Mimo upływu lat, wciąż tacy sami - historia Kozienaliów UMCS |
Prawdziwego ducha uniwersytetu tworzą ludzie, w tym także sami studenci. Niemal od początku istnienia UMCS bujnie rozkwitało tu życie studenckie, nie tylko związane z nauką, ale również z szeroko rozumianą kulturą i sportem. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych wydarzeń kulturalnych były i są Kozienalia. W tym roku Lubelskie Dni Kultury Studenckiej odbyły się po raz dwudziesty trzeci. Mało kto jednak pamięta, że tradycja tego święta sięga roku 1959.
Po raz pierwszy idea zorganizowania święta żaków narodziła się wiosną 1958 r. Początkowo wydarzenie miało nosić nazwę „Igraszki Żaków Lubelskich”. Chcąc pokazać lubelski charakter wydarzenia, nazwę tę wkrótce zmieniono na Kozienalia, nawiązując tym samym do herbu miasta. Studenckie święto odbyło się ostatecznie w październiku 1959 roku - nieprzypadkowo, bowiem w tym właśnie roku przypadała 15. rocznica powstania UMCS oraz Lubelskiego Ośrodka Naukowego.
Z okazji pierwszych Kozienaliów powstał specjalny utwór, skomponowany w rytmie walca. W dniu korowodu Kurier Lubelski opublikował jego treść wraz z dopiskiem, by ową piosenkę „wyciąć i zabrać na pochód”. Słowa napisał Kazimierz Łojan, a muzykę skomponował Ryszard Schreiter. Ta zapomniana pieśń kozienaliów powinna wrócić do tradycji obchodów tego święta:
„Czapka studencka, zniszczona
Bordowa z niebieskim paskiem
Spytała drugą, z dołu zieloną
Skąd nagle wpadłyśmy w łaskę
Ktoś buty szlifował nią co dzień
Przez lata już chyba dwa
I nagle na głowie w pochodzie
Ta druga odrzekła jej tak
Ref. Kozienalia, kozienalia - zawirował cały świat
Nawet księżyc stracił głowę - do Bystrzycy z szumem wpadł
Cały Lublin rozśpiewany, roztańczony każdy dom
Kozienalia, Kozienalia, Kozienalia są.
Przechodzień stanął zdziwiony
Cóż to się dzieje w tym roku
Skąd te okrzyki, że drżą neony
Więc szepcze do kogoś z boku.
Któż widział nie wiedzieć dziś o tym
Ze śmiechem ktoś odrzekł, że dziś...”
Ref. Kozienalia, Kozienalia itd.
Pierwsze Kozienalia rozpoczęły się hucznie 23 października. Tłum studentów zebrał się w miasteczku akademickim, by wkrótce roztańczonym krokiem wyruszyć w kierunku placu Litewskiego. Jednakże zanim wielobarwny korowód przebranych żaków pojawił się na ulicach miasta odbyła się uroczystość „ochrzczenia” akademików, którym nadano imiona wybrane przez specjalną komisję konkursową: Amor, Babilon, Cykoria (później zmieniono nazwę na Cebion), Dodek oraz Eskulap. W majowym wydaniu Wiadomości Uniwersyteckich ukazał się artykuł przygotowany przez dr Annę Łosowską z Archiwum UMCS, przedstawiający szczegółowy przebieg pierwszej edycji tego studenckiego święta.
Kolejne Kozienalia zorganizowano w dniach 21-23 października 1964 r., kiedy to uczelnia obchodziła 20-lecie swojego istnienia. Najlepiej atmosferę tamtych dni, podczas których studenci „przejęli” władzę w mieście, oddają artykuły na łamach Kuriera Lubelskiego:
„Wczoraj w godzinach popołudniowych i wieczornych udekorowany szmatkami Lublin przeżywał nie lada chwile. Studenci rozpoczęli wesołe kozienalia. Ulicami miasta przeszedł barwny, rozkrzyczany, wesoły pochód przebierańców. Byli przedstawiciele kmiotków i szlachty, panowie w cylindrach i kawalerzyści, kowboje i wóz cygański, traktor wiozący w klatce brać studencką i stare dorożki wypełnione żakami i żaczkami. Całość prowadziła oczywiście… autentyczna koza. Pochód przeszedł na Stare Miasto, gdzie ojciec miasta Mieczysław Martyn przekazał symboliczny klucz studenckiej gawiedzi” (Kurier Lubelski 25.10.1964).
Studenci potraktowali Kozienalia jako wielką, beztroską, dowcipną zabawę. Wcześniej udekorowali miasto rozmaitymi fatałaszkami, zachlapanymi transparentami, sloganami, które bawiły czytających, a tylko niektórych ponuraków uraziły. Jedna z odważnych studentek miała wypisane tam gdzie plecy szlachetną nazwę tracą „praca magisterska”. Ktoś uginał się pod transparentem: „Być albo nie być - Omlet” (Kurier Lubelski, 26.10.1964).
Dowcipne hasła oraz pomysłowe stroje oceniała specjalna komisja, która dla najlepszych przewidziała nagrody. Na zakończenie korowodu spalono pięć kukieł, symbolizujących negatywne cechy, takie jak: cwaniactwo, lenistwo, łapówkarstwo, pijaństwo i biurokrację. W programie obchodów znalazły się również liczne zabawy studenckie, występy grup artystycznych oraz imprezy taneczne trwające do białego rana.
Studenci podchodzili do swojego święta z dużym poczuciem humoru, organizując m.in. bieg w cylindrach z jajkiem na łyżce, czy „gonitwę” na koniach o znamiennym tytule „Student w siodle”, której zwycięzcą nie zostawał ten, kto najszybciej pokona trasę, lecz ten, kto jako ostatni przekroczy linię mety. Pierwszego dnia imprezy odbyły się także wybory miss kozienaliów, a królowymi studenckiej imprezy zostały Ewa Fornalska oraz Krystyna Leszczyńska. Studenci ogłosili specjalny edykt, zawierający szczegółowe postanowienia dotyczące przejęcia władzy w mieście. W dokumencie możemy znaleźć m.in. zapisy o bezpłatnych przejazdach miejskimi autobusami oraz trolejbusami, ustaleniu czynszu za wynajem pokoju, nieprzekraczającego kwoty 300 zł („kto za pokój od studenta więcej nad trzy stówy złotych polskich zażąda, na pal wbity natychmiast zostanie” - Kurier Lubelski, 26.10.1964).
Studenci ogłosili również, iż będą pobierać myto w bramach oraz na rogatkach miasta, która to opłata według edyktu miała zostać spożytkowana wyłącznie na słuszne cele. I nikt, niezależnie od zajmowanego stanowiska, nie mógł obejść tego postanowienia. Przekonał się o tym sekretarz Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej, Edward Zając. Podczas drogi powrotnej do domu jego samochód został zatrzymany przez grupę żaków, którzy zgodnie z postanowieniami wydanego edyktu poprosili o przejażdżkę, po czym wsiedli na maskę samochodu. Po trwającym kilka minut rajdzie ulicami miasta, studenci zeszli z pojazdu i zatrzymali w tym samym celu kolejny samochód.
Do 1989 r. święto studentów Kozienalia zorganizowano jeszcze dwukrotnie - w 1969 r. oraz 1973 r. Ostatnia edycja imprezy programowo była bardzo podobna do poprzednich. Pierwszego dnia ulicami miasta przeszedł tradycyjny korowód. W kolejnych dniach w miasteczku akademickim zorganizowano szereg imprez kulturalnych, zabaw tanecznych oraz innych wydarzeń towarzyszących. Głównym miejscem wydarzeń artystycznych stała się Chatka Żaka, gdzie wybierano zwycięzcę w konkursie na najciekawszy strój imprezy. Został nim mnich przechadzający się alejkami miasteczka uniwersyteckiego i pouczający bawiących się żaków. Zorganizowano również perski kiermasz. Pośród wszystkich zgromadzonych na nim przedmiotów (m.in. ręki manekina, rozmokniętego buta czy pary dżinsów z poobcinanymi nogawkami) największą popularnością cieszyły się popielniczki należące do dyrektora teatru Gong 2 Andrzeja Rozhina oraz przewodniczącego Zarządu Uczelnianego Socjalistycznego Związku Studentów Jerzego Wolniaka.
Do tradycji Kozienaliów powrócono na początku lat 90. Przez ostatnie dwie dekady impreza ta zmieniała swoją formułę, przekształcając się w wielki festiwal kultury studenckiej, z dużymi koncertami najpopularniejszych gwiazd estrady. Współcześnie trudno wyobrazić sobie maj bez licznych wydarzeń kulturalnych i sportowych, organizowanych w głównej mierze przez i dla studentów. Z okazji 70. rocznicy powstania Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej Zarząd Uczelniany Samorządu Studentów UMCS, Samorząd Doktorantów UMCS, Lubelskie Centrum Dokumentacji Historii Sportu oraz Muzeum UMCS przygotowały wystawę pt. „Mimo upływu lat, wciąż tacy sami. Historia Kozienaliów”, poświęconą barwnej historii lubelskiego święta żaków. Ekspozycję można będzie można zobaczyć w najbliższą sobotę podczas Zjazdu Absolwentów UMCS. Wystawa odbywa się pod patronatem portalu historia.org.pl.
Artykuł ukazał się również na łamach Kuriera Lubelskiego: http://www.kurierlubelski.pl/artykul/3430337,70-lat-umcs-z-historii-kozienaliow,id,t.html
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Bardzo fajny artykuł z rysem historycznym z prawdziwego zdarzenia i fotorelacją. Pokazałam mamie felieton, ponieważ w przeszłości brała udział właśnie w Kozienaliach w Lublinie. Szukała siebie na tych fotkach 😉 niestety nie znalazła, ale i tak łezka jej się w oku zakręciła. Cóż nie mogłam nie skomentować i podziękować za świetny materiał.
Dziękuję. W dalszym ciągu prowadzę kwerendę archiwalną w uniwersyteckim archiwum i być może znajdę jeszcze jakieś zdjęcia z okresu Kozienaliów. W którym roku Pani mama uczestniczyła w Kozienaliach?
To prawda, Pani Sylwio gratuluję zapewne wielu wzruszeń, które tu maja miejsce, to cenne że ktoś potrafi dbać o wspomnienia. pozdrawiam 🙂