Stan wojenny: Dwa lata więzienia dla byłego komendanta milicji |
Wyrok dwóch lat więzienia za prześladowanie opozycji w stanie wojennym usłyszał wczoraj były komendant Milicji Obywatelskiej w Białymstoku, 83-letni Sylwester R.
Pion śledczy IPN postawił Sylwestrowi R. zarzuty wielokrotnego bezprawnego pozbawiania wolności działaczy opozycji antykomunistycznej oraz przekraczania uprawnień.
W akcie oskarżenia czytamy, że R. jako funkcjonariusz państwa komunistycznego - komendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej w Białymstoku - „przekroczył swoje uprawnienia w ten sposób, że bezprawnie pozbawił wolności członków ówczesnych związków zawodowych, m.in. NSZZ +Solidarność+ i NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych”. Według ustaleń śledczych i historyków, internowania miały miejsce na mocy przepisów o wprowadzeniu stanu wojennego, które w czasie aresztowań jeszcze wtedy nie obowiązywały, a działania Sylwestra R. były całkowicie bezprawne, stanowiąc tym samym „poważne prześladowanie” z powodu przynależności pokrzywdzonych do związków zawodowych.
Prokurator domagał się dwóch lat bezwzględnego więzienia oraz podania wyroku do publicznej wiadomości.
Prowadzący sprawę Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał oskarżonego winnym i przychylił się do wniosku IPN. Sylwester R. za swe działania z grudnia 1981 r. usłyszał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności bez możliwości zawieszenia kary. Sąd nie rozpoznał powództw cywilnych o odszkodowania dla poszkodowanych. Wyrok nie jest prawomocny.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Jestem pozytywnie zaskoczony. Czyżby efekt nowego rządu?
Wątpię... możliwe że pojawił się w domu aresztowanego za dziesięć 12... wtedy powinien stać, a jak głoszą wspominki był mróz taki, że ślina w locie zamarzała albo bali się że zwieje (jakieś spotkanie, pokój hotelowy czy coś) to się chłopaki wzięli do roboty... Przecież Jaruzelski mówił „Dziś o północy Rada Państwa i tak dalej...” czyli te przepisy o 23.59 nie obowiązywały...
Chodziło o 55 internowań, które komendant wojewódzki nakazał dużo wcześniej wiedząc, że przepisu nie ma (nie wspominam już nawet o samej legalności stanu). Do tego osobiście przygotowywał aresztowania w województwie w nosie mając ich zgodność z prawem.
Z resztą część aresztowań wiązała się też z biciem aresztowanych (są nawet kwalifikane jako zbrodnie przeciwko ludzkości).
Tak więc słodkie gadki jacy to biedni zmarznięci milicjanci byli poszkodowani i jak to o minutę się pospieszyli można włożyć między bajki.
Poczytaj panie anonim o postaci tego pana, o jego drodze, który swą „piękną” karierę rozpoczął jeszcze w ’52 w UB.
Kariera w UB to jedno, wtóre bycie nadgorliwym. Czym innym jest przygotowana lista podejrzanych, a czym innym chęć wykazania się: czyli o 1 w nocy już wszystko załatwione...
Najlepsze jest to, że Anonim w ogóle nie zna sprawy (co pokazał we wcześniejszym komentarzu), ale z niewiadomych powodów z góry broni tego człowieka. Jakaś słabość do tłukących ludzi białostockich milicjantów czy coś? Kolega zakładam nie z Białego?
Śmieję się z „efekt nowego rządu”, gdyż nie kojarzę by jakiś milicjant czy szef grupy milicyjnej został skazany za to, że o 00.30 w nocy, w trzaskający mróz albo później pojawił się w domu internowanego i zabrał go ekstracugiem do więzienia czy innego ośrodka internowania. Facet został skazany za nadgorliwość. Czyli pewnie chęć wykazania się przed innymi. Nie sądzę także by sąd „czepiał się o minuty” pewnie o kwadranse czy dziesięć minut. Do tego nie ma nic do rzeczy, że facet służył w UB od 52 roku. Służby zajmujące się bezpieczeństwem kraju są zazwyczaj tymi które poza wyjątkami przechodzą w miarę bezboleśnie kolejne zakręty historii (patrz carska Ochrana, niemieckie Gestapo i Abwehra i tak dalej). Wiedza to szansa na przeżycie. Najwyżej względem nowych władców trzeba będzie wykazać się wyjątkową lojalnością (bywa równoznaczne z wyjątkową podłością)
A pewien prokurator z czasu stanu wojennego to ma sie calkiem dobrze.
Internowania to faktycznie sprawa drugorzędna - a że posłużyła za pretekst do skazania, i bardzo dobrze. Natomiast MO począwszy od początków tzw. Polski Ludowej stanowiła element opresji reżimu komunistycznego w stosunku do Polaków. Komendanci wojewódzcy MO to nie byli zwykli funkcjonariusze, którzy mogli mieć różny stosunek do rzeczywistości (choć w większości mieli pozytywny). Komendanci wojewódzcy to była grupa wyselekcjonowanych, lojalnych towarzyszy, wyjątkowo ohydnych, i za to powinni siedzieć.
Jak zwykle różnie z tym bywa - zawsze w każdej partii są ludzie którzy chcą po prostu zarobić, wygrać na tym, że ktoś rządzi, a potem w jakiś sposób przesmyknąć się do kolejnego zwycięzcy (takie Wallenrody farbowane...). Są także ludzie którzy naprawdę wierzą w to co robią, ideowcy. Byli tacy, którzy mając porównanie z tym co było przed wojną (drugą światową) naprawdę cenili to co nowy system wyczyniał...
OK, w systemie komunistycznym funkcjonowali różni ludzie. Było wielu takich, którzy byli po prostu konformistami. Tylko, że komendantami wojewódzkimi MO tacy ludzie raczej nie zostawali. Mam dostęp do akt osobowych funkcjonariuszy MO, więc widzę, że wysokie stanowiska w MO dostawali milicjanci odpowiednio wyselekcjonowani, nierzadko pochodzący z tzw. rodzin resortowych, działający w PZPR, którzy we wcześniejszym okresie zapisali się w służbie na rzecz PRL. To była elita MO, a faktycznie aparatu opresji nad własnym społeczeństwem. Czy oni internowali niezgodnie z prawem, czy nie internowali - ci funkcjonariusze zawsze mieli na swoim koncie jakieś wręcz przestępcze czyny.
Z tym też było różnie. Należy pamiętać, że żadna jednostka mundurowa (tu nie wnikam jaka, a MO do takich też zaliczam...) nigdy nie lubiły ujawniać, że funkcjonariusz X ma problem rodzinny, co oznacza, że przed spaniem „pada” flaszka, co przekłada się na jego działania. Pytanie ilu było takich? W Krakowie na pewno jeden. Do tego można dodać różne „dziwne” pomysły w guście nadgorliwiec bo mu nie wyszło. Jeden były UB-ek powidział - ludzie byli różni, ale idiotów można było policzyć na palcach...
Nie bardzo rozumiem kolegi posta. Owszem, spora część funkcjonariuszy MO miała problemy alkoholowe (i akta osobowe milicjantów nieźle to oddają), mieli też problemy rodzinne, ale nie w tym rzecz. Tego typu problemy świadczą o tym, z jakim „warstw społecznych” pochodziła duża część funkcjonariuszy MO. Ale chodzi o służbę ustrojowi komunistycznemu - służbę w przypadku wyższych funkcjonariuszy MO polegającą już na represjonowaniu społeczeństwa.
Służby mundurowe z racji tego czym się zajmują i jak działają (interwencja na rozkaz, nawet mimo wewnętrznego sprzeciwu...) oznacza, że problemu są. Obecnie się o nich mówi, a wcześniej: no tak w pt na piwo, sobotę na wódkę, niedziele dochodzi, a czasem „grzdyla” ale sprawny, problemów nie ma... Co uznawano „za normę picia” a co było „poza nią”...
Rozmywanie tematu - co to niby ma wspólnego z Sylwestrem R.? On nie za chlanie został skazany, tylko za bezprawne zamykanie ludzi. Sądzenie milicjantów ze stanu wojennego też nie dotyczy ilości „grzdyli” jakie wypili, tylko tego, że katowali i torturowali ludzi w więzieniach. Nie sprowadzaj rozmowy do dyskusji o pierdołach, bo nie one są istotą problemu, tylko zbrodnicza działalność PRL (odgórnie zaplanowana dodajmy).
Wyrok nie został wydany za bicie tylko za aresztowanie niezgodne z prawem, czyli zanim przepisy weszły w życie. A bardzo często stan psychiczny pana władzy, czy służb mundurowych ma wpływ na zachowanie i dowódców i wykonawców - od sytuacji kiedy trzeba użyć zwrotu „za wszelką cenę, z użyciem broni” a kiedy ” cicho, spokojnie, prawa nie złamcie”i tak dalej...