Mars Bluff – małe amerykańskie miasteczko z bombą atomową w tle |
Wszyscy słyszeliśmy o zrzuceniu bomby atomowej na Hiroszimę czy Nagasaki. Od momentu zakończenia projektu Manhattan świat stał się zupełnie inny – jedna bomba może od teraz zmienić otoczenie na kilka lat!
W trakcie zimnej wojny ta najstraszniejsza broń świata stała się dla USA przysłowiowym mieczem obosiecznym. W sierpniu 1945 r. „Little Boy” zakończył wojnę na Pacyfiku a 13 lat później inna amerykańska bomba mogła przyczynić się do zwycięstwa Komunizmu. Mars Bluff małe miasteczko w Karolinie Południowej zapisało się w historii dzięki zagubionej bombie atomowej. Jednak jak do tego doszło?
11 marca 1958 r. z bazy wojskowej w Georgii wystartował samolot B-47 Stratojet w ramach operacji Snow Flurry, której zadaniem było przeprowadzenie transoceanicznego lotu z USA do Wielkiej Brytanii na wypadek wybuchu wojny pomiędzy Waszyngtonem a Moskwą. Misja została przeprowadzona w sposób ściśle tajny z powodu przewożonego ładunku, jakim była bomba jądrowa Mark 6 z plutonowym rdzeniem.
Nad Karoliną Południową zebrały się „czarne chmury”, gdy w kokpicie pilotów zapaliła się lampka kontrolna dotycząca złego umocowania bomby. Do usunięcia usterki został wytypowany nawigator - kapitan Bruce Kulka, którego błąd mógł kosztować całą Amerykę. Omyłkowo pociągnął nie ten uchwyt, uruchamiając awaryjne opuszczenie bomby.
Zwolniona z zaczepów broń o masie 4 ton opadła na drzwi komory bombowej, która nie utrzymały jej ciężaru, a ładunek znikł w przestrzeni powietrznej poddając się sile grawitacji. Miejscem styku stał się ogródek farmera Waltera Gregga w Mars Bluff. Mimo upadku bomby nie doszło jednak do wybuchu. Szczęście w nieszczęściu - wynikało z ówczesnych przepisów, dotyczących transportu broni jądrowej, które zakładały, iż elementy potrzebne do uzbrojenia bomby będą montowane jedynie w wypadku zaplanowanego zrzutu. Znajdujący się we wnętrzu „atomówki” konwencjonalny ładunek wybuchowy, zmienił najbliższe otoczenie w zgliszcza a bomba wyrwała krater o o średnicy 23 metrów.
W tym nieszczęśliwym wypadku nikt nie zginął, jednak kilka osób zostało rannych. Od razu na miejscu pojawiły służby specjalne, mając na celu zatajenie procederu, posprzątano teren i wypłacono odszkodowania za powstałe zniszczenia. Do dzisiaj lej po bombie atomowej jest jedyną atrakcją turystyczną tego małego miasteczka, które zapisało się na kartach historii poprzez przypadkową pomyłkę.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Informacja ciekawa, jednak styl i błędy językowe wołają o pomstę do nieba. Proszę, a pewnie nie tylko ja, zwracajcie baczniejszą uwagę nie tylko na to, co jest napisane, ale również jak. W końcu mamy piękny język, szkoda go kaleczyć błędami...
bomba nie wybuchła, ale zmieniła okolicę w zgliszcza. No tak, to logiczne.