„Świat Lodu i Ognia. Nieznana historia Westeros oraz Gry o tron” - G.R.R. Martin - recenzja |
Nakładem wydawnictwa Czwarta Strona ukazała się, stanowiąca nie lada gratkę dla fanów hitowego serialu stacji HBO, książka pod tytułem Świat Lodu i Ognia. Nieznana historia Westeros oraz Gry o tron autorstwa Georga R.R. Martina, Elio M. Garcii Jr., i Lindy Antonsson w przekładzie Michała Jakuszewskiego.
Kto nic nie słyszał o serialu Gra o tron? Między końcem starego a początkiem nowego roku lepiej nie będę narażał się na banicję. Umówmy się więc, że nie zadałem tego pytania. Koleje losu bohaterów sagi Georga Martina Pieśń lodu i ognia - spopularyzowanej dodatkowo przez produkcję HBO - fani częstokroć znają lepiej niż historię własnych rodzin.
Większość przedstawicieli Homo sapiens zadaje sobie czasem pytania o eschatologicznym źródle. Mam na myśli coś w takim oto stylu: czy świat jest do końca poznawalny? Czy możemy poznać w pełni pojedynczego człowieka? Czy możemy odkryć wszystkie tajemnice własnego wnętrza? Odpowiedź wcale nie brzmi zaskakująco. Otóż, prawdopodobnie nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Z tego powodu istota rozumna wypatruje zamienników, które na bieżąco są dostarczane przez popkulturę. Przykład Matrixa najlepiej udowadnia, że alternatywne światy rozrastają się do monstrualnych rozmiarów. Wyimaginowany Wielki Brat popkultury przemówił: „Jeśli chcesz dowiedzieć się wszystkiego, musisz zrobić większy wysiłek, podejmij wyzwanie, przejdź przez obcy dla ciebie pałac. Dzisiaj nie wystarczy ci projekcja w kinie; powinieneś przejść grę komputerową (podpowiedź – w Matrixie tablice rejestracyjne samochodów w grze sprawdzą się skutecznie jako niezbędne do ukończenia rozgrywki kody), a na deser oddać się lekturze komiksów. Wtedy zdobędziesz całkowitą wiedzę. Aha, najlepiej będzie jeśli nie zapomnisz za to zapłacić.” Możliwość uporządkowania czegokolwiek ma właściwości lecznicze w rozproszonym świecie XXI wieku. Kiedy umęczony człowiek składa w jednolity i spójny obraz rzeczywistość, tak przeogromną jaką zawdzięczamy wyobraźni G. Martina, odczuwa pewien rodzaj satysfakcji. Oto wreszcie doszedłem do jakiegoś celu – powie.
Gdy po raz pierwszy dotknąłem Świat lodu i ognia, przypomniał mi się tytuł piosenki Perfectu Obracam w palcach złoty pieniądz. Boże drogi, będąc dzieckiem, myślałem, że każdą książkę czeka zbutwienie. Dzisiaj sytuacja jest diametralnie inna; który to już raz odnoszę wrażenie, że trzymam w ręku po prostu piękną rzecz? Może jednak papierowe publikacje wygrają w bitwie z czytnikami e-booków. W dobie elektroniki szansa na zwycięstwo tradycji tli się coraz mocniej chociażby dzięki wysiłkom wydawnictwa Czwarta Strona. Recenzja w swojej ograniczonej objętości nie odda piękna pozycji sygnowanej aż trzema nazwiskami. Do mistrza Martina dołączyli założyciele strony westeros.org – Elio M. Garcia i Linda Antonsson. W taki sposób dokonała się symbioza nowoczesności pod postacią, obowiązkowego współcześnie, internetu z literackim słowem, które jednak jeszcze coś znaczy.
Nawet największy fan Gry o tron niech wyobrazi sobie teraz, że jest bezradnym nowicjuszem w labiryncie stworzonym przez autora Rockowego Armageddonu. Nowicjusz, nie zważając na swoją bezbronność, podejmuje wyzwanie, ponieważ przez gąszcz informacji prowadzą go autorzy. Nadmiar faktów w wypadku Nieznanej historii Westeros... nie uznaję za wadę publikacji, ale za jedną z jej największych zalet. Czytelnik sam decyduje o selekcji materiału, a ułatwia mu to precyzyjny układ książki, przy którym warto się na chwilę zatrzymać i westchnąć kolejny raz: „kto by pomyślał, że będą takie piękne książki robić”. W podbój olbrzymiego świata lodu i ognia odbiorca wyrusza uzbrojony w drzewa genealogiczne rodu Targaryenów, Starków oraz Lannisterów. Na tym atrakcje się nie kończą; ekwipunek czytelnika wzbogacają ponadto mapy, bogaty indeks oraz mnóstwo znakomitych, miłych dla oka, ilustracji. Wydawcy zadbali również o fizyczność i logiczne myślenie fanów serii. Zanim oddamy się lekturze księgi, czeka nas batalia z lnianym pokrowcem, który został zabezpieczony łańcuch z kłódką. Gdy czytelnik poradzi już sobie z wyreżyserowaną złośliwością rzeczy martwych, winien postępować ostrożnie z tym cackiem, ponieważ na podłogę mogą rozsypać się pocztówki z Westeros.
Czy można ten piękny przedmiot (sic!) sklasyfikować gatunkowo? Encyklopedia, kronika, popkulturowy podręcznik do wspaniałej, ale fikcyjnej historii? Wszystkie odpowiedzi są jak najbardziej trafne. Autorzy niewątpliwie mieli ambicje stworzenia dzieła o charakterze encyklopedycznym. Ktoś dopiero wstępujący do świata lodu i ognia znajdzie tu wszelkie niezbędne informacje. Taki ktoś może być pewien, że dzierży w rękach dzieło będące najwyższą instancją wiedzy o sadze Martina, a w związku z tym nie jest skazany na wyszukiwanie wiadomości w innym miejscu, bowiem wszystko, co potrzebne, zostało zgromadzone w tym jednym.
Jak podaje autor hasła w Słowniku języka polskiego: kronika to chronologiczny zapis ważniejszych wydarzeń z życia państwa, instytucji, organizacji itp. Proszę się nie obawiać. Nie stawiam tezy, że wydarzenia z Gry o tron są autentyczne, ale trzeba się zgodzić z faktem, iż autorzy w pełni zachowali wymogi formalne kroniki jako takiej.
Nieznana historia Westeros jest także podręcznikiem, instrukcją obsługi popkultury, która rozwija się w zastraszającym tempie; ostatnimi laty zwłaszcza dzięki twórcom fantastyki. Obecnie błyskawiczna orientacja w kulturowym miszmaszu stanowi nie lada wyczyn – dzisiaj mój produkt święci triumfy, jutro twój, pojutrze jeszcze kogoś innego. Co pozostanie?
W sztuce XXI wieku jak nigdy wcześniej nie można być niczego pewnym, lecz należy sobie jakoś radzić. Nie ma innego wyjścia oprócz rezygnacji z uczestnictwa w tym kolorowym skądinąd świecie. Tym razem możemy bezgranicznie zaufać autorom, bo żaden z nich nas nie oszukał.
Najnowsze dzieło Martina, Garcii i Antonsson powinno obowiązkowo znaleźć się na półce prawdziwego fana Gry o tron. Jeśli nawet potencjalny odbiorca tej książki w istocie zna świat sagi lepiej niż własną kieszeń, nie pożałuje wydanych pieniędzy, gdyż nie można sobie wymarzyć lepszego dopełnienia kolekcji. Flirt nowoczesności z tradycją zakończył się prawdziwym romansem. Oby tak dalej.
Plus minus:
Na plus:
+ spełnione encyklopedyczne zapędy autorów
+ literackie słowo urozmaicone innymi nośnikami informacji (mapy, drzewa genealogiczne etc.)
+ piękne, bibliofilskie wydanie
Na minus:
- wszelkie i niepodważalne zalety książki nie przysłaniają finansowych celów publikacji, co zawsze powinno być uznane za łyżkę dziegciu w beczce miodu;
Tytuł: Świat lodu i ognia. Nieznana historia Westeros oraz Gry o tron
Autorzy: George R.R. Martin, Elio M. Garcia Jr, Linda Antonsson
Wydawca: Czwarta Strona
Rok wydania: 2014
ISBN: 978-83-7177-926-8
Liczba stron: 327
Okładka: twarda
Cena: 69,90 zł
Ocena recenzenta: 9/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Przeczytałem całą dotychczas wydaną sagę Pieśni Ognia i Lodu, z Rycerzem Siedmiu Królestw do kupy, i obejrzanym serialem na dokładkę. Uważam, że recenzje publikacji z gatunku fantastyki nie powinny znajdować się na tym portalu. W najgorszym razie tolerowalna byłaby podstrona traktująca o historiach fantasy.
Pozdrawiam
Ja również przeczytałem całą dotychczas wydaną sagę PLiO (całego serialu nie ścierpiałem). Dodatkowo jestem wielkim fanem Tolkiena. Nie zgodzę się, że nie powinny się tu ukazywać recenzje takich książek fantasy. Wszystkie czerpią z historii tak samo jak z wyobraźni autora. W moim przypadku dodatkowo zainteresowanie historią wynikło bezpośrednio z zainteresowania fantasy 😀