Świat satyr Tadeusza Boya-Żeleńskiego |
Początkowo nic nie wskazywało na to, aby lekarz pediatra Tadeusz Żeleński miał zająć się na poważnie literaturą. Wprawdzie w latach 90. XIX w. próbował swych sił w tej dziedzinie, czego dowodem są sonety opublikowane w 1895 r. w czasopiśmie „Świat”. Po latach jednak sam Żeleński uznawał je za nieudane i się do nich nie przyznawał. Dopiero wizyta w Paryżu rozbudziła w nim fascynację tamtejszymi pisarzami.
Boy-Żeleński zajął się tłumaczeniem klasyki literatury francuskiej począwszy od dzieł najdawniejszych, takich jak Pieśń o Rolandzie czy Wielki Testament Villona, przez sztuki wielkich francuskich dramaturgów: Moliera, Racine’a czy Corneille’a i powieści XIX-wiecznych pisarzy, skończywszy na poezji i rozprawach filozoficznych Kartezjusza i Pascala. Wykazywał się niezaprzeczalnym talentem w zakresie sztuki translatorskiej, próbował jak najwierniej oddać styl danego pisarza, a nawet rytm zdań w danym dziele. Z drugiej strony trzeba jednak zauważyć, że część tłumaczonych tekstów w pewnym stopniu zniekształcał, czego przykładem może być ocenzurowanie fragmentów Niebezpiecznych związków de Laclos.
Żeleński nie tylko prowadził działalność translatorską, ale pisał też eseje na tematy literackie, a w późniejszym okresie także polityczne i społeczne. Często zabierał głos w sprawach związanych z katolickim podejściem do małżeństwa, choćby w cyklu felietonów publikowanych w „Kurierze Porannym”, który później ukazał się w formie broszury pt. Dziewice konsystorskie. Boy krytykował w nim podejście sądów kościelnych do kobiet, które, chcąc uzyskać rozwód, musiały udowodnić swą cnotę lub niezdolność do spełniania małżeńskich obowiązków. Niezwykle zadziwiający jest przy tym fakt, że niejednokrotnie to im się udawało, nawet wtedy, gdy były już matkami. Z pewnością za radą adwokatów ukrywały dzieci, przekupywały lekarza i udawały dziewice, aby w ten sposób uzyskać rozwód przed sądem konsystorskim.
Żeleński zajmował się także pisaniem tekstów satyrycznych i w 1907 r. podjął współpracę z kabaretem Zielony Balonik. W tym aspekcie swojej działalności osiągnął mistrzostwo, czego najdoskonalszym dowodem są jego wierszyki, satyry i parodie zebrane w wydanym po raz pierwszy w 1913 r. zbiorze pt. ‚Słówka. Żeleński kreśli w nim prześmiewczy obraz życia kulturalnego w Krakowie w pierwszej dekadzie XX w., będący przykładem intelektualnej prowokacji. Z ironią atakuje zwolenników konserwatywnych partii i stowarzyszeń.
W sposób doskonały dokonuje tego w swej satyrze z 1907 r. noszącej tytuł Historia Prawicy narodowej. Symboliczna retoryka, czyli pochód ludzi ofiarujących swe szczęście i życie za ojczyznę, stosowana przez tytułowe ugrupowanie, jest w tym wierszu wyszydzona. Boy przypisuje prawicowemu ugrupowaniu niezwykle długą historię, sięgającą czasów Chrobrego, który miał mieć poglądy prawicowe, gdyż trzymał swój miecz „w prawicy”. Należy jednak zauważyć, że obok tej patetycznej symboliki krytykuje też finansową politykę partii, a także wyśmiewa koncepcję zbliżenia przedstawicieli ugrupowań o charakterze narodowym i ludowym:
„Dalej sypać podatek narodowy,
Zewsząd pieniądze płyną w bród:
Póki w kasie mamy grosz gotowy,
Póty ze szlachtą polską polski lud!”1
Innym przykładem kpiny z konserwatyzmu jest jedna z zawartych w Słówkach piosenek z ‚Niewydanej szopki krakowskiej na rok 1907 i 1908, nosząca tytuł Student i studentka ze stowarzyszenia Ethos2 . Osoby należące do tej organizacji, mającej na celu moralną odnowę młodzieży, w wierszyku Żeleńskiego przedstawione są jako te, które chcą usunąć z życia wszelkie aspekty związane z płciowością. Na melodię Więc pijmy3 z Traviaty Verdiego śpiewają:
„niech zniknie przesąd czczy
Co chłopiec, co dziewczyna,
Gdy skryje peleryna
Różnice naszych płci”4
W piosence pt. Gospodarz z Bronowic śpiewa w tym samym przedmiocie stowarzyszenie Etos jeszcze raz było celem satyry Boya (piosenka ta znajdowała się w Niewydanej szopce… po Studencie i studentce ze stowarzyszenia Ethos). Tym razem mamy do czynienia z opowieścią tytułowego gospodarza, który opisuje swoje spostrzeżenia na temat jednego ze swoich sąsiadów, Maćka, który przystąpił do towarzystwa „czystościowego”. Piosenka ta pod względem użytego języka i konstrukcji wzorowana jest na przyśpiewkach ludowych i zawiera w sobie pewien ładunek frywolnego humoru, który pogłębia kontrast między tym, jak wygląda przeszłość, a tym, w jaki sposób nowo przyjęty do stowarzyszenia Maciek musi zachowywać się teraz:
„Dawniej kiedy dziewka była grzechu warta,
Choćbyś jej ta zrobił jakiegoś bękarta,
Poszła se z nim ka przed siebie
I nie było dziury w niebie!
Oj ta dana itd.
[…]
Dzisiaj w tym Hetosie paskudne kaliki,
Dziewki jak wymokłe, chłopy jak patyki,
Wciąż rajcują hokus-pokus,
Jak się wyzbyć ziemskich pokus!
Oj, ta dana, itd.”5
Towarzystwa tego typu miały też niejednokrotnie zapędy eugeniczne, co Boy wyszydza w swym wierszu pt. Nowa wiara, w którym, oddając głos podmiotowi lirycznemu – entuzjaście tychże koncepcji, pisał:
„Zamiast błądzić w ciemnym mroku
Ludzkich instynktów wyzwoleń,
Jedno trzeba mieć na oku:
Zdrowotność setnych pokoleń.
[…]
Już obliczył nam dokładnie
Akademii były docent,
Ile za lat tysiąc spadnie
Śmiertelności średni procent”6
Boy w Słówkach krytykuje także polską tradycję literacką, w której ważną rolę odgrywały toposy matrony czy czystej dziewicy, co jest widoczne np. w wierszu Litania ku czci p. t. Matrony Krakowskiej. Tytułowa matrona nie wykazuje żadnej z cech przypisywanych jej w kulturze. Nie jest dostojna, nie posiada żadnego autorytetu ani mądrości. Podmiot liryczny, zwracając się do matrony, mówi:
„Ty, co z głębin swej kanapy
Wychylając kibić tłustą,
Brzydkie swe nadstawiasz łapy
Przerażonym naszym ustom;
[…]
Ty elokwencji patoko,
Coś jest wiecznym sporów źródłem
Czy cię nazwać starą kwoką,
Czy też raczej starym pudłem”7
Ośmieszone i podważone zostają także zasady, zgodnie z którymi żyje matrona, gdy podmiot liryczny zwraca się do niej w następujący sposób:
„Ty, orędowniczko dzielna
Uciśnionej polskiej nacji,
Arcykapłanko naczelna
Naszej, starobabokracji
[…]
I ty, której czujność tępi
Młodych wzruszeń powab czysty,
A co w Tomaszu a Kempi
Dawnych grzechów chowasz listy”8
W wierszach List otwarty kobiety polskiej pod adresem Zielonego Balonika i Replika kobiety polskiej na odpowiedź młodzieńca polskiego Boy oddał głos kobiecie zmęczonej sposobem jej postrzegania:
„Sto lat w lirycznej niewoli
Jęczymy: u nóg koturny,
Czoło w świętej aureoli
Na głowie popiołów urny”9
Poza wizerunkiem kobiet Żeleński poddaje też krytyce sposób opisywania miłości w literaturze polskiej, np. w wierszu pt. Pieśń o mowie naszej:
„Pytam tu obecne Panie,
(By od grubszych zacząć braków):
Jak mam nazwać… obcowanie
Dwojga, różnej płci, Polaków?
Czy dusz bratnim pokrewieństwem?
Czy tarzaniem się w rozpuście?
Serc komunią- czy też świństwem,
Lub czym innym w takim guście?”10
Jednocześnie obok konserwatyzmu i pewnych braków w polskiej tradycji literackiej, Boy wyśmiewa także różnego rodzaju fascynacje niektórych twórców modernistycznych połączone niejednokrotnie z megalomanią. Za przykład może tu służyć Lucjan Rydel, dziś znany głównie z tego, że jego wesele stało się pierwowzorem wydarzeń dramatu Stanisława Wyspiańskiego. y We wzorowanym na jednym z utworów Słowackiego wierszyku pt. Z podróży Lucjana Rydla na wschód, przedstawiony został jako niezwykły gaduła. Wchodząc do mykeńskiego grobu Agamemnona zaczął mówić tak wiele, że:
„rozbudzone na wpół trupy z cicha
Szepcą do siebie: cóż tam znów u licha?!”11
Również walorów intelektualnych poety nie przedstawiono w zbyt korzystnym świetle. Rydel zwraca się do starożytnych Greków słowami:
„Niechaj przeszłości szepcą do mnie głosy
Ludu, co także pod spód nic nie wdziewał,
I także chodził z gołą głową, bosy,
Niech mówi do mnie duch helleńskich braci,
Co także, jak ja nie nosili gaci…”12
Rydel w Słówkach pojawia się raz jeszcze. Farsa pt. Bodenhain jest parodią jego sztuki pod taką samą nazwą, która dotyczyła walk pomiędzy ziemianami a władzą pruską w Wielkopolsce. Boy jednak modyfikuje niektóre jej elementy. Akcję przenosi do Monte Carlo, gdzie dzielni polscy ziemianie grają w karty, aby za wygrane pieniądze odzyskać utracone majątki. Jeden z nich, 99-letni hrabia Napoleon, ma w grze takie szczęście, że członkowie komisji kolonizacyjnej postanawiają wykupić Monte Carlo i wygnać z niego Polaków, obawiając się niepowodzenia akcji germanizacyjnej.
Boy nadał swej parodii podtytuł Fragment dramatu, znaleziony na Małym Rynku przez Pana Ferdynanda Esika, autora dzieła nagrodzonego przez Krakowską Akademię Umiejętności, pt. Kobiety w Życiu Lucjana Rydla13 . Esik, a właściwie Ferdynand Hoesick, był krakowskim księgarzem, wydawcą, pisarzem i propagatorem turystyki. Zajmował się także literaturoznawstwem i był autorem kilkunastu książek na temat polskiego romantyzmu oraz literatury ludowej. Byłby zapewne postacią ogólnie szanowaną, gdyby nie mała słabość. Miał w zwyczaju opowiadać niezwykle barwne historie o swoich miłosnych podbojach, które mocno kontrastowały z niezbyt korzystnym wyglądem zewnętrznym. Z tego też powodu stał się pośmiewiskiem krakowskiej socjety. Właśnie tego dotyczy satyra Boya pt. Dzień p. Esika w Ostendzie, w której opisuje jego pobyt w nadmorskim kurorcie w Belgii:
„Tłum pięknych kobit,
W koło dobrobyt,
Wszystko aż lśni;
Rozkosz przenika
Ciało Esika
Nóżkami fika,
Ze szczęścia rży.”14
Ówczesny ruch turystyczny Boy przewrotnie opisywał jako swego rodzaju wyjazdy w poszukiwaniu przelotnych związków. Jak np. w napisanym w 1907 r. utworze pt. Zur hebung des Fremdenverkehrs ( Dla podniesienia ruchu przyjezdnych), w którym redaktor Stefan Krzywoszewski z Warszawy przyjeżdża do Krakowa, gdzie ogarnia go „tęsknota za niewiastą„. Nie może jednak żadnej znaleźć, bo w każdym miejscu w Krakowie, w wyniku działalności towarzystw „czystościowych”15 , panują niezwykle surowe obyczaje:
„Gość nasz, który zwiedzał cudzoziemskie kraje,
Widywał w teatrach lekkie obyczaje,
Zatem, zakupiwszy cukrów cały stos,
Śmiało za kulisy idzie wściubic nos.
Rozpoczyna z lekka wstępną galanterią;
Dama robi na to minę bardzo serio,
Płomień oburzenia bije jej od lic:
U nas, proszę pana, małżeństwo, albo nic.”16
Boy kpi sobie nie tylko z powszechnie znanych ludzi, ale także z różnych krakowskich skandali. Na przykład w napisanym w 1907 r. wierszu pt. Opowieść dziadkowa o zaginionej hrabinie, opisuje głośne rzekome porwanie hrabiny Marii Adamowej Zamoyskiej (1878–1930), żony Adama Zamoyskiego, późniejszego ordynata na Kozłówce, które okazało się jednak jej krótkotrwałą „przygodą romansowej natury”.
Innym wierszem, w którym Boy nawiązuje do znanych wydarzeń, jest Opowieść dziadkowa o cudach jasnogórskich. Jest to satyra na obyczaje częstochowskich mnichów, a w szczególności na postępowanie ojca Damazego Macocha (1874–1916), który w 1909 r. ukradł trzy złote korony i suknię z obrazu Matki Boskiej. Miał też mieć kochankę, którą wydał za swego kuzyna Wacława Macocha (miał być to jednak związek fikcyjny, służący utrzymaniu w tajemnicy relacji zakonnika). Małżeństwo nie trwało jednak długo, gdyż w 1910 r. ojciec Macoch zamordował męża swej kochanki. Ten jednak umierał na tyle długo, że zakonnik zdążył udzielić mu jeszcze ostatniego namaszczenia, o czym wspomina Boy:
„Jak przyszło Xiędzu dla dobra klasztoru
Zatłamsić kogo, to mu bez jankoru,
Póki ta zipie, własną dłonią leje
Świente oleje…”17
Dla Żeleńskiego rzeczą co najmniej dziwną jest także fakt, że gdy cała sprawa wyszła na jaw, zwierzchnicy klasztoru nakazali zbiórkę wśród pielgrzymów na rzecz zgromadzenia, której celem miało być „przebłaganie Boga za zbrodnię ojca Macocha”. Boy kpi z tej decyzji, pisząc:
„Iżby zapomniał Bóg o swej boleści,
Trzeba mszy zakupić dziennie choć z czterdzieści;
Niech więc na tackę, co ta który może,
Rzuci w klasztorze…”18
Swego rodzaju paradoksem może być fakt, że w początkowej fazie swej działalności kabaret Zielony Balonik, z którym Żeleński współpracował, także był postrzegany jako coś niemalże skandalicznego, czego echem jest wierszyk pt. Co mówili w kościele Kapucynów. Opowieść dziadkowa. Tytułowy bohater opisuje najniedorzeczniejsze plotki o rzekomych szatańskich obrzędach i rozwiązłości podczas przedstawień tego kabaretu, które usłyszał w kościele i z powodu, których przyszedł do kontrowersyjnego miejsca, aby zobaczyć to na własne oczy.
W swych wierszykach Boy niejednokrotnie dawał wyraz swoim antypatiom osobistym i artystycznym, czego przykładem może być pochodząca z repertuaru Zielonego Balonika i umieszczona w Słówkach piosenka dedykowana Mistrzowi Styce. Ostrze ironii Żeleńskiego w tym przypadku skierowane jest przeciwko malarzowi Janowi Styce, współtwórcy słynnej Panoramy Racławickiej, który wykazywał się ogromnym zamiłowaniem do monumentalnych form i razem z synem Tadeuszem chciał namalować w krakowskim Barbakanie panoramę bitwy pod Grunwaldem. Żeleński uważa ten pomysł za niedorzeczny, który najprawdopodobniej powstał w sytuacji opisanej w pierwszej zwrotce piosenki:
„Zobaczył pan Styka,
Jak raz mały kondel
Podniósł zadnią łapkę
I spaskudził Rondel”19
W dalszej części piosenki Żeleński odmawia Styce jakiegokolwiek talentu, a na końcu stwierdza, że jest czymś wręcz dziwnym, że nikt nie wie o wspomnianym na początku psie, za to każdy zna malarza:
„lecz w czym niezbadane
Losów tajemnice:
Nie wie nikt o piesku,
A każdy o Styce”20
Na tym jednak nie kończy się negatywne nastawienie Boya do tego malarza. W zamieszczonym w Szopce krakowskiej na rok 1911 i 1912 wierszu Żeleński nie tylko krytykuje talent Styka, ale na dodatek zarzuca mu kierowanie się chęcią zysku ukrytą pod płaszczykiem patriotyzmu. W dobitny sposób ukazał to w ostatniej zwrotce tego kupletu:
„Lecz jeśli nasz czyn ofiarny,
Z waszych duchów w moc nie wstanie,
Pluniem na ten naród marny,
I wrócimy na wygnanie;
I w salonie, hen, paryskim,
Ozdobimy skroń wawrzynem,
Może nawet z większym zyskiem
Razem z Tadziem, moim synem”21
Zdaniem Tomasza Weissa, polskiego historyka literatury, autora klasycznej już pracy pt. Legenda i prawda Zielonego Balonika, kuplet o Styce jest jedynym utworem pochodzącym z Szopki krakowskiej na rok 1911 i 1912, w którym Boy portretuje opisywaną postać w sposób jednoznacznie złośliwy i bezwzględny, bez cienia dobroduszności. Prawdopodobnie Styk wydawał się Żeleńskiemu typem cynicznego oszusta, chcącego zarobić na patriotycznych nastrojach, na co wskazywałyby argumenty wyłożone w eseju pt. Psychologia sukcesu.
Po latach od odrzucenia przez urząd miejski pomysłu „mistrza Styki” Boy mówił, że stało się to dzięki niemu, gdyż ośmieszył malarza w piosenkach wykonywanych na scenie kabaretu Zielony Balonik (tych samych, które potem zostały włączone do Słówek). Gdyby miasto przyjęło propozycję artysty, który był wykpiwany przez mieszkańców miasta, to także rada stałaby się obiektem żartów. Nie sposób stwierdzić, ile w tym stwierdzeniu jest prawdy, jednak niezależnie od tego na przestrzeni zaledwie kilku lat Słówka Boya zyskały ogromną popularność na terenie wszystkich ziem polskich. W ciągu dziewięciu lat od pierwszego wydania były wznawiane cztery razy, a nakład z 1931 r., według zapewnień wydawcy, wynosił około trzydziestu tysięcy egzemplarzy. Na popularność Słówek wskazuje też pewna anegdota, zgodnie z którą marszałek Piłsudski, podczas negocjacji traktatu z bolszewikami, miał zacytować fragment pochodzącego z tego zbioru wiersza pt. Stefania:
„W tym największy jest ambaras,
Żeby dwoje chciało na raz”22
Bibliografia:
- Gawin M., Rasa i nowoczesność: historia polskiego ruchu eugenicznego, 1880–1952, Warszawa 2003.
- Hen J., Boy-Żeleński. Błazen – wielki mąż, Warszawa 2008.
- Żeleński T., Dziewice konsystorskie, Warszawa 1992.
- Żeleński T., Słówka, Warszawa 2004.
Korekta: Edyta Chrzanowska
Redakcja merytoryczna: Łukasz Konopko
- Historia prawicy narodowej [w] T. Żeleński, Słówka, Warszawa 2004, s. 225. [↩]
- Towarzystwo Ethos zostało zawiązane w Krakowie w 1905 r. Było jednym z konserwatywnych stowarzyszeń (obok m.in. Towarzystwa Czystości Obyczajów czy Towarzystwa dla Walki z Chorobami Wenerycznymi i Szerzenia Zasad Abolicjonizmu) mających na celu moralną odnowę młodzieży, a także walkę z chorobami wenerycznymi, pornografią, uzależnieniami i prostytucją poprzez odpowiednie wychowanie i leczenie. Towarzystwo to było ideowo zbliżone do poglądów reprezentowanych przez redakcję dwutygodnika „Czystość”, miało podbudowę ideologiczną o charakterze eugenicznym. [↩]
- To połączenie utworu chwalącego alkohol z purytańskim tekstem wskazuje na swego rodzaju upojenie ideą. [↩]
- Student i studentka ze stowarzyszenia Ethos [w] T. Żeleński, Słówka, s. 237. [↩]
- Gospodarz z Bronowic śpiewa w tym samym przedmiocie [w] T. Żeleński, Słówka, s. 239. [↩]
- Nowa wiara [w] T. Żeleński, Słówka, s. 77. [↩]
- Litania ku czci p. t. Matrony Krakowskiej [w] T. Żeleński, Słówka, s. 37. [↩]
- Litania ku czci p. t. Matrony Krakowskiej [w] T. Żeleński, Słówka, s. 36. [↩]
- List otwarty kobiety polskiej pod adresem Zielonego Balonika [w] T. Żeleński, Słówka, s. 63. [↩]
- Pieśń o mowie naszej [w] T. Żeleński, Słówka, s. 55. [↩]
- Z podróży Lucjana Rydla na wschód [w] T. Żeleński, Słówka, s. 69. [↩]
- Z podróżóy Lucjana Rydla na wschód [w] T. Żeleński, Słówka, s. 69. [↩]
- Praca taka nigdy nie powstała. Wymyślony przez Boya tytuł stanowi parodię dwutomowej pracy Hoesicka pt. ‚Miłość w życiu Zygmunta Krasińskiego. [↩]
- Dzień p. Esika w Ostendzie [w] T. Żeleński, Słówka, s. 175. [↩]
- Których działalność, rzecz jasna, nie odnosiła tak wielkich efektów, jednak opis sytuacji w satyrze Boya jest po prostu bardzo przewrotny. [↩]
- Zur hebung des Fremdenverkehrs ( Dla podniesienia ruchu przyjezdnych) [w] T. Żeleński, Słówka, s. 174. [↩]
- Opowieść dziadkowa o cudach jasnogórskich [w] T. Żeleński, Słówka, s. 183. [↩]
- Opowieść dziadkowa o cudach jasnogórskich [w] T. Żeleński, Słówka, s. 183. [↩]
- Mistrzowi Styce [w] T. Żeleński, Słówka, s. 203. [↩]
- Mistrzowi Styce [w] T. Żeleński, Słówka, s. 204. [↩]
- Kuplet Jana w dwóch osobach Styki [w] Słówka, s. 251- 252. [↩]
- Stefania [w] T. Żeleński, Słówka, s. 27. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.