Recenzja wystawy „Masoneria. Pro Publico Bono”. |
Wystawa „Masoneria. Pro Publico Bono” zaprezentowana w Muzeum Narodowym w Warszawie pod kuratelą znanego historyka, honorowego Mistrza Wielkiej Loży Narodowej Polski prof. Tadeusza Cegielskiego, stanowi śmiałą próbę podsumowania dorobku polskiego wolnomularstwa. Autorzy ekspozycji (oprócz T. Cegielskiego pracowali nad nią historycy sztuki prof. A. Ziemba i K. Załęcki) zaprezentowali dzieje ruchu masońskiego w sposób dwutorowy.
Pierwsza z prezentacji skupia się na symbolice - rycie lożowym ukazując zarazem rytuał inicjacyjny. Drugim tematem przewodnim zaprezentowanym na wystawie jest wpływ jaki masoneria wywarła na historię Polski. W szczególności w sferze kultury, sztuki, architektury (nurt palladyzmu) oraz polityki - począwszy od czasów stanisławowskich przez okres insurekcji, aż po dwudziestolecie międzywojenne.
Do pierwszej z sal prowadzą drzwi w kształcie trumny oznaczające śmierć, na którą godzi się symbolicznie kandydat na wolnomularza. Rozpoczęcie wystawy tak mocnym akcentem, podczas którego zwiedzający zaznajamia się z masońskim rytuałem, burzy u ludzi nie zajmujących się na co dzień zagadnieniem Sztuki Królewskiej mit masonerii jako organizacji, mogłoby się wydawać, obsesyjnie strzegącej swoich tajemnic.
Następne pomieszczenia Muzeum prezentują odbiorcy kolejne rytuały wolnomularskie na przykładzie obficie zgromadzonych masoników: biżuterii, fartuszków lożowych, pieczęci, rycin, czy pięknie zdobionych kryształowych pucharków używanych podczas masońskich biesiad. Biesiady i towarzyszący im ceremoniał wraz z hasłami zostają zresztą zaprezentowane, jako istotna część zebrań masońskich. Pierwsza część ekspozycji stara się ponadto wyjaśnić wiele nurtujących zagadnień, takich jak np.: znaczenie symboliki żywiołów u masonów, status kobiety w wolnomularstwie czy stosunek masonerii do religii.
Kolejny duży temat podjęty przez twórców wystawy to próba przedstawienia historii wolnomularstwa poprzez jego wpływ na polskie dzieje. Poczynając od inspiracji architektonicznych uwidaczniających się w budownictwie sakralnym (wolnomularze byli początkowo cechem zrzeszającym budowniczych skomplikowanych świątyń gotyckich) oraz geometrycznych aranżacjach ogrodów, T. Cegielski prezentuje odbiorcy tropy prowadzące do przedstawienia wolnomularskiej wizji postrzegania świata, jako zbioru różnych nierzadko antagonistycznych elementów tworzących harmonijną całość.
Dalsza ekspozycja demonstrująca dokonania rodzimych wolnomularzy m.in. ich wpływu na: skodyfikowanie dokumentu Konstytucji 3 Maja, utworzenie Komisji Edukacji Narodowej, zainspirowanie zrywów insurekcyjnych, powstanie Księstwa Warszawskiego itd., zaprezentowana została poprzez statyczne plansze z obrazami oraz informacjami gdzieniegdzie tylko uzupełnionymi komputerowymi interaktywnymi ekspozycjami.
Zdecydowaną wadą wystawy jest skupienie się głównie na najstarszym i najpopularniejszym pierwotnym Rycie Szkockim Dawnym Uznanym. U zwiedzającego wystawę może powstać błędny obraz wolnomularstwa, jako dość jednolitej organizacji. Otóż należy zaznaczyć, iż w masonerii, tak jak ma się to z większością ruchów ideowych, ukształtowały się różne, nierzadko wrogie sobie nurty. Na próżno szukać również jakichkolwiek informacji o lożach okultystycznych powstałych w Polsce (jak donoszą historycy wolnomularstwa na czele z L. Hassem) równolegle z tzw. „masonerią racjonalistyczną”.
Nie naświetlono również wielu fascynujących faktów związanych z polskim ruchem wolnomularskim. Przykładowo z ekspozycji odbiorca nie dowie się, że wolnomularze stali nierzadko po dwóch stronach politycznej barykady, o czym najdobitniej świadczy ich udział zarówno w konfederacji targowickiej, jak i reakcyjnie do niej nastawionej konfederacji barskiej.
Po macoszemu zostały również potraktowane dzieje wolnomularstwa w XX w. Z ekspozycji można dowiedzieć się co prawda o tym, iż wielu spośród przedstawicieli odrodzonego parlamentaryzmu było masonami, na czele z członkami piłsudczykowskiej sanacji. Jednak nie ukazano prawdziwych powodów, którymi kierował się Piłsudski obsadzając swoimi ludźmi loże wolnomularskie. Otóż robił to - wzorem Napoleona - aby kontrolować poczynania lóż masońskich. O bezwzględności motywów, którymi kierowali się ludzie marszałka wstępujący do masonerii, wolnomularze mogli się przekonać w 1938 roku, kiedy to na mocy dekretu prezydenckiego rozwiązano tzw. stow. wolnomularskie. Szkopuł w tym, iż inicjatywę tę zainspirowały czołowe postaci OZON-u – Leon Kozłowski, Adam Koc czy Felicjan Sławoj Składkowski, niegdysiejsi prominentni masoni.
Autorzy wystawy niezwykle ubogo zaprezentowali również powojenne losy wolnomularstwa, nie wspominając o roli, którą masoni odegrali w epoce komunizmu zarówno w aparacie nowej władzy, jak i aktywnie angażując się w działalność demokratycznej opozycji (m.in. KOR).
Reasumując wystawa „Masoneria. Pro Publico Bono” stanowi odważną próbę uświadomienia zwykłemu zjadaczowi chleba czym był ruch wolnomularski w Polsce i jaki był jego wpływ na losy kraju. Ale czy propozycja T. Cegielskiego jest w ostateczności udanym przedsięwzięciem? Na pewno in plus można zaliczyć już samo zaistnienie ekspozycji dotyczącej tej jakże oryginalnej tematyki w tak prestiżowym miejscu jak Muzeum Narodowe w Warszawie. Po dokładnym zapoznaniu się z wystawą jej odbiorcę mogą nachodzić jednak poważne wątpliwości, które można streścić za pomocą dwóch pytań: po pierwsze czy autor ekspozycji nie przesadził z ilością tematów, które chciał w niej przedstawić? I po drugie - czy kompozycja wystawy nie zyskałaby na atrakcyjności, gdyby poprzestano na zaprezentowaniu jedynie symbolicznych aspektów wolnomularstwa?
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.