rozrywce czy tzw. uspołecznianiu się, liczy się jedynie przetrwanie. Jak pokazała historia, sztuka okazała się być niezbędna w tych trudnych latach, a muzyka ofiarowywała zmęczonym Polakom siłę, której każdego dnia było coraz mniej.
Nie mam na myśli jedynie muzyki będącej esencją pracy najwybitniejszych, najzdolniejszych i obdarzonych największymi możliwościami artystów, ale zwykłych ludzi, którzy w normalnych warunkach dnia codziennego, nie mieliby prawa stać się autorami legendarnych utworów, które przetrwały uderzenia pocisków i walkę z polską kulturą tak ambitnie prowadzoną przez Ministra Propagandy III Rzeszy dr. Joachima Goebbelsa.
Zjawisko to najmocniej objawiało się w Warszawie, mająca wolą Adolfa Hitlera stać się miastem prowincjonalnym, choć sam Gubernator Generalny okupowanych ziem polskich Hans Frank twierdził, że miejsce to ciągle odgrywa najważniejszą rolę w życiu społecznym, kulturalnym i umysłowym GG:
Po roku wojny Warszawa bezsprzecznie stała się centralnym punktem oporu ludności polskiej przeciw wszelkim próbom niemieckim wytworzenia jakiegoś tymczasowego nawet układu stosunków. Stąd roznosi się i podtrzymuje po całym kraju hart bezwzględnej walki. [9]
Warszawa dysponowała największym zastępem artystów, uczonych, dziennikarzy, pisarzy i przedstawicieli innych zawodów, które w życiu kulturalnym zajmują wiodącą pozycję i to głównie dzięki ich wysiłkom, po zakończeniu działań wojennych, możliwe było opowiedzenie tych również bolesnych, co fascynujących historii z okupowanego miasta z Syreną w herbie.
Potwierdzającym świadectwem są liczne utwory przedstawione w powstałym niespełna rok po zakończeniu działań zbrojnych obrazie filmowym Zakazane piosenki
w reżyserii Leona Buczkowskiego.
Ów film jest muzyczną opowieścią o niemieckiej okupacji Warszawy autorstwa ulicznego grajka Romana Tokarskiego (granym przez Jerzego Tuszyńskiego), który za namową siostry Haliny (w tej roli Danuta Szaflarska) utworzył kapelę wraz z jej ukochanym i jednocześnie przyjacielem brata Ryszardem (Jan Świderski), u boku sparaliżowanego strachem przed okupantem Panem Cieślakiem (kreacja Jana Kurnakowicza), dając swoim słuchaczom nadzieję nie tyle na lepsze jutro, co na przezwyciężenie obaw o przeżyciu kolejnego dnia.
Wiele piosenek, również tych nieużytych w filmie, przetrwało dzięki Komisji Propagandy Okręgu Warszawskiego ZWZ, działającego pod kierownictwem znanego z Kamieni na szaniec Aleksandra Kamińskiego, będącego redaktorem ukazującego się wówczas „Biuletynu Informacyjnego”.[10]
Pierwszym jest bodaj najbardziej tragiczny w swoim przekazie tekst piosenki Dnia pierwszego września, którego autorką jest (przez dziesiątki lat, tekst uchodził za anonimowy), pochodząca z rodziny o wybitnych tradycjach patriotycznych, Julia Ryczer (z domu Koźniewska, urodzona 12 lipca 1906, zmarła 10 listopada 1986. Jej dziadek był lekarzem w Legionach Polskich). Utwór według relacji córki autorki Haliny Dzieduszyckiej powstał pod wpływem przeżywanego przez nią i jej męża dramatu śmierci córki w gruzach bombardowanej stolicy[11].
Lecą bomby z nieba, brak jest ludziom chleba,
nie tylko od bomby, umrzeć z głodu trzeba.
Lecą bomby, lecą od wieczora do dnia,
nie ma kropli wody do gaszenia ognia.
Kościoły zburzone, domy popalone,
gdzie się mają podziać dzieci wygłodzone?
Matka szuka trupa, głośno wzywa Boga,
błaga o ratunek przeklinając wroga.[12]
Czy w sposób bardziej wyrazisty można opisać największy ból matki po stracie córki i patrioty po upadku ukochanej stolicy? W moim przekonaniu – nie.
Tragedie te nie odebrały autorce wiary w lepsze jutro i już w kolejnej zwrotce czytamy:
Co ja wam tu śpiewam, w głowie się nie mieści ,
teraz będzie koniec mojej opowieści.
Posłuchajcie, ludzie, z nami łaska Boża,
odbudujem Polskę od gór aż do morza.[13]
Kolejny jest alternatywny tekst do popularnej piosenki ludowej Czerwone jabłuszko:
Idzie sobie panna ze szwabem pod rękę,
bardzo z tego dumna z getta ma sukienkę.
Za taką córeczkę jak ci nie wstyd, ojcze?
Nie wstyd, bo jak córka zrobił się volksdojczem[14].
Następny przykład to fragment warszawskiej piosenki targowej z Bazaru Różyckiego autorstwa Anny Jachniny[15] pt. : Siekiera, motyka:
Siekiera, motyka, styczeń luty, Niemiec z Włochem gubią buty.
Siekiera, motyka, linka, drut i pan malarz jest kaputt.
Siekiera, motyka, żandarm, buda, każdy zwiewa gdzie się uda.
Po co siedzieć w cytadeli albo w jakiejś innej celi.
Jak tu być i o czym śnić, Hycle nam nie dają żyć.
Wszak kultura nie zabrania robić takie polowania.[16].
Autorka po latach w wywiadzie z dziennikarką pisma „Czas”Marzeną Woźniak w 1975 roku wspominała: Była zima, mróz w mieszkaniu i we mnie - w środku. Straszliwy głód. Otrzymałam właśnie polecenie napisania tekstów - wierszyków, piosenek dla naszych ulicznych sojuszników - gazeciarzy, kwiaciarek, muzykantów. Ołówek wypadał ze zgrabiałych rąk, mózg zamarzał. Nie było światła, tylko jakaś lampeczka...
To była noc tworzenia w stanie zamrożenia. Chyba właśnie wtedy powstała ta piosenka: „Siekiera motyka piłka szklanka, w nocy nalot, w dzień łapanka.[17]
Postawa i słowa późniejszej dziennikarki Radia Pomorza i Kujaw świadczą o tym, że satyra, piosenka, czyli to, co nazywamy rozrywką, odegrało niezwykle istotną rolę podczas okupacji ziem polskich przez wojska III Rzeszy Niemieckiej. Cytując słowa Anny Jachniny:
Satyra w czasie wojny odegrała ogromną rolę. To była broń, skuteczna broń polityczna. Niemcy stale byli w napięciu, dowcip podważał ich pewność siebie, poczucie wyższości.
To była po prostu dywersja, działalność patriotyczna, budująca poczucie narodowej wspólnoty, broniąca ogólnonarodowego morale. Ulica reagowała jak sejsmograf.
Im większy uścisk i terror, tym dosadniejsza i nie przebierająca w środkach satyra.
To był bezpiecznik, mechanizm samoobrony[18].
Obraz filmowy Leona Buczkowskiego zawiera jednak zaledwie ułamek tego, co wytworzyła polska kultura w sferze piosenki w okresie okupacji niemieckiej.
Niezliczona ilość utworów powstała również już po zakończeniu działań zbrojnych i powstaje do dziś stając się jak wówczas ważnym elementem propagandowym wykorzystywanym przez wszystkie opcje polityczne.
Pomysłowość, inwencja twórcza i przede wszystkim odwaga pozwoliły muzyce przetrwać ten okres próby i wyjść z niego obronną ręką. Sztuka spełniła swoją najważniejszą dziejową rolę. Ofiarowała ludziom nadzieję na lepsze jutro, a historia polskiej muzyki zyskała kolejny, chlubny rozdział, choć zapisany krwią milionów ludzi.
Przypisy:
[1] http://lacina.info.pl/index.php?dzial=teksty&opcja=gaude_mater [dostęp 3 V 2013]
[2] Mazur - ogólna nazwa wielu polskich tańców ludowych w metrum trójdzielnym, z charakterystycznym rytmem, tzw. mazurkowym: dwie szesnastki, dwie ósemki; Stylizowane mazury w muzyce artystycznej są zwane mazurkami (w twórczości F. Chopina, K. Szymanowskiego, R. Maciejewskiego).
cytat za Encyklopedią Powszechną PWN
[3] Polonez - polski taniec narodowy (dawniej dworski), w tempie umiarkowanym, metrum 3/4, z charakterystycznymi formułami rytmicznymi i charakterystyczną kadencją; Rozwinął się z tzw. tańca polskiego w XVIII w. (w XVII w. typ tańca chodzonego); w postaci stylizowanej częsty w twórczości kompozytorów XVIII i XIX w., zwłaszcza niemieckich i polskich.
cytat za Encyklopedią Powszechną PWN
[4] Słowa często cytowane przy okazji rocznic czy odbywających się corocznie Konkursów Chopinowskich.
Źródło: http://www.zaszafie.pl/aktualnosci/rok-chopinowski-2010 [dostęp 7 V 2013]
[5] K. Eydziatowicz, Radiofonia. Jej rozwój , organizacja i zadania, Londyn 1944.
[6] Maja i Jan Łozińscy, W przedwojennej Polsce. Życie codzienne i niecodzienne, wyd. 2011, str. 174-175 .
[7] Maja Staniszewska. W 89 lat dookoła świata. „Gazeta Wyborcza”, październik 2010. s. 30, 31, 22.
[8] http://www.tekstowo.pl/piosenka,dzieci_z_broda,dnia_pierwszego_wrzesnia.html (aktualizacja z dnia 11 XII 2013)
[9] Tekst anonimowy; „Walka” nr z 6 IX 1940 [w] J. Świech, Literatura polska w latach II Wojny Światowej”, Warszawa 1997, s 33.
[10] „Wspomnienie o Kamyku” - Aleksandra Kamińskiego wspomina redaktor Tadeusz Chciuk-Celt (archiwum Rozgłośni Polskiej RWE, 2.04.1978 r.)
[11] Posłuchajcie ludzie Alex Kłos - „Gazeta Wyborcza – Stołeczna” Sobota 31 sierpnia – 1 września 2002 r.
[12] http://www.tekstowo.pl/piosenka,dzieci_z_broda,dnia_pierwszego_wrzesnia.html (ostatnia aktualizacja 11 XII 2013)
[13] Szewera Tadeusz, Straszyński Olgierd, Niech wiatr ją poniesie : antologia pieśni z lat 1939–1945, Łódz, Wydawnictwo Łódzkie, 1975.
[14] http://www.tekstowo.pl/piosenka,zakazane_piosenki,czerwone_jabluszko.html [dostęp 7 V 2013].
[15] Anna Jachnina pseudonim Hanna (ur. 1914 w Ciechocinku, zm. 20 lipca 1996) - polska reporterka radiowa. Autorka tekstu piosenki Siekiera, motyka. Na podstawie jej życiorysu powstała wystawa Anna Jachnina.
W konspiracji (1941 - 1942). „Ocalić od zapomnienia..” wyprodukowana przez Instytuty Pamięci Narodowej autorstwa dr Katarzyny Maniewskiej, szefowej Biura Edukacji Publicznej w bydgoskiej Delegaturze IPN.
[16] http://www.tekstowo.pl/piosenka,zakazane_piosenki,siekiera__motyka.html (aktualizacja na dzień 11 XII 2013).
[17] Zabić wojnę śmiechem. Opowieść o Annie Jachninie - autorce słów piosenki „Siekiera, motyka...” [w:] http://www.strefabiznesu.pomorska.pl (aktualizacja na dzień 11 XII 2013)
[18] K. Maniewska, Szlaki Pamięci, Biografie: Anna Jachnina, Bydgoszcz 2009 ‚str. 3.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.