„Dziewczyny z Solidarności” - A. Herbich - recenzja |
Lech Wałęsa w przypływie mitomańskiej skromności powiedział kiedyś, że to on sam obalił komunę. Naturalnie nie jest to prawdą i nawet jeśli był on przywódcą Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego „Solidarność„, to za nim stała wielomilionowa armia zwykłych ludzi, którzy nie godzili się na dalszą komunistyczną niewolę. Należy pamiętać, że wśród tej armii były również kobiety. I właśnie tymi bojowniczkami z ”Solidarności” postanowiła w swej najnowszej książce zająć się Anna Herbich.
Autorka to urodzona w 1986 r. w Warszawie (gdzie mieszka do dziś) dziennikarka i publicystka. Swoje teksty zamieszczała m.in. w „Rzeczypospolitej„, „Uważam Rze„ i ”Do Rzeczy”. Wydawnictwo Znak Horyzont w 2014 r. opublikowało jej książkę Dziewczyny z Powstania, a rok później Dziewczyny z Syberii. Wszystkie trzy pozycje (łącznie z recenzowanymi właśnie w tym miejscu Dziewczynami z Solidarności) ukazały się w poczytnej i popularnej serii „Prawdziwe historie”. Warto jeszcze wspomnieć, iż Anna Herbich jest członkiem zarządu fundacji Rodacy’37.
W niniejszej pracy autorka przedstawiła losy jedenastu bohaterek, tytułowych Dziewczyn z Solidarności, dla których sprawa zależności Polski nie była obojętna. Często nieznane nazwiska przeplatają się z tymi już teraz rozpoznawalnymi. Na łamach książki poznajemy więc losy Joanny Gwiazdy, Izabelli Cywińskiej oraz Jadwigi Staniszkis. Niestety brak w niej historii np. Anny Walentynowicz, ale to celowy zamysł. Autorka przyzwyczaiła nas do tego, iż w swoich pracach opowiada o żyjących jeszcze postaciach. Również tutaj, w Dziewczynach z Solidarności jest wierna tym zasadom. Co więcej, A. Herbich oddaje głos swoim bohaterkom i to one snują narrację, prowadząc czytelnika przez kolejne życiorysy, konspirację i walkę z reżimem. Ten świetny zabieg jeszcze bardziej uwiarygodnia opisane historie, a książkę przez to czyta się wspaniale. Podczas lektury możemy poznać tajniki tamtej podziemnej działalności: drukowanie nielegalnej prasy, przenoszenie bibuły, strajki i starcia z milicją. To one, teraz już znane bohaterki tamtych czasów, mogą dopowiedzieć nam, jak należy zachować się podczas rewizji i co zabrać ze sobą do aresztu, gdy nie wiadomo kiedy się z niego wróci. Możemy uzmysłowić sobie, jak ciężko było żyć w późnych latach 70. lub na początku 80., kiedy z brakiem wolności i przykręceniem śrub przez reżim, mógł konkurować tylko ogólnopaństwowy kryzys gospodarczy i brak wszelakich towarów w sklepach. Dziś wiemy, że należało się buntować, że trzeba było nie godzić się na dalszą okupację Polski przez czerwony totalitaryzm. Współcześnie, to one, kobiety z „Solidarności„, mogą stanąć z podniesionym czołem i opowiedzieć swoje losy w wolnej Polsce. Czy ktoś z was chciałby dziś poczytać o partyjnych „baronowych„, które swoją pozycję zbudowały tylko i wyłącznie na szczeblach PPR, UB, LWP, SB i PZPR? Być może… Ale czy tamte ”bohaterki” ery Bieruta, Gomułki i Jaruzelskiego, chciałyby dziś spojrzeć swoim czytelnikom w oczy i szczerze opowiedzieć o swoich mataczonych resortowych karierach? Nie sądzę. Dlatego tak ważna jest ta publikacja, w której skromne kobiety opowiadają o swoich zmaganiach z reżimem i o swoim codziennym życiu w trudnych czasach komuny.
Na koniec warto podkreślić znakomite wydanie książki. Pracę A. Herbich czytelnik dostaje w twardej lakierowanej okładce, a kartki zostały zszyte, co gwarantuje trwałość publikacji. Książka została zilustrowana wieloma zdjęciami archiwalnymi i współczesnymi, przedstawiającymi bohaterki pracy. Na jej końcu znajdziemy również indeks osób, co z pewnością przyda się podczas poznawania opisanych historii i postaci. W pracy nie znalazłem literówek i żadnych błędów, a jedyną uwagą dotyczącą recenzowanej książki może być tylko to, iż dzieje opisane w poprzednich dziełach Anny Herbich są bardziej dramatyczne i heroiczne – jak dla mnie po prostu bardziej ciekawe (ale to ocena typowo subiektywna).
Podsumowując, książkę Dziewczyny z Solidarności czyta się bardzo dobrze, a opowiedziane historie wciągają, tym bardziej, że przedstawiają niedalekie nam lata i żyjące bohaterki. Według mnie po recenzowaną pozycję może sięgnąć każdy czytelnik chcący poznać historię Polski, a szczególnie lata „solidarnościowego” zrywu. Polecam.
Plus minus:
Na plus:
+ przypomnienie o bohaterach płci pięknej z „Solidarności”
+ interesujące relacje dotyczace walki z komuną oraz codziennego życia lat 70. i 80. ubiegłego wieku
+ opisane prawdziwe historie, opowiedziane przez same bohaterki książki
+ bardzo ładne wydanie i dużo zdjęć
Na minus:
- historie dziewczyn opowiedziane w poprzednich pracach autorki są bardziej dramatyczne i ciekawsze
Tytuł: Dziewczyny z Solidarności
Autor: Anna Herbich
Wydawca: Znak Horyzont
Rok wydania: 2016
ISBN: 978-83-240-3464-2
Liczba stron: 366
Okładka: twarda
Cena: 44,90 zł
Ocena recenzenta: 7,5/10
Redakcja merytoryczna: Zuzanna Świrzyńska
Korekta: Patrycja Grempka
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Ja właśnie przeczytałam ebook i znalazłam błąd ortograficzny: „rozwieźć” zamiast „rozwieść”.
Doceniam różnorodność postaci i reprezentowanych przez nie opcji oraz to, że możemy przeczytać relacje kobietvpowszechnie znanych, jak i tych, które do tej pory były anonimowe.
O Walentynowicz świetną książkę napisał Cenckiewicz, więc jej brak na łamach opisywanej publikacji chyba nie jest jednak tak dokuczliwy.