„Opcja niemiecka. Czyli jak polscy antykomuniści próbowali porozumieć się z Trzecią Rzeszą” - P. Zychowicz - recenzja |
Niespełna trzydziestopięcioletni Piotr Zychowicz wdarł się przebojem do grona najpopularniejszych polskich publicystów historycznych dzięki wydanemu dwa lata temu obrazoburczemu bestsellerowi „Pakt Ribbentrop-Beck„. Następnie napisał jeszcze bardziej kontrowersyjny „Obłęd’44„. Jednakże jego najnowsza książka ”Opcja niemiecka”, kontynuując myśli zawarte w dwóch poprzednich, ma już nieco inny charakter.
Nie jest ona ani historią alternatywną, jak „Pakt Ribbentrop-Beck„, ani wielkim aktem oskarżenia (o głupotę) pod adresem polskich premierów czasu wojny i przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, jak ”Obłęd’44”. Oczywiście znajdziemy w niej wiele krytycznych słów na temat polityki rządu RP w Londynie oraz dowództwa ZWZ-AK, lecz w gruncie rzeczy jest to nasycona faktografią historia prób porozumienia polsko-niemieckiego w okresie II wojny światowej.
Mimo, iż książka ma charakter popularny, co oznacza brak aparatu naukowego (przypisów), zawiera wiele wcześniej nieznanych lub mało znanych informacji. Autor oparł się bowiem na szerokiej bazie źródłowej. W bibliografii, obok licznych opracowań naukowych, wspomnień i źródeł drukowanych, odnajdujemy także materiały archiwalne. Są to głównie dokumenty z zasobu Instytutu Pamięci Narodowej oraz Archiwum Akt Nowych w Warszawie, jak również z Bundesarchiv w Berlinie i Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku.
Zychowicz postanowił zmierzyć się tym razem z rozpowszechnionym w Polsce mitem „jedynego narodu okupowanej Europy bez Quislinga”. Już na wstępie stwierdził, że kandydatów na polskiego Quislinga było sporo, a rząd kolaboracyjny nie powstał tylko dlatego, że Niemcy tego nie chcieli. Jednocześnie wyraził żal, iż proniemiecki rząd w Polsce nie istniał, gdyż znacznie ograniczyłoby to terror okupanta i straty narodu. Podkreślił też oczywisty fakt, że niezłomni wobec Niemców Polacy podjęli masową kolaborację z drugim swoim wrogiem – Związkiem Sowieckim.
Te trzy tezy stanowią myśl przewodnią książki. Autor stara się udowodnić, iż traktowanie kolaboracji jako najgorszej zbrodni to podejście charakterystyczne dla narodu „nie wyrobionego politycznie”. Przede wszystkim odróżnia kolaborację ideową (podejmowaną przez rozmaite ruchy faszystowskie) od kolaboracji pragmatycznej. Najlepszym przykładem tej ostatniej był według niego francuski bohater – marszałek Philippe Pétain.
Zdaniem Zychowicza nieprawdziwe jest powszechne przekonanie, że Niemcy prowadzili w okupowanej Polsce bardzo konsekwentną politykę. Według niego, w rzeczywistości miotali się od ściany do ściany, nie potrafiąc się zdecydować, jak postąpić z pokonanym sąsiadem.
We wrześniu 1939 r. Hitler popierał koncepcję pozostawienia polskiego państwa buforowego, pozbawionego ziem byłego zaboru pruskiego. Najbardziej obawiał się tego Stalin, w wyniku czego przyspieszył atak na Polskę (17 września), a następnie zgłosił stanowcze weto wobec planów niemieckich. Według Zychowicza istniała wówczas szansa utworzenia odpowiednika francuskiego Państwa Vichy, w którym ludzie żyli sobie spokojnie, a straty wojenne były niewielkie. Po polskiej stronie największym przeciwnikiem tego pomysłu był premier Władysław Sikorski, gdyż taki twór miałby skompromitować Polaków w oczach „przyjaciół z koalicji antyhitlerowskiej”. Faktem jest jednak, iż istnienie rządu w Vichy nie osłabiało pozycji gen. de Gaulle’a jako szefa Komitetu Wolnych Francuzów, a nawet ją wzmacniało.
Według autora recenzowanej książki, Sikorski wręcz panicznie bał się jakichkolwiek form porozumienia z Niemcami, ponieważ oznaczałoby to utratę jego wpływu na rozwój wydarzeń w okupowanym kraju. Cynicznie wykorzystywali Polaków Brytyjczycy, podjudzając do bezkompromisowej walki z Niemcami bez względu na ponoszone straty.
Po upadku koncepcji państwa buforowego, Niemcy zamierzali pozostawić państwo szczątkowe (Polnische Reststaat), kierowane przez polską administrację. Za takim pomysłem opowiadały się państwa sojusznicze III Rzeszy: Włochy, Węgry i Japonia. Do jego realizacji potrzebny był jednak kolaboracyjny rząd. Z propozycją pokierowania takim rządem Niemcy zwracali się do znanych polityków ludowych (Wincentego Witosa i Macieja Rataja) oraz konserwatystów (takich jak Leon Sapieha, Adam Tarnowski i inni arystokraci). Brak pozytywnej odpowiedzi spowodował, że cała koncepcja upadła i 26 października 1939 r. powstało zarządzane przez Niemców Generalne Gubernatorstwo.
Na terenie GG bardzo szybko rozpętano politykę terroru, prowadzoną głównie przez Gestapo i SS. „Złym Niemcem” był przede wszystkim Reichsführer-SS Heinrich Himmler. Decydujące znaczenie miał, zdaniem Zychowicza, osobisty uraz Hitlera do Polaków, spowodowany odrzuceniem przez Józefa Becka propozycji wspólnej krucjaty przeciwko bolszewizmowi. To właśnie Hitler był zasadniczą przeszkodą na drodze do porozumienia polsko-niemieckiego. Pomimo to, w niemieckich elitach rządzących znajdowali się ludzie krytycznie oceniający politykę prowadzoną na okupowanych ziemiach polskich i występujący z propozycjami zmiany tego stanu rzeczy.
„Grupa rozsądnych i przyzwoitych ludzi” funkcjonowała w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych (Auswärtiges Amt). Czołową postacią był w tym gronie były ambasador w Warszawie Hans von Moltke. Pisał on memoriały wzywające do zerwania ze zbrodniczą polityką wobec Polaków, prowadził w Warszawie rozmowy sondażowe z naszymi konserwatystami, utrzymywał też kontakty z Polakami na terenie neutralnej Lizbony.
Drugą grupę pozytywnych bohaterów książki po niemieckiej stronie tworzyli „dobrzy gestapowcy”: oficerowie SD – Sicherheitsdienst (Służby Bezpieczeństwa) Hans Merz i Paul Fuchs, oraz SS-Hauptsturmführer Albert Spilker. Mieli oni krew na rękach, ale kierując się zdrowym rozsądkiem dążyli do załagodzenia konfliktu polsko-niemieckiego na terenie GG. Woleli infiltrować i penetrować polskie podziemie, zamiast je niszczyć. Składali konkretne propozycje taktycznego zawieszenia broni między służbami niemieckimi i ZWZ-AK. Po raz pierwszy w sierpniu 1941 r. przekazano taką propozycję za pośrednictwem aresztowanego i zwolnionego płk. Janusza Albrechta – szefa sztabu ZWZ. Ofertę ponowiono latem 1943 r. w rozmowach z aresztowanym, prawdopodobnie w tym właśnie celu, komendantem głównym AK gen. Stefanem Grotem-Roweckim. W obydwu przypadkach niemieckie propozycje zostały stanowczo odrzucone.
Jak pokazuje Zychowicz, trzecią grupę poszukującą kontaktu z polskim podziemiem i rządem RP w Londynie stanowili oficerowie niemieckiego wywiadu wojskowego (Abwehry) ze swoim szefem admirałem Wilhelmem Canarisem na czele. Ten drażliwy temat czeka na swojego historyka. Autor „Opcji niemieckiej”, sygnalizując problem, ocalił od zapomnienia postać majora Juliusa Christiansena, który z polecenia kierownictwa Abwehry starał się doprowadzić do lokalnego porozumienia z Armią Krajową na Wileńszczyźnie.
Myślę, że niemal wszyscy czytelnicy recenzowanej książki będą zdumieni, gdy dowiedzą się z niej o ewolucji poglądów generalnego gubernatora Hansa Franka. Ten zaczadzony zbrodniczą ideologią nazista początkowo pałał nienawiścią do Polaków. Jednakże w konfrontacji z rzeczywistością stopniowo zaczął sobie zdawać sprawę, że polityka terroru i ucisku jest po prostu głupia. Interweniował w sprawie losu polskich robotników przymusowych w Rzeszy oraz domagał się wstrzymania mordów i wysiedleń. Zdecydowanie wybrał opcję „dojenia krowy„, zamiast ”zarzynania krowy”. Złagodzenie terroru dało się odczuć dopiero wiosną 1944 r., gdy było już za późno. Mimo to ewolucja Franka miała też swoje praktyczne skutki. Jako ciekawostkę można podać fakt, iż ocalił on od grabieży klasztor na Jasnej Górze.
Piotr Zychowicz, nawiązując do ustaleń niemieckiego historyka Michaela Foedrowitza, pisze również o sensacyjnych wręcz posunięciach Niemców. Na początku 1944 r. Berlin nawiązał bowiem kontakt z ministrem spraw zagranicznych RP w Londynie Tadeuszem Romerem, proponując rozpoczęcie negocjacji na neutralnym gruncie. Natomiast między 20 a 22 lipca 1944 r. pod Warszawą miało dojść do spotkania Paula Fuchsa z gen. Tadeuszem Borem-Komorowskim. Ze względu na wątpliwą wiarygodność źródeł, Zychowicz dość sceptycznie podchodzi do tej relacji. Uważa jednak, iż do rozmowy rzeczywiście doszło, tyle że stronę polską reprezentował oficer niższej rangi. Niemcy byli znakomicie poinformowali o przygotowaniach do powstania w Warszawie, stąd też rozważali bezkonfliktowe przekazanie miasta w ręce Armii Krajowej, aby doprowadzić do jej konfrontacji z Armią Czerwoną. Ta niezwykle ciekawa hipoteza wymaga dalszych badań.
Głównymi bohaterami „Opcji niemieckiej” są jednak polscy antykomuniści, którzy w różny sposób próbowali porozumieć się z III Rzeszą. Najwybitniejszym z nich, zdaniem autora, był Władysław Studnicki, który już wiosną 1939 r. trafnie przewidywał, że nadchodząca wojna skończy się sprzedaniem Rzeczypospolitej przez aliantów zachodnich Stalinowi. Od początku okupacji interweniował u władz niemieckich w celu wydobycia wybitnych Polaków z gestapowskich kazamat oraz ochrony dóbr kultury. Wielokrotnie składał okupantom propozycje ugody politycznej, oparte na koncepcji sojuszu antysowieckiego.
Do grona realistów sportretowanych w książce należeli m.in.: bracia Józef i Stanisław Mackiewiczowie, były poseł Rzeczypospolitej w Berlinie Alfred Wysocki, przewodniczący Rady Głównej Opiekuńczej (niezwykle zasłużonej organizacji, o której współczesny tzw. przeciętny Polak nigdy nie słyszał) – hrabia Adam Ronikier, działacz konspiracji piłsudczykowskiej Wacław Lipiński, pisarze Jan Emil Skiwski i Feliks Burdecki. W szczególności dwaj ostatni są uważani przez historyków za kolaborantów i renegatów. Zdaniem Zychowicza byli oni rzeczywiście kolaborantami, ale jednocześnie polskimi patriotami. W tym miejscu nasuwa się pytanie o zasadność używania w odniesieniu do wymienionych osób terminu „kolaboracja„, który według Stefana Korbońskiego oznaczał „dobrowolną współpracę z okupantem na szkodę kraju lub współobywateli„. Tymczasem głównym motywem ich postępowania była troska o biologiczne przetrwanie narodu polskiego. Jak stwierdził Jan E. Skiwski w rozmowie ze Stefanem Kisielewskim: ”Gdyby Polska była krajem bardziej wyrobionym politycznie, utworzyłaby rząd reprezentujący interesy polskie wobec Niemców, by uniknąć względnie zmniejszyć skutki terroru”.
W książce przedstawiono kilka wręcz sensacyjnych prób doprowadzenia do współpracy polsko-niemieckiej. Pierwszą z nich było memorandum skierowane w lipcu 1940 r. do rządu w Berlinie przez szefa siatki polskiego wywiadu (Oddziału II) w Lizbonie ppłk. Jana Kowalewskiego. Pod dokumentem podpisali się znani piłsudczycy, narodowcy i konserwatyści, m.in. Tadeusz Bielecki, Stanisław Cat-Mackiewicz, Ignacy Matuszewski i Jerzy Zdziechowski. Cała sprawa została opisana już w 2003 r. przez Bernarda Wiadernego w paryskich „Zeszytach Historycznych”, co wywołało prawdziwą burzę wśród historyków.
Bardziej zagadkowa jest niezwykle skomplikowana intryga, która według Zychowicza „w razie powodzenia – zatrzęsłaby geopolityczną mapą Europy„. Składały się na nią: potajemna ucieczka Edwarda Śmigłego-Rydza z Węgier do okupowanej Polski, przekroczenie frontu sowiecko-niemieckiego przez byłego premiera Leona Kozłowskiego w listopadzie 1941 r. oraz mająca miejsce miesiąc później nieudana próba przejścia przez front w drugą stronę, podjęta przez czterech kurierów z organizacji wywiadowczej „Muszkieterowie„. Służby sowieckie przechwyciły niesiony przez ich list do generała Władysława Andersa. Autor ”Opcji niemieckiej” przychyla się do hipotezy wysuniętej przez Dariusza Baliszewskiego i prof. Pawła Wieczorkiewicza, według których była to w istocie zorganizowana przez piłsudczyków próba przejścia Polaków na stronę Niemiec, w sytuacji gdy oddziały Wehrmachtu dochodziły pod Moskwę.
Drugą próbę dotarcia do generała Andersa z propozycją przejścia przez jego armię na stronę III Rzeszy podjęto jesienią 1943 r. Przy współpracy z polską organizacją podziemną „Miecz i Pług” na Bliski Wschód udał się wspominany już Hans Merz z gestapo, ale po drodze przechwycił go brytyjski wywiad. Innym sensacyjnym wątkiem jest historia Tadeusza Myślińskiego – nieformalnego emisariusza Delegatury Rządu na Kraj do kontaktów z niemieckimi władzami bezpieczeństwa.
W omawianej książce znajdziemy także obszerne fragmenty poświęcone nieco lepiej znanym przypadkom współpracy oddziałów Armii Krajowej z Niemcami na terenie Wileńszczyzny i Nowogródczyzny, podejmowanej m.in. przez por. Adolfa Pilcha „Górę„ i mjr Zygmunta Szendzielarza ”Łupaszkę”. Ponadto omówiono w niej współpracę lokalnych struktur Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) z radomskim gestapo oraz późniejszą epopeję Brygady Świętokrzyskiej NSZ.
Autor marginalnie potraktował zaś kwestię współpracy agenturalnej Polaków z niemieckimi tajnymi służbami. Przywołał jednak ustalenia historyków, pokazujące iż skala tego zjawiska nie była znikoma (60 tys. konfidentów gestapo). W książce zupełnie pominięto inne obszerne zagadnienia, takie jak służba Polaków w Wehrmachcie i funkcjonowanie tzw. policji granatowej w GG. Przedstawiono natomiast w skrócie historię formacji wojskowych utworzonych przez Niemców, a złożonych z Polaków: 202 Schutzmannschafts Batalionu i liczącego również kilkuset ludzi Polnische Wehrmacht. Ponadto Zychowicz poruszył niemal zupełnie nieznany wątek Polaków służących w dużej liczbie w białoruskiej policji pomocniczej, a następnie w 30 Dywizji Grenadierów SS.
Należy podkreślić, że autor krytycznie podchodzi do wykorzystywanych źródeł, a zwłaszcza do protokołów przesłuchań oficerów polskiego podziemia, prowadzonych po wojnie przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, w których prawda miesza się z ewidentnymi kłamstwami. Co istotne, w wypadku różnych wątpliwości co do wiarygodności źródeł, Zychowicz konsultował się z zawodowymi historykami. Np. utrzymywanie kontaktów z Niemcami przez tajną komórkę kontrwywiadu Okręgu Wileńskiego AK „Cecylia” potwierdzili znawcy dziejów konspiracji wileńskiej.
W związku z tym w książce trudno wskazać błędy faktograficzne. Można się jedynie doszukiwać pewnych niekonsekwencji w warstwie interpretacji i komentarzy. Zychowicz nie może się przede wszystkim zdecydować w kwestii oceny realnych szans na zawarcie trwalszego porozumienia polsko-niemieckiego, a przede wszystkim określenia momentu, do którego takie porozumienie było możliwe. W kontekście powołania do życia Generalnego Gubernatorstwa 26 października 1939 r. stwierdza: „Od tej pory nie było już mowy o żadnym porozumieniu. Wąska furtka do kolaboracji, która została uchylona w pierwszych tygodniach po upadku Polski, została zatrzaśnięta kopniakiem gestapowskiego buciora„. Mimo takiego przesądzenia sprawy, na stronie 93 zadaje pytanie: „Do którego momentu wojny możliwe było zawarcie ugody między Niemcami a Polakami?„ i odpowiada: „Wydaje się, że cezurą taką było lato 1940 roku, gdy Niemcy przeprowadzili ludobójczą akcję AB”. Jednakże na tej samej stronie pisze nieco dalej o diametralnym zwrocie sytuacji po 22 czerwca 1941 r., czyli ataku Hitlera na Związek Sowiecki, stwierdzając: ”Niemcy dostali wówczas od losu kolejną – ostatnią już – szansę na porozumienie z Polakami”.
Niektóre z konkluzji autora są nie tylko kontrowersyjne, ale i mało realne. Na przykład stwierdzenie, że we wrześniu 1939 r. Józef Beck i Edward Rydz-Śmigły zamiast uciekać do Rumunii powinni byli skierować się do Warszawy, aby formalnie skapitulować przed Niemcami. Według Zychowicza taki akt kapitulacji byłby dla nas korzystniejszym rozwiązaniem, aniżeli kontynuowanie wojny przez rząd Sikorskiego, całkowicie uzależniony od zachodnich sojuszników. Moim zdaniem realizacja takiego scenariusza była jednak praktycznie niemożliwa, zarówno z powodów technicznych (przedostanie się z Pokucia do Warszawy), jak i psychologicznych. Trzeba wziąć pod uwagę mentalność i honor polskich oficerów oraz obawy o reakcję ze strony społeczeństwa.
Powyższe zastrzeżenia nie obniżają w niczym wartości książki Piotra Zychowicza jako syntezy pewnego mało znanego wycinka polskiej historii najnowszej, a zarazem zaczynu do dalszych dyskusji i badań naukowych nad tym zagadnieniem. Uważam, że nawet ci, którzy z obrzydzeniem spoglądali na „Obłęd’44„, powinni sięgnąć po ”Opcję niemiecką”, aby zrewidować swoje stereotypowe wyobrażenia o Polakach podejmujących na różnych polach współpracę z Niemcami.
Z lektury książki wynikają dwa podstawowe wnioski: po pierwsze – zjawisko współpracy z Niemcami nie było w Polsce marginalne; po drugie – zwolennicy ugody z okupantem nie byli wcale zdrajcami i renegatami. Trzecia konkluzja autora jest obrazoburcza, ale niestety zgodna z faktami: gigantyczne ofiary poniesione przez Polaków w czasie II wojny światowej poszły na nic, ponieważ nie mogły zmienić powojennego losu naszego kraju. Według niego działalność dywersyjna i sabotażowa podziemia przynosiła więcej szkody, niż pożytku, bowiem straty niemieckie były minimalne, a w ramach represji odwetowych ludność cywilna płaciła za to ogromną cenę. Sformułowana przez Zychowicza nauka na przyszłość brzmi następująco: „Polska musi wreszcie zacząć prowadzić politykę realną. Swoją krew należy cenić”.
Takie wnioski są z pewnością kontrowersyjne i dla wielu trudne do przyjęcia. Można się z nimi nie zgadzać, ale warto książkę przeczytać po to, aby poznać mało znane fakty i zastanowić się nad alternatywami, jakie Polacy mieli do wyboru.
Abstrahując od oceny słuszności tez stawianych przez autora, recenzowana książka posiada przede wszystkim dużą wartość faktograficzną. Przyczyni się zapewne do obalenia wielu mitów i stereotypów pokutujących w polskiej historiografii. Dodatkowe atuty „Opcji niemieckiej” to przystępny, atrakcyjny styl oraz liczne ilustracje. Brakuje natomiast mapek przybliżających opisywane tereny Wileńszczyzny i Nowogródczyzny oraz szlak bojowy Brygady Świętokrzyskiej NSZ.
Na plus:
+ tematyka książki
+ szeroka baza źródłowa
+ przystępny styl
+ ilustracje
Na minus:
- brak dodatkowych mapek
Ocena recenzenta: 8,5/10
Tytuł: Opcja niemiecka. Czyli jak polscy antykomuniści próbowali porozumieć się z Trzecią Rzeszą
Autor: Zychowicz Piotr
Wydawca: Rebis Dom Wydawniczy
Rok wydania: 2014
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.